Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Joachim Chochołowski: Najważniejsze problemy na drodze integracji Turcji z Unią Europejską


23 listopad 2009
A A A

Turcja jest jedynym przykładem państwa, prowadzącego negocjacje członkowskie z Unią Europejską, a której mimo to część polityków z najważniejszych krajów kontynentu odmawia prawa do akcesji, nawet w przypadku spełnienia wszelkich warunków.

Różnice kulturowe

Za każdym razem w debacie wraca pytanie czy Turcja rzeczywiście jest państwem europejskim[1], nie tylko w geograficznym, ale – co jest nawet bardziej istotne – kulturowym sensie. Inna religia, tradycja państwowości i stosunków obywatel-władza, a także odmienne postrzeganie i rozumienie szerokiego wachlarza praw człowieka, stanowi niewątpliwie ogromne wyzwanie. Przez setki lat narastało poczucie obcości i nieufności pomiędzy potężnym Imperium Osmańskim i - w zdecydowanej większości chrześcijańską - Europą. Można nawet zaryzykować huntingtonowskie twierdzenie, że tożsamość obu tych wielkich kręgów kulturowych (państwo Turków osmańskich obejmowało w okresie swej największej świetności prawie cały świat muzułmański) kształtowała się we wzajemnej do siebie opozycji. Przez lata narastały animozje i uprzedzenia, kształtowały się negatywne stereotypy, podsycane zręcznie przez starających się w nich znaleźć interes demagogów. Wymiana kulturowa i naukowa była bardzo znikoma. Postawa rządzących Turcją powodowała z kolei, że przez długi okres kraj ten był zamknięty na nowoczesne prądy europejskie. Skutkiem było ubożenie narodu, silny autorytaryzm i wzrastający konserwatyzm patriarchalnego społeczeństwa. Po załamaniu Imperium Osmańskiego, utworzona w 1923 roku Republika Turecka otworzyła się na Zachód, jednak zmiany w mentalności obywateli przebiegały – z wyłączeniem silnej grupy laickiego establishmentu – bardzo powoli. Dodatkowo nakłada się na ten obraz bardzo silny w tureckim społeczeństwie nacjonalizm, pogłębiany dodatkowo tzw. „syndromem Sevres”. Tureckie dążenie do integracji z Europą, jest postrzegane jako kontynuacja 300-letniej tradycji integracji z Zachodem. Coraz częściej jednak jest ostatnio podkreślany, nie tylko niechętny stosunek obywateli UE do członkostwa Turcji, ale także ambiwalentny stosunek samych Turków do procesu integracji.

Pierwszą zasadniczą różnicą na jaką należy zwrócić uwagę jest odrębność religijna. 97% obywateli tureckich określa się jako muzułmanów. Ma to znaczenie nie tylko ze względu na odmienną wiarę i obrzędy, ale przekłada się w ogromnym stopniu na kontekst kulturowy, poglądy, mentalność i procesy społeczne. Często reprezentowane jest stanowisko, iż przyjęcie Turcji zagrażałoby spójności UE, która powinna być oparta na chrześcijańskim fundamencie religijno-kulturowym. Wydarzenia z 11 września, zła polityka integracyjna wobec muzułmańskich mniejszości, a także specyficzna niechęć do asymilacji w obrębie tej grupy, pogłębiają negatywne nastroje. Coraz częstsze są głosy, że rozpoczęcie negocjacji nie miało sensu, gdyż z uwagi na odmienność kulturową spełnienie wszystkich stawianych Turcji warunków nigdy nie będzie możliwe. Dodatkowo, postępująca demokratyzacja może  skutkować dojściem do władzy radykalnych islamistów. Badania profesora Hakana Yilmaza z roku 2005 wykazały, że blisko 40% Turków uważa, że społeczeństwo w sferze kultury powinno korzystać tylko i wyłącznie ze swojej tradycji, a tylko 25% poparło zdecydowane otwarcie się na wartości zachodnie. To samo badanie pokazało, że istnieje przekonanie, iż ewentualna akcesja przyczyni się do zatracenia pewnych wartości religijnych (63%), moralności młodzieży (61%) i upadku znaczenia rodziny (52%). Warto podkreślić, że obawy te wzrastają systematycznie w ciągu ostatnich kilku lat. Z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że większość obywateli popiera model rozdziału religii od państwa (73% według badań What The World Thinks in 2003 przeprowadzonych przez Pew Research Centre), a 76% Turków jest przeciwna wprowadzeniu szariatu (poparcie dla tej idei wyraziło tylko 8%, co zważywszy na 20% w roku 1999 wskazuje na wyraźny spadek)[2].

Z drugiej strony w tych samych badaniach odnotowano wyniki, które trudno wyobrazić sobie w „starej” Europie. 7% respondentów uznało, że karą za cudzołóstwo powinna być śmierć, 1,5% wskazało na chłostę, a 17% na więzienie. Ponad 37% chciało wprowadzenia kar za cudzołóstwo do kodeksu karnego, nawet za cenę zerwania negocjacji z UE. Blisko 70% Turków uznało, że należy wprowadzić zakaz wydawania książek podważających istnienie Boga, a w trakcie Ramadanu, ogólnokrajowy zakaz sprzedaży alkoholu. 30% zadeklarowało, że chłopcy i dziewczynki nie powinny uczyć się w tych samych klasach, a blisko 40% chciało wprowadzenia ograniczeń dla wspólnej pracy mężczyzn i kobiet[3]. Ponad 50% Turków uznało, że odczuwa dyskomfort na widok skąpo ubranej kobiety, 25% uważa, że kobiety powinny okrywać swoją twarz chustą. Z drugiej strony 40% deklarowało, że nie chcieliby widzieć kobiet w czarczafach i mężczyzn z religijnymi brodami i takimiż nakryciami głowy. Obecnie 64% kobiet nosi chusty (o 10% mniej niż w 1999 roku). W roku 1999 6% zadeklarowało się jako bardzo wierzących, 25% jako stosunkowo wierzących (po siedmiu latach odpowiednio 46% i 13%)[4]. Społeczeństwo tureckie jest zdecydowanie mniej praktykujące w porównaniu do innych krajów muzułmańskich i zdecydowanie bardziej w porównaniu do krajów zachodniej Europy. Poziom praktyk spada w kolejnych latach, widać również różne ich nasilenie w zależności od wieku (młodzi coraz mniej praktykują), poziomu wykształcenia i miejsca zamieszkania. Badania firmy A&G z 2003 roku wskazują, że 32% Turków modli się regularnie pięć razy dziennie, 39% „często”, 5% tylko przy okazji wielkich świąt, 20% nigdy. 43% Turków uczęszcza do meczetu przynajmniej raz w tygodniu. 65% pości regularnie przez cały Ramadan, 15% tylko w niektóre dni, 20% wcale.

W Turcji nieporównywalnie inna niż w zachodniej Europie, jest waga i rola ślubu kościelnego, ciągle zdarzają się, zwłaszcza na wschodzie, przypadki poligamii. Funkcjonuje patriarchalny model rodziny. Określona jest w niej silnie pozycja mężczyzny, stanowiącego „oś, wokół któej grupują się role kobiet w rodzinie”. Na początku lat 90. 75% kobiet w liberalnym Stambule uważało, że powinny otrzymywać od mężów zgodę w przypadku chęci pracy poza domem[5]. Ważne są również specyficzne dla tradycji pojęcia jak m.in. talak, formuła rozwodowa polegająca na jednostronnej deklaracji mężczyzny po trzykrotnym wypowiedzeniu przez niego zdania: „Rozwodzę się z tobą”. Ważne miejsce w tradycji ma tzw. saygi – szacunek dla osoby stojącej wyżej w hierarchii rodzinnej (np. syna dla ojca, żony dla męża, młodszego rodzeństwa do starszego), który jest niezależny od opinii o tej osobie. Namus oznacza honor rodziny, sprowadzający się do wierności żony i wypełnianiu jej powinności domowych. Ważne dla zrozumienia istoty tradycji omawianej kultury jest również pojęcie seref, w odróżnieniu od namus nie związanego z płcią. Oznacza on swoiste poważanie i prestiż wynikające bogactwa, władzy, wiedzy lub hojności[6].

Ważną sprawą jest stosunek do społecznej roli kobiety, który bardzo ewoluował w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Z jednej strony 90% deklaruje, że kobiety powinny być równe mężczyznom we wszystkich dziedzinach życia, z drugiej blisko 70% uważa, że jeżeli pogodzenie jej obowiązków domowych z zawodowymi jest niemożliwe, to powinna ona zrezygnować z kariery, gdyż jej przeznaczeniem jest zajmowanie się domem i mężem[7]. 58% deklaruje, że mężczyźni są generalnie lepszymi liderami politycznymi niż kobiety, a 36% mężczyzn nie godziło się na zaangażowanie ich żon w działalność partyjną[8]. Z drugiej strony blisko ¾ społeczeństwa popiera zagwarantowanie kobietom miejsc na listach wyborczych, a 78% nie ma nic przeciwko wybraniu kobiety na prezydenta. Ponad 40% Turków zgadza się ze stwierdzeniem, że edukacja uniwersytecka jest ważniejsza dla mężczyzn niż dla kobiet, chociaż 83% stwierdziło, że różnice w poziomie edukacji względem płci są przeszkodą w szybszym rozwoju kraju (64% deklarowało gotowość dodatkowego opodatkowania na rzecz edukacji kobiet)[9].

Tożsamość turecka jest również bardzo widoczna w zwykłym codziennym życiu. Różne formy przywitania i pożegnania przybierają formy odwoływania się do Boga (np. Allahaismarladik). Noszenie brody i specyficzny ubiór podkreślają religijność. W niektórych prowincjach południowo-wschodniej Turcji systemy czasu i kalendarza wciąż opierają się na zasadach islamu, a rozkład dni oparty jest o pory modlitwy. Piątek jest dniem odpoczynku, a poszczególne dni nadają się do odpowiednich czynności dnia codziennego. Służba wojskowa uważana jest często nie tylko za obowiązek narodowy, ale również religijny[10].

Warunkiem koniecznym przyjęcia Turcji do UE, jest zgoda parlamentów wszystkich państw członkowskich. W tym kontekście ważny jest stosunek społeczeństw poszczególnych państw do akcesji, bowiem nie ulega wątpliwości, że decyzja największych partii politycznych w różnych krajach będzie często wypadkową poglądów obywateli. Większość obywateli UE, szczególnie w krajach gdzie Turcy stanowią liczne mniejszości narodowe, jest przeciwna tureckiej akcesji. Istnieje też grupa państw stojących na stanowisku, że na jakiś czas proces poszerzania jej struktury powinien ulec wyhamowaniu (Luksemburg, Finlandia, Austria, Belgia). Przychylnie z kolei nastawione są nowe państwa członkowskie UE: Rumunia i Bułgaria, choć z drugiej strony istnieją (podobnie jak w przypadku poprzednio przyjętej dziesiątki) obawy związane z nowym podziałem środków z funduszy unijnych. W badaniach dziewięciu państw zamieszkanych przez większość obywateli UE, 35% opowiedziało się przeciwko integracji z Turcją, jako powód podając, iż jest to kraj muzułmański[11]. 54% mieszkańców UE deklaruje, że jest przeciwna integracji gdyż, „różnice kulturowe są zbyt duże” (przeciwnego zdania było 33%). Tylko 42% uznało, że Turcja jest „w pewnym sensie historyczną częścią Europy”[12]. Znacznie przychylniejsze jest stanowisko elit politycznych państw europejskich. Tu z kolei sprzeciwia się przede wszystkim Austria, a także środowiska prawicowe niektórych państw.

Istotne są także różnice na gruncie życia seksualnego. Ponad połowa społeczeństwa uważa, że dziewictwo córki jest świadectwem honoru ojca lub męża. Podobne procentowo było przekonanie w przypadku zapytania czy mężczyzna powinien się żenić z dziewicą. Kilka procent zadeklarowało przyzwolenie na seks przedmałżeński dla córek, kilkanaście procent dla synów. Zdecydowana mniejszość akceptuje przedmałżeńskie doświadczenia erotyczne nie naruszające dziewictwa. W zależności od czasu badań i ośrodka je przeprowadzającego od 25% do 40% kobiet przyznaje, że w pewnych okolicznościach mąż ma prawo je uderzyć.

Brak pewności co do rezultatów negocjacji akcesyjnych rodzi frustrację w społeczeństwie tureckim. Obywatele są niezadowoleni z faktu ciągłego odwlekania przyjęcia Turcji z różnych – często mało przekonujących – powodów. Tym samym wzmagają się nastroje eurosceptyczne, a rząd nie ma pełnej społecznej legitymacji dla przeprowadzania kolejnych reform, których oczekuje Unia Europejska. Ciągle silne są w Turcji obawy przed podziałem państwa przez siły zewnętrzne wspierające tendencje separatystyczne (syndrom Sevres). Niewątpliwie utrudnia to reformy ograniczające suwerenność państwa. W drugiej połowie 2006 roku już tylko 55% (z 75% kilka lat wcześniej) Turków popierało wstąpienie ich kraju do UE, a liczba przeciwników wzrosła do 35% (z 15-20% sprzed kilku lat)[13]. Największe poparcie odnotowuje się wśród Kurdów, grup konserwatywno-religijnych, liberalnej klasy średniej i inteligencji oraz wielkiego biznesu. Najmniejsze z kolei poparcie można zaobserwować w fundamentalistycznych grupach religijnych, wśród ubogich i słabo wyedukowanych mieszkańców środkowej Turcji, ale również sporej części nacjonalistycznych grup świeckich, związanych często z aparatem państwowym (biurokracja, wymiar sprawiedliwości, kadra oficerska i naukowa). Mimo, że większość Turków postrzega się jako Europejczyków, a swój kraj jako część Zachodu, to wskazują oni również na liczne odrębności kulturowe.

Interesujące są badania opinii wśród największych tureckich populacji w krajach Unii Europejskiej, we Francji i Niemczech. Autor przytacza kilka z sondaży przeprowadzonych CEPS (Center for European Policy Studies) w roku 2005.

Co oznacza dla ciebie Unia Europejska?

Image 

[Źródło: A. Kaya, F. Kentel, Euro-Turks. A Bridge or a Breach between Turkey and the European Union?, Center for European Policy Studies, January 2005, s. 61]


Co oznacza dla Ciebie członkostwo Turcji w Unii Europejskiej?

