Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Podróże Japonia - postindustrialnie tradycyjna (Część2)

Japonia - postindustrialnie tradycyjna (Część2)


01 styczeń 2010
A A A

Na zewnątrz samolotu prawie -60 oC, gdy kadłub oświetlają pierwsze promienie słońca odbite od syberyjskich szczytów. Leci ze mną zaledwie kilkunastu europejczyków (nie licząc załogi). Japońscy wycieczkowicze dopełniają listę pasażerów. Moja azjatycka współtowarzyszka podróży cieszy się, że mogła spełnić swoje marzenie i wyjechać na naprawdę długą podróż po Europie. Miała na myśli 10 dniową wizytę w Czechach. Jest zachwycona, ale chce już wracać do domu. Dwie godziny i 50 podstawowych japońskich zwrotów później to tym razem moje marzenie dotknęło płyty lotniska. Tokio Narita - a więc jestem w Japonii. Jeszcze 24 godziny wcześniej, kiedy wyruszałem w tą podróż z Poznania byłem całkiem pewien, że uzbrojony w przewodnikową wiedzę i internetowe mądrości z lekkością pochłonę wszystkie te doznania, którymi przywita mnie ten kraj. Jakże mniej pewny tego byłem stojąc wśród kulturowego kalejdoskopu w kolejce do odprawy celnej. "Obywatele Japonii prosto, pozostali na prawo" – przywitała mnie miła pani wręczając ulotkę z prośba o natychmiastowe zgłoszenie się do lekarza w przypadku podejrzenia u siebie grypy. A właśnie rozpoczął się sezon na świńską. Podniesiony na duchu tym zdarzeniem stanąłem twarzą w twarz z przeznaczeniem. Po wywiadzie, zdjęciu i pobraniu odcisków palców stało się. Kraj Kwitnącej Wiśni zezwolił mi wkroczyć na swoje terytorium.

Image
 
 
[Tokio, ogrody Meiji Jingu] Dom na zdjęciu jest rekonstrukcją domu, w którym cesarz Meiji pił herbatę i z którego udawał się łowić ryby. Niestety podobnie jak większość drewnianego Tokio (w tym cały kompleks Meiji Jingu) został zniszczony w wyniku amerykańskich bombardowań (bombami zapalającymi) w 1945 roku.{mospagebreak}
 
Image
 
[Tokio, Harajuku] W weekend kobieta pracująca/ucząca się może pozwolić sobie na wyrwanie się z uniformu i pokazanie strojem tego, co w niej drzemie. Na zdjęciu pani prezentuje swój zapewne kosztowny i długo kompletowany strój pozwalając fotografować się turystom. Nurt, który reprezentuje ta pani, który można nazwać 'victorian maiden' ma swoje czasopisma i sklepy (podobnie jak nurt cosplay, gothic, vampire gothic i inne). Bogatsze Japonki kupują gotowe zestawy w specjalistycznych sklepach. Te mniej zasobne w gotówkę szyją je same.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, Meiji Jingu/Harajuku] W każda sobotę na placu niedaleko stacji metra Harajuku odbywają się dzikie tańce przebranych fanów Elvisa Presleya (w tym i kobiet). Tańczą oni do upadłego w rytm utworów ich Idola (nie stroniąc od naprawdę dużych ilości alkoholu) będąc jednocześnie niezwykłą atrakcją dla wtajemniczonych turystów. {mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, Shinjuku] W centrum Tokio ciężko jest zauważyć bezdomnych. Dowodzi to tylko sprawności służb policyjnych. Widoczny na zdjęciu bezdomny starszy pan zbierający złom odpoczywał chwilę przed dworcem autobusowym w Shinjuku. Za dwie minuty zjawiła się policja zapraszając intensywnie pana w bliżej nieokreślone (zapewne mniej widoczne) miejsce.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, Shinjuku] Dzielnica wieżowców porusza sterylnością i geometrycznością architektury. Beton, szkło i metal z akcentami zieleni. W dni wolne od pracy zadziwiają puste ulice i mała ilość samochodów (w takich dzielnicach nikt nie mieszka – tutaj się tylko pracuje jak w biurokratycznej fabryce. Ewentualnie można być gościem w pięciogwiazdkowym hotelu). Człowiek czuje się jak w postapokaliptycznym filmie, gdzie 90% ludności nagle znika.  Bardzo dziwne uczucie.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, widok z 48 piętra Tokyo Govermental No.1] Słońce wstaje nad Tokio. Poniżej 35 milionów mieszkańców megalopolis rozpoczęło już dzień. {mospagebreak}
 
Image
 

 [Tokio, dworzec Shinjuku] Pomimo tego, że na pojedynczych stacjach (przeciętna stacja metra w Tokio niestety mogłaby z powodzeniem zastąpić centralny dworzec kolejowy w Warszawie) może łączyć się kilkanaście linii kolejowych (rożnych właścicieli), metra, autobusowych (miejskich i pozamiejskich), centrali taksówek i przykładowo kolejki bezzałogowej to wszystko jest perfekcyjnie oznakowane i nie sposób się zgubić (przy 10 podejściu ;){mospagebreak}

 

Image

 

[Tokio, widok z Mostu Tęczowego na dzielnicę Shibaura] Dzielnica nadbrzeżna Shibaura jest domem rodzinnym dla wielu japońskich koncernów. Mają tam swoje siedziby m.in Toshiba oraz Oki. Oprócz siedzib koncernów ciekawe były puste budynki biurowe firm przeżywających swoją świetność podczas japońskiego wzrostu gospodarczego lat 50tych. Te poukrywane w bocznych uliczkach artefakty przeszłości pokryte kurzem i rdzą, ze stołówkami, w których stoły pokryte były jakże znajomą ceratą, a krzesełka swojską dermą. Kto wie czym zajmowały się te firmy i co teraz wytwarzałyby, skoro dzieliły start razem z Toshibą czy Sony. {mospagebreak}

 

Image

 

[Tokio, widok na Ginzę z Mostu Tęczowego]{mospagebreak}

 

Image

 

 [Tokio, Wschodnie Ogrody Cesarskie] Jedynym dużym punktem zieleni w samym centrum miasta są otoczone fosą ogrody cesarskie. Jednakże otwarta dla szerokiej publiczności jest tylko wschodnia stosunkowo mała część ogrodów, która nie charakteryzuje się niczym szczególnym (może oprócz murów obronnych zbudowanych z ogromnych bloków ręcznie ciosanego kamienia).  Pałac cesarski znajduje się w pozostałej części ogrodów, która otwarta jest dla ludności jedynie w Nowy Rok oraz w dzień urodzin cesarza. Wschodnie ogrody to wielka trawiasta przestrzeń, na której mieszkańcy miasta jedzą posiłki na świeżym powietrzu, śpią, czytają czy rozmawiają. Ogrody cesarskie są także miejscem spotkań ludzi uprawiających jogging. Dzieje się tak, gdyż popularną tutaj miarą dystansu są okrążenia wokół ogrodów (połówki tez się liczą ;).{mospagebreak}

 

Image

 
[Tokio, świątynia Yasakuni] Odganiając się od ideologii, atmosfera tego miejsca zrobiła na mnie wielkie wrażenie, być może największe podczas całego mojego pobytu w Japonii. Świątynia Yasakuni jest poświęcona duszom mężczyzn i kobiet, którzy poświęcili swoje życie w służbie cesarza i Japonii. Kontrowersje wokół świątyni powstały, gdyż w tym miejscu czczone są dusze wszystkich bez wyjątku żołnierzy japońskich. Światło zbrodni, jakich dokonała japońska maszyna wojenna od początku wieku XX do II wojny światowej burzy idee przyświecające Yasakuni. Każda osoba poległa za cesarza wymieniona jest z imienia i nazwiska w specjalnej księdze skrywanej w świątyni. Wizyta byłego premiera Japonii Yunichiro Koizumiego w świątyni wywołała ogromne oburzenie w Chinach i Korei Południowej, gdyż wspomniana już księga zawiera także nazwiska zbrodniarzy wojennych skazanych przez trybunał tokijski. Wokół samej świątyni pomiędzy drzewami porozwieszane są ofoliowane rysunki i wiersze, które przynoszą tutaj Japończycy. O nieznanej mi treści, jednakże wymownych obrazach. Flaga floty japońskiej, załoga bombowca, płacząca kobieta w tradycyjnym stroju, dwójka dzieci lecąca do nieba na rybie, syn wracający do domu w stroju pilota. W żadnym innym miejscu nie widziałem takiego zaangażowania emocjonalnego Japończyków. Piętno wojny wyryło się w tym narodzie bardzo głęboko.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, plac przed muzeum Yushukan] Starszy mężczyzna ogląda pomnik upamiętniający pilotów wykonujących „ataki specjalne" (jak w Japonii nazywa się ataki kamikadze). Rola kamikadze nie została jeszcze jednoznacznie oceniona przez społeczeństwo. Opinie ludzi wahają się od podziwu bohaterskiego poświęcenia w imię narodu po żal nad bezmyślnym i nieskutecznym szafowaniem życiem ludzkim. Wychodzą także na jaw nowe fakty dotyczące kamikadze. Nie wszyscy piloci okazywali się być ochotnikami. Nie wszyscy piloci wylatywali z baz zdeterminowani do wykonania ataku. Po wielu latach okazuje się, iż niektórzy z pilotów-samobójców lądowali na odległych archipelagach, aby tam żyć dalej (niektórzy potajemnie po wojnie wracali do domu). W muzeum Yushukan można obejrzeć oryginalny samolot-bombę „Okha” oraz samobójczą łódź podwodną „Kaiten". Japońskie dowództwo podczas II wojny światowej spodziewając się lądowania sił alianckich na główne wyspy, planowało dalsze ataki specjalne (Żołnierze w akwalungach obwieszeni materiałami wybuchowymi mieli czekać na lądowanie wroga zanurzeni w przybrzeżnej wodzie. W czasie, gdy żołnierze amerykańscy podpływaliby do brzegu w swoich łodziach Japończycy mieli się odbijać od dna i detonować zawieszony na sobie ładunek). {mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, dzielnica Tokio – stary dworzec centralny] Aktualnie restaurowany stary dworzec centralny w Tokio.  Jeden z naprawdę niewielu budynków, które przetrwały zniszczenie niesione przez alianckie bombardowania w 1945 roku. Jest przykładem tego, jak pięknie wyglądało japońskie budownictwo lat 20 i 30 ubiegłego wieku (inspirowane Europą i amerykańskimi miastami wschodniego wybrzeża).

Wciąż zrujnowane są piękne kopuły, które dworzec posiadał przed wojną.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, Muzeum Yushukan] Oryginalny myśliwiec A6M Zero Model 52 pozyskany do muzeum z Nowej Gwinei (baza cesarskiej armii w Rabaul). Tylko znikomą część obiektów w muzeum Yushukan można fotografować (chociaż da się zrobić zdjęcie telefonem komórkowym, jeśli ktoś nie boi się natychmiastowego wyrzucenia z terenu obiektu). Wiele treści w muzeum pozostawało bez tłumaczenia na jakikolwiek język obcy (przy czym niektóre – te moim zdaniem mniej interesujące – wystawiane obiekty były perfekcyjnie opisane w kilku językach). Takie kamuflowanie przed turystami z zagranicy pewnych treści, a zwłaszcza tych dotyczących drugiej wojny światowej wynika z moim zdaniem silnej obawy rządu japońskiego przed krytyką obcokrajowców co do prezentowanej przezeń w muzeum wizji historii. Wydaje mi się, że Japończycy nie potrafią jeszcze jednoznacznie określić swojej roli w burzliwej historii XX wieku. {mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, przed stacją Meguro] Ochroniarze, wóz naszpikowany głośnikami oraz politycy przemawiający na jego dachu. Tak wygląda lokalna agitacja przed wyborami do władz metropolii tokijskiej. Wybory te były traktowane jako główny barometr przed minionymi już wyborami parlamentarnymi.{mospagebreak}
 
 
Image
 
 
[Wyspa Enoshima, Zatoka Tokijska] Widok rodem z amerykańskich seriali o ratownikach. Młodzi Tokijczycy wykorzystując sobotnie popołudnie pływają po łagodnych wodach zatoki swoimi skuterami wodnymi bądź motorówkami (ewentualnie uprawiają lans – bardzo popularny sport plażowy).{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Wyspa Enoshima, szczyt] W lesie porastającym tą skalistą wysepkę można zauważyć przypięte kłódkami do gałęzi drzew serduszka. Legenda głosi, że jeżeli takie serduszko zostanie umieszczone tutaj przez parę ich związek będzie szczęśliwy i długotrwały. To serduszko jako jedyne zawieszone było na samym szczycie wyspy. Kłódka była już całkowicie przerdzewiała, co wskazuje, że zostało ono zawieszone już dobre parę lat temu. Ciekawe czy zadziałało ?{mospagebreak}
 
Image
 
 
 [Wyspa Enoshima, skały odpływowe] Podczas odpływu ocean odsłania skały, których wgłębienia jednakże wciąż zawierają wodę. To właśnie te wodne oczka stają się terenem „polowania” dla okolicznej ludności i turystów. Zbierają oni jeżowce, małże, glony, małe kraby i rybki. Większość z tych rzeczy jest zabieranych do domu w celach konsumpcyjnych. Część morskiej fauny trafia jednakże do domowych akwariów. Odpływ wykorzystują także wędkarze, którzy sadowią się na skałach najbardziej wysuniętych w kierunku oceanu.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Fujisawa, plaża] Większość plaż centralnej Japonii składa się z gruboziarnistego, brązowoszarego piasku pochodzenia wulkanicznego.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Kamakura] Młodzi mężczyźni zaczepiają turystów oferując im swoje usługi jako rikszarze. W przypadku braku klientów po prostu (co rzadkie wśród Japończyków) obsypują komplementami przechodzące dziewczyny.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Kamakura, sklep rodzinny] Tak wygląda Japonia poza metropolią. Sklep, gdzie towary leżą nie na wystawie, ale wciąż w kartonach. Ekspedientką i zapewne właścicielką jest starsza przypuszczalnie około 90letnia kobieta, która posługując się zeszytem i ołówkami zamiast kasy prowadzi cały interes.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Nikko] Nikko to górski ośrodek wypoczynkowy słynący z kompleksu świątynnego wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Znajduje się tutaj także mauzoleum szoguna Tokugawy Ieyasu, który zjednoczył na przełomie XVI i XVII wieku państwo i wprowadził silną władzę centralną (czasy Ieyasu i jego samego granego przez Toshiro Mifune przedstawia niezapomniany serial „Szogun" z Richardem Chamberlainem w roli głównej). Cesarskim dekretem został on ogłoszony Tosho Daigonen – wcieleniem Buddy Uzdrowiciela. W Nikko spoczywa także jego wnuk Iemitsu, który zasłynął z edyktu Zamkniętego Kraju z 1635 roku izolującego Japonię od kontaktów zewnętrznych (z pewnymi wyjątkami). W Nikko można spędzić pół dnia cały czas odwiedzając nowe szintoistyczne i buddystyczne świątynie. Ponadto wokół kompleksu świątynnego rosną kilkusetletnie cedry zasadzone przez jednego z potomków Ieyasu. Cedrowe lasy pachną i wyglądają jak z bajki. Niektóre świątynie pochodzą z VIII wieku n.e.{mospagebreak}
 
Image
 
[Nikko] Sklepy świątynne (będące głównym źródłem utrzymania świątyń) oferują szereg pamiątek, talizmanów, amuletów oraz czasami jedzenia. Obsługę stanowią głównie miko. Te dziewczyny zawsze wzbudzały we mnie pewien sentyment. Wracałem wtedy pamięcią do mojej platonicznej wczesnodziecięcej miłości do Rei (jak niektórzy pamiętają była ona jedna z bohaterek „Czarodziejski z Księżyca” – Sailor Mars – i pomagała dziadkowi w świątyni pełniąc rolę miko – służki świątynnej).{mospagebreak}
 
Image
 
[Nikko] Alkohol zużywany przez świątynie w Japonii w celach rytualnych jest im ofiarowany przez prywatne przedsiębiorstwa. Firmy te swój podarunek traktują jako wotum oraz jako reklamę (beczki z whisky i sake umieszczone są na widoku publicznym).{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Nikko] Jeden z wielu zespołów świątyń na pnącym się w góry szlaku. Obok siebie zgodnie z japońskim pragmatyzmem stoją chramy buddystyczne i szintoistyczne. Wbrew pierwszemu wrażeniu Japończycy mają bardzo plastyczne poglądy, zwłaszcza jeżeli w grę wchodzi ich korzyść (czego sami nie przyznają). Pogodzenie dwóch religii pozwoliło uniknąć wewnętrznych sporów w kraju.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Owakudani] Kolejka linowa z Souzan do Togendai (druga pod względem długości na świecie) w pewnym momencie swojego biegu przechodzi nad wulkanem (130 metrów od gruntu), który wciąż jest aktywny. Z otworów w kalderze i zboczu wydostają się opary siarki i strużki zabarwionej na biało gorącej wody. Pomimo tego, jeśli zdecydujemy się wysiąść w tym miejscu i mamy zdrowe serce i płuca (jak głoszą tablice ostrzegawcze) możemy udać się do gorących źródeł, gdzie w gorącym wulkanicznym źródle gotują się jajka z Owakudani. Zjedzenie jednego takiego jajka ma przedłużyć życie o minimum 7 lat. Dla pewności zjadłem dwa. W kalderze wulkanu poprzez specjalne instalacje robotnicy zbierają siarkę.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Owakudani] Zamglone wulkaniczne góry, zapach siarki i odgłosy latających po niebie kruków dominują w tej tajemniczej okolicy.{mospagebreak}
 
Image

 
[Hakone, jezioro Ashi] Na wysokości 800 m n.p.m. w kalderze wulkanu leży jezioro Ashi. Z jeziora w pogodny dzień roztaczają się piękne widoki na górę Fuji. W dzień mojego pobytu nisko nad jeziorem rozpostarła się spływająca z gór gęsta mgła, co jak wydawało się, uniemożliwi mi obejrzenie świętej góry Japonii.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Hakone-machi, zajazd Hakone] Na zdjęciu znajduje się częściowo zrekonstruowany punkt kontrolny na dawnym dukcie wiodącym z Tokio do Kyoto w okresie ery Edo (1603-1863). W takim punkcie znajdowała się stajnia dla koni (gdzie można było przy pokaźnym budżecie także nająć konia), karczma, punkt celny, skarbiec, pomieszczenia dla żołnierzy i miejsca sypialne dla przejeżdżających.{mospagebreak}
 
 
Image
 
 
[Hakone-machi] Wśród ogromnych cedrowych lasów zachowała się kilkusetletnia trasa, która wiodła kiedyś górskimi ścieżkami z Kioto do Tokio. Bardzo mało ludzi miało kiedyś konie więc podróże odbywano na piechotę.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Hakone-machi, widok na górę Fuji] Świat jest mały, o czym przekonałem się spotykając na swojej drodze parę Polaków. Żałowaliśmy, że przez cały dzień nad rejonem Hakone wisiały nisko chmury, przez co nie mogliśmy zobaczyć głównego celu wyprawy – góry Fuji. Po tym jak spóźniliśmy się na ostatni autobus z tej wsi w kierunku Tokio na piechotę śpieszyliśmy na ostatni autobus z sąsiedniej wsi w tymże kierunku. Nasza radość była nie do opisania, gdy nagle podczas ostatniego „rzutu okiem” w kierunku Fuji wiatr rozpędził chmury i ukazał się on... Fuji-san. Zdjęcie nie oddaje jego majestatu. Bryła góry w niezwykły sposób dominuje nad całą okolicą i z braku w pobliżu  szczytów o zbliżonych gabarytach w całej okazałości ukazał się naszym oczom. Całkowicie rozumiem, dlaczego mieszkańcy Japonii oddają jej cześć. Nawet ci ludzie mniejszej wiary zawsze wypowiadają się o niej z dumą i szacunkiem.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, Ueno] Starszy mężczyzna wkracza poprzez bramy torii w sferę sacrum kapliczki.{mospagebreak}
 
Image
 
 

[Tokio, Ebisu] Automaty z naprawdę mocno schłodzonym piciem znajdują się dosłownie wszędzie. Tokijskie upały powodują, że za pewna opłatą możesz skorzystać z tej oazy, która niejednokrotnie, jeśli nie uratowała mi życia to przynajmniej zmysły. Smaki napojów jak to w Japonii niecodziennie (nawet te standardowe jak przykładowo winogronowy są smaczniejsze niż u nas), gdyż przykładowo możemy uraczyć się napojem z mango, brzoskwiń, słodkiej śmietanki i wody. Wszystko to z podwójna dawką gazu. Dla wyznawców Pepsi mamy Pepsi o smaku lodowego ogórka.{mospagebreak}
 
 
Image
 
 
[Tokio, boczna uliczka w Ebisu] W Tokio nie ma bezdomnych psów. Jest za to dużo bez.... nie w sumie nie mogę napisać, że bezdomnych kotów. Ich domem jest całe miasto. Można je spotkać wszędzie. Ze względu na ograniczona pule genetyczną są do siebie podobne w takim stopniu, iż można uznać, że to osobna rasa – powiedzmy "kot tokijski". Są duże i mają grube łapy. Przeważnie występują w przeróżnych wariacjach trzech kolorów – czarnego, białego i rudego.  Władze spoglądają na koty w mieście praktycznie – wąsaci pomocnicy regulują populację gryzoni , które występują w każdym tak wielkim mieście na świecie (będąc jednak daleko od przyrównywania Tokio do miast Azji Południowo-wschodniej). Sami Japończycy traktują koty z szacunkiem i także strachem. Zabicie kota ma przynieść siedmioletnie nieszczęście. W kulturze ludowej istnieje nawet kot-goblin. Z drugiej strony kot w domu przynosi szczęście, a figurki z jego wizerunkiem („maneki-neko”) mają dawać pomyślność w interesach, miłości i innych sferach życia.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, Ebisu] Wąskie uliczki w Tokio są bardzo częste (stąd czasami na polskich drogach spotykamy te wysokie i wąskie modele japońskich samochodów np Daihatsu). Kierowcy borykają się (chociaż chyba się już przyzwyczaili) do wysokich spadków terenu. W dzielnicy w której mieszkałem nierzadko jezdnia pochylała się pod kątem 25 – 30 stopni.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, centrum handlowe Mitsukoshi w Ebisu] Jako atrakcję i wabik na klientów centrum handlowe na swoim dziedzińcu wewnętrznym zafundowało sobie dokładna replikę jednego z francuskich pałaców z doliny Loary. Mnie to przyciąga bardziej niż występ Feela.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, Meguro] W tych oto sklepach Polak w dalekim kraju wydawał ciężki grosz na plastikową tackę strawy. Ceny zbliżone do polskich były tylko na przecenione wietnamskie banany. Przecenione, bo brązowe ;) (ale wciąż dobre). Niektóre rzeczy są zastraszająco droższe niż w Polsce, żeby wymienić jakieś ekstremum, podam przykład arbuza za 90 złotych sztuka (ale to radykalny przykład). Na prowincji ceny są niższe, więc kto może niech jak najszybciej ucieka z dużego miasta.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, Ebisu Skywalk] Mieliśmy ruchome schody, mamy ruchome chodniki. Od pewnego czasu w niektórych miejscach Tokio nie musimy przemieszczać się chodząc. Wystarczy, że staniemy na ruchomym chodniku, a on zrobi z nas resztę. Czy ktoś pamięta czołówkę Jetsonów ?{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, Shibuya] Tak wygląda pojedyncza zmiana świateł w Japonii.{mospagebreak}
 
Image
 
 
[Tokio, Shibuya] Kolorowa japońska młodzież i noce spędzone na chodniku. Chodniku niesamowicie czystym muszę dodać.