Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Polityka Kazachstan w roku 2013, czyli na wschodzie bez zmian

Kazachstan w roku 2013, czyli na wschodzie bez zmian


16 styczeń 2013
A A A

Czy w nadchodzącym roku w Kazachstanie nastąpi przełom czy może jednak stosunki polityczne powrócą do znanego z ostatnich dwudziestu lat status quo? Jeżeli zaś czeka nas jakieś przesilenie, to czy oznaczać ono będzie ostateczne zlikwidowanie opozycji w Kazachstanie czy przeciwnie, osłabienie autorytarnej władzy Nazarbajewa?

Na kończący się rok w Kazachstanie cieniem położyły się wydarzenia, które miały miejsce w mieście Żanaozen w zachodniej części kraju 16 grudnia 2011. Brutalna interwencja służb policyjnych, podczas której 16 osób straciło życie, a kilkadziesiąt innych zostało rannych, stała się punktem zapalnym dla nasilenia starć pomiędzy obozem prezydenta Nursułtana Nazarbajewa i siłami wrogo nastawionymi wobec obecnej władzy. Czy w nadchodzącym roku w Kazachstanie nastąpi przełom czy może jednak stosunki polityczne powrócą do znanego z ostatnich dwudziestu lat status quo? Jeżeli zaś czeka nas jakieś przesilenie, to czy oznaczać ono będzie ostateczne zlikwidowanie opozycji w Kazachstanie czy przeciwnie, osłabienie autorytarnej władzy Nazarbajewa?

W swoim wystąpieniu w grudniu 2012 roku prezydent Nazarbajew nakreślił pozytywny obraz rozwijającego się kraju, przyciągającego wielomiliardowe inwestycje zagraniczne. Skupiał się także na rozwoju narodowej kultury i języka. Określił rok 2025 jako nieprzekraczalny termin zastąpienia cyrylicy alfabetem łacińskim. Kwestie polityczne, poza wprowadzeniem bezpośrednich wyborów szefów władz lokalnych już od 2013 roku, zostały praktycznie pominięte. Tymczasem to właśnie napięcia pomiędzy obozem prezydenckim, a jego przeciwnikami będą stanowiły oś tegorocznych wydarzeń.

Wszelkie rozważania na temat rozwoju sytuacji w Kazachstanie w roku 2013 należy rozpocząć od przedstawienia dwóch postaci, które bez wątpienia będą odgrywać kluczowe role. Pierwszą z nich jest oczywiście sam Nazarbajew. Wieloletni prezydent, a wcześniej I sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Kazachstanu, wykorzystał demonstracje robotników kompanii naftowych w Żanaozen jako pretekst do "przykręcenia śruby" nieoficjalnym partiom opozycyjnym i powiązanym z nimi mediom. Stacja telewizyjna K+ i redakcje dzienników Wzgljad i Gołos Respubliki zostały zamknięte, a niektórzy przywódcy obywatelskich ruchów aresztowani i skazani. Akcje te pod koniec ubiegłego roku przybierały jeszcze na sile. Trudno więc oczekiwać, aby na tym się zakończyły.

Drugim istotnym aktorem jest Muchtar Abliazow. Przebywający obecnie w Wielkiej Brytanii biznesmen i polityk ma wielki wpływ na wydarzenia w Kazachstanie. Były minister energetyki i jeden z najbogatszych ludzi w tym kraju, obecnie jest ścigany listem gończym, zarówno w ojczyźnie jak i w Rosji. Nie przeszkadza mu to jednak finansować większości opozycyjnych ugrupowań i mediów w największym kraju Azji Centralnej. Wielu obserwatorów podejrzewa również, że miał on niebagatelny wpływ na akcje protestacyjne, które odbywały się w ostatnich dwóch latach. Pośredniczyć w wykonywaniu jego zamierzeń miał przede wszystkim opozycyjny ruch Ałga i jego lider Władimir Kozłow, blisko powiązany z Abliazowem. Kozłow oskarżony został o inspirowanie rozruchów w Żanaozen i skazany w ubiegłym roku na siedem i pół roku więzienia. Wiele krajów, w tym Unia Europejska, protestowało przeciwko temu wyrokowi oraz warunkom przeprowadzenia procesu. Warto jednak zwrócić uwagę, że mniejsze organizacje opozycyjne oraz kazachska emigracja na Zachodzie nazywają Kozłowa "najemnikiem na usługach oligarchy Abliazowa" i apelują, aby Zachód zaczął wspierać "prawdziwą opozycję".

Pytanie o faktyczną niezależność ruchów opozycyjnych w Kazachstanie staje się coraz bardziej złożone i póki co pozostaje bez odpowiedzi. Tylko te, które mogą liczyć na finansowe wsparcie Abliazowa i dostęp do kontrolowanych przez niego mediów cieszą się jakąkolwiek rozpoznawalnością społeczną. Jednak nawet w przypadku organizacji powiązanych z kazachskim oligarchą, ich poparcie wśród ludzi jest wciąż nikłe. W majowej akcji demonstracyjnej, przeprowadzonej wspólnymi siłami przez kilka opozycyjnych ruchów, wzięło udział raptem 200 osób. Pomimo zaklinania rzeczywistości przez przywódców tych ruchów, którzy twierdzą, że jest to efekt zastraszenia ludności przez władze, proces budowania społeczeństwa obywatelskiego w rozumieniu zachodnim w Kazachstanie wciąż jest melodią dalekiej przyszłości. Powodem tego jest wciąż duże poparcie dla polityki prezydenta, który w trakcie swych rządów systematycznie wzmacnia gospodarczą siłę kraju. Choć społeczeństwo nie odczuwa tych zmian w takim stopniu jak sugerowałyby to wskaźniki ekonomiczne, poziom życia większości ludności w ostatnim dwudziestoleciu wzrósł niebagatelnie. Rewolucyjne zmiany pozbawione są więc swojego naturalnego zaplecza, jakim są masy niezadowolonych. Obecny kryzys ekonomiczny, który odbił się dość silnie na gospodarce Kazachstanu, zaostrzył nastroje społeczne jedynie w specyficznych regionach, takich jak właśnie Żanaozen. Niemal wszyscy okoliczni mieszkańcy są tam zatrudniani przez kompanie naftowe, które bardzo ucierpiały wskutek gospodarczego spowolnienia. Mieszkańcy dużych miast nie odczuwają go tak silnie, a ich oburzenie wobec brutalnego pacyfikowania manifestacji może z czasem ucichnąć, gdy media niezależne od władzy zostaną zamknięte lub ocenzurowane. Kolejnym wyzwaniem dla ruchów opozycyjnych są rosnące problemy Muchtara Abliazowa, które najprawdopodobniej znajdą swoje rozwiązanie w 2013 roku. Po pierwsze, finansowane przez niego organizacje Ałga i Hałyk Majdany czekają na wyrok sądu w sprawie o uznanie ich za nielegalne i ekstremistyczne. Trudno spodziewać się, aby sąd wydał werdykt nie po myśli rządzących. Po drugie, kłopotów nie ustrzegł się też sam Abliazow. Prokurator Generalny Kazachstanu wystąpił o jego ekstradycję. Choć rząd brytyjski nie ustosunkował się oficjalnie do tego żądania, to niewykluczone, że podda się naciskom kazachskich władz. Ekipa prezydenta Nazarbajewa uzależnia bowiem podpisanie lukratywnych kontraktów z brytyjskimi firmami od pozytywnego rozpatrzenia wniosku o ekstradycję.

Scenariusz, w którym opozycja, sterowana przez Abliazowa lub nie, zostaje pozbawiona głosu, a społeczeństwo szybko zapomina o zeszłorocznych wydarzeniach, jest bez wątpienia pożądany przez obóz władzy. Działania administracji prezydenta Nazarbajewa mogą jednak odnieść odwrotny skutek. Niewykluczone, że brutalne rozprawy z demonstrantami i opozycją powiązaną z Abliazowem, czyli jedyną zorganizowaną grupą posiadającą realne środki, aby gromadzić wokół siebie poparcie, doprowadzą do wytworzenia faktycznego, społecznego ruchu niezadowolonych z polityki rządu. Jeśli zlikwidowane zostaną inspirowane przez Abliazowa, organizacje skupiające ludzi o nastawieniu opozycyjnym i zastąpione zostaną oddolnymi ruchami utworzonymi przez ludzi oburzonych obecnymi porządkami, to sytuacja polityczna w Kazachstanie może szybko wymknąć się spod kontroli.

Wydarzenia w roku 2013 w Kazachstanie mogą więc toczyć się wedle dwóch scenariuszy. W jednym z nich pacyfikacja nastrojów odnosi pełen sukces, sytuacja normuje się, a na scenę polityczną wkroczą być może kolejne „opozycyjne” ugrupowania kontrolowane lub traktowane neutralnie przez władze, których zadaniem będzie rozładowanie ewentualnych politycznych napięć. Jest to prawdopodobne, gdyż celem Nazarbajewa zdaje się być jedynie zlikwidowanie raz na zawsze wpływów Abliazowa, a nie same represje wobec niewielkiej grupy opozycjonistów. Przeczyłoby to całkowicie jego polityce ograniczonej swobody, którą stosował przez ostatnich 20 lat. Drugi scenariusz to rosnąca destabilizacja kraju. Dotychczas media i organizacje przeciwne władzy, choć finansowane z zewnątrz, były jednak skuteczną platformą informowania o korupcji, rosnących społecznych nierównościach, nieuczciwych sędziach czy nadużyciach władzy. Bez tego swoistego wentylu bezpieczeństwa, rosnące podskórne napięcie może w pewnym momencie doprowadzić do wybuchu. To z kolei zmusiłoby obóz rządzący do podjęcia kolejnych drastycznych decyzji, które tym razem stawiały by niezaangażowane dotychczas w większości społeczeństwo kazachskie przed koniecznością opowiedzenia się jasno za lub przeciwko władzy prezydenta Nursułtana Nazarbajewa.

Ten scenariusz również nie wydaje się być rozwiązaniem pozytywnym. Rewolucyjne nastroje, zakończone wymianą elit władzy lub nie, pozbawiłyby Kazachstan tego, co wyróżnia go spośród innych państw Azji Centralnej – stabilności. Stabilności, która dotychczas pozwalała mu na rozwój, a obywatelom na względną swobodę. Sam Nazarbajew otwarcie mówi, że według niego poziom demokratyzacji musi odpowiadać właśnie poziomowi ekonomicznego rozwoju. W zgodzie z tą zasadą właśnie w 2013 roku odbędą się wspomniane pierwsze demokratyczne wybory przewodniczących władz lokalnych. Bez politycznej równowagi Kazachstan stanie się bowiem kolejnym nieprzewidywalnym i pogrążonym w wewnętrznym chaosie państwem regionu, pozbawionym perspektyw na jakiekolwiek przemiany w najbliższych latach.