Image
[Źródło: A. Kaya, F. Kentel, Euro-Turks. A Bridge or a Breach between Turkey and the European Union?, Center for European Policy Studies, January 2005, str. 63]


Jak zidentyfikowałbyś swoją tożsamość?

Image
[Źródło: A. Kaya, F. Kentel, Euro-Turks. A Bridge or a Breach between Turkey and the European Union?, Center for European Policy Studies, January 2005, str. 69]

 

Bardzo umiarkowana jest gotowość tureckiego społeczeństwa na przyjęcie zachodniego systemu wartości społeczno-kulturowych. Turcy wskazują na swoje obawy w zakresie utraty własnej tożsamości, osłabienia religijności i roli rodziny (której pozycja jest nieporównywalnie mocniejsza w stosunku do modelu panującego w zachodniej kulturze). W badaniu Gallupa przeprowadzonym w 2001 roku, 45% Turków uznało, że wpływ Zachodu na turecką kulturę jest jednoznacznie negatywny. Jako tego przejawy najczęściej wymieniano permisywizm seksualny, pornografię i narkomanię. Co ciekawe, w przeciwieństwie do innych krajów muzułmańskich Turcy często wskazywali na prawa człowieka i demokrację, a nie na technologię jako główne osiągnięcie cywilizacji zachodu. 47% Turków deklaruje, że Turcja jest krajem zachodnim, 36% widzi swój kraj jako wschodni. 54% określa swój stosunek do zachodu jako pozytywny, przeciwnego zdania było 29% ankietowanych[14]. Spada jednak wśród Turków poczucie prestiżu z określenia ich Europejczykiem (48% było „dumnych”, a 24 % „trochę dumnych” w 2003 roku, rok później trochę dumnych było już tylko 15%). Tendencję spadkową można również zauważyć w deklaracjach dotyczących przywiązania do pojęcia „Europa” (29% deklaruje brak przywiązania)[15]. Z drugiej strony widoczna jest chęć integracji z UE. W pytaniach dotyczących kierunków polityki zagranicznej republiki tureckiej, 50% opowiada się za integracją z UE w pierwszej kolejności, 23% respondentów wskazało na republiki tureckie, 13% na państwa Bliskiego Wschodu, a 6% na USA[16]. Badania Eurobarometru z drugiej połowy 2005 roku wykazały, że proporcje osób mających do integracji z UE stosunek pozytywny do negatywnego wynoszą 60% do 20%. Te same badania pokazały jednak, iż aż 57 % (w tym 33% całkowicie) uznało, że różnice kulturowe są na tyle duże, że nie pozwolą na akcesję. Badania Transatlantic Trends z 2004 roku wskazały na jeszcze większą różnicę (70% do 10%). Badania ośrodka A&G z tego samego roku pokazały, że 67% Turków uważa, że członkostwo ich kraju w europejskich strukturach jest koniecznością[17].

W obawie przed zagrożeniem integralności terytorialnej Turcja wypracowała specyficzny model homogenicznego państwa narodowego, zdystansowanego wobec sojuszy i porozumień międzynarodowych. Spory wpływ na to miały wieloletnie złe relacje z sąsiadami, a skutkiem takiej postawy jest duża nieufność w stosunku do obcych. Jednocześnie we własnym kraju, bardzo ostrożnie przyznaje się jakiekolwiek prawa kulturalne istniejącym tu mniejszościom. Nadal silna jest obawa podziału kraju wzdłuż linii etnicznych. W roku 2006 sondaż Turkiy’de milliyetcilik pokazał, że aż połowa badanych uważa, iż UE dąży do podziału Turcji, a ponad 33% z nich jest zdania, że warunki członkostwa nie różnią się od tych podyktowanych w Sevres.  Mimo to Turcy uważają, że najlepszym możliwym do zastosowania w ich kraju ustrojem jest demokracja. 75% badanych deklaruje, że tortury i cenzura nie mogą być nigdy stosowane (choć jeśli pytania dotyczące ograniczania wolności obywatelskich stawiane były bezpośrednio po zamachach terrorystycznych, wyniki badań znacząco się różniły)[18]. Społeczeństwo tureckie jest bardziej od obecnych państw członkowskich, skłonne do użycia sił zbrojnych w sprawie ewentualnego konfliktu, jak również niezwykle sceptyczne w sprawie utworzenia wspólnych sił zbrojnych i podporządkowania ich europejskiemu dowódcy. 

{mospagebreak} 

Łamanie praw człowieka

Sprawa przestrzegania prawa człowieka i zapewnienia w tej sferze wysokich standardów należy do priorytetów państw UE, często stawianych ponad kryteriami ekonomicznymi, dla dostosowania których przyjmuje się okresy przejściowe, jak również stosuje bardziej liberalne oceny. Przestrzeganie praw człowieka należy również do koniecznych wymogów określonych w kryteriach kopenhaskich, dla państw członków i państw ubiegających się o członkostwo w Unii Europejskiej. Turcja jest krajem kandydującym, w którym standardy w tym zakresie są najbardziej odległe od przyjętych ze wszystkich dotychczasowych kandydatów.

Art. 2 tureckiej konstytucji z roku 1982 stanowi: „Republika Turcji jest demokratycznym, laickim i społecznym państwem prawa, które w duchu pokoju wspólnoty, narodowej solidarności i sprawiedliwości przestrzega praw człowieka (…)”[19]. W praktyce można odnotować wiele przykładów odstępstw od wymienionej wyżej zasady.

Przypadki łamania praw człowieka w latach 2001-2002 roku:
1.    Zabójstwa dokonane przez nieznanych sprawców (co najmniej 160 przypadków)
2.    Zabicie demonstrantów przez siły rządowe
3.    Śmierć w trakcie przesłuchań
4.    Tortury i złe traktowanie w trakcie przesłuchań (ponad 1200 odnotowanych przypadków)
5.    Delegalizowanie gazet lub konfiskata publikacji (285 odnotowanych przypadków)
6.    Okresowy zakaz emisji dla programów radiowych i telewizyjnych (22 stacje)
7.    Delegalizowanie organizacji społecznych, politycznych i kulturalnych (około 150)
8.    Skazania na mocy ustawy o demonstracjach i zgromadzeniach, a także za głoszone poglądy (ponad 600)[20].

Niewątpliwie proces tureckich negocjacji przyczynił się w ogromnej mierze do poprawienia sytuacji w omawianym zakresie, co jest z pewnością bardzo korzystnym skutkiem tureckich aspiracji do członkostwa w Unii Europejskiej. Od roku 1998 Komisja Europejska w corocznych raportach dokonuje oceny zmian prawa, zachodzących w poszczególnych państwach w zakresie ochrony praw człowieka. Dokumenty są również publikowane przez liczne organizacje międzynarodowe (Rada Europy, OBWE, ONZ) i pozarządowe (Amnesty International, Human Rights Watch). Ważną rolę odgrywają także doroczne raporty amerykańskiego Departamentu Stanu, jak i organizacji tureckich: Tureckiej Fundacji Praw Człowieka, Stowarzyszenia Praw Człowieka oraz Organizacji Praw Człowieka i Solidarności z Osobami Prześladowanymi (tzw. Komisja Demiroka). W latach 2001-2006 przegłosowano w Turcji liczne poprawki do konstytucji, ustaw i innych dokumentów kształtujących ład prawny w państwie. Od roku 2004 są one sukcesywnie wprowadzane w życie.  Nie należy jednak zapominać, że na wielu polach stosunek państwa do praw człowieka dalece odbiega od europejskich standardów.

Istotnym problemem nie jest jedynie fakt różnic legislacyjnych, ale też, zdecydowanie mniej podatny na zmiany, fakt zakorzenienia pewnych rozwiązań w tureckiej mentalności. Wymiar sprawiedliwości jest sporej części złożony z ludzi o nacjonalistycznych bądź autorytarnych poglądach, w związku z tym często dokonuje zaskakujących wykładni i interpretacji prawa.

Po zmianach przeprowadzanych w latach 2001-2006 widoczna jest zdecydowana poprawa, podkreślana przez niemal wszystkie niezależne ośrodki. Widocznym tego symptomem jest fakt rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Tylko w latach 2004-2005 wzrost udziału Turków w organizacjach pozarządowych wzrósł o 45% (7 milionów ludzi, co stanowi 10% społeczeństwa) co należy oceniać jednoznacznie pozytywnie. Turcja chwalona jest za intencje przyświecające zmianom prawa, podkreśla się jednak, że proces wprowadzania zmian w życie zachodzi bardzo powoli. Problemem jest także brak kompetencji i niezależności sędziów, a także ciągle wysoki stopień poczucia bezkarności osób łamiących prawa człowieka.

Kara śmierci, tortury i złe traktowanie

W katalogu praw człowieka, prawa i wolności osobiste zajmują miejsce szczególne w najważniejszych europejskich dokumentach. Sprzeciw wobec kary śmierci, pozasądowych zabójstw i jednoznaczne stanowisko w sprawie ochrony nietykalności cielesnej, składają się na system, który zapewnia najbardziej restrykcyjną na świecie ochronę praw człowieka. Raporty licznych pozarządowych organizacji, wskazywały do niedawna nagminne łamanie przez Turcję przyjętych w Europie standardów ochrony praw człowieka[21]. Okresem swoistego zawieszenia przestrzegania praw człowieka był czas, w którym wprowadzono tzw. stan wyjątkowy w związku z wojną w południowo-wschodniej części kraju.

Europejska Karta Praw Człowieka i Obywatela (EKPCz) z roku 1950, dopuszczała możliwość pozbawienia życia jedynie w przypadku wyroku sądowego i orzeczenia takiej kary, a protokół 6 do tej karty z kwietnia 1983 roku znosi karę śmierci, dopuszczając ją jedynie za czyny popełnione w „czasie wojny lub bezpośredniego jej zagrożenia”. Protokół 13 do tej konwencji zniósł w 2003 roku karę śmierci we wszystkich przypadkach, włączając w nie także stan wojny[22]. W tureckim systemie prawnym kara śmierci długo była obowiązującą karą. Turcja nie podpisała wspomnianych protokołów i do 1999 roku kara śmierci obowiązywała w przypadku 21 przestępstw. Od 1984 roku wprowadzono moratorium, na karę śmierci (parlament musiał wyrazić zgodę na jej wykonanie), wyroki często zmieniano na dożywocie lub ich nie egzekwowano. Z drugiej strony wyroki orzekające najwyższy wymiar kary nadal zapadały[23]. W trakcie negocjacji członkowskich, UE konsekwentnie wywierała presję w celu zastąpienia moratorium formalnym zniesieniem kary śmierci. Było to jednak utrudnione z powodu ciągłych niepokojów na wschodzie kraju. Większość skazywanych na tę karę stanowili kurdyjscy separatyści, a sprawa stała się szczególnie głośna po skazaniu na karę śmierci ich lidera Abdullaha Ocalana. W 2001 roku wprowadzono poprawki do tureckiej konstytucji w wyniku których kara śmierci została zniesiona „poza przypadkami wojny, bezpośredniego zagrożenia wojną oraz działaniami terrorystycznymi”, co w obliczu możliwie szerokiej interpretacji tego czym są działania terrorystyczne, nie stanowiło w praktyce dużej zmiany w stosunku do przyjętej wcześniej praktyki. W wyniku dalszej presji szeregu organizacji i instytucji, kara śmierci została całkowicie zniesiona w czasie pokoju – po bardzo gorącej dyskusji, w czasie której wielu polityków opuściło salę obrad (a przeciwko głosowało wielu członków AKP z Abdullahem Gulem na czele) – po przyjęciu pakietu reform 3 sierpnia 2002 roku. Osobom wcześniej skazanym na karę śmierci, zamieniono wyroki na dożywotnie więzienie bez możliwości skorzystania z amnestii (stało się tak m.in. w przypadku Ocalana). Kara śmierci została utrzymana na czas wojny lub bezpośredniego zagrożenia wojną. Dopiero 8 maja 2004 roku przyjęto ustawę mówiącą, iż „nikt nie może być skazany na karę śmierci”, wykluczającą wszelkie przypadki możliwości zastosowania omawianej kary. Tym samym Turcja spełniła wszystkie najwyższe standardy przyjmowane przez państwa Rady Europy w tym zakresie[24].

Artykuł 3 konwencji EKPCz stanowi iż, „nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu”. Dodatkowo od 1987 w systemie Rady Europy obowiązuje konwencja o ochronie przed torturami oraz nieludzkim lub poniżającym traktowaniem, lub karaniem.  Art. 17 tureckiej konstytucji stanowi, że „(…) Nikt nie może być torturowany i dręczony, nikt nie może podlegać karze lub traktowaniu stojącemu w sprzeczności z godnością ludzką”[25].

Praktyka pozostawała jednak bardzo daleka od zapisów w prawie, w szczególności w odniesieniu do ludności kurdyjskiej. Odnotowywano wiele przypadków tzw. „zabójstw przez nieznanych sprawców” (najczęściej polityków, dziennikarzy i działaczy organizacji kurdyjskich), nielegalnych egzekucji (po interwencjach w domach i miejscach pracy, w czasie demonstracji), zgonów w wyniku tortur, a także zabójstw cywili. W większości sprawcami były bardziej lub mniej oficjalnie państwowe Służby Bezpieczeństwa, „strażnicy wioskowi” (instytucja rekrutująca milicjantów spośród członków lokalnych społeczności), ale także przedstawiciele radykalnych organizacji kurdyjskich i islamskich. Częste były przypadki „zniknięć” na posterunkach policyjnych, bądź aresztach, zwłaszcza w końcu lat 90., po którym to okresie odnotowano jednak wyraźną tendencję spadkową w tym zakresie. Mimo zobowiązań międzynarodowych powszechnie stosowano tortury. Do najczęściej stosowanych należały: bicie, wstrząsy elektryczne, zmuszanie do leżenia nago na lodzie, wieszanie za ramiona i kierowanie w stronę wiszącego silnego strumienia wody. Kobiety były wykorzystywane seksualnie i gwałcone (szeroko znany jest przypadek torturowania i zgwałcenia przez policję kurdyjskiej parlamentarzystki Gulbahar Gunduz na posterunku w Stambule, w roku 2003)[26]. Torturowane były również dzieci (Turecka Komisja Parlamentarna szacowała, że około 90% z zatrzymywanych nieletnich była torturowana), najczęściej poprzez bicie pałkami w pięty, zmuszanie do długiego stania, uniemożliwianie snu, głodzenie. Nagminne były przypadki przeciągania rozpraw sądowych w celu zapewnienia bezkarności oprawcom.

W 2004 roku wprowadzono politykę „zero tolerancji wobec tortur”, skutkiem czego, na coraz większą skalę funkcjonariusze byli oskarżani i skazywani za złe traktowanie podejrzanych. Mimo to, zdecydowana większość spraw ciągle kończy się umorzeniami, ewentualnie wyrokami pozbawienia wolności w zawieszeniu. W kodeksie karnym długo nie było przepisów o odpowiedzialności za tortury, więc sprawcy byli karani na niskie kary za „arbitralne postępowanie” bądź „złe traktowanie”. Dopiero od 2004 roku wprowadzono zmiany przewidujące nawet karę dożywocia za stosowanie tortur. Przyczyną braku skazań często były ograniczone dowody (dopiero od czasu wspomnianych wyżej zmian, pokrzywdzeni uzyskali prawo do pozostawania sam na sam z lekarzem bez obecności oficera), brakowało raportów z obdukcji, ponieważ lekarze byli niekompetentni lub zastraszeni przez policję. Pozytywną zmianą w kodeksie postępowania karnego, było umożliwienie priorytetowego traktowania przez sąd spraw dotyczących tortur i uznanych za pilne.

Najważniejsze tureckie Stowarzyszenie Praw Człowieka (Insan Haklar Dernegl) twierdzi, że najbardziej brutalne formy tortur niemal zupełnie zanikły[27]. Podobny obraz wyłania się na podstawie raportów Komisji Europejskiej z lat 2004 i 2005 oraz raportu Rady Europy z 2006 roku. W lipcu roku 2005 Turcja przyjęła nowy kodeks karny, który został uznany przez Unię Europejską za przyjmujący „współczesne europejskie standardy w zgodzie z prawem kryminalnym w wielu krajach Europy”[28], mimo iż część jego zapisów wzbudziła spore zastrzeżenia (zwłaszcza osławiony art. 301 kodeksu karnego). Mimo to przypadki tzw. „drobnych tortur” i brutalnego traktowania mają charakter systematyczny, co związane jest przede wszystkim z poczuciem bezkarności, stosujących je funkcjonariuszy państwowych. Coraz częstsze są przypadki stosowania tortur niepozostawiających śladów na ciele ofiary.

W wyniku eskalacji konfliktu z kurdyjskimi separatystami, w 2006 roku doszło nawet do obniżenia standardów w zakresie ochrony praw człowieka. Wprowadzona została ustawa antyterrorystyczna zwiększająca znacząco kompetencje organów bezpieczeństwa. Poszerza ona definicję terroryzmu, ogranicza prawa zatrzymanych, upoważnia do szybszego użycia broni w czasie akcji antyterrorystycznych. Możliwe stało się także, karanie osób oskarżonych o wspieranie lub popieranie terroryzmu. Przyjęte regulacje były szeroko krytykowane, również wewnątrz kraju. Artykuły ustawy dotyczące wolności prasy, zostały nawet zaskarżone przez prezydenta Ahmeta Sezera do Sądu Konstytucyjnego. Ratyfikowany przez turecki parlament dokument, zdecydowanie zwiększający prawdopodobieństwo naruszeń praw człowieka, został bardzo krytycznie oceniony przez większość europejskich komentatorów i postawił pod znakiem zapytania gotowość Turcji do rozpoczęcia negocjacji w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej.

Innym problemem jest kwestia standardów panujących w tureckich więzieniach. Są one przepełnione, a fakt ten tylko nieznacznie zmieniły amnestie ogłaszane w latach 2000 i 2002 (objęły one tylko określone grupy osób). W placówkach tych często łamane są prawa człowieka, w szczególności w odniesieniu do Kurdów. Brakuje personelu medycznego, opieka nad chorymi jest fatalna, leżący w izbach szpitalnych są przykuwani do łóżek. Często odmawia się im pomocy lekarskiej, możliwości odbycia rozmowy telefonicznej, bądź przyjmowania wizyt. Więzionym utrudniano także kontakty z adwokatami. Osoby skazane za działalność terrorystyczną lub przestępczość zorganizowaną, przebywały w tzw. więzieniach typu F, gdzie w jednej celi przebywa 5 osób. Często dochodziło tam do fatalnej w skutkach indoktrynacji przestępczej, egzekucji, wszelkie prawa przysługujące więźniom ograniczano do minimum. Innym przypadkiem były jednoosobowe cele, a wielomiesięczna izolacja w nich wyniszczała skazanych. Personel więzienny mógł w takich przypadkach bez świadków stosować tortury fizyczne i psychiczne. Warunki były tak złe, że często odnotowywano przypadki protestów w formie tzw. „postów śmierci” (strajk głodowy) i samospaleń. Szczególnie radykalne środki podejmowały służby (a także wzywane niekiedy na pomoc wojsko) w przypadkach tłumienia buntów, wybuchających najczęściej z powodu złych warunków panujących w więzieniach. W ostatnich latach państwo tureckie wprowadziło zmiany w prawie, mające na celu poprawę sytuacji[29]. W 2001 roku ustanowiono instytucję Rad Monitorujących, przedstawiających raporty o sytuacji w więzieniach do Ministerstwa Sprawiedliwości. W 2003 roku wprowadzono odpowiedzialność karną, do 3 lat pozbawienia wolności, dla członków personelu więziennego uniemożliwiających skazanym kontakt z adwokatem, rok później zaostrzono kary za głodzenie więźniów, a także zwiększono rolę personelu medycznego w więzieniach[30]. 

Wolność słowa

W demokracji liberalnej wolność wyrażania opinii należy do najważniejszych praw, na których opiera się państwo. Niezależnie od oceny głoszonych poglądów, każdy powinien mieć swobodę w ich wyrażaniu. Przy takim założeniu pełniej kształtuje się społeczeństwo obywatelskie, a ludzie mają większy wpływ na rządzących i tym samym kształt państwa. Wolność słowa oznacza nieskrępowanie w głoszeniu poglądów w formie ustnej i pisemnej, w formie publikacji, a także w środkach masowego przekazu. Dopuszczalna powinna być również krytyka państwa (jego ustroju, zasad, wartości), polityki prowadzonej przez rządzących, a także religii i ideologii.

W Turcji brakuje w pełni swobodnej możliwości wyrażania własnych poglądów, na co wskazują najnowsze raporty najważniejszych organizacji NGO’s oraz Komisji Europejskiej z lat 2005 i 2006. Organizacja Freedom House zajmująca się oceną wolności prasy, surowo sklasyfikowała Turcję w swoim raporcie z roku 2003 plasując ją na 107 miejscu na świecie[31].

Do czasu zmian prawnych w latach 2001-2006 sądy – mimo iż działały zgodnie z obowiązującym w Turcji prawem - wielokrotnie wydawały wyroki skazujące za przekroczenie granic wolności słowa. Często było to także wynikiem szerokiej interpretacji niejasnych przepisów.

Wyróżnić można trzy grupy naruszeń wolności słowa, za które groziła w Turcji odpowiedzialność karna. Do pierwszej można zaliczyć tzw. „więźniów sumienia”, a więc inteligencję, dziennikarzy i prawników zajmujących się ochroną praw człowieka. Najbardziej znany jest przypadek Akina Birdala, który został skazany za „nawoływanie do nienawiści” (na rok pozbawienia wolności i wysoką grzywnę) za wezwania do pokojowego rozwiązania kwestii kurdyjskiej i użycie określenia „naród kurdyjski”. Z kolei Erbakan został skazany za szerzenie wrogości, za nazwanie parlamentarzystów niewiernymi. Na przestrzeni ostatnich lat można wymienić bardzo liczne przypadki skazań w tym zakresie. Drugą grupę stanowią skazani na konfiskatę lub zawieszenie działalności, za złamanie zakazu na przeprowadzanie imprez kulturalnych i publikacji. Do ostatniej grupy zaliczyć natomiast należy osoby naruszające postanowienia RTUK (Naczelnej Rady Radiofonii i Telewizji) o zakazie lub zawieszeniu działalności radia i telewizji, które wydane zostały wcześniej za „używanie napastliwego języka”, „używanie zakazanego języka” bądź „nawoływanie do separatyzmu kurdyjskiego lub ekstremizmu religijnego”.

W latach 2002-2004 przyjęto pakiet reform mających na celu ograniczenie restrykcji. Zredukowano kary więzienia i zniesiono grzywny za krytykowanie tureckiego prawa, instytucji państwowych (o ile jednak krytyce nie towarzyszy próba ich ośmieszenia), uściślono definicje podżegania i „stosowania metod terrorystycznych”, zawężając jednocześnie znaczenie niektórych przepisów. Skrócono dopuszczalne okresy zawieszania mediów prywatnych, zlikwidowano zakaz emisji programów „wywołujących pesymizm”, wprowadzono przepisy umożliwiające mediom ochronę ich źródeł informacji[32].

W roku 2004 roku przyjęto nowe prawo prasowe z wyraźnym zapisem o wolności mediów. Umożliwiono krytykę poprzez przygotowywanie niezależnych raportów, a także niezakłócanie przygotowywania i zbierania informacji. Ciągle jednak problemem pozostaje interpretacja przepisów prawnych i ich niedemokratyczna wykładnia dokonywana przez sądy. Najbardziej znane są przykłady związane z art. 301 kodeksu karnego, przewidującego kary za obrazę „tureckości”, państwa i jego instytucji. Na tej podstawie wszczęto postępowania przeciwko m.in. laureatowi literackiej nagrody Nobla Orhanowi Pamukowi (za stwierdzenie w jednym z wywiadów, że „Turcja powinna być otwarta do dyskusji w sprawie ludobójstwa Ormian w 1915 roku”), pisarce Elif Safak (jeden z bohaterów jej powieści użył określenia ludobójstwo w odniesieniu do wydarzeń z 1915) oraz zamordowanemu potem Hrantowi Dinkowi (za tekst na temat diaspory ormiańskiej). Wiele osób zwalnianych z więzień nie otrzymuje rekompensat, zawieszone są ich prawa cywilne i polityczne.

Przepisy ustawy antyterrorystycznej, dają prokuratorom prawo do zawieszenia na miesiąc prawa do emisji dla określonych stacji telewizyjnych, za „propagandę terrorystyczną”, którą może być np. emisja programów gdzie demonstranci mają zakryte twarze. W roku 2006 za głoszone poglądy skazano 226 osób i zdelegalizowano 26 mediów mających prawo do publikacji, a okresowym zakazem nadawania objęto blisko 50 stacji radiowych i telewizyjnych[33].

Wolność sumienia i wyznania

Art. 9 EKPCz stanowi: „każdy ma prawo do wolności myśli, sumienia i wyznania; prawo to obejmuje wolność zmiany wyznania lub przekonań oraz wolność do uzewnętrzniania indywidualnie lub wspólnie z innymi, publicznie lub prywatnie swego wyznania lub przekonań przez uprawianie kultu, nauczanie, praktykowanie i czynności rytualne”[34]. Uprawnienia związków wyznaniowych należy zapewnić w aspekcie religijnym, organizacyjnym i majątkowym.

Turcja jest jedynym państwem muzułmańskim, a zarazem świeckim. Działalność wszelkich zorganizowanych struktur religijnych podlega urzędowi Diyanet (Dyrektoriat ds. Religii). Zdecydowanie przeważającą grupę religijną w Turcji stanowią sunnici, ale około 10 milionów (15 %) mieszkańców wyznaje bardziej liberalną odmianę islamu – alewityzm (na gruncie teologicznym bliższy jest szyizmowi aniżeli sunnitom). Ze względu na zaszłości historyczne dochodziło do napięć między tymi grupami (między innymi krwawo został stłumiony przez policję protest alewitów w Stambule w roku 1995). Alewici są niekiedy bardziej postrzegani w kategoriach kulturowych aniżeli religijnych, część z nich domaga się jednak praw mniejszości religijnej. Mają oni swoją reprezentację w Dyrektoriacie ds. Religii, ale otrzymują mniejsze dofinansowanie niż sunnickie grupy religijne. Na zajęciach religii i wiedzy etycznej zasady alewizmu mogą być reprezentowane dopiero od 2006 roku. Zmiany mające na celu zrównanie ich praw z prawami większości religijnej są jednak ograniczane przez rządzącą partię (AKP) reprezentującą elektorat sunnicki.

Wyznawcy innych niż sunnityzm i alewizm religii liczą w Turcji około 200 tysięcy osób. Składają się na nich wyznawcy judaizmu, protestantyzmu, prawosławia, katolicyzmu i Kościoła ormiańskiego. Większość ma prawo do edukacji religijnej i kulturowej, co czyni ich pozycję zdecydowanie lepszą niż w innych krajach muzułmańskich. Prawo tureckie zabrania zawiązywania stowarzyszeń o religijnym charakterze, więc organizacje de facto pełniące takie funkcje, mają status fundacji ograniczonych formalnie do administrowania wspólnotami. Organizacje takie nie mają jednak osobowości prawnej. Nie mogą także kształcić duchownych niemuzułmańskich. Istnieją problemy w zakresie restauracji i budowania instytucji sakralnych. Ankara nie uznaje ekumenicznego charakteru patriarchatu prawosławnego Konstantynopola. W związku z zaszłościami historycznymi ciągle dochodzi do napięć na tle religijnym. Zdarzają się akty wandalizmu i pobicia niemuzułamnów. W 2003 roku doszło do ataków na synagogi w Stambule. Dwa lata później odnotowano przypadki werbalnych ataków ze strony instytucji publicznych na misjonarzy, co skończyło się nawet tragicznie – zabiciem katolickiego księdza w Trabzonie (w lutym 2006 roku).

Ostatnio rząd przeprowadził szereg reform w celu poprawy sytuacji mniejszości religijnych. Od 2002 roku fundacje religijne mogą nabywać nieruchomości, jak również starać się o odzyskanie nieruchomości wcześniej zabranych przez państwo. Zliberalizowano przepisy o zakładaniu Fundacji, zwiększono również ich autonomię i reprezentację w Radzie Fundacji. Od kwietnia 2006 roku na wniosek obywatela, w dowodzie może być wykreślona rubryka dotycząca wyznania.

Kwestia równouprawnienia kobiet

Turcja jest pierwszym potencjalnym kandydatem do Unii Europejskiej, w której większość obywateli (98%) stanowią muzułmanie. Rodzi to szczególnie trudny problem pogodzenia wartości wynikających z tradycji i uwarunkowań religijnych z zasadami wchodzącymi w katalog praw człowieka w rozumieniu cywilizacji zachodu, wyrosłej m.in. na gruncie tradycji chrześcijańskich. Wymaga to niewątpliwie gruntownych zmian w tureckiej mentalności i postrzeganiu roli kobiety w tym społeczeństwie, stosunek do kobiety stanowi bowiem fundament tureckiego konserwatyzmu różniącego ten kraj od pozostałych członków UE. Kwestia zapewnienia równych praw i szans dla obu płci we wszystkich dziedzinach życia, stanowi w Turcji niewątpliwie wyzwanie.

O konieczności zapewnienia równości wobec prawa bez względu na płeć, a także równouprawnienia obojga małżonków w czasie pożycia i po rozwodzie, a także w stosunku do ich dzieci stanowi art. 14 EKPCz, a także Protokół 12 zakazujący dyskryminacji ze względu na płeć. Konstytucja turecka z 1982 przyznaje prawa i wolności „każdej osobie” bądź każdemu obywatelowi. W 2004 roku do art. 10 ustawy zasadniczej dołączono przepis: „Mężczyźni i kobiety mają równe prawa, a państwo musi gwarantować równość”[35]. W praktyce dochodzi w Turcji do naruszeń w omawianym zakresie. Można w szczególności wskazać na trzy sfery: rodzinę i małżeństwo, sferę związaną z przemocą wobec kobiet i sferę równouprawnienia w życiu społeczno-politycznym. Poniżej przedstawione zostały najczęściej odnotowywane przypadki nadużyć.

Do wprowadzenia zmian w nowym kodeksie cywilnym (w 2001 roku) istniało wiele zastrzeżeń co do równego statusu kobiety w rodzinie. Mąż był faktyczną „głową wspólnoty małżeńskiej” (art. 152 starego kodeksu cywilnego), mężczyzna decydował o wyborze domu rodziny, żona przyjmowała nazwisko męża i to jedynie mąż był zobligowany do zapewnienia utrzymania rodzinie. Do 1990 roku małżonek wyrażał zgodę na podjęcie pracy zawodowej przez żonę. Mąż zarządzał budżetem i przejmował majątek żony w przypadku rozwodu bądź separacji, decydował o wychowaniu dzieci, istniały również dysproporcje co do minimalnego wieku zawierania małżeństwa (mężczyzna 17, a kobieta 15 lat). Mimo tak skonstruowanego prawa, w praktyce często funkcjonowały związki partnerskie, a zdarzało się, że kobiety odgrywały w nich dominujące role. W kwestiach spornych prawo stało jednak po stronie mężczyzn. W nowym kodeksie cywilnym podkreśla się pojęcie „partnerstwa” i wprowadza przepisy zmierzające do zapewnienia równouprawnienia płci. W dalszym ciągu wielkie znaczenie ma zakorzenienie pewnych nawyków w mentalności, w związku z czym kobiety często pełnią swoje tradycyjne role.

Wielkim problemem jest społeczne przyzwolenie – także wśród kobiet – na przemoc domową. Dane Uniwersytetu Stambulskiego wskazują, że w 1991 roku 40% kobiet w Stambule przyznała, że była w domu bita. Badania z 2001 roku wskazują, że co najmniej 10% kobiet w całej Turcji, jest regularnie bitych co najmniej raz na tydzień[36]. Istotnym problemem były gwałty dokonywane na żonach, traktowane przez prawo do roku 2002 jako wydarzenia mieszczące się w sferze prywatnej, do której nie powinno się ingerować. W Turcji zdecydowanie częściej w porównaniu z krajami UE, dochodzi do zabójstw i samobójstw kobiet (80% wszystkich samobójców to kobiety), uważanych przez wielu za honorowe. Dla mieszkańców Turcji honor jest sprawą niezwykle istotną, a jego zachowanie w ogromnej mierze utożsamiane z dobrą opinią żony, siostry lub córki. Wierność małżeńska i zachowanie dziewictwa przed zamążpójściem stawiane są jako fundamentalnie ważne. Z drugiej strony w badaniach dotyczących wieku inicjacji seksualnej i porównania ich z wiekiem par biorących ślub, widać zasadniczą rozbieżność pomiędzy deklaracjami, a czynami. Splamieniem honoru rodziny może być rozwiązłe zachowanie kobiety, a czasem nawet flirt. Problemem jest, że sprawcy morderstw honorowych otrzymywali stosunkowo niskie kary (zwłaszcza młodociani, na których ze względu na ich mniejszą odpowiedzialność karną, spoczywał „obowiązek” obrony honoru rodziny lub co najmniej wzięcia winy na siebie). Krótkie wyroki uzasadniano wielokrotnie „nadzwyczajnym prowokowaniem”. Istnieje społeczne przyzwolenie na podwójne standardy wobec stosunku życia erotycznego w zależności od płci. W przypadku chłopców toleruje się seks przedmałżeński.

W 2001 roku wprowadzono zmiany w prawie, mające na celu zmianę omawianej sytuacji (poprawki w kodeksie cywilnym, nowy kodeks karny). Od 2006 roku zaostrzono kary dla sprawców przemocy domowej, ciągle jednak bardzo wąska jest definicja „zabójstwa honorowego”. Konserwatyzm światopoglądowy rządzącej partii – AKP – przyczynia się w dużym stopniu do ograniczania zmian w kierunku większej emancypacji kobiet. Organizacje kobiece domagają się dalszych kroków, m.in. zagwarantowania dla kobiet określonej liczby miejsc w życiu politycznym i w miarę potrzeb – także zawodowym.

Wraz z reformami Ataturka kobiety otrzymały prawo i zaczęły być zachęcane do udziału w życiu politycznym. W 1924 roku uzyskały dostęp do służby cywilnej, a w latach 30. prawa wyborcze. W tureckim parlamencie kobiety stanowią na przestrzeni ostatnich lat zaledwie około 5%, jeszcze mniej reprezentuje je w strukturach lokalnych. Do roku 1994 tylko pięć kobiet sprawowało urząd ministra. Rola kobiet w przywódczych strukturach partii politycznych jest marginalna.

Również poziom zatrudnienia (legalnie w roku 2005 pracowało ok. 25% kobiet, wiele z nich pracuje jednak w tzw. „szarej strefie”) i wykształcenia kobiet w Turcji jest zdecydowanie niższy niż krajach UE.  Widoczna jest dyskryminacja w dziedzinie edukacji, zarówno w liczbie kobiet w stosunku do mężczyzn zdobywających wykształcenie, jak i w jego jakości (im wyższy poziom edukacji, tym mniej kobiet). W 2000 roku analfabetami było 6% mężczyzn i aż 25% kobiet. Z drugiej strony stosunkowo dobrze kobiety reprezentowane są w tzw. prestiżowych zawodach (około 32% ekonomistów, 28% w zawodach prawniczych, 25% profesorów), administracji państwowej (21% urzędników średniego i wyższego szczebla) i sądownictwie (18% sędziów i prokuratorów)[37]. Mimo pozytywnych zmian w prawie, w ostatnich latach kobiety często mają problemy z dostępem do niektórych zawodów (pod pozorem stosowania kryteriów merytorycznych), a także otrzymują one niższe stawki od mężczyzn. W niektórych profesjach – np. w armii – ustala się określony dopuszczalny odsetek możliwości zatrudniania kobiet. 

Pozostałe naruszenia praw człowieka

Nieco mniej znaczące, ale również pojawiające się w raportach, są inne zastrzeżenia dotyczące łamania praw człowieka. Umieszczenie ich w tej części pracy wynika albo z mniejszej ich istotności w zakresie uchybień względem praw człowieka, bądź też z braku łamania określonych praw na skalę masową (jak w przypadkach wcześniej wskazanych), mającego charakter błędów systemowych w organizacji państwa. Nie są one tak bardzo istotne, ale również mają znaczenie dla procesu demokratyzacji kraju.

Prawa przysługujące oskarżonemu są w Turcji na wielką skalę naruszane. Oprócz wcześniej wymienionych należy dodać arbitralne aresztowania i zatrzymania, a także odmawianie prawa do uczciwego procesu sądowego. Na prawo do powyższego wskazują wyraźnie art. 5 i 6 EKPCz (odpowiednie przepisy zawarte są także w art. 19 tureckiej konstytucji). W przypadku aresztowania należy zatrzymanemu postawić zarzut, doprowadzić do jak najszybszego stawienia przed sądem, zapewnić mu prawo do odwołania się co do legalności działań podjętych względem niego, a w przypadku nieuzasadnionego działania powinien on mieć prawo do odszkodowania. Prawo powinno regulować maksymalny okres na jaki możliwe jest aresztowanie i zatrzymanie, a także zapewnić prawo do adwokata i do poinformowania rodziny. Sprawa powinna być rozpatrzona niezwłocznie i publicznie, przez niezawisły sąd, a świadkowie obrony powinni być przesłuchiwani na tych samych warunkach co oskarżenia. Jeśli to konieczne, należy zapewnić pomoc tłumacza (na koszt państwa). Przeprowadzane w latach 2001-2006 zmiany w kodeksie karnym i kodeksie postępowania karnego sukcesywnie wprowadzają wymagane poprawki, bądź doprecyzowują istniejące przepisy (wdrażanie przyjętych praw przebiega oczywiście w sposób charakterystyczny dla Turcji - powoli). Do tej pory istniały różne dziwne twory prawne. Możliwe było m.in. zatrzymanie na dłuższy okres bez wyroku sądowego w przypadku „wywołania oburzenia we wspólnocie” (subiektywna i dowolna ocena organu) bądź działających na podstawie specjalnych uprawnień Sądów Bezpieczeństwa Państwowego, albo np. wstrzymywano wypłatę odszkodowań za niesłuszne aresztowania jako „uwłaczające ludzkiej godności”. Procesy sądowe nagminnie trwają bardzo długo (przeciętnie 406 dni w sprawach karnych i 241 dni w cywilnych w 2002 roku)[38], co wynikało jednak głównie z ogromnej ilości tych procesów. Sędziowie nie zawsze są niezależni od Ministerstwa Sprawiedliwości i wojska (na przykład w związku z procesem w sprawie tzw. masakry z Sivas sędziowie otrzymywali wiele telefonów od oficerów lub instrukcji udzielanych za pomocą mediów). Prawa oskarżonych na ogromną skalę są ograniczane w momencie stosowania przepisów ustawy antyterrorystycznej. W południowo-wschodniej Turcji pozycja policji jest bardzo silna, a prawa osób zatrzymanych stale naginane. Koronnym przykładem było odmawianie prawa do obrony Abdullahowi Ocalanowi. Mimo poprawy w zakresie regulacji prawnych aż 22 z 45 spraw rozpatrywanych przeciwko rządowi tureckiemu przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (w 2002 roku) dotyczyło prawa do uczciwego procesu (proporcje są podobne od około 20 lat)[39].

W systemach demokratycznych ważne miejsce zajmuje prawo do zawiązywania stowarzyszeń. Ograniczenie lub zakazy na tym polu w Turcji, powodują zastrzeżenia przygotowujących raporty organizacji, ograniczają także obywateli w możliwościach realizacji swoich praw i hamują proces edukacji obywatelskiej. Turecka ustawa o stowarzyszeniach z 1983 roku, a także stanowiący w tej materii art.33 ustawy zasadniczej miały jawnie antydemokratyczny charakter i zdecydowanie zagrażały pluralizmowi w państwie. Oprócz przeszkód administracyjnych (liczne powody odmowy w razie naruszeń wskazanych praw) przy rejestracji stowarzyszenia, dodatkowo organizacje te miały problemy w przystępowaniu do struktur międzynarodowych i pozyskiwaniu z nich funduszy. Zdarzają się również aresztowania działaczy, konfiskaty sprzętu i dokumentów z powodu błahych przewinień. Władze państwowe ściśle kontrolowały finanse organizacji, ich materiały przed publikacją, decydowały o ich zawieszeniu z dużą dowolnością. Pozytywne zmiany przyniosła nowa ustawa o stowarzyszeniach z 2004 roku. Zniesiono bariery przy jej zakładaniu, ograniczono restrykcje za działalność niestatutową. Wciąż niejasne prawo jest wykorzystywane do politycznych manipulacji, np. przeciwko organizacjom mającym na celu ochronę praw człowieka.

Należy wskazać na szereg uchybień dotyczących wolności zgromadzeń. Art. 11 EKPCz stanowi: „każdy ma prawo swobodnego, pokojowego zgromadzania się”. Takie prawo przyznaje również turecka konstytucja (art.34) oraz ustawa o publicznych zgromadzeniach i demonstracjach z 1983 (zmieniona pakietem ustaw z lat 2002 i 2003). Stosuje się szereg działań mających na celu osłabienie skuteczności demonstracji (wyznaczenie oddalonych miejsc np. pod pozorem ewentualnie możliwych zakłóceń w porządku miejskim), utrudnienia w ich organizacji (konieczność spełnienia szeregu wymogów formalnych) bądź zniechęcenia demonstrantów (filmowanie ich przez policję). Do zmian w 2003 roku, w praktyce istniał bardziej system pozwoleń na demonstrację aniżeli wolności zgromadzeń. W wyniku „nielegalnych” zgromadzeń bardzo często dochodzi do starć ze służbami bezpieczeństwa, pobić, masowych zatrzymań i aresztowań kończonych potem karami więzienia. Policja zwykle w sposób zupełnie nieuzasadniony stosuje przy okazji publicznych wystąpień przemoc i radykalne środki.

Istnieją również istotne ograniczenia w możliwości zakładania i funkcjonowania partii politycznych, co w dużym stopniu wpływa na pluralizm poglądów w państwie. Istnieją liczne zastrzeżenia co do programów partii formułowanych w statutach, co daje możliwość odmowy rejestracji. Statut nie może zagrażać: niepodległości i niepodzielności państwa, zasadom państwa prawa, suwerenności państwowej, zasadzie świeckości państwa oraz nawoływać do popełniania przestępstw – przy rejestracji często dokonuje się bardzo szerokiej wykładni dotyczącej wymienionych zastrzeżeń. Każda partia polityczna musi respektować zasady i reformy Ataturka. Do 2001 roku mogła być zakazana działalność partii finansowanych z zagranicy, partia nie mogła również podkreślać regionalnych, klasowych lub religijnych różnic. W Turcji zdecydowanie zbyt często zakazuje się działania partii politycznych, często odsuwając mające demokratyczną legitymację legalnie działające partie kurdyjskie (np. Partia Wolności i Demokracji) lub też nie łamiące prawa partie odwołujące się do tradycji (Partia Dobrobytu, Partia Cnoty), naginając prawo w imię realizowania celów politycznych.

{mospagebreak}

Kemalizm   

Spór o charakter państwa należy do najważniejszych i najbardziej znaczących dla przyszłości nie tylko Turcji, ale i całego regionu. Przykład Turcji pokaże czy eksperyment świeckiego państwa muzułmańskiego, jakim zgodnie z założeniem fundatora republiki Kemala Ataturka miała stać się Turcja, ma szansę zostać urzeczywistniony. Jednym z fundamentów republiki jest rozdział religii i państwa. Spór o granice wyznaczające ramy państwa laickiego, toczy się w Turcji niemal od jego początków.

Można wyróżnić dwie silne i ścierające się wzajemnie wizje tego, jaka powinna być Turcja. Z jednej strony świecki establishment, wierny zasadom Ataturka, stoi na straży laickości państwa. Z drugiej strony konserwatywne, środowiska muzułmańskie przedstawiają zupełnie inny kształt rozdziału religii od państwa. Zagraża to w olbrzymim stopniu wypracowaniu wspólnego dla obu stron stanowiska w kwestii negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską.

Pozycja armii

Nadzwyczajna pozycja armii w Turcji wynika w dużej mierze z historycznej roli jaką odegrała ona w momencie powstania republiki w 1923 roku. Prestiż i sława jaką się okryła w wyniku serii nieprawdopodobnych zwycięstw w wojnie o niepodległość, a także znacząca rola w późniejszym procesie modernizacji, do dzisiaj silnie tkwią w tureckiej mentalności. Armia od początku została również postawiona na straży tureckiej konstytucji i modelu państwa tworzonego przez Mustafę Kemala Paszę. Armia znajdowała się ponad codzienną polityką, interweniując tylko w wyjątkowych sytuacjach. Instytucja ta cieszy się olbrzymim zaufaniem społecznym (popierana jest przez blisko 80 % Turków[40]). Większość tureckich prezydentów była ekswojskowymi. Armia jest gwarantem systemu politycznego, a generalicja wyjątkowo niechętna zmianom tego stanu rzeczy. Tymczasem cywilna kontrola nad armią (jej tzw. „cywilianizacja”) stanowi jeden z fundamentów dla państw demokratycznych, tym samym stanowi jeden z ważnych warunków w negocjacjach akcesyjnych. Ponadto zwraca się uwagę na potrzebę rozróżnienia instytucji mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego. Za braki w omawianym zakresie odpowiedzialne są zarówno władze wojskowe jak i cywilne.

Dodatkowo komplikuje sytuację fakt, że rządząca w Turcji partia AKP (Partia Sprawiedliwości i Rozwoju) odwołuje się do tradycyjnych, często wynikających z religii wartości. Wśród laickiego establishmentu (wymiar sądowniczy, biurokracja, kadra naukowa, media, inteligencja) dominuje przekonanie, że ich bardzo prounijne stanowisko, bardziej wynika z chęci osłabienia pozycji armii - „strażnika konstytucji”, aniżeli z rzeczywistych proeuropejskich dążeń. W przypadku ewentualnej akcesji, obawa znacznej liberalizacji w przepisach dotyczących rozdziału religii od państwa stałaby się jeszcze bardziej realna. Niedawno przeprowadzane reformy ograniczające kompetencje armii, grożą zdecydowaną reakcją armii.

Wojsko posiada swoistą autonomię, a jego kontrola ze strony służb cywilnych praktycznie nie istnieje. Sprawa szkolenia rekrutów, a także polityka personalna jest sprawą wewnętrzną armii. Silna pozycja uwidacznia się także podczas przygotowywania budżetu. Tygodnik „The Economist”, w swoim raporcie napisał, że „kiedy budżet ministerstwa obrony trafia do parlamentu, żaden deputowany nie wstaje i nie zabiera głosu”[41].

Armia jako gwarant konstytucji czterokrotnie dokonywała zamachów stanu (1960, 1971, 1980, 1997) przywracając władzę cywilną z demokratycznym poparciem. Od 1997 w obawie przed międzynarodową reakcją na ewentualny kolejny zamach stanu, armia stawała się jeszcze aktywniejszym uczestnikiem życia politycznego. Często działa nawet na bardzo niskim i szczegółowym poziomie, z pozoru bardzo dalekim od sfer przyjmowanych jako pole działalności armii. W literaturze zaczęto nawet używać terminu „wojskowa demokracja”.

W 1961 roku ustanowiono na mocy ustawy zasadniczej Radę Bezpieczeństwa Narodowego (MGK) – złożoną głównie z wojskowych i uprawnioną do monitorowania sytuacji politycznej, do uwzględniania opinii której rząd jest zobowiązany od roku 1983 (na mocy rok wcześniej uchwalonej  nowej konstytucji). Wojskowi bez odpowiedniej legitymizacji i cywilnej kontroli biorą więc de facto udział w sprawowaniu władzy wykonawczej. Do lat 2003-2004 MGK reprezentowana byłą nawet w takich instytucjach jak: Naczelna Radiofonia i Telewizja (RTUK), Rada Naczelna ds. Kina, Video i Muzyki, a także Radzie Szkolnictwa Wyższego (YOK). W 2001 roku zwiększono w niej jednak udział cywilów (do 9 osób), a od 2006 służby cywilne w całości przejęły kontrolę finansów armii. Należy jednak pamiętać o tym, że zmiany przepisów nie zawsze przynoszą pożądany skutek. Publicysta Gareth Jenkins słusznie stwierdził: „dominacja wojska w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego nie opiera się na liczbie wojskowych członków, ale na nieformalnym ich autorytecie i respekcie dla nich ze strony rządu cywilnego i prezydenta”[42]. Do 2007 roku (na podstawie zmian prawnych przeprowadzonych dwa lata wcześniej) wojsko poza budżetem, dysponowało także dwoma, pozostającymi niemal poza kontrolą, funduszami.

Ogromny wpływ na pozytywne zmiany miał rok 2002, kiedy to szefem sztabu został umiarkowanie nastawiony generał Hilimi Ozkok. Wcześniej, mimo proeuropejskich dążeń generalicji, która w integracji z UE widziała wypełnienie testamentu Ataturka, większość generałów niechętnie nastawiona była do ograniczania suwerenności armii, w obawie przed fundamentalizmem religijnym i kurdyjskim separatyzmem. Pozycja szefa sztabu jest przedmiotem licznych kontrowersji. Na podstawie art. 117 konstytucji, nie jest on podporządkowany ministrowi obrony narodowej, lecz bezpośrednio premierowi. Władza szefa sztabu jest w praktyce większa niż jakiegokolwiek ministra. Dodatkowo częste są przypadki jego ingerencji w sprawy polityczne (angażował się on w kampanię przeciwko noszeniu chust przez kobiety w instytucjach publicznych). Szef sztabu często w sposób nieformalny, instruuje władzę wykonawczą o konieczności podejmowania określonych działań w obliczu zagrożeń państwa. W 2006 roku nowym szefem sztabu został Yasar Buyukanit, zwolennik utrzymania status quo i silnej pozycji armii[43]. 

Ciągle pozycja ministra obrony jest daleko słabsza niż w krajach Unii. Szef sztabu podlega bezpośrednio premierowi. To on opracowuje budżet i strategię sił zbrojnych. Tureccy oficerowie bardzo często wypowiadają się w kwestiach politycznych. Korzystają oni z licznych zaproszeń, składają deklaracje, wygłaszają oświadczenia prasowe. Z jednej strony ingerencja wojska w sferę polityki jest dopuszczalna na podstawie art. 35 Ustawy o tureckich siłach zbrojnych z roku 1961, dającego armii prawo i obowiązek obrony republiki, z drugiej art. 85 dyrektywy w sprawie służby w tureckich siłach zbrojnych mówi jedynie o możliwości ingerencji armii w przypadkach kiedy ochrona państwa jest „konieczna z użyciem siły” (a więc np. przeciwko kurdyjskim terrorystom, ale już nie przeciwko wybranej demokratycznie partii z islamskim programem). Tymczasem przy armii funkcjonują liczne, nieformalne grupy robocze, często o politycznym charakterze. Jedną z nich jest Zachodnia Grupa Robocza, której zadaniem jest zwalczanie fundamentalizmu islamskiego. 

Siła armii widoczna jest także w jej wpływie na organy sądownicze. W tzw. Sądach Bezpieczeństwa Państwowego do połowy roku 1999, jednym z trzech sędziów był zawsze wojskowy co w sposób oczywisty wpływało na ich niezależność (zmiany nastąpiły przy okazji procesu lidera PKK Abdullaha Ocalana w wyniku decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka). Kolejnym kuriozum prawnym było częste rozstrzyganie spraw cywilnych przez sądy wojskowe, np. w sprawach o uchylanie się od służby wojskowej, bądź o obrazę żołnierzy pełniących czynną służbę. Zmian w prawie dokonano dopiero w 2003 roku, chociaż nadal zdarzają się przypadki nadużyć w tym zakresie.

Nie ulega wątpliwości, że negocjacje z Unią Europejską przyczyniają się do stopniowego rozmontowywania systemu, w którym armia poprzez swoją wyjątkową pozycję, gwarantuje stabilizację wewnętrzną oraz przewidywalność tureckiej polityki zagranicznej. 

Rozdział religii od państwa

Model rozdziału państwa i religii jaki funkcjonuje w republice tureckiej tworzył się wraz z kolejnymi reformami przeprowadzanymi przez Ataturka w młodym państwie, mającymi na celu modernizację kraju w kierunku zachodnim. Nauka religii została wycofana ze szkół podstawowych i średnich, a edukacja religijna na poziomie uniwersyteckim została bardzo ograniczona. Zakazano noszenia chust w instytucjach publicznych. Od bardzo radykalnej wersji kemalizmu Turcja odeszła po II wojnie światowej. W 1949 wprowadzono religię w szkołach podstawowych jako przedmiot fakultatywny. Zaczęły powstawać publiczne gimnazja i licea religijne (imam hatip), których program poszerzony był dodatkowo o treści religijne. Liczba uczniów wzrasta w nich ostatnio w szalonym tempie, przekraczającym możliwości obsadzenia stanowisk nauczycielskich przez ministerstwa ds. religii. W 1970 zalegalizowano pierwszą partię islamską odwołującą się w swym programie do prawa szariatu. W 1980 wprowadzono do szkół nawet obowiązkowe lekcje religii i moralności. Miało to na celu zmarginalizowanie radykalnych środowisk zarówno prawicowych jak i lewicowych, ale przyniosło efekt odwrotny przyczyniając się do wzrostu popularności ugrupowań islamistycznych, będących jedyną alternatywą dla istniejącego systemu. W 1995 roku islamska partia Refah wygrała wybory, ale armia wymusiła dymisję rządu, jak również szereg zmian przeprowadzonych przez nowy gabinet. Refah rozpadło się na dwa ugrupowania, radykalne Saadet (Szczęśliwość) i bardziej umiarkowane – obecnie rządzącą - Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). AKP pozostając partią islamską, poparło wolny rynek, sojusz z USA i normalizację stosunków z Izraelem, a przede wszystkim uczyniło integrację z UE głównym punktem swojego programu.

AKP ma poparcie większości obywateli Republiki Tureckiej. Ich postrzeganie rozdziału religii i państwa różni się zasadniczo od tego prezentowanego przez establishment i bronionego przez armię. AKP protestuje przeciwko utrudnieniom podczas egzaminów na studia dla absolwentów imam hatip, zdających na inne kierunki niż teologia, a także przeciw ograniczeniom w zakładaniu kursów koranicznych.

Do rangi symbolu urósł tzw. „spór o chusty”. Fakt jej noszenia bądź nie, stanowi ważny element tożsamości politycznej wielu osób. W swoich proeuropejskich dążeniach AKP liczyło na poparcie UE w sprawie zliberalizowania rygorystycznego w Turcji rozdziału religii od państwa i w konsekwencji umożliwienia muzułmankom noszenia chust w miejscach publicznych. Trybunał Europejski w Strasburgu wydał jednak dwa orzeczenia (2005 i 2006 rok) uznające zakaz noszenia chust na tureckich uniwersytetach za niełamiący praw człowieka. Tym samym entuzjazm w AKP do integracji z UE został mocno ostudzony (mimo iż wciąż jest to najmocniejsza i najbardziej pro unijna partia w Turcji).

Wiele zmian postulowanych przez AKP jest blokowanych przez różnego rodzaju instytucje sądownicze (Sąd Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, Rada Stanu), których skład nie zostanie zmieniony przez co najmniej kilkanaście najbliższych lat. AKP próbowało m.in. penalizować cudzołóstwo, ograniczać sprzedaż i konsumpcję alkoholu.

Do olbrzymich napięć doszło w roku 2006, gdy po atakach na sędziów i zabiciu jednego z sędziów Rady Stanu, doszło do masowych protestów w obronie laickości państwa z udziałem generalicji, opozycji, sędziów i profesorów. Sędzia został zabity przez fanatyka religijnego, po wydaniu wyroku zakazującego wykonywania zawodu nauczycielce noszącej chustę prywatnie, poza szkołą. W obawie przed zamachem stanu AKP nie wypowiadała się w czasie protestów.

Trudno jest przewidzieć w jakim kierunku konflikt będzie ewoluował. Z jednej strony konserwatyzm religijny będzie łagodzony przez poprawę sytuacji materialnej i wzrost poziomu wykształcenia. Z drugiej jednak, przyrost naturalny wśród tradycyjnie nastawionej części społeczeństwa jest zdecydowanie większy i będzie dawał tej grupie przewagę demograficzną. 

{mospagebreak}

Kwestia ormiańska

Sprawa dopuszczenia otwartej debaty na temat masakr dokonywanych przez reżim Młodych Turków w czasie I wojny światowej i ewentualnego uznania ich za ludobójstwo stanowi niezwykle istotną i drażliwą różnicę w relacjach Turcji z państwami wspólnoty. Unia Europejska stoi na stanowisku, że rozstrzygnięcie tej kwestii jest konieczne z powodu zasad i wartości stojących u podstawy budowania współczesnej Europy. Oczekuje ona otwartej debaty na ten temat i uznaje ją za niezbędną dla normalizacji relacji z niektórymi z państw członkowskich. Turcja krytykuje bezkrytyczne przyjmowanie argumentów ormiańskich przez niektóre z państw UE (szczególnie te, gdzie żyje spora ormiańska mniejszość), uważając, że nikt nie chce słuchać argumentów drugiej strony. Powoduje to wzrost nastrojów nacjonalistycznych i eurosceptycznych w społeczeństwie tureckim, jak również przyczynia się do odnowienia „syndromu Sevres”. Dodatkowo podnoszona jest kwestia ewentualnych roszczeń ze strony Ormian z postulatem rekompensat terytorialnych włącznie, co jeszcze bardziej zaognia sytuację.


Przebieg wydarzeń

W czasie I wojny światowej sytuacja Turcji była niezwykle trudna. Turcja opowiedziała się w niej po stronie państw centralnych co okazało się wielkim politycznym błędem. Decyzja, która spowodowała zagładę Ormian, będąca obecnie przedmiotem gorącej dyskusji, została podjęta w niezwykle ciężkim dla państwa okresie, gdy Turcja toczyła wojnę na trzech frontach i była na krawędzi rozpadu. Walki toczono odpowiednio: w rejonie cieśniny Dardanele z siłami alianckimi, w rejonie Kanału Sueskiego z Brytyjczykami i na obszarze Kaukazu z carską Rosją. W celu osłabienia przeciwnika Rosjanie wspierali wewnętrzne ruchy separatystyczne w Turcji, w tym przede wszystkim na terenie Armenii. Ormianie bardzo skutecznie sabotowali działania tureckich wojsk m.in. poprzez niszczenie składów broni, wykradanie amunicji, ale także poprzez wielokrotnie wzniecane lokalne powstania, cały czas działając jako sprzymierzeniec Rosji. Władze otomańskie zdecydowały o przesiedleniu ludności ormiańskiej (strona turecka podaje liczbę około 700 tysięcy osób przesiedlanych, z których na miejsce dotrzeć miało około 400 tysięcy). W ten sposób strona turecka przyznaje że około 300 tysięcy Ormian straciło życie w wyniku tej decyzji, przyznając również, że byli oni zabijani, a także umierali z głodu, w wyniku epidemii, jak również byli atakowani w konwojach przez ludność poszkodowaną wcześniej przez Ormian. Druga strona twierdzi, że w wyniku planowanej eksterminacji etnicznej, zostało zabitych lub spowodowano śmierć około półtora miliona Ormian.

Ludobójstwo Ormian

Image
[Źródło: 2004 Armenian National Committee of America, http://www.anca.org]



Generalnie zarówno w publicystyce, jak i w większości monografii dominuje stanowisko bardzo krytyczne wobec postawy tureckich władz. W swojej książce-reportażu, w podobnym tonie wypowiada się o wydarzeniach z 1915 roku Wojciech Jagielski pisząc m.in.: Kiedy w XIX wieku Imperium Osmańskie zaczynało się chwiać w posadach, na Bałkanach podbite przez sułtana narody jeden po drugim chwytały za broń i na wojnach zdobywały wolność, Ormianie, zamiast tworzyć powstańcze wojska, namawiali Rosję, by odebrała Turcji Armenię i przyłączyła ją do swojego imperium jako nową prowincję. (…) Turcy mieli więc wszelkie podstawy by uważać Ormian za „piątą kolumnę”.(…)w 1915 roku Turcy postanowili ostatecznie rozwiązać kwestię ormiańską. Była to największa rzeź w dziejach świata. Dopiero ćwierć wieku później jeszcze potworniejszych zbrodni mieli dokonać Hitler i Stalin. Na rozkaz tureckich władz armia, policja, kurdyjscy siepacze i bandy zwykłych przestępców, wypuszczonych na tę okazję z więzień, mordowały wszystkich, bez względu na wiek i płeć. Pogromy trwały we wszytkich ówczesnych ormiańskich miastach Turcji: Wanie, Sivasie, Erzurumie, Bitlisie, Diiyarbakirze. Tych, którzy przeżyli, a nie uciekli z Turcji, wypędzono pieszo na pustynie Mezopotamii, gdzie ginęli z głodu. Władze ze Stambułu, pod groźbą kary śmierci, zabroniły tureckim muzułmanom udzielać Ormianom pomocy. Na próżno więc o nią wołali. Europa i Ameryka miały inne sprawy na głowie. Była to zbrodnia, której doskonałością zachwycał się nawet Adolf Hitler. Kiedy zebrał swoich generałów, by zakomunikować im, iż podjął decyzję o napaści na Polskę, rozkazał: „Zabijajcie bez litości. Zwycięzców się nie osądza. Kto dziś pamięta o zagładzie Ormian?”. Przed wojną światową mieszkało w Turcji ponad dwa miliony Ormian. Po wojnie nie zostało ich nawet pół miliona. Włoski konsul w Trapezundzie, gdzie przed rzezią mieszkało kilkanaście tysięcy Ormian, po pogromie doliczył się ledwie stu. Opustoszałe domy i miasta Ormian zostały spalone albo oddane Turkom i Kurdom”[44].

Głównym problemem jest rezolucja wzywająca Turcję do uznania masakry Ormian za ludobójstwo. Turcja została zaproszona do jej podpisania przez niektórych z członków Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, a także przez odpowiednie organy państw UE. Turcja przyznaje, że w roku 1915 dochodziło do masakr – ale nie ludobójstwa. Tureckie władze stoją również na stanowisku, że masakry były obustronne i również Ormianie masakrowali Turków. Należy podkreślić, że dyskusja o ciemnych kartach własnej historii zdecydowanie bardziej zaawansowana jest po stronie tureckiej, co nie zmienia faktu, iż większość rzetelnych źródeł bliższych jest wersji wydarzeń prezentowanej przez stronę ormiańską. Definicja ludobójstwa jest zawarta w konwencji ONZ z 1948 roku. Tureckie władze stoją na stanowisku, że o tym czy mamy do czynienia z ludobójstwem, decyduje sąd (tak więc np. Hitler, Mladic dopuścili się ludobójstwa, bo niezależny i niezawisły sąd tak zdecydował). Tureccy przedstawiciele wskazują na brak intencji, aby dokonać etnicznej dyskryminacji grupy ludzi, bądź narodu. Wciąż nie ma  dowodów jednoznacznie rozstrzygających tą kwestię[45].

Napięcia w relacjach Turcji z UE

Po złożeniu przez Turcję wniosku o przyznanie statusu kandydata do EWG w roku 1987, po raz pierwszy kwestia braku uznania wydarzeń z 1915 za ludobójstwo, pojawiła się jako punkt sporny. Komisja Europejska i Rada Europejska nie postawiły Turcji warunku uznania masakr Ormian za ludobójstwo w jej drodze do integracji z UE, jednak Parlament Europejski przegłosował dwie uchwały (nie mają one charakteru wiążącego). W 1987 PE uznał brak takiego uznania za „przeszkodę na drodze rozważenia możliwości wstąpienia Turcji do wspólnoty”, a w 2005 przyjął uchwałę o tym iż takowe uznanie jest warunkiem członkostwa Turcji w UE.

Mimo iż negocjacje z Turcją zostały otwarte i skupiają się na innych aspektach, należy podkreślić, że opisywana kwestia przyczynia się w dużym stopniu do ochłodzenia relacji Turcji z państwami członkowskimi. Wiele z nich przyjęło, w różnej formie (głównie poprzez uchwały parlamentów), rezolucje uznające masowe deportacje i masakry za ludobójstwo. Sześć z dziewięciu rezolucji zostało przegłosowanych już po przyznaniu Turcji statusu kandydata do UE w 1999 roku. Rezolucję taką uchwalił również polski parlament (poza nim Belgia, Cypr, Francja, Grecja, Litwa, Słowacja, Szwecja, Włochy). Fakt przyznania się Turcji do dokonania ludobójstwa ma szczególne znaczenie dla relacji turecko-francuskich (we Francji mieszka jedna z najliczniejszych i najbardziej wpływowych diaspor ormiańskich). We Francji niższy organ ustawodawczy poszedł o krok dalej uchwalając prawo penalizujące pogląd, iż deportacje i masakry Ormian nie były ludobójstwem. Wobec sprzeciwu prezydenta ustawa nie weszła w życie, ale stanowi ona do dziś olbrzymią zadrę w turecko-francuskich relacjach. Turcja stoi na stanowisku, że deklaracje takowe są kompletnie bezpodstawne, ponieważ dopóki nie ma decyzji międzynarodowego sądu, nie ma prawnych podstaw by decydować o tym czy był to przypadek ludobójstwa. Tureckie władze uważają, że nie powinno to być kwestią polityczną i nie deputowani poszczególnych państw powinni o tym decydować.

Warto podkreślić, że jeszcze do niedawna dyskusja w kwestii ewentualnego uznania masakr za ludobójstwo była w Turcji niemożliwa, a próby wskazania na odpowiedzialność państwa były karane zgodnie z art. 301 tureckiego kodeksu karnego. W 2001 roku wprowadzono prounijne reformy otwierające wreszcie publiczną debatę w tej kwestii (m.in. we wrześniu 2005 roku odbyły się dwie konferencje na stambulskich uniwersytetach z udziałem naukowców sprzeciwiających się oficjalnej linii historiograficznej). Art. 301 kodeksu karnego został zliberalizowany (w 2005 roku), ale ciągle zdarzały się procesy przeciwko intelektualistom podważającym oficjalną wersję historii (choć większość spraw jest umarzana). Ostatecznie w lutym 2008 roku kontrowersyjny artykuł został zniesiony. Na rynku zaczęły się pojawiać książki i publikacje. Społeczeństwo tureckie jest otwarte na debatę w tej kwestii (sprzeciwiają się jej jedynie nacjonaliści – ok. 30 % społeczeństwa), ale zdecydowanie odrzuca możliwość uzależnienia swojego członkostwa od uznania ludobójstwa Ormian[46].

Percepcja opisywanego stanowiska UE w Turcji jest bardzo negatywna. Państwa członkowskie oskarżane są o stosowanie podwójnych standardów wobec różnych kandydatów. Wskazuje się na hipokryzję Europy, co jest pożywką dla coraz liczniejszych w Turcji w ostatnich latach eurosceptyków.

Relacje Turcji z Armenią

Ze wszystkich swoich sąsiadów najgorsze relacje Republika Turecka ma z Armenią. Kwestia uznania wydarzeń z 1915 za ludobójstwo nie jest jedyną ich przyczyną. Istotne jest także okupowanie przez Ormian Górnego Karabachu, części Azerbejdżanu (14% terytorium) – państwa blisko z Turcją związanego etnicznie i kulturowo. Turcja utrzymuje od roku 1993 blokadę granic z Armenią, kraje te nie mają u siebie przedstawicielstw dyplomatycznych. Istotne są również żądania terytorialne części elit ormiańskich w związku z wydarzeniami z 1915 roku. Tendencje nacjonalistyczne w obu krajach i silna finansowo ormiańska diaspora wspierająca rodaków w kraju i lobbująca przeciwko Turcji za granicą, utrudniają proces poprawy relacji. Ciągle nie ma również jednoznacznego stanowiska ormiańskich władz zrzekających się roszczeń terytorialnych.

Głównym problemem jest jednak sprawa określenia i debaty nad wspólną historią. Turcy nie uznają ludobójstwa Ormian i oskarżają Armenię o uprawianie kłamliwej propagandy dotyczącej wydarzeń z roku 1915. Ormianie natomiast anulowali większość wcześniej zawartych umów z Turcją i nie uznają ich obecnej granicy. Turcy oskarżają również Ormian o zabicie około 40 dyplomatów (m.in. ambasadora w Wietnamie), nazwiska większości zabójców są nieznane, ale Turcy sugerują, że mogli to być Ormianie. 

Istnieją jednak również pozytywne sygnały. Kraje uznają się wzajemnie, prowadzą również wymianę handlową. Mimo zamkniętych granic istnieje nawet migracja zarobkowa z Armenii do Turcji. Znaczącą poprawę stosunków mogłoby również przynieść zakończenie konfliktu pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem. 

{mospagebreak}

Kwestia kurdyjska

Fundamenty państwowości tureckiej były tworzone na gruzach Imperium Osmańskiego, państwa liczącego u szczytu swej potęgi 5,5 miliona kilometrów kwadratowych. Było ono z oczywistych względów również bardzo zróżnicowane etnicznie. Nowe państwo tureckie tworzone było w opozycji do planów europejskich mocarstw, które wygrały pierwszą wojnę światową i pragnęły utworzenia słabego i zależnego od nich państwa marionetkowego. Przy tworzeniu Republiki Tureckiej w 1923 roku, upowszechniany był model państwa jednolitego etnicznie, gdzie negacja istnienia mniejszości etnicznych, podważających jeden z filarów nowo powstałego państwa, była na porządku dziennym.

Największą mniejszość etniczną w republice tureckiej stanowią niewątpliwie Kurdowie (lud pochodzenia indoeuropejskiego). Jest to największy naród nie posiadający państwa i zmuszony do życia w diasporze. Precyzyjne ustalenie ich liczby jest trudne, ze względu na wiele różnic wewnątrz tej grupy etnicznej. Wyrosłe w odmiennej tradycji struktury rodowe, zróżnicowanie religijne (islam sunnicki i szyicki, Alewizm – wyznaje go blisko 30 % Kurdów mieszkających w Turcji), lingwistyczne (języki: Kurmanji, Zaza, Sorani, Gurani, turecki, perski, inne dialekty)[47], zróżnicowanie etniczne ziem zamieszkanych przez ludność kurdyjską, stanowią tylko część z wielu przeszkód na drodze do określenia kurdyjskiej tożsamości. Wielu spośród etnicznych Kurdów przedkłada swoją tożsamość religijną, bądź państwową (szczególnie w Turcji) ponad narodową. Szacuje się, że spośród 30 milionów Kurdów, blisko 20 % (12-15 milionów) żyje w Turcji (pozostała część głównie w Iraku, Iranie i Syrii)[48].

Rozmieszczenie pochodzenia ludności pochodzenia kurdyjskiego

Image
[Źródło: A. Balcer, R. Sadowski, W. Paczyński; Turcja po rozpoczęciu negocjacji z Unią Europejską – relacje zagraniczne i sytuacja wewnętrzna. Część I.; Raport Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Warszawa 2006, s. 16]

Specyficzny dla ludności pochodzenia kurdyjskiego, a dodatkowo utrudniający budowę wspólnej narodowej świadomości, jest transgraniczny charakter społeczności kurdyjskiej mieszkającej w czterech państwach i ich skomplikowana sytuacja demograficzna. Większość tureckich Kurdów żyje w południowo-wschodniej części Turcji, gdzie panuje trudny klimat, a cywilizacyjna przepaść pomiędzy tym regionem, a największymi zachodnimi ośrodkami miejskimi (Stambuł, Ankara, Izmir) stale się pogłębia. W związku z tym od lat 60. trwa wielka migracja ludności do rozwiniętych urbanistycznie rejonów, co w połączeniu z dużym przyrostem naturalnym (średnio kobieta kurdyjska w 2000 roku rodziła piątkę dzieci, w porównaniu z 2,5 rodzonych średnio przez kobietę etnicznie turecką[49]) w tej grupie ludności stanowi zalążek przyszłych problemów wewnętrznych. Obecnie zdecydowana większość Kurdów mieszka już w regionach, w których stanowią mniejszość. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat władze tureckie prowadziły politykę mającą na celu asymilację tej ludności, uznając ich za tzw. „Turków górskich”, co jednak tylko pogłębiało separatystyczne dążenia tej grupy ludności. Z drugiej strony obserwuje się zjawisko świeckiego nacjonalizmu kurdyjskiego, pokazujące na pewne zmiany jakie dokonały się w tej społeczności. Większość Kurdów, która wyemigrowała do miast nie jest już analfabetami, osłabia się ich ortodoksyjność religijna, a przynależność rodowa przestaje być głównym punktem odniesienia. Otwarte pozostaje również pytanie o poczucie tożsamości wśród samych Kurdów. W badaniach przeprowadzonych przez „Turkiye’de miliyetcilik” tylko 7% ankietowanych dorosłych przyznało, że po pierwsze czuje się Kurdami. Większość określała swoją tożsamość jako muzułmanin i obywatel turecki. Z drugiej strony, wśród kurdyjskiej młodzieży, poczucie przynależności narodowej jest zdecydowanie silniejsze[50].

Pierwszy program asymilacji ludności kurdyjskiej powstał już w 1925 roku (tzw. „Plan utrzymania spokoju i porządku na wschodzie”). Zakazano w nim m.in. używania języka kurdyjskiego. Ludność turecka zachęcana była do osiedlania się na terenach, gdzie większość stanowili Kurdowie. Tworzono liczne kluby tureckie, szkoły z internatem i szkoły dla dziewcząt.

Łamanie praw mniejszości etnicznych

Poszanowanie praw mniejszości stanowi jedną z najważniejszych zasad państw skupionych w Unii Europejskiej. Jest to jedno z kryteriów kopenhaskich, które państwo ubiegające się o członkostwo zmuszone jest wypełnić. W przypadku Turcji, której homogeniczność narodowa jest jednym z najważniejszych elementów stanowiących o integralności państwa, wymagałoby to przedefiniowania tego czym jest państwo. Nie jest przypadkiem, że członkostwo Turcji w UE cieszy się zdecydowanie większym poparciem wśród Kurdów niż wśród etnicznych Turków.

Mniejszości narodowe definiowane są przez ONZ jako „grupy obywateli państwa, stanowiące liczebną mniejszość i niezajmujące dominującej pozycji w państwie, odznaczające się cechami etnicznymi, religijnymi lub językowymi odróżniającymi je od większości populacji, mające poczucie wewnętrznej solidarności, motywowane (…) kolektywną wolą przetrwania oraz których celem jest uzyskanie faktycznej i prawnej równości z większością.”[51] Dokument kopenhaski z 1990 roku wskazuje z kolei na najważniejsze prawa przysługujące mniejszościom: równość wobec prawa i zakaz dyskryminacji, prawo do swobodnego posługiwania się ojczystym językiem, prawo do edukacji i tworzenia instytucji edukacyjnych i kulturalnych, szeroko rozumiane prawo do praktykowania religii, prawo do kontaktów z przedstawicielami różnych środowisk za granicą, prawo do udziału w życiu politycznym, prawo do stowarzyszania się i prawo do zgromadzeń, a także do tworzenie lokalnej administracji.

Turcja nie jest stroną Konwencji ramowej o ochronie mniejszości narodowych Rady Europy z 1993 roku, co wynika w dużym stopniu ze stosunku państwa do statusu ludności kurdyjskiej. Zwraca się uwagę na brak zapewnienia jej tzw. „bezpieczeństwa kulturowego”.   

W latach 1984-1991 istniał zakaz używania języka kurdyjskiego w miejscach publicznych. Utrudniało to wielu Kurdom dostęp do służby zdrowia i opieki społecznej (m.in. wszystkie podania i pisma musiały być sporządzane w języku tureckim). Po jego zniesieniu – choć ze sporymi trudnościami – zaczęły się ukazywać pierwsze kurdyjskie gazety (od 2006 ukazuje się po raz pierwszy w historii dziennik w języku kurdyjskim), zaczęto nagrywać płyty. Również w 1991 roku powstało w Stambule centrum kultury kurdyjskiej. W związku z silną presją ze strony UE, wprowadzono poprawki umożliwiające używanie języka innego niż turecki w mediach, a także prowadzenie edukacji w językach nietureckich. Jeszcze do 2001 roku istniały w konstytucji spore ograniczenia związane z językiem (zakazywano wyrażania myśli i publikowania w „języku zabronionym przez prawo”). Od 2004 zaczęły powstawać prywatne kursy języka kurdyjskiego[52]. Raport Amnesty International z 2003 roku wskazywał jednak na szereg absurdalnych wyroków, wydanych w tym kontekście przez turecki wymiar sprawiedliwości. Pewien mężczyzna został np. skazany na 45 miesięcy więzienia za odtwarzanie w samochodzie piosenek w języku kurdyjskim. Nadal zdarzają się przypadki aresztowań osób posiadających w domach książki w języku kurdyjskim.

Do niedawna zabronione było podkreślanie tożsamości kurdyjskiej. Grupa deputowanych (m.in. Leyla Zana) do tureckiego parlamentu z ramienia Partii Demokracji (DEP) została skazana w 1994 roku na wyroki od 3,5 do 15 lat więzienia za złożenie przysięgi po kurdyjsku. Partia nie mogła posługiwać się tym językiem w czasie swoich spotkań, a także w swoich publikacjach.

W szkołach naucza się tylko w języku tureckim, co w związku z obowiązkiem wykształcenia co najmniej podstawowego, nałożonego na deputowanych, utrudniało Kurdom partycypację polityczną.

W ostatnich latach, w dużej mierze w wyniku konieczności związanej z ewentualną akcesją Turcji do UE, państwo tureckie wprowadziło szereg przepisów stanowiących przykład dobrej woli i koncyliacyjnej postawy. W roku 2003 parlament przegłosował pakiet reform wprowadzając m. in. ustawę regulującą kwestię nadawania imion, w której pozwolono rodzicom na nadawanie dzieciom imion kurdyjskich (ale zapisywanych w języku tureckim, więc jedynie z użyciem liter występujących w tureckim alfabecie). Wcześniej nawet za granicą było to niedozwolone i tureckie placówki dyplomatyczne rozsyłały do szpitali i urzędów stanu cywilnego listę dopuszczalnych imion. Rodzicom nadającym, wbrew przepisom, imiona kurdyjskie wytaczano procesy sądowe. Od marca 2004 roku po raz pierwszy otwarte zostały szkoły z kursami języka kurdyjskiego. Nadal obowiązuje jednak, zakaz używania tych języków w działalności politycznej (wiece, kongresy, ulotki).Władze tureckie zezwoliły nawet w latach 2005-2006 na zbieranie podpisów pod petycjami, w sprawie utworzenia dwunarodowego państwa federacyjnego.

Od 2002 roku możliwe jest nadawanie programów telewizyjnych i radiowych w „dialektach i językach używanych tradycyjnie przez obywateli”, o ile nie są one zasadami konstytucyjnymi i nie stanowią zagrożenia dla integralności terytorialnej państwa (chociaż w praktyce dopuszczono tylko wiadomości, muzykę i audycje kulturalne dla dorosłych, przy dodatkowym określeniu czasu i długości ich emisji). Audycje takie należy tłumaczyć na język turecki, a w przypadku telewizji opatrzyć napisami tureckimi. Nadal jednak autorzy programów spotykają się ogromnymi trudnościami i przeszkodami ze strony Naczelnej Rady Radiofonii i Telewizji[53].

Konflikt zbrojny

Należy wyróżnić kilka przyczyn rozwoju separatyzmu tureckich Kurdów. Niewątpliwie główną stanowi, wynikły z dumnej górskiej tradycji rozwój ideologii narodowej, rozwijanej zarówno w aspekcie militarnym, jak i autonomii w sferze kultury. Sprzyjały temu, korzystne dla działań partyzanckich, warunki geograficzne, a także – głównie w aspekcie historycznym – wsparcie tych tendencji przez państwa nieprzyjaźnie do Turcji nastawione (głównie Syria i ZSRR, ostatnio Iran).

W latach 20. i 30. XX wieku armia turecka stłumiła kilkanaście lokalnych buntów. W 1978 powstała Partia Pracujących Kurdystanu, która radykalnymi środkami – często były to działania terrorystyczne - starała się zapewnić pewien rodzaj autonomii dla zamieszkujących Turcję Kurdów. W 1984 wybuchła regularna wojna pomiędzy PKK, a armią turecką, w wyniku której na masową skalę łamane były przez obie strony prawa człowieka. Tortury, zabójstwa jeńców, pogromy ludności cywilnej były na porządku dziennym. W konsekwencji miliony osób zostały zmuszone do migracji. Ograniczano wolność słowa i wolność zgromadzeń, wprowadzono tzw. ustawodawstwo terrorystyczne[54].

W roku 1987 na obszarze objętym walkami wprowadzony został stan wyjątkowy (OHAL). Konstytucja przewiduje, że wprowadzenie takiego stanu zgodnie z art. 15 powoduje możliwość ograniczenia lub zawieszenia praw człowieka (z wyjątkiem prawa jednostki do życia, do „integralności jej duchowego i materialnego bytu”, ujawniania przekonań religijnych lub własnego zdania oraz zasad domniemania niewinności i lex retro non agit). Stan ten był wielokrotnie przedłużany o konstytucyjne 4 miesiące i wykorzystywany do łamania fundamentalnych zasad praw człowieka.  Działania podejmowane przez siły bezpieczeństwa na mocy decyzji Rady Ministrów z 10 lipca 1985 roku, nosiły wszelkie znamiona terroru i prześladowań Kurdów, którzy często ponosili zbiorową odpowiedzialność za terrorystyczne działania PKK. Zawiązało się wiele nieformalnych powiązań obu stron z różnego rodzaju grupami przestępczymi (najczęściej przywódcy kurdyjskich klanów, lojalni wobec państwa dokonywali skrytobójczych zamachów lub porwań, z kolei partyzanci korzystali z usług kurdyjskiej mafii). Te okryte złą sławą struktury określane są jako derin devlet (głębokie gardło). Szacuje się, że w wyniku walk, ale także masowych mordów i represji po obu stronach zginęło ponad 37 tysięcy osób. Tylko w 1996 zginęło na pewno 105 polityków legalnych partii kurdyjskich i przeszło 3 tysiące kurdyjskich intelektualistów. Częste były obławy przeprowadzane w wioskach i miasteczkach, gdzie dochodziło do przerażających scen. Organizacje praw człowieka wspominają w swych raportach o przypadkach zmuszania do jedzenia ludzkich odchodów, porywania młodych mężczyzn do miejsc odosobnienia, gdzie następnie poddawani byli oni torturom. Około 3 tysiące wiosek zostało spalonych, a ich mieszkańcy pozostawieni bez środków do życia. Przedstawiciele państwowych służb bezpieczeństwa i tzw. „strażnicy wioskowi” rekrutowani spośród Kurdów nie byli pociągani do odpowiedzialności. Adam Szymański cytuje w swojej książce opinie oddające realia tamtych wydarzeń: „To jest przecież Teksas. Tutaj możesz zamordować człowieka nożem. Jeżeli potem powiesz, że zabiłeś terrorystę, nikt o tym nie doniesie.”[55] Ludność blisko 1000 wiosek (380 tysięcy ludzi) została przesiedlona, co było kolejnym narzędziem represji[56] i zostało potem skrytykowane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. W wyniku kilku ofensyw wojsk tureckich, pod koniec 1998 roku PKK zdecydowało się na zawieszenie broni, a w styczniu 2000 roku kierownictwo tej organizacji zdecydowało o zakończeniu walk. Na przełomie lat 2002/2003 stan wyjątkowy został zniesiony. W 2004 roku, po dziesięciu latach, zostali zwolnieni z więzienia niektórzy z politycznych liderów kurdyjskich (m .in. Leyl Zan). Zaczęto realizować projekt powrotu do wsi i rehabilitacji (od stycznia 2003 do października 2004 roku powróciło do swych domów blisko 110 tysięcy osób). W lipcu 2003 roku przyjęto ustawę o społecznej integracji, która przyznawała wcześniej skazanym częściową amnestię lub zmniejszenie kar. Ludzi zwalniano z więzień, powoli rozpoczęto wypłatę odszkodowań dla osób pokrzywdzonych w wyniku akcji antyterrorystycznych (ustawę w tym zakresie przyjęto w lipcu 2004 roku). Do tej pory nie zlikwidowano jednak, okrytej złą sławą instytucji „strażników wioskowych”. Wiele osób ciągle ma jednak problem z powrotem do miejsc zamieszkania, co często związane jest z koniecznością zgody na zostanie „strażnikiem wioskowym”. W obliczu trudnej sytuacji materialnej rośnie przestępczość i prostytucja[57]. Również dzieci są bite przez policję i wykorzystywane seksualnie. 

Należy podkreślić, że wojna nie przybrała charakteru konfliktu etnicznego, a stronie rządowej zależało przede wszystkim na pacyfikacji grup sprzyjających PKK. Wielu Kurdów popierało w tym starciu stronę rządową, a ogrom różnic wyrosłych z odmiennych ukształtowań w różnych strukturach rodowych, jak również pewien stopień integracji części ludności kurdyjskiej z państwem, przyczynił się do polaryzacji ich stanowisk. Więcej Kurdów służyło w milicjach wiejskich i armii tureckiej aniżeli w oddziałach PKK, a przypadki dezercji należały do rzadkości. Armia turecka zwyciężyła w tym konflikcie, a aresztowanie lidera PKK Abdullaha Ocalana (w kwietniu 1999 roku po wywabieniu go podstępem przez wywiad turecki z ambasady greckiej w Nairobii) przyczyniło się do zliberalizowania radykalnego do niedawna stanowiska w kwestii łamania praw człowieka i tworzenia pewnych form autonomii kulturalnej na obszarze zamieszkiwanym przez ludność kurdyjską.  Ocalan został skazany na karę śmierci, zmienioną potem na dożywocie, ale mimo iż przebywa w więzieniu o zaostrzonym rygorze, jego wpływ na środowisko PKK pozostaje istotny. Ogłoszony z jego inicjatywy w 2005 roku plan „demokratycznej konfederacji tureckiej” zakłada stworzenie na obszarach zamieszkiwanych przez liczną kurdyjską mniejszość tzw. republik kurdyjskich, formalnie pozostających w ramach tych państw, jednak ściśle ze sobą współpracujących.

O prawdziwej eskalacji kurdyjskiej rebelii możemy mówić od jesieni 2004 roku. Wcześniej – 1 czerwca 2004 roku PKK wypowiedziała zawieszenie broni, uznając poszerzenie autonomii kulturalnej za niedostateczne. W następnych latach mieliśmy do czynienia z licznymi demonstracjami kurdyjskich nacjonalistów w całym kraju, w których niejednokrotnie dochodziło do brutalnych starć z wojskiem i policją (na przełomie marca i kwietnia, w ich trakcie zginęło 10 osób). Dochodziło do licznych bójek tureckich i kurdyjskich nacjonalistów, odnotowano próby linczów. W konsekwencji PKK jeszcze bardziej się radykalizowała. W październiku 2006 roku rozbita PKK ogłosiła wstrzymanie ognia, ale jej skrajne skrzydło Jastrzębie (bądź Sokoły) Wolności Kurdystanu (TAK) wydzieliło się z ugrupowania, przeprowadzając potem szereg ataków terrorystycznych na tureckie ośrodki turystyczne. Bezpośrednim skutkiem tych wydarzeń był wzrost nacjonalizmu etnicznych Turków, osłabienie dążeń do integracji z UE i w efekcie spowolnienie reform mających na celu demokratyzację kraju.

Warto wspomnieć o skomplikowanych relacjach na linii Kurdowie –Turcja - Stany Zjednoczone, w której to kwestia kurdyjska rozgrywana jest przez ostatniego z aktorów w zależności od okoliczności politycznych. Podczas pierwszej wojny w Zatoce, Kurdowie zachęcani przez Amerykanów wspierali inwazję sił sojuszniczych na Irak, a jeszcze przed podpisaniem zawieszenia broni, wszczęli oni - za namową Amerykanów chcących obalić ich rękoma reżim Saddama Husajna – powstanie w północnej części kraju. USA wbrew wcześniejszym obietnicom wstrzymały swoje oddziały w połowie drogi do Bagdadu, w wyniku czego powstanie na północy było bardzo okrutnie i krwawo tłumione. Niewątpliwie decyzja o podtrzymaniu chwiejącego się rządu irackiego miała wsparcie Turcji, obawiającej się wzmocnienia PKK w Iraku. Brutalność wojsk irackich w stosunku do Kurdów szokowała jednak Zachód, który wymógł w końcu na tym państwie poprzez rezolucję ONZ, zakaz użycia lotnictwa (powyżej 36 równoleżnika) na terytorium irackiego Kurdystanu, uniemożliwiając tym samym Bagdadowi rozwiązanie kwestii kurdyjskiej. Około dwa miliony Kurdów, uciekło w góry, w stronę Turcji, która w obliczu prawdziwej tragedii humanitarnej, pozornie otworzyła dla nich swoje granice. Na północy powstało quasi-państwo kurdyjskie, o szerokiej autonomii przyznanej formalnie już w porozumieniu z roku 1970 (jednak do roku 1991 istniała ona tylko na papierze)[58].

Oddziaływanie autonomii kurdyjskiej w północnym Iraku, mocno powiązanej zarówno historycznie jak i ekonomicznie z terenami południowo-wschodniej Turcji, już w latach 60. XX wieku wpływało na rozwój kurdyjskiego nacjonalizmu w Turcji. Sojusz Amerykanów z zamieszkującymi północny Irak Kurdami i obietnice stworzenia niepodległego państwa, bądź przynajmniej szerokiej autonomii w zamian za pomoc w obaleniu reżimu, utrudniały Turcji walkę z separatystami. Północny Irak od dawna stanowił dla nich bazę logistyczną. Umacniając swoje pozycje za iracką granicą, Kurdowie mogliby przeprowadzić szereg zorganizowanych akcji na terenie Turcji.

W czasie inwazji na Irak rozpoczętej w roku 2003, Turcja - ważny filar NATO i sojusznik Stanów Zjednoczonych, nie wzięła udziału w tej operacji, nie udostępniając również swoich baz siłom sojuszniczym. Jednym z powodów była obawa o zwiększenie niezależności irackich Kurdów, a tym samym niebezpieczeństwo wzmocnienia ich pozycji i dążeń separatystycznych również we wschodniej Turcji. Paradoksalnie odmowa ta zmusiła Amerykanów do negocjacji właśnie z Kurdami, którzy dzięki temu politycznie bardzo zyskali. Pięćdziesięciotysięczne siły kurdyjskie wspierane przez amerykańskich spadochroniarzy włączyły się nawet do walk zdobywając Mosul i Kirkuk. Zgodnie z przewidywaniami po II wojnie w Zatoce iracki Kurdystan stał się najbardziej stabilnym regionem kraju, a Kurdowie włączeni zostali w proces formowania nowych władz[59]. Wraz ze wzmocnieniem pozycji za granicą, Kurdowie również coraz śmielej zaczęli występować przeciwko Turcji. Według Ankary, rozpoczęły się masowe ataki na terenie Turcji, organizowane przez terrorystów ukrywających się w górach na granicy iracko-tureckiej. Tureckie lotnictwo (a także mające podobny problem z kurdyjskim separatyzmem siły artyleryjskie Iranu) rozpoczęły bombardowanie pozycji separatystów. Na początku marca roku 2009, na spotkaniu prezydentów Iraku i Turcji zadeklarowano pomoc władz w Bagdadzie w walce, z jak twierdzą Turcy, „kurdyjskimi terrorystami”. Turcja natomiast zadeklarowało chęć zacieśnienia więzi handlowych i rozszerzenia współpracy ekonomicznej[60]. W dniach 23-24 marca 2009 roku doszło w Iraku do spotkania tureckiego prezydenta Abdullaha Güla z premierem Regionalnego Kurdyjskiego Rządu Nechirvanem Barzani. Barzani podobno stwierdził, że PKK wyrządza krzywdę Kurdom i dał wyraz zrozumienia dla działań tureckich przeciwko tej organizacji. Powiedział on również, już oficjalnie, że problemu PKK nie da się rozwiązać wyłącznie siłą. Zauważył ponadto, iż według konstytucji Iraku, regionalna administracja zobowiązana jest nie dopuszczać do przeprowadzania ataków na kraje sąsiednie. Zaapelował, by PKK „rozbroiła się lub opuściła Irak”[61].

Ostrożne szacunki mówią, że konflikt kosztował już życie około 40 tysięcy osób i 150 miliardów dolarów bezpośrednich wydatków[62]. W bardzo wolnym tempie postępuje wypłata rekompensat dla Kurdów zmuszonych przez armię w trakcie działań wojennych, do opuszczenia regionów pogranicza.

Wnioski

Kwestia kurdyjska jest jedną z kluczowych spraw w kontekście aspiracji Turcji do członkostwa w Unii Europejskiej. Z problemem ułożenia stosunków z tą mniejszością związany jest szereg czynników stanowiący dla wielu barierę przed turecką akcesją. Wiele problemów ekonomicznych, społecznych i politycznych, jak bieda, patriarchalizm, konserwatyzm, fundamentalizm religijny, łamanie praw człowieka i pozycja armii z „siłami bezpieczeństwa”, jest bardzo widoczna na tle omawianego w tym o punkcie sporu.
Partia Demokratycznego Społeczeństwa działa pod tą nazwą od roku 2005 (formalnie powstała w 1990, ale była wielokrotnie delegalizowana) i jest pierwszym i najważniejszym kurdyjskim ugrupowaniem politycznym. Jej program jest zdecydowanie łagodniejszy niż PKK, ale mimo poparcia części Kurdów, nie ma ona szans na dostanie się do parlamentu ze względu na wysoki próg wyborczy – 10 %.

Jest oczywistym, że problem kurdyjski nie może być rozwiązany jedynie za pomocą środków militarnych. Konieczne jest poprawienie statusu ludności kurdyjskiej. Podziały wśród kurdyjskich elit politycznych, wzrost nacjonalizmu, umocnienie się Kurdów w północnym Iraku, a także spowolnienie tureckich reform w obliczu niejasnej perspektywy członkostwa, dodatkowo utrudniają rozwiązanie problemu.

Większość społeczeństwa tureckiego, jest negatywnie nastawiona do dalszego rozszerzania autonomii dla Kurdów. Jednak także zamieszkujący Turcję Kurdowie, nie aspirują do przekształcenia Turcji w państwo dwunarodowe, nie popierają secesji, a w większości głosują na partie tureckie, szczególnie te odwołujące się do islamu. Wynika to ze zrozumiałego zważywszy na historyczne początki tureckiej republiki, przywiązania także niektórych zasymilowanych Kurdów, do homogeniczności narodowej. PKK jest bardzo osłabiona, dodatkowo, po umocnieniu się Kurdów w północnym Iraku straciła poparcie Syrii i Iraku. Ważnym elementem będzie polityka Ankary wobec irackich Kurdów i ewentualne odcięcie przez nich pomocy dla PKK. Szansą na przyznanie Kurdom większych praw kulturalnych i politycznych może być rosnąca presja społeczna, powstała z dużym przyrostem naturalnym tej ludności.

Poparcie krajów UE dla tzw. „sprawy kurdyjskiej” jest także przyczyną ochłodzenia relacji Turcji z Unią Europejską. Kurdyjska diaspora wywodząca się z emigrantów politycznych i ekonomicznych głównie z Turcji, odgrywa bardzo istotną rolę w kształtowaniu kurdyjskiej świadomości, ale także nacjonalizmu. W Europie wydawane jest wiele czasopism i książek w tym języku. Działają tu sprawne media, stowarzyszenia i partie polityczne. Wiele z nich finansuje również działalność PKK, która gromadzi także fundusze na przemycie narkotyków do Europy. Niewątpliwie czynniki te, przyczyniają się odrodzenia u Turków „syndromu Sevres”.

{mospagebreak}

Spór o Cypr

Stosunki Turcji zarówno z Cyprem, jak i z Grecją są niezwykle istotne z punktu widzenia ewentualnej akcesji, gdyż oba wymienione kraje są państwami członkowskimi organizacji, do której Turcja aspiruje. Zgoda każdego z tych państw, jest konieczna nie tylko w kontekście akcesji, ale również zamknięcia każdego z kolejnych rozdziałów negocjacyjnych. W związku z powyższym rola UE jako mediatora jest znacznie utrudniona. Do momentu akcesji Cypru nie mieliśmy sytuacji, żeby państwo aspirujące do członkowstwa, nie uznawało któregoś z członków organizacji do której chce przystąpić. Tymczasem od 1974 Turcja nie uznaje Cypru i konsekwentnie blokuje jego członkowstwo w innych organizacjach międzynarodowych.

Stosunki grecko-tureckie

Głównie ze względów historycznych wzajemne stosunki Turków i Greków pozostają napięte. Mimo prawie 1000-letniego okresu wzajemnych relacji, oba państwa spychają na dalszy plan ogrom wspólnego dziedzictwa kulturowego, poświęcając daleko więcej miejsca czystkom etnicznym, masakrom i przymusowym wysiedleniom.

Po długiej przerwie Grecja uzyskała niepodległość w wyniku wyniszczającej wojny w latach 1821-1829. Kolejne walki następowały w 1897, 1912-1913, 1917-1918 i 1919-1922. Strony podsycały wzajemnie konflikty w państwie nieprzyjaciela, wspierały rebelie (np. Grecy na Krecie). Po względnym okresie spokoju w latach 1930-1955 konflikt rozgorzał na nowo w wyniku sporu o Cypr.

Spór o Cypr bardzo niekorzystnie wpłynął na relacje pomiędzy dwoma państwami. Przez około 20 lat po tureckiej interwencji, Grecy ostentacyjnie utrzymywali bardzo dobre relacje z państwami uznawanymi przez Turcję za wrogie (ZSRR i potem Rosja, komunistyczna Bułgaria, Armenia, Syria). Relacje uległy ociepleniu na wiosnę 1999 roku – a symbolicznym akcentem było pierwsze od wielu lat spotkanie szefów MSZ obydwu państw.  Państwa udzieliły sobie wzajemnej pomocy po trzęsieniach ziemi roku 1999 (sierpień-wrzesień). Grecy byli zmuszeni szukać zmiany stosunków w wyniku osłabienia swojej pozycji międzynarodowej po sprzeciwie wobec interwencji NATO w Kosowie, a także po skandalu w związku z ukrywaniem w swojej ambasadzie w Kenii Abdullaha Ocalana (szefa oskarżanej o terroryzm PKK). W związku ze stojącą przed Grecją perspektywą wejścia do strefy euro, kraj zmuszony był również zredukować swoje wydatki na obronność. Jednocześnie, również Turkom zależało na poprawie relacji w związku ze zbliżającym się szczytem UE w Helsinkach (XII.1999), na którym miała zapaść decyzja o przyznaniu Turcji statusu kandydata do UE. Wyraