Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Bartosz Kaluga: Izrael versus "atomowy" Iran - gdzie dwóch się bije tam Kreml korzysta


02 grudzień 2009
A A A

Niezależnie od tego, czy Izrael zdecyduje się uderzyć na irańskie instalacje atomowe, czy nadal będzie istniał impas odnośnie irańskiego programu wzbogacania uranu, Rosja pozostanie beneficjentem toczącej się rozgrywki na Bliskim Wschodzie.




Iran rozpoczął pracę nad programem nuklearnym w połowie lat 80-tych, w czasach gdy Saddam Husajn zastosował broń masowej zagłady przeciwko Iranowi w toczącej się wojnie irańsko-irackiej. Obecny kryzys wokół irańskiego programu nuklearnego trwa od siedmiu lat. Świat zachodni zarzuca Iranowi nieczyste zamiary w prowadzonym przez niego programie jądrowym. Na oskarżenia, że dąży do wyprodukowania broni atomowej, Teheran broni się deklaracjami o jego czysto pokojowych i energetycznych celach. Izrael, sam będący niezadeklarowaną potęgą atomową, ogłosił alarm po nawoływaniach prezydenta Iranu o wymazaniu Izraela z mapy świata. Jerozolima niejednokrotnie oznajmiała, że jeśli uzna program atomowy za egzystencjalne niebezpieczeństwo własnej państwowości, dokona wyprzedzającego uderzenia na irańskie instalacje atomowe. Obecnie komunikaty z Jerozolimy są bardziej powściągliwe za sprawą zmiany podejścia Stanów Zjednoczonych do kwestii irańskiej. Izrael gotów jest poczekać na efekty prowadzonej przez Baracka Obamy nowej strategii wobec Iranu. Niemniej jednak, izraelskie przygotowania do wyprzedzającego ataku na Iran, są jawnym sygnałem, że jeśli światowe potęgi nie powstrzymają teherańskiej pogoni za bronią nuklearną, Izrael zajmie się tą kwestią po „swojemu”.


Tymczasem narastające problemy społeczno-ekonomiczne Iranu, a także osłabiona legitymacja rządu w wyniku zaistniałych komplikacji wyborczych, najprawdopodobniej będzie skłaniać władze do dalszego konfrontacyjnego podejścia wobec Zachodu i wykorzystywania go do zapewnienia sobie wsparcia społecznego. Dodatkowo poglądy i polityka prowadzona przez Ahmadineżada będą motywowały Teheran do utrzymywania dalszej nieustępliwej postawy wobec zabiegów dyplomatycznych. Wskutek tego, będzie niezwykle trudno osiągnąć szczegółowe porozumienie. Zdaniem niektórych ekspertów, nie jest jasne czy istnieje jakakolwiek oferta, którą Iran byłby w stanie w całości zaakceptować.


Rosja nie obawia się rywalizacji o surowcowe rynki zbytu, ani o wpływy w „bliskiej zagranicy”, tak bardzo jak obawia się ocieplenia relacji między Teheranem i Waszyngtonem. Właśnie to Rosja jest największym beneficjentem ostracyzmu Iranu na arenie międzynarodowej. W wyniku wyeliminowania przez sankcje zachodnich firm rosyjskie firmy zawierają intratne kontrakty. Iran natomiast, zależny od rosyjskiego weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ wspiera Rosję, która dzięki temu może umocnić swój wizerunek jako państwa przyjaźnie nastawionego do świata muzułmańskiego i przeciwstawiającego się jednostronnej polityce Waszyngtonu. Oprócz korzyści finansowych, Rosja dostrzega we współpracy z Iranem szansę na podniesienie swojej pozycji międzynarodowej. Rosja stara się kreować wizerunek własnego kraju, jako państwa bez którego nie można prowadzić skutecznych negocjacji z Iranem. Daje jej to tym samym możliwość wywierania nacisku zarówno na Stany Zjednoczone jak i Iran.


Image


W  artykule tym zostaną przeanalizowane kolejno następujące zagadnienia:
1)    W jakim stopniu zmiany na scenie politycznej Izraela i sytuacja wewnętrzna Iranu (kolejno po wyborach parlamentarnych i wyborach prezydenckich) wpłynęły na postrzeganie kwestii irańskiego programu atomowego? Jaką rolę w tej materii odgrywają Stany Zjednoczone pod kierunkiem nowej administracji Baracka Obamy?
2)    Jakie implikacje dla społeczności międzynarodowej może pociągać za sobą atomowy Iran? Czy istota problemu kwestii irańskiej tkwi w jej programie wzbogacania uranu, czy raczej jego w jego regionalnych ambicjach i próbach zapewnienia sobie własnego bezpieczeństwa?
3)    Jak duże istnieje prawdopodobieństwo izraelskiego ataku na irańską infrastrukturę atomową? Czy szeroko rozumiane „koszty” takiej operacji nie okażą się wyższe od „zysków”?
4)    Jaką rolę odgrywa w całej tej rozgrywce Rosja? Jakie korzyści niesie dla Rosji wybuch nowego konfliktu na Bliskim Wschodzie, a jakie istniejący obecnie status quo i impas w kwestii irańskiego programu jądrowego?


Sytuacja wewnętrzna Izraela i Iranu


Izrael i Iran to dwa rywalizujące ze sobą kraje na Bliskim Wschodzie. Trzeba mieć to na względzie analizując obecną problematykę regionu i zjawiska tam zachodzące.[1] Przeprowadzone w lutym 2009 roku wybory parlamentarne do Knessetu umocniły na izraelskiej scenie politycznej partie prawicowe. Mimo, iż wybory zdominowane były kwestią stosunków izraelsko-palestyńskich oraz ofensywą Izraela w Gazie, w dalszym ciągu priorytetem izraelskiego bezpieczeństwa narodowego pozostaje irański program atomowy. Zauważalne jest, że wybory parlamentarne w Izraelu uwidoczniły radykalizację nastrojów społecznych, spowodowaną w głównej mierze zaognieniem konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Nowo wybrany premier Izraela, Benjamin Natanjahu z partii Likud, dąży do zaostrzenia sankcji dyplomatycznych i ekonomicznych, nie wykluczając równocześnie możliwości prewencyjnego ataku. Pod rządami Natanjahu, Izrael jeszcze aktywniej przeciwdziała postępom irańskiemu programu nuklearnego, którego znaczenie ciągle wzrasta.[2] W dalszym ciągu, stara się przekonać drogą dyplomatyczną światowe potęgi do nałożenia większych sankcji na Iran. Zdaniem nowo wybranego premiera obecna niepopularność rządu irańskiego we własnym kraju, może spowodować, że „przygniatające sankcje” okażą się skuteczne i osłabią go na przyszłość: „Im wcześniej to zrobimy, tym wcześniej o tym się przekonamy i mniej będzie trzeba zrobić kroków, aby podjąć mocniejsze działania” – wnioskuje Natanjahu.[3] Dla Iranu kwestia programu nuklearnego, w szczególności program wzbogacania uranu, ma wymiar symbolu narodowego. Jest ona także traktowana przez Teheran jako sprawa honoru i gwarancja suwerenności państwa.[4] Iran twierdzi, że ma niepodważalne prawo, zarówno dzięki układowi jak i prawu międzynarodowemu, do produkcji każdego elementu procesu nuklearnego paliwa - podkreślając, że ich ostatecznym celem jest paliwo nuklearne, a nie broń atomowa.[5]
Zajmując się kwestią irańskiego programu nuklearnego, nie sposób pominąć Stanów Zjednoczonych i ich niezwykle ważnej roli w przyszłości tego programu. Dla administracji Baracka Obamy ten militarnie zacofany kraj Zatoki Perskiej z siedemdziesięciomilionową populacją stał się głównym strategicznym wyzwaniem, a nawet potencjalną przyczyną wybuchu III wojny światowej. Dlatego już od początku swojej prezydencji Obama deklarował chęć zmian relacji z Iranem. W porównaniu do poprzedniej administracji amerykańskiej, zmiana polegać ma na nawiązaniu bezpośrednich rozmów z Irańczykami na temat programu atomowego, a także pozycji Iranu w regionie.[6]
Amerykanie wysyłali pozytywne sygnały już podczas wyborów w Iranie, aby przygotować podłoże do nowych, rzetelnych rozmów tuż po ich zakończeniu.[7] Jednak deklaracje rozpoczęcia rozmów dyplomatycznych mogły w pewnym stopniu przyczynić się do kryzysu wewnętrznego podczas wyborów w Iranie. Oświadczenie Amerykanów, o nowej jakości polityki wobec Iranu, wykorzystał w swojej kampanii wyborczej Mahmud Ahmadineżad. Przedstawił ją społeczeństwu, jako dowód skuteczności prowadzonej przez niego konfrontacyjnej i nieustępliwej polityki zagranicznej. Dodatkowo władze irańskie otrzymały sygnał, że Waszyngton będzie dążyć do dialogu z nowym prezydentem niezależnie od wyników wyborów. Zatem nie będzie przywiązywał zbyt dużej uwagi co do samego sposobu przeprowadzenia wyborów, koncentrując się całkowicie na przyszłych rozmowach. Dlatego też władze w Teheranie wyszły z założenia, że Amerykanie nie będą protestować przeciwko przejawom nieprawidłowości w głosowaniu, co w dużej mierze mogło ośmielić ekipę Ahmadineżada do dokonania fałszerstw podczas wyborów.[8]
Reelekcja Ahmadineżada nie przyczyniła się do rozpoczęcia efektywnego dialogu pomiędzy Iranem i Stanami Zjednoczonymi. Chociaż wybór kontrkandydata na stanowisko prezydenta, Mousawiego, nie zapewniał przełomu i zasadniczego zwrotu w stosunkach amerykańsko-irańskich, istniało duże prawdopodobieństwo powolnego odchodzenia od konfrontacyjnej polityki Ahmadineżada.[9] Niemniej jednak, należy pamiętać, że program atomowy Teheranu stanowi jeden z głównych elementów jego polityki i tym samym nie mógłby być przez Mousawiego zasadniczo zmodyfikowany.[10] Tymczasem narastające problemy społeczno-ekonomiczne, a także osłabiona legitymacja rządu w wyniku zaistniałych komplikacji wyborczych najprawdopodobniej będzie skłaniać władze do dalszego konfrontacyjnego podejścia wobec Zachodu i wykorzystywania go do zapewnienia sobie wsparcia społecznego.[11] Dodatkowo poglądy i polityka prowadzona przez Ahmadineżada będę popychały Teheran do utrzymywania dalszej nieustępliwej postawy wobec zabiegów dyplomatycznych.[12] Osiągnięcie szczegółowego porozumienia będzie bardzo ciężkie. Zdaniem niektórych ekspertów, nie jest jasne czy istnieje jakakolwiek oferta, którą Iran byłby w stanie w całości zaakceptować.[13]
Sam konflikt wewnętrzny pomiędzy irańskim liderami został odebrany na Zachodzie z nadzieją, że zastopuje irańskie dążenia atomowe. Jednak sierpniowy raport Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (International Atomic Energy Agency) na temat irańskiego programu nuklearnego pokazał, jak bardzo niepoprawna była to wiara. W czasie wewnętrznego kryzysu politycznego, tempo produkcji  wirówek atomowych, jak również sześciofluorku uranu - którym te wirówki są wypełniane - pozostało na niezmienionym poziomie.[14] Negocjacje z Iranem na temat jego nuklearnego programu wcale nie staną się łatwiejsze, mimo zmiany podejścia USA do tej kwestii. Ahmadineżad wyraził gotowość do współpracy ze światowymi mocarstwami, jednak nie chce zrezygnować ze swych praw w dziedzinie nuklearnej.[15] Być może Iran wkroczy do negocjacji jeśli uwierzy, że będzie mógł na nich zyskać. Zatem propozycje i negocjatorzy powinni być wiarygodni. Osamotnieni Europejczycy mają niewiele do zaoferowania. Wraz ze Stanami Zjednoczonymi mogą liczyć na transatlantycką pomoc Rady Bezpieczeństwa, a także większe możliwości na skłonienie Iranu do negocjacji – od gwarancji bezpieczeństwa, aż po groźbę podniesienia sankcji.[16]


Atomowy Iran


Iran rozpoczął pracę nad programem nuklearnym w połowie lat 80-tych w czasie, gdy Saddam Husajn używał broni masowej zagłady przeciwko Iranowi w wojnie irańsko-irackiej. Uważa się, że Irak rozwijał wtedy program budowy broni jądrowej. Zgodnie z amerykańskim wywiadem Iran zatrzymał uzbrajanie własnego programu nuklearnego w 2003 roku, kiedy zagrożenie w osobie Saddama Husajna zostało wyeliminowane.[17] Iran rozwija natomiast cywilny program atomowy i według analizy wywiadowczej Stanów Zjednoczonych (National Intelligence Estimate) w 2010 roku stanie się państwem „progowym” i w bardzo krótkim okresie będzie mógł skonstruować broń atomową.[18]
Iran dąży do osiągnięcia takiego zaawansowania we własnym programie nuklearnym, aby uzyskać wystarczający potencjał do budowy broni atomowej - jeśli zadecyduje, że jej potrzebuje. Trzeba podkreślić różnicę pomiędzy możliwością wybudowania jej, a jej posiadania. Niektórzy eksperci twierdzą, że nie ma różnicy w postrzeganiu tej kwestii w przypadku irańskiego programu atomowego. Jednak dla niektórych, jest ona zauważalna, ponieważ na świecie znajduje się wiele krajów zdolnych do wybudowania bomby atomowej. Żyjemy z tym faktem przez cały czas, ale jakoś nie robi się wokół tego żadnego zamieszania, jak wokół teokratycznego państwa irańskiego.[19] Jeśli prześledzimy przemówienia polityków, artykuły dziennikarzy, a nawet bardziej wyważone analizy ekspertów na temat Iranu, wyłoni się z nich obraz Islamskiej Republiki Iranu jako adwersarza, który nie zatrzyma się przed niczym, aby doprowadzić do celu własny program nuklearny.[20] Ponadto, analizując debatę publiczną na ten temat, można wyróżnić trzy najczęściej przywoływane implikacje, którymi są: niebezpieczeństwo użycia broni jądrowej przez Iran w potencjalnym konflikcie (przeciwko Izraelowi) ; wzmocnienie irańskich wpływów na Bliskim Wschodzie ; wzniecenie chęci innych krajów regionu, jaki i świata, do posiadania broni jądrowej w swoim arsenale zbrojnym.[21]
Zaczynając od najczarniejszego scenariusza z możliwych, analitycy nie wykluczają, że w momencie wyprodukowania przez Iran broni jądrowej, potencjalny konflikt izraelsko-irańskie przekształci się w wojnę atomową. Przebieg rozwoju takiego konfliktu został opracowany przez ekspertów renomowanego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (Center for Strategic and International Studies) w Waszyngtonie. Autorzy raportu oszacowali długość konfliktu izraelsko-irańskiego na okres trzech tygodni. Zginęłoby w nim około 16-28 mln Irańczyków. Straty po stronie izraelskiej wyniosłyby natomiast około 200-800 tys. ludności -  głównie w miastach Hajfa i Tel Awiw, na które wykierowane są irańskie rakiety.[22] Bardziej wyważone scenariusze wykluczają konflikt atomowy. Przewiduje się w nich, że Iranie nie zaatakuje jako pierwszy Izraela, ani tym bardziej Stanów Zjednoczonych. W czasach zimnej wojny, dwa ówczesne atomowe mocarstwa (USA i ZSRR) były świadome, że ten kto pierwszy odważy się rozpocząć nuklearny atak, podpisze równocześnie na siebie wyrok śmierci - ginąc jedynie jako drugi w kolejności. Znając potencjał Iranu, ciężko wyobrazić sobie Teheran, wciąż militarnie niezdolny do ochrony własnej przestrzeni powietrznej, wystrzeliwujący pocisk z ładunkiem nuklearnym przeciwko niezmiernie lepiej uzbrojonemu Izraelowi (nie wspominając o USA). W tym przypadku, mogłoby się okazać, że ten kto pierwszy strzeli, tym razem nie jako drugi, lecz w pierwszej kolejności pożegna się z życiem. Dosadnie ujął to prezydent Francji Jacques Chirac, który jako jeden z nielicznych polityków odważył się otwarcie na ten temat wypowiedzieć w 2007 roku. „Zagrożenie nie wynika z bomby, którą będzie miał Iran, i z której nie będzie pożytku. Gdzie on niby ma upuścić tą bombę, na Izrael ? Nawet nie wyleci 200 metrów w atmosferę nim Teheran zostanie zmieciony z powierzchni ziemi.” W niedługim czasie wszakże musiał cofnąć swoją wypowiedź, zachowując pozory politycznej poprawności.”[23]
Mimo tego, pojawiają się opinie, że reguły zimnowojennego odstraszania nuklearnego nie mogą być zastosowane wobec Islamskiej Republiki Iranu. Zarzuca się jej głównie religijno-rewolucyjną postawę oraz sponsorowanie grup wywrotowych, w wielu przypadkach wrzucanych do jednego worka wraz z organizacjami terrorystycznymi (między innymi Hezbollahem w Libanie i Hamasem w Gazie). Regularnie przywoływanym argumentem jest również przekonanie, że zasada nuklearnego odstraszania nie może być zaimplementowana w przypadku reżimu kierowanego przez „islamsko-faszystowskich rewolucjonistów”. Reżimu zdolnego zginąć w imię własnych wartości i przekonań, nie interesującego się losem ludzkim i ochroną własnej społeczności - lecz rozprzestrzenianiem własnej ideologii i wzmacnianiem siły. Niemniej jednak, wydaje się mało prawdopodobnym, aby przywódcy Islamskiej Republiki Iranu użyli jako pierwsi broni nuklearnej wobec innego państwa, ponieważ z pewnością przyniesie im to całkowitą klęskę. Dlatego argumenty jakoby państwo bazujące na liderach religijnych, których władzę ta sama religia legitymizuje, nie mogą znamionować, że państwo to będzie państwem samobójcą zdolnym do wysadzenia się w powietrze.[24]
Kolejnym argumentem wysuwanym przeciwko atomowemu Iranowi, jest jego domniemana skłonność do przekazania ładunku nuklearnego organizacjom terrorystycznym, które doprowadzą do dnia Sądu Ostatecznego na Ziemi. Jednakże, miejmy na uwadze fakt, że każde państwo atomowe utrzymuje swój potencjał nuklearny w jak największej tajemnicy. Otacza go ekskluzywną kontrolą, tak aby ta śmiercionośna broń nigdy nie dostała się w ręce nieokiełznanych i działających wedle własnych zasad terrorystów. Warto przyjrzeć się sytuacji Pakistanu, który (nieoficjalnie) prowadzi rozmowy z Amerykanami, aby w wypadku zagrożenia przejęcia przez terrorystów (Talibów) własnego arsenału nuklearnego, siły amerykańskie zabezpieczyły go i wywiozły z Pakistanu. Dlatego to właśnie Pakistan stanowi obecnie bardziej poważne zagrożenie, jako państwo upadłe z bogatą historią terrorystyczną i dostępem do broni nuklearnej. Poza tym należy pamiętać, że Teheran zainteresowany przekazaniem broni atomowej organizacjom terrorystycznym, nigdy nie może być pewne co się z nią stanie i czy nie pierwszy ściągnie na siebie odwetu za każde jej nieautoryzowane lub zlecone użycie.[25]
Zatem sedno problemu nie tkwi w przekonaniu, że zasada wzajemnego nuklearnego odstraszania nie pasuje do obecnych realiów w Iranie. Oczywistym wydaje się, że Istotą irańskiego programu nuklearnego jest dążenie do zapewnienia sobie własnego bezpieczeństwa poprzez wzajemne odstraszanie potencjałem nuklearnym. Zwykły a zarazem fundamentalny bodziec dla nuklearnej proliferacji na całym świecie. Ponadto należy zastanowić się czy czasami w odstraszaniu, a nie zastępowaniu interesu państwa ambicjami terrorystycznymi, należy upatrywać irańskie pobudki do wspierania Hezbollahu i Hamasu, jak również przy rozwijaniu rakiet średniego i dalekiego zasięgu?[26] Stany Zjednoczone obaliły Talibów w Afganistanie i Saddama Husajna w Iraku, najgorszych wrogów Teheranu na Wschodzie i Zachodzie. W ten oto sposób zachwiały równowagą sił w regionie. Izrael nadal pozostaje dominującą siłą na Bliskim Wschodzie w formułowaniu zasad polityki, ale obawia się, że jego pozycja jest zagrożona. Wraz z wzrostem pozycji Iranu, Izrael zaczyna postrzegać go jako swojego głównego rywala.[27] Zatem nie tylko kwestia broni nuklearnej niepokoi Izrael. Nie da się ukryć, że wzrastająca potęga konwencjonalna Iranu również. Już teraz możemy uznać, że konwencjonalna siła Iranu, chociaż wciąż relatywnie słaba, ogranicza izraelską wolność konwencjonalną do przeprowadzenia działań militarnych w regionie.[28]
Tak więc, problem irańskiego programu wzbogacania uranu zwinięty jest w dużo bardziej istotną i drażliwą kwestię, która tkwi w samym sercu irańskiego podejścia do negocjacji. Waszyngton i Jerozolima będą musiały – odkładając na bok kwestię nuklearną – odpowiedzieć sobie na pytanie, czy są zdolne dojść do porozumienia z Iranem, który stara się i będzie w niedługiej perspektywie przodującą siłą w regionie? Jak na razie kwestia ta jest połączona z bronią nuklearną, ale wszyscy zdają się rozumieć wagę tych pytań. Z tej przyczyny, kwestia irańskiego programu atomowego jest ściśle połączoną z wypracowaniem nowego ładu na Bliskim Wschodzie, w którym to Iran, czy to się komuś podoba czy nie, będzie odgrywał znaczącą rolę.[29]


Czarny scenariusz


Jeśli dyplomacja zawiedzie i Iran nadal nie będzie przestrzegał międzynarodowych propozycji, świat powinien przygotować się na nowy konflikt na Bliskim Wschodzie. Według Admirała Michaela Mullena, przewodniczącego amerykańskiego Kolegium Szefów Połączonych Sztabów, “Granica pomiędzy atakiem na Iran i zdobyciem przez nich broni atomowej jest dosyć wąska”.[30] Izrael sumiennie monitoruje postępy irańskiego programu nuklearnego i nie wyklucza, że w przypadku fiaska działań dyplomatycznych, zostanie zmuszony do siłowego powstrzymania ambicji nuklearnych Teheranu.[31] Izraelskie groźby użycia siły wobec Iranu są jawnym sygnałem dla międzynarodowej opinii publicznej, że jeśli nie zdoła ona rozwiązać dyplomatycznie kwestii irańskiego programu wzbogacania uranu, to Izrael zdecyduje się rozwiązać tą kwestię „po swojemu”. Jeśli tego nie zrobi, prawdopodobnie Iran dołączy do ekskluzywnego grona państw atomowych.[32]
Prewencyjne uderzenie lotnicze Izraela na Iran musiałoby zostać dokonane w wyniku pogwałcenia przestrzeni powietrznej Jordanii i Iraku. Tak więc, Izrael musiałby dostać co najmniej „milczącą zgodę” na atak ze strony amerykanów. Izraelscy wojskowi twierdzą, że w przypadku ataku lotniczego na Iran musieliby uderzyć w ponad 12 celów. Pośród nich znajduje się między innymi Natanz - gdzie ma być produkowany wzbogacany uran, Isfahan - w tunelach którego ma być przechowywane 250 ton gazu, oraz Arak - gdzie znajduje się reaktor produkujący pluton. Jednak zdaniem wicedyrektora Instytutu Badań nad Narodowym Bezpieczeństwem, Ephraima Kama, istniej małe prawdopodobieństwo na przyzwolenie amerykanów wobec takiej operacji, ponieważ establishment obrony USA nie jest pewien co do skuteczności izraelskiej operacji wojskowej. Tym bardziej, że jedyna korzyścią może okazać się co najwyżej tylko opóźnienie irańskiego programu atomowego o 2-4 lata.[33]
Panuje powszechna opinia, że Izrael zaatakuje Iran tylko i wyłącznie w przypadku uzyskania wcześniejszej zgody od Stanów Zjednoczonych i przy zauważalnym poparciu społeczności międzynarodowej. Założenie to może okazać się błędne, bowiem prawdopodobnym jest uderzenie militarne Izraela na Iran, bez wcześniejszego informowania Waszyngtonu. Również nie należy się spodziewać, że jeśli już Izrael skieruje zapytanie do Amerykanów o zgodę na prewencyjny atak, uczyni to ze znacznym wyprzedzeniem czasu. W takiej sytuacji, prezydent Obama być może, dowie się szybciej o niezwykle ryzykownej operacji Izraela z CNN niż od CIA. Chociaż Waszyngton stara się mieć jak największy wpływ i rozeznanie w operacjach militarnych Izraela, historia pokazuje, że Jerozolima może najpierw zdecydować się na wyprzedzający atak i dopiero po zakończeniu działań wyjaśnić motywy swojej decyzji. Dlatego mogą głęboko się mylić Ci, którzy żywią nadzieję, że administracja Obamy będzie zdolna wywrzeć presję na odstąpienie od ataku na Iran w wyniku działań dyplomatycznych.[34]
Na potwierdzenie powyższej opinii mogą posłużyć cztery izraelskie operacje militarne, które można w największym stopniu odnieść do potencjalnego izraelskiego uderzenia na Iran. Chodzi kolejno o konflikty z października 1956 roku i czerwca 1967, operację z 7 czerwca 1981 i atak z 6 września 2007 roku.[35] Te wydarzenia demonstrują, że jeśli Izrael uzna irański program atomowy za egzystencjalne niebezpieczeństwo dla własnej państwowości, może stać się również głuchy na błagania amerykańskich urzędników nawołujących do pokojowego rozwiązania problemu irańskiego.[36] Zapewne wkrótce po operacji Waszyngton wyrazi, publicznie i prywatnie, zaniepokojenie powstałą sytuacją. Natomiast długoletnie relacje amerykańsko-izraelskie nie powinny ucierpieć i zostaną utrzymane na obecnym poziomie, a współpraca dyplomatyczna, gospodarcza, wywiadowcza i wojskowa nadal będzie się rozwijać.[37]
Bez cienia wątpliwości repertuar środków dostępnych do destabilizacji irańskiego programu atomowego jest szeroki. Chociaż sam Izrael koncentruje się na ataku lotniczym, możliwości uderzenia koalicji państw, pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych, znacznie wzrastają. Począwszy od morskiej oraz lotniczej blokady (tej drugiej ukierunkowanej na naloty lotnicze), sabotażu wewnątrz kraju aż po masowy atak z zewnątrz. Zacofany militarnie Iran jednak nie jest bezbronny. Teheran posiada asa w rękawie (kartę tą można nazwać nawet bardziej stosownie Jokerem), którym mogą okazać się ataki szaleńcze i nieprzewidywalne w skutkach.[38] Duchowny Mojtaba Zolnour, który jest przedstawicielem Straży Rewolucyjnej Najwyższego Przywódcy Ajatollaha Ali Khameiniego, powiedział, że jeśli izraelskie i amerykańskie pociski uderzą w Iran, w odwecie Iran wystrzeli w Izrael pociski Sahab-3: „Jeśli choć jeden amerykański, bądź syjonistyczny pocisk spadnie na nasz kraj, zanim opadnie pył, irańskie rakiety rozerwą serce Izraela”.[39]
Analizy wywiadowcze ostrzegają o specjalnie przygotowanym przez Teheran planie „Dnia Sądu Ostatecznego”. Zostanie on uruchomiony przez Ajjatolahów w momencie uderzenia militarnego na irańskie instalacje atomowe. Plan działań odwetowych Iranu ma na celu wyrządzenie jak największych szkód państwom zachodnim w regionie, doprowadzając jednocześnie do gospodarczej destabilizacji świata. Odpowiedzialność za realizację operacji spadnie na ramiona irańskich agentów i członków radykalnych organizacji powiązanych z Teheranem. Przewiduje się, że w działaniach będzie uczestniczył również Hezbollah, który zaopatrzony w 40 tys. pocisków ostrzela północne terytoria Izraela. Hamas z kolei przeprowadziłby podobną operację z południa, gdzie kontroluje Strefę Gazy. Oczywiście bazy NATO w Afganistanie zostałyby również zaatakowane przy pomocy rebeliantów powiązanych z Irańczykami. Działania Iranu doprowadziły by do destabilizacji w Zatoce i Cieśninie Ormuz, przez którą przewozi się prawie 40% światowego transportu ropy.[40]  W konsekwencji cena ropy podniosłaby się w zawrotnym tempie do drastycznego poziomu 200-300 dolarów za baryłkę.[41]
Zdaniem niektórych analityków, negatywne efekty opisanego powyżej rozwoju wydarzeń będą zauważalne tylko przez „miesiące”. Natomiast po zniszczeniu irańskich obiektów militarnych i zastopowaniu programu nuklearnego, Iran nie będzie już więcej stanowił zagrożenia dla społeczności międzynarodowej. Niemniej jednak, jakimkolwiek sukcesem zakończy się uderzenie na Teheran, Iran nie złoży broni i będzie nadal walczył w asymetrycznej wojnie. Wojna ta, nie tylko na własnym terenie, ale w całym sąsiadującym regionie może toczyć się przez nadchodzące lata. Przypadek Iraku pokazuje, że termin „miesiące” w przypadku Bliskiego Wschodu należy rozpatrywać w innej niż to się przyjęło perspektywie czasowej.[42]
Amerykanie uwikłani we własne problemy a Iraku i Afganistanie, w dalszym ciągu będą starali się zniechęcić Izrael do samodzielnego ataku. Zdaniem wielu ekspertów wątpliwym jest, aby Izrael zdecydował się na ten niezwykle niebezpieczny krok, bez chociażby niewielkiego skinienia głową ze strony Amerykanów. Tym bardziej, że sukces operacji może okazać się niewspółmierny do jej negatywnych efektów rzutujących na całą społeczność międzynarodową. Sekretarz obrony USA, Robert M. Gates, uważa, że w wypadku militarnego zniszczenia irańskiego programu atomowego, Teheranowi wystarczą zaledwie 2-3 lata, aby powrócić na obecny etap. Pytanie zatem brzmi, czy dla izraelskich strategów będzie to wystarczająca korzyść aby podjąć prewencyjne uderzenie? „Jeśli zauważymy duże prawdopodobieństwo sukcesu, myślę, że podejmiemy się tego ryzyka” powiedział Ephraim Inbar, dyrektor Centrum Studiów Strategicznych im. Begina i Sadata na Uniwersytecie Bar-Ilan koło Tel-Awiwu. Na razie izraelskie szable spoczywają spokojnie w pochwach. Po zapoznaniu się przez izraelskich liderów z planami Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, minister spraw zagranicznych Izraela, Avigdor Lieberman, stwierdził, że „Kraje te mają wystarczającą siłę, aby powstrzymać to całe szaleństwo (…) Nie ma potrzeby atakować czegokolwiek. Broń Boże”.[43]


Co z tą Rosją ?


Kraj który od 30 lat nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych ze Stanami Zjednoczonymi, wydaje się być naturalny sojusznikiem Kremla. Moskwa i Teheran prezentują zbieżną wizję ładu międzynarodowego. Rosyjski „świat wielobiegunowy” i „koncepcja mocarstw XXI wieku” odpowiada wysuwanemu przez Iran „dialogowi cywilizacji”. Jednak antyamerykański resentyment jest tylko jednym ze spoiw łączących Teheran i Moskwę.[44] W listopadzie 2009 roku na łamach londyńskiego Sunday Times ukazał się artykuł oskarżający rosyjskich naukowców o rozwijanie głowicy nuklearnej dla Iranu. Według inspiratorów przecieku do londyńskiej gazety, właśnie z tego powodu izraelski premier Benjamin Natanjahu udał się z tajną wizytą do Moskwy dnia 7 września bieżącego roku.[45]
Historia opisana w Sunday Times nie jest pierwszą, i zapewne też nie ostatnią, przypisującą rosyjskiej stronie „nieczyste” zamiary w kwestii irańskiego programu nuklearnego. Zachód wychodził z założenia, że rosyjscy naukowcy i inżynierowie nie pomogą stworzyć irańskim mułłom bomby atomowej, uważając to za sprzeczne z narodowym interesem Rosji. Tymczasem, od kiedy irański tajny program wzbogacania uranu został zdemaskowany w 2002 roku, Rosja konsekwentnie utrudnia efektywne działania.[46] Ponadto w przeciwieństwie do Izraela, USA i ich sojuszników, sprawdzanie irańskich ambicji nuklearnych nie należy do głównych priorytetów Kremla. Chociaż Rosjanie niejednokrotnie powtarzali, że woleliby, aby Iran nie zmierzał w kierunku przybliżającym go do wybudowania bomby atomowej, to ich starania nigdy nie były na tyle znaczące, by zapobiec atomowym planom Teheranu.[47] Rosja opiera się także zastosowaniu cięższych sankcji, chociaż sama nie może być do końca pewna jakie korzyści może jej przynieść nowe atomowe państwo. Natomiast amerykańskie podejście do irańskiego programu nuklearnego budowane jest na założeniu, że rosyjskie oddziaływania na Iran są kluczowe dla powstrzymania irańskiego programu wzbogacania uranu. W rzeczy samej, Rosja jak główny dostawca nuklearnej technologii i jeden z czołowych partnerów handlowych, powinna posiadać bardzo duże wpływy w Teheranie. Niemniej jednak, gdy Waszyngton szuka wsparcia na Kremlu, irański program atomowy dalej się rozwija. Wydaje się, że Stany Zjednoczone zakładają własną politykę wobec Iranu na iluzji, że mają po swojej stronie Rosję, gdy tak naprawdę Kreml prowadzi po prostu podwójną grę.[48]
Iran dzięki swojemu położeniu może oddziaływać w regionach niezwykle ważnych dla Moskwy - na Kaukazie i Azji Środkowej, w Zatoce Perskiej oraz na Bliskim Wschodzie. Może być też przeciwwagą dla członka NATO – Turcji, czy sojuszniczki USA - Arabii Saudyjskiej. Moskwa dostrzega także dobre podłoże do współpracy w pragmatyzmie irańskich decydentów.[49] Widząc obopólne korzyści, Moskwa i Kreml potrafiła stworzyć ramy bliskiej współpracy dyplomatycznej.[50] Współpraca ta zakorzeniła się pod koniec lat 90-tych, kiedy Moskwa i Teheran wspólnie pracowała nad zakończeniem krwawej wojny cywilnej w Tadżykistanie. Wcześniej, Rosja oskarżała Iran o szkolenie i wspieranie islamskich partyzantów z regionu rosyjskiego Kaukazu Północnego w czasie pierwszej wojny czeczeńskiej (1994-96) i eksport islamskiego radykalizmu do sąsiednich państw w Azji Centralnej. Zanim rozpoczęła się druga wojna czeczeńska w 1999 roku, rosyjsko-irańskie zbliżenie było już w toku i irańska interwencja nie była rozważana.[51]
Biorąc pod uwagę irańską zdolność do eksportu jej radykalnej ideologii i organizowania ataków terrorystycznych poza krajem, rosyjscy stratedzy mają świadomość, że zaadoptowanie bardziej konfrontacyjnej postawy wobec Teheranu – czego pragną Stany Zjednoczone – może skończyć się poważnymi konsekwencjami. Po przejściowym spokoju zaobserwowanym w ostatnich latach na rosyjskim Kaukazie Północnym, obszar ten staje się coraz bardziej niestabilny (między innymi seria samobójczych ataków w Dagestanie i Inguszetii). Chociaż niestabilność ta wywodzi się raczej z biedy i złych rządów, Kreml jest świadom potencjału islamskich ekstremistów, mogących wykorzystać lokalne niezadowolenie. W związku z czym, Moskwa chce zapewnić irańskich mułłów, że nie mają najmniejszego powodu interesować się i ingerować w wewnętrzne problemy Rosji na Kaukazie Północnym.[52]
Rosyjska powściągliwość bierze się ponadto z kilku innych źródeł. Po pierwsze, Rosja czerpie korzyści ekonomiczne wykorzystując jawną niechęć Zachodu do współpracy z Teheranem. Rosyjsko-irańska wymiana odbywa się w sektorach strategicznie ważnych dla Kremla. Rosja jest nie tylko czołowym sprzedawcą nuklearnym, ale także głównym handlarzem bronią, na którą jak wiadomo zapotrzebowanie zawsze wzrasta proporcjonalnie do pojawiających się napięć. Pierwsze dochodowe umowy na sprzedaż broni zawarł z Iranem Związek Radziecki jeszcze w latach 1989-1991, ale Federacja Rosyjska, jako prawna sukcesorka, wywiązała się tylko z jednej umowy. Pod wpływem nacisków Waszyngtonu strona rosyjska zobowiązała się nie wypełnić zawartych umów wojskowych z Teheranem i z dniem 31 grudnia 1999 roku zaprzestać sprzedaży broni do Iranu. Mimo, że postawa rosyjska została bardzo pozytywnie odebrana na Zachodzie, sam Kreml odczuł boleśnie stratę 2,2 miliarda dolarów w wyniku niewykonania kontraktów. Wkrótce Kreml wycofał się z memorandum podpisując 2 października 2001 roku z Teheranem umowę dotycząca sprzedaży sprzętu wojskowego.[53] W ubiegłym roku jej obroty przekroczyły 3 bilion dolarów, czyniąc Teheran głównym klientem rosyjskiego przemysłu obronnego. W 2007 roku Iran zakupił system obronny od Rosji o łącznej wartości 1 miliarda dolarów i ubiega się o jeszcze bardziej zaawansowane technologicznie myśliwce przechwytujące, zdolne do obrony infrastruktury atomowej.[54] Rosja jest również głęboko zaangażowana w Irański jawny program atomowy, przez firmy bezpośrednio połączone z rosyjskim Ministerstwem Energii Atomowej, budującym reaktorowy kompleks w Buszehr. Poza tym rosyjski monopolista gazowy zaangażował się w rozwój ogromnych południowych irańskich złóż gazowych.[55]
Po drugie, Rosja dostrzega we współpracy z Iranem szansę na podniesienie swej pozycji międzynarodowej. Zamieszanie wokół irańskiego problemu atomowego pozwala Rosji odgrywać większą rolę niż jej realne możliwości oddziaływań. Rosja stara się ukazywać siebie jako kraj bez którego nie można prowadzić skutecznych negocjacji z Iranem.[56] W związku z czym, dzięki kwestii irańskiej Rosja pozostaje przy obecnie najważniejszym stole obrad społeczności międzynarodowej i to w roli niezwykle ważnego państwa w tym procesie, co potwierdza jej członkostwo w grupie sześciu. Rosyjskie wpływy na Bliskim Wschodzie malały od dekad, wraz z zwrotami sytuacji w Libii, Egipcie, Syrii i Iraku. Dlatego relatywnie dobre relacje z Iranem pozwalają Rosji oddziaływać na przebieg wydarzeń w tej strategicznie ważnej części świata.[57] W wyniku tego, Rosja buduje również wizerunek państwa, które potrafi skutecznie przeciwstawić się USA i które broni praw krajów rozwijających się do rozwijania technologii jądrowej w celach czysto pokojowych.[58]
Po trzecie, irański program nuklearny umożliwia Rosji wywieranie nacisku na Stany Zjednoczone. Dla Stanów Zjednoczonych kwestia ta ma kluczowe znaczenie i jest jednym z głównych priorytetów administracji Obamy. Moskwa doskonale zdaję sobie z tego sprawę i chce wykorzystać słabość Amerykanów, żądając nagrody za kooperację. Rosja uzyskała od administracji Busha długo oczekiwane porozumienie o cywilnej współpracy atomowej (chociaż utknęło w Kongresie z powodu inwazji na Gruzję), a od administracji Baracka Obamy próbuje uzyskać drobne ustępstwa dotyczące obrony przeciwrakietowej i kontroli zbrojeń. Amerykanie już zrezygnowali z rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Europie Środkowej. Kreml życzyłby sobie, aby te sprzyjające okoliczności zostały ukoronowane dalszymi ustępstwami Stanów Zjednoczonych.[59]
Na sam koniec nie można pominąć zwykłej „mściwości” Kremla. Pomimo upływu wielu lat Kreml nadal boleśnie odczuwa zimnowojenną porażkę i nie może pogodzić się z pozycją hegemonistyczną Stanów Zjednoczonych w stosunkach międzynarodowych. Dlatego Rosja stara się wykorzystać każdą możliwość, aby osłabić globalne oddziaływania USA. Amerykańskie komplikacje w Iraku i Afganistanie uśmierzyły, ale nie zlikwidowały tę bolączkę. Jeśli Waszyngton dostanie „po nosie” od Iranu, będzie to na rękę Kremlowi.[60]
Rosyjscy politycy nieoficjalnie przyznają, że Rosja prowadzi z Teheranem ryzykowną grę. Dozbraja i pomaga rozwijać technologię atomową sąsiedniemu państwu teokratycznemu, prowadzącemu pragmatyczną politykę zagraniczną, ale też nie do końca obliczalnemu. Ponadto pielęgnacja bliskich relacji z Teheranem, wystawia na szwank stosunki z Zachodem, zwłaszcza Stanami Zjednoczonymi i ich sojuszniczym Izraelem. Dlatego też, Rosja stara się wykonywać gesty, które mają przekonać Zachód o dobrych zamiarach Iranu.[61] Zapewne będzie dalej zaprzeczać uczestniczeniu w domniemanym rozwoju głowic bojowych i deklarować chęć pomocy państwom zachodnim w rozwiązaniu irańskiego problemu. Będzie dalej uprawiać swoją podwójną grę, a decydenci rosyjscy podzielą się rolami sojuszników Iranu i Zachodu. Prezydent Miedwiediew będzie deklarował akceptację dla sankcji przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ, a premier Putin wraz z ministrem spraw zagranicznych, Siergiejem Ławrowem, będzie nadal odrzucał konieczność zastosowania przygniatających sankcji, jak to miało miejsce do tej pory.[62] Jednak może okazać się, że jest to ostatnie nawołanie Rosji do poparcia sankcji ONZ oraz wycofania własnych naukowców i przejścia na Zachodnią „stronę”.[63] Alternatywą może być głębokie ochłodzenie stosunków z Zachodem i zaprzestanie polityki „reset” przez administrację Baracka Obamy, czego osłabiona kryzysem ekonomicznym Rosja nie będzie w stanie zapłacić.[64]


Wnioski


Wzrastające w ubiegłym roku groźby izraelskie pod adresem Teheranu, spowodowane były w głównej mierze wątpliwościami, czy nowa administracja amerykańska będzie chciała stanąć „twarzą w twarz” z problemem irańskim. Zdaniem izraelskiego ambasadora w USA, Michalea B. Orena, „Amerykańska polityka wobec całej irańskiej kwestii przeszła znaczące przeobrażenie po objęciu stanowiska prezydenta przez Obamę (…) Na samym początku, postrzegano ją jako izraelski problem. Gdzieś w okolicach lata, administracja amerykańska zaczęła uważać Iran za problem światowy, a tym samym i amerykański. Ten sposób podejścia został przez nas lepiej odebrany”. Dlatego zdaniem Ephraima Halevy’a, byłego szefa izraelskiego wywiadu, „Izrael powinien pozwolić, aby obecnie toczony dialog był prowadzony cicho i poważnie, przy jednoczesnym uwzględnieniu na drugim planie wszystkich możliwych opcji, oczywiście jeśli dialog zawiedzie”.[65]
Według niektórych ekspertów irańskie starania zmierzające do wyprodukowania broni nuklearnej mogą w niedługim czasie się ziścić. Dlatego Teheran będzie skłonny zaryzykować ściągnięcie na siebie nawet najbardziej dotkliwych sankcji. Analitycy przewidują, że dyplomatyczne zabiegi świata zachodniego doprowadzą jeszcze przed latem 2010 roku do dwóch trudnych dla Izraela rezultatów. Pierwszym będzie porozumienie pozwalające Iranowi wzbogacać uran, ale w zmniejszonych ilościach i tylko dla celów energetycznych. Program wzbogacaniu uranu następnie poddany zostanie międzynarodowemu nadzorowi, który Izrael uzna prawdopodobnie za zbyt słaby i niezdolny do powstrzymania Teheranu przed wybudowaniem bomby atomowej. Jeśli jednak Barack Obama  i inni światowi liderzy zaakceptują takie rozwiązanie, Izrael będzie miał w tej kwestii związane ręce. Inny wynik, czyli brak konsensusu światowych liderów odnośnie sankcji, zmusi Izrael do podjęcia decyzji – czy woli bytować z atomowym Iranem, czy korzystniej będzie mu zaatakować i zniszczyć jego obiekty nuklearne?[66]
Wiele rzeczy wskazuje na to, że Iran zostanie poddany zwiększonym sankcjom. Jednak użyteczność zwiększonych sankcji jest kwestionowana. Zwolennicy ich, mają nadzieję, że zmusi to wewnętrznie zdestabilizowany reżim do uległości i zakończenia programu wzbogacania uranu. Istnieje ryzyko, że zwiększone sankcje, tak jak i poprzednie, mogą stać się nieefektywne. Przeciwnicy uzasadniają, że sankcje, które są obecnie rozważane, głównie dotkną szerokiej populacji i ostatecznie będą miały niezamierzony efekt wytworzenia solidarności z reżimem. Ponadto spolaryzują one jedynie region, podzielą go, a zarazem podniosą napięcia, przyczyniając się do dalszej izolacji świata zachodniego w świecie muzułmańskim.[67] Uderzenie militarne na irańskie obiekty będzie postrzegane na arabskich i muzułmańskich ulicach jako osłabianie muzułmańskiego rywala w celu utrzymania izraelsko-amerykańskiej hegemonii. Tymczasem moratorium nad negocjacjami niesie ryzyko, że Teheran może wykorzystywać je żeby kontynuować, a nawet przyśpieszyć własny program nuklearny. W ten sposób, podczas wznowionych rozmów, zachodni negocjatorzy mogą zostać skonfrontowani z Iranem, który de facto posunął się naprzód i jest o próg od przekroczenia statusu państwa nuklearnego.[68] Możliwość, że Iran dąży do wyprodukowania bomby atomowej i rzeczywistość którą jest budowanie podstawy, aby wzbogacać uran kontynuują wzrastające napięcia na Bliskim Wschodzie i mogą popchnąć pozostałe kraje w tym samym kierunku.[69] Izrael wraz ze Stanami Zjednoczonymi stawia nuklearną kwestię jako ultimatum, ignorując nowe realia strategiczne z silnym Iranem. Zdaniem Ahmadineżada, jest to sposób postępowania, którego może Obama bardzo żałować. Iran sygnalizował przy różnych okazjach, że nuklearny problem może zostać rozwiązany, ale najpierw oczekuje szczerej odpowiedzi, czy Stany Zjednoczone skłonią Izrael do zaakceptowania Iranu jako głównej siły w regionie ? Czy same Stany Zjednoczone będą do tego zdolne?[70]
Rosja jako główny eksporter surowców naturalnych i równocześnie uzależniony od dochodów z ich eksportu, mogłaby wiele zyskać na kolejnej destabilizacji Bliskiego Wschodu. Ewentualna uderzenie militarne na Iran wywoła konflikt, który podniesie ceny ropy w zawrotnym tempie. Miałoby to bardzo duże znaczenie dla Rosji, w której to sprzedaż gazu i ropy przynosi 2/3 dochodów z całego eksportu. Mimo tego, obecna sytuacja jest dla niej również bardzo korzystna.[71] Rosja czerpie korzyści z napiętych relacji pomiędzy Teheranem i państwami zachodnimi. W wyniku zachodnich sankcji Teheran nie może sprzedawać gazu na lukratywny rynek europejski. Europa wysyła już sygnały do Iranu, że jeśli porzuci program wzbogacania uranu może na tym więcej zyskać i otrzymać nagrodę.[72] Tym samym Rosja wraz z Gazpromem pozostaje dominującym dostawcą w Europie. Gdyby jednak została przerwana międzynarodowa izolacja Iranu (dzięki porzuceniu programu zbrojeniowego bądź poddaniu się narzuconemu reżimowi międzynarodowemu, a nawet w wyniku zaakceptowania przez światowe mocarstwa atomowego Iranu), europejskie rządy i firmy mogłyby się spieszyć w zawieraniu umów redukujących zależność od rosyjskich surowców. Konsorcjum stojące za planowanym gazociągiem Nabucco, mogącym transportować 30 mld metrów sześciennych gazu rocznie do Europy, już teraz głośno domaga się pozwolenia na rozpoczęcie negocjacji z Teheranem. Nie powinno dziwić zatem, że Kreml wyraża bardzo małą motywację, aby podważyć własne możliwości użycia gazowego szantażu wobec europejskich konsumentów.[73] Teheran jest zainteresowany sprzedażą swoich surowców i przesyłaniem ich rynek europejski i azjatycki sieciami niezależnymi od rosyjskich. Tym samym aspiracje Iranu do bycia państwem przesyłowym mogą stać się w przyszłości przyczyną napięć w stosunkach z Rosją.[74]
Stany Zjednoczone powinny przestać podkreślać głęboka potrzebę współpracy z Moskwą i skupić się na budowie wspólnego frontu wraz z kluczowymi sojusznikami w Europie i na Bliskim Wschodzie, oferując bezpośrednie negocjacje Teheranowi. Mimo, że rosyjska pomoc mogłaby być teoretycznie pożyteczna, wydaje się, że Stany Zjednoczone wraz z Izraelem będą musiały poradzić sobie samemu z irańskim problemem.[75] W 2005 roku, jeden z rosyjskich dyplomatów stwierdził, że w porównaniu z Iranem, północnokoreańskich naukowców - którzy zdążyli już przeprowadzić dwa nuklearne testy – można nazwać „dziećmi”. Ostrzegł, że rosyjskie szacunki dotyczące czasu potrzebnego na wybudowanie przez Teheran bomby atomowej, są jeszcze bardziej pesymistyczne od tych przedstawianych w amerykańskich mediach.[76] Amerykańscy i europejscy analitycy przypuszczają, że do 2015 roku Iran będzie zdolny wyprodukować broń jądrową. Jeśli jednak potwierdzą się zarzuty, że Rosjanie uczestniczyli w projektowaniu głowic bojowych dla irańskich mułłów, Iran może być zdolny wystrzelić broń jądrową już w przyszłym roku. Establishment zasiadający na Kremlu przekonany jest, że Rosja będzie ostatnim krajem przeciwko, któremu Iran wykieruje broń jądrową. W propagowanej przez Kreml koncepcji „Mocarstw XXI wieku”, Iran byłby „następną regionalną potęgą” na Bliskim Wschodzie. Dlatego, Moskwa nie miałaby nic przeciwko jeśli Teheran wykierowałby pociski na Izrael, amerykańskie bazy w regionie czy sojusznicze arabskie państwa Stanów Zjednoczonych.[77]
Jeśli próba dialogu zawiedzie Izrael będzie domagał się podjęcia bardziej efektywnych kroków, być może już przy poparciu Stanów Zjednoczonych. Zapewne ponownie zwrócą się także do Moskwy, aby odwołała się do swojego zdrowego rozsądku i zaczęła działać bardziej konstruktywnie. Kreml będzie musiał zastanowić się, czy brak efektywnej międzynarodowej akcji wobec irańskiego programu nuklearnego nie doprowadzi do polityki odwrotnej od pożądanej? Czy nie wzmocni jedność NATO wobec nowego zagrożenia i sprawi, że rozmieszczenie tarczy antyrakietowej stanie się konieczne dla Stanów Zjednoczonych? I co najważniejsze, czy nie spowoduje, że kraje w Europie i na Bliskim Wschodzie zwrócą się ponownie do Stanów Zjednoczonych o ochronę i przywództwo? W skrócie, Rosja musi rozważyć, czy podwójna dyplomatyczna gra wobec Iranu jest warta świeczki? Jednakże wymienione w artykule czynniki są obecnie na tyle sprzyjające Rosji, że utrzymanie ich przy życiu jest w rosyjskim interesie i dlatego Moskwa wolałaby nie rozwiązywać problemu irańskiego programu nuklearnego w najbliższej przyszłości.[78]



Przypisy:
[1] Meeting Summary, Iran thirty years on, 12 February 2009, Chatham House Report.
[2] Sasnal Patrycja, Wybory parlamentarne w Izraelu – konsekwencje dla polityki zagranicznej, Warszawa 13 lutego 2009, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 9 (541).
[3] Boudreaux Richard, Israel mutes its rhetoric against Iran as talks loom, Los Angeles Times
[4] Parsi Rouzbeh, The Iranian elections and the aftermath, June 2009, European Union Institute for Security Studies.
[5] Cohen Avner, Iran has been strengthened, 01 September 2006, Turkish Center for International Relations & Strategic Analyses, URL: http://www.turksam.org/en/a201.html
[6] Krawczyk Piotr, Wybory w Iranie – kontekst wewnętrzny i międzynarodowy, Warszawa 18 czerwca 2009, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 35 (567).
[7] Meeting Summary, Iran thirty years on…
[8] Krawczyk Piotr, Wybory w Iranie…
[9] Parsi Rouzbeh, The Iranian elections and…
[10] Krawczyk Piotr, Wybory w Iranie…
[11] Sytuacja gospodarcza Iranu systematycznie ulega pogorszeniu. Na kryzys irańskiej gospodarki wpływ mają trzy główne czynniki: spadek cen ropy na światowych rynkach ; sankcje nakładane przez międzynarodowe organizacje a także Stany Zjednoczone i Unię Europejską ; nieumiejętna polityka gospodarcza irańskiego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada.
[12] Krawczyk Piotr, Wybory w Iranie…
[13] Dalton Richard, Iran: Breaking the Nuclear Deadlock, December 2008, Chatham House Report.
[14] Zenko Micah, Israel has Iran in its Sights, 30 August 2009, Council on Foreign Relations, URL: http://www.cfr.org/publication/20109/israel_has_iran_in_its_sights.html
[15] Amk, Iran gotowy do współpracy, ale z uranu nie zrezygnuje, 29.10.2009, Rzeczpopsolita, URL: http://www.rp.pl/artykul/384562_Iran_gotowy_do_wspolpracy__ale_z_uranu_nie_zrezygnuje.html
[16] Alcaro Ricardo, Tempting Teheran, July 2009, Chatham House, The World Today Magazine.
[17] Meeting Summary, Iran thirty years on…
[18] Kulesza Łukasz, Nowa ocena irańskiego programu jądrowego, Warszawa 11 grudnia 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 53 (467).
[19] Meeting Summary, Iran thirty years on…
[20] Bertram Christoph, Rethinking Iran: From confrontation to cooperation, Paris August 2008, European Union Institute for Security Studies, s. 9
[21] Bertram Christoph, Rethinking Iran…,  s. 14
[22] Zychowicz Piotr, Polska nie chce wojny izraelsko-irańskiej, 20.10.2009, Rzeczpospolita, URL: http://www.rp.pl/artykul/380074_Polska_nie_chce_wojny_izraelsko_iranskiej.html
[23] Bertram Christoph, Rethinking Iran…, s. 15
[24] Tamże.
[25] Meeting Summary, Iran thirty years on…
[26] Bertram Christoph, Rethinking Iran…,  s. 16
[27] Meeting Summary, Iran thirty years on, 12 February 2009, Chatham House Report.
[28] Crooke Alastair, The power, and threat, of Iran, Los Angeles Times, URL: http://www.latimes.com/news/opinion/la-oe-crooke1-2009oct01,0,764603.story?track=rss
[29] Tamże.
[30] Zenko Micah, Israel has Iran in its Sights, 30 August 2009, Council on Foreign Relations, URL: http://www.cfr.org/publication/20109/israel_has_iran_in_its_sights.html
[31] Zychowicz Piotr, Polska nie chce wojny izraelsko-irańskiej…
[32] PAP, Izrael przygotowuje się do ataku lotniczego na Iran, 18.04.2009, Gazeta Wyborcza, URL: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6513616,Izrael_przygotowuje_sie_do_ataku_lotniczego_na_Iran.html
[33] Tamże.
[34] Zenko Micah, Israel has Iran in its Sights…
[35] W październiku 1956 roku Izrael, Wielka Brytania I Francja dokonały niefortunnego ataku na Egipt w celu przejęcia kontroli nad Kanałem Sueskim. Dzień przed tym wydarzeniem, Sekretarz Stanu John Foster Dulles przesłuchał Abba Ebana, izraelskiego ambasadora w USA, na temat izraelskiej koncentracji wojsk na granicy z Egiptem, ale Eban nie wyjawił izraelskich planów. W czerwcu 1967 roku Izrael zainicjował Wojnę Sześciodniową bez informowania Waszyngtonu, pomimo nalegań prezydenta Johnsona, aby Izrael utrzymyał status quo i skonsultował się z Waszyngtonem przed podjęciem akcji. Na kilka dni przed rozpoczęciem wojny, Johnson powiadomił premiera Levi Eshkola w osobistej wiadomości: „Izrael nie może dokonać wyprzedzającego ataku i tym samym wziąć na siebie odpowiedzialność za rozpoczęcie działań wojennych”. 7 czerwca 1981 roku Izraelski bombowiec zniszczył iracki reaktor nuklearny w Osirak, na krótko przed uzyskaniem przez Irak zdolności do produkcji broni nuklearnej. Ponownie Waszyngton nie został poinformowany o tym wcześniej. Prezydent Reagan „potępił” atak sugerując, że były inne opcje, które powinny zostać rozważone. Kilka dni później premier Menachem Begin powiedział w CBS: „Ten atak będzie precedensem dla każdego kolejnego rządu w Izraelu… Każdy przyszły premier Izraela postąpi w podobnych okolicznościach w taki sam sposób”. Deklaracja ta spełniła się we wrześniu 2007 roku, kiedy Izraelskie lotnictwo zniszczyło reaktor w Ali Kibar w Syrii, uważany za północnokoreański zapasowy reaktor plutonowy. Cztery miesiące wcześniej, przedstawiciele izraelskiego wywiadu dostarczyli obciążające dowody administracji Busha na temat reaktora, i Pentagon sporządził plany do zaatakowania. Na ironię, powołując się na reportera New York Times Davida Sangera, prezydent Bush ostatecznie zdecydował nie bombardować kolejnego kraju za rzekome posiadanie broni masowej zagłady. Przedstawiciel administracji zaznaczył, że atak Izraela nastąpił “Bez udzielenia przez nas zgody. O żadną nikt nie prosił, żadna nie została udzielona”.
[36] Blix Hans, It’s not just about Iran, 7 October 2009, Guardian, URL: http://www.guardian.co.uk/commentisfree/cifamerica/2009/oct/07/iran-nuclear-weapons-wmd-enrichment
[37] Zenko Micah, Israel has Iran in its Sights…
[38] Ortega Martin, The perils of launching a military strike against Iran, November 2006, European Union Institute for Security Studies, URL: http://www.iss.europa.eu/nc/actualites/actualite/browse/3/article/the-perils-of-launching-a-military-strike-against-iran/
[39] Dareini Ali Akbar, Iran to “Blow up the heart of Israel” if attacked, says top official, 10.09.2009, The Huffington Post, URL: http://www.huffingtonpost.com/2009/10/09/iran-to-blow-up-the-heart_n_315013.html
[40] Ortega Martin, The perils of launching…
[41] Zychowicz Piotr, Polska nie chce wojny izraelsko-irańskiej…
[42] Ortega Martin, The perils of launching…
[43] Boudreaux Richard, Israel mutes its rhetoric against Iran as talks loom, Los Angeles Times, URL: http://articles.latimes.com/2009/sep/30/world/fg-israel-iran30
[44] Bieleń Stanisław, Maciej Raś, Polityka zagraniczna Rosji, Warszawa 2008, Wydawnictwo Difin.
[45] Cohen Ariel, Are Russian scientists aiding Iran’s nuclear program, 08 October 2009, National Review, URL: http://corner.nationalreview.com/post/?q=NDMzNzhiN2IzNGFmYjkxNmY0YjlmN2ViMzc4ZDJhZWI=
[46] Tamże.
[47] Mankoff Jeffrey, The road to Teheran does not run through Moscow, 12 September 2009, Council on Foreign Affairs: http://www.cfr.org/publication/20194/road_to_tehran_does_not_run_through_moscow.html
[48] Tobey William, Is Moscow playing a double game on Iran’s Nukes?, 4 September 2009, Foreign Policy, URL: http://www.foreignpolicy.com/articles/2009/09/04/why_moscow_wont_stand_between_tehran_and_its_nukes
[49] Teokratyczny Iran powstrzymał się od „eksportu rewolucji” do innych muzułmańskich krajów, w konflikcie armeńsko-azerbejdżańskim o Górski Karabach sprzyjał chrześcijańskiej Armenii (wspieranej również przez Moskwę), a nie muzułmańskiemu Azerbejdżanowi. Podzielał niechęć do rządów Talibów w Afganistanie, nie wywierał też presji na Kreml w związku z brutalnymi działaniami armii rosyjskiej w Czeczenii.
[50] Bieleń Stanisław, Maciej Raś, Polityka zagraniczna Rosji, Warszawa 2008, Wydawnictwo Difin.
[51] Mankoff Jeffrey, The road to Teheran…
[52] Tamże.
[53] Bieleń Stanisław, Maciej Raś, Polityka zagraniczna Rosji…
[54] Tobey William, Is Moscow playing a double game…
[55] Mankoff Jeffrey, The road to Teheran does not run…
[56] Bieleń Stanisław, Maciej Raś, Polityka zagraniczna Rosji…
[57] Tobey William, Is Moscow playing a double game…
[58] Bieleń Stanisław, Maciej Raś, Polityka zagraniczna Rosji…
[59] Tobey William, Is Moscow playing a double game…
[60] Tamże.
[61] Bieleń Stanisław, Maciej Raś, Polityka zagraniczna Rosji…
[62] Cohen Ariel, Are Russian scientists…
[63] Muskal Michael, Iran, weapons, secrets and threats, 29 September 2009, Los Angeles Times, URL: http://www.latimes.com/news/nationworld/world/la-fg-iran-qanda30-2009sep30,0,3792020.story
[64] Cohen Ariel, Are Russian scientists…
[65] Boudreaux Richard, Israel mutes its rhetoric…
[66] Tamże.
[67] Crooke Alastair, The power, and threat, of Iran…
[68] Popp Roland, Iran: Domestic Crisis and Options for the West, Zurich September 2009, Center for Security Studies, Analyses in Security Policy No 59.
[69] Blix Hans, It’s not just about Iran…
[70] Crooke Alastair, The power, and threat, of Iran…
[71] Tobey William, Is Moscow playing a double game…
[72] Blix Hans, It’s not just about Iran…
[73] Mankoff Jeffrey, The road to Teheran does not run…
[74] Bieleń Stanisław, Maciej Raś, Polityka zagraniczna Rosji…
[75] Mankoff Jeffrey, The road to Teheran does not run…
[76] Tobey William, Is Moscow playing a double game…
[77] Cohen Ariel, Are Russian scientists…
[78] Tobey William, Is Moscow playing a double game…




Bilbliografia:
Alcaro Ricardo, Tempting Teheran, July 2009, Chatham House, The World Today Magazine.
Amk, Iran gotowy do współpracy, ale z uranu nie zrezygnuje, 29.10.2009, Rzeczpopsolita, URL: http://www.rp.pl/artykul/384562_Iran_gotowy_do_wspolpracy__ale_z_uranu_nie_zrezygnuje.html
Gsi, MAEA otrzymała odpowiedź Iranu, 29.10.2009, Rzeczpospolita, URL: http://www.rp.pl/artykul/384622_Iran_odpowiedzial_MAEA__w_sprawie_atomu.html
Bertram Christoph, Rethinking Iran: From confrontation to cooperation, Paris August 2008, European Union Institute for Security Studies.
Bieleń Stanisław, Maciej Raś, Polityka zagraniczna Rosji, Warszawa 2008, Wydawnictwo Difin.
Blix Hans, It’s not just about Iran, 7 October 2009, Guardian, URL: http://www.guardian.co.uk/commentisfree/cifamerica/2009/oct/07/iran-nuclear-weapons-wmd-enrichment
Boudreaux Richard, Israel mutes its rhetoric against Iran as talks loom, Los Angeles Times, URL: http://articles.latimes.com/2009/sep/30/world/fg-israel-iran30
Cohen Ariel, Are Russian scientists aiding Iran’s nuclear program, 08 October 2009, National Review, URL: http://corner.nationalreview.com/post/?q=NDMzNzhiN2IzNGFmYjkxNmY0YjlmN2ViMzc4ZDJhZWI=
Cohen Avner, Iran has been strengthened, 01 September 2006, Turkish Center for International Relations & Strategic Analyses, URL: http://www.turksam.org/en/a201.html
Crooke Alastair, The power, and threat, of Iran, Los Angeles Times, URL: http://www.latimes.com/news/opinion/la-oe-crooke1-2009oct01,0,764603.story?track=rss
Dalton Richard, Iran: Breaking the Nuclear Deadlock, December 2008, Chatham House Report.
Dareini Ali Akbar, Iran to “Blow up the heart of Israel” if attacked, says top official, 10.09.2009, The Huffington Post, URL: http://www.huffingtonpost.com/2009/10/09/iran-to-blow-up-the-heart_n_315013.html
Farnik Mitra, From celebration to suspicion, 12 October 2009, Institute for War & Peace Reporting, URL: http://www.iwpr.net/?p=irn&s=f&o=356476&apc_state=henpirn http://www.iwpr.net/?p=irn&s=f&o=356476&apc_state=henpirn
Ford Christopher A., Assessing the Obama Administration’s Draft U.N. Security Council Resolution on Nonproliferation and Disarmament, 15 September 2009, Hudson Institute.
Głowacki Krzysztof, Widmo Apokalipsy – Iran, 7 listopada 2009, Moje Opinie, URL: http://www.mojeopinie.pl/widmo_apokalipsy_iran,3,1257443423
Kile Shannon N., Europe and Iran. Perspectives on Non-proliferation, 2005, Stockholm International Peace Research Institute, SIPRI Research Report No. 21.
Krawczyk Piotr, Konsekwencje rosyjskiej interwencji w Gruzji dla polityki zagranicznej Iranu, Warszawa 15 października 2008, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 52 (520).
Krawczyk Piotr, Stanowisko Iranu wobec programu atomowego – wpływ sankcji i działań dyplomatycznych, Warszawa 1 sierpnia 2008, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 34 (502).
Krawczyk Piotr, Wewnętrzne i międzynarodowe implikacje kryzysu gospodarczego w Iranie, Warszawa 1 czerwca 2009, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 30 (562).
Krawczyk Piotr, Wybory w Iranie – kontekst wewnętrzny i międzynarodowy, Warszawa 18 czerwca 2009, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 35 (567).
Kulesza Łukasz, Nowa ocena irańskiego programu jądrowego, Warszawa 11 grudnia 2007, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 53 (467).
Limbert John W., The road ahead for U.S. – Iran relations, 2 October 2009, Council on Foreign Affairs, URL: http://www.cfr.org/publication/20344/road_ahead_for_usiran_relations.html
Mankoff Jeffrey, The road to Teheran does not run through Moscow, 12 September 2009, Council on Foreign Affairs: http://www.cfr.org/publication/20194/road_to_tehran_does_not_run_through_moscow.html
Muskal Michael, Iran, weapons, secrets and threats, 29 September 2009, Los Angeles Times, URL: http://www.latimes.com/news/nationworld/world/la-fg-iran-qanda30-2009sep30,0,3792020.story
Ogan Sinan, The new U.S. plan in the Middle East: Kind of OSCE like Security Configuration, Turkish Center for International Relations & Strategic Analyses, URL: http://www.turksam.org/en/a240.html
Ortega Martin, The perils of launching a military strike against Iran, November 2006, European Union Institute for Security Studies, URL: http://www.iss.europa.eu/nc/actualites/actualite/browse/3/article/the-perils-of-launching-a-military-strike-against-iran/
PAP, Izrael przygotowuje się do ataku lotniczego na Iran, 18.04.2009, Gazeta Wyborcza, URL: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6513616,Izrael_przygotowuje_sie_do_ataku_lotniczego_na_Iran.html
Parsi Rouzbeh, The Iranian elections and the aftermath, June 2009, European Union Institute for Security Studies.
Popp Roland, Iran: Domestic Crisis and Options for the West, Zurich September 2009, Center for Security Studies, Analyses in Security Policy No 59.
Sasnal Patrycja, Izraelska ofensywa w Gazie – kontekst międzynarodowy, Warszawa 13 stycznia 2009, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 3 (535).
Sasnal Patrycja, Wybory parlamentarne w Izraelu – konsekwencje dla polityki zagranicznej, Warszawa 13 lutego 2009, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 9 (541).
Sasnal Patrycja, Bartłomiej Znojek, Nowe inicjatywy w polityce Wielkiej Brytanii wobec Bliskiego Wschodu, Warszawa 9 grudnia 2008, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Biuletyn nr 61 (529).
Seni Nancy, Obama rethinks Middle East plans, Royal United Service Institute, URL: http://www.rusi.org/analysis/commentary/ref:C4AC61746EA3A7/
Tobey William, Is Moscow playing a double game on Iran’s Nukes?, 4 September 2009, Foreign Policy, URL: http://www.foreignpolicy.com/articles/2009/09/04/why_moscow_wont_stand_between_tehran_and_its_nukes
Zenko Micah, Israel has Iran in its Sights, 30 August 2009, Council on Foreign Relations, URL: http://www.cfr.org/publication/20109/israel_has_iran_in_its_sights.html
Ziętkiewicz Grzegorz, Izrael – USA, ciepło i zimno, ale konkretnie, 21 maja 2009, Moje Opinie, URL: http://www.mojeopinie.pl/izrael_usa_cieplo_i_zimno_ale_konkretnie,3,1242900942
Zychowicz Piotr, Polska nie chce wojny izraelsko-irańskiej, 20.10.2009, Rzeczpospolita, URL: http://www.rp.pl/artykul/380074_Polska_nie_chce_wojny_izraelsko_iranskiej.html
Meeting Summary, Iran thirty years on, 12 February 2009, Chatham House Report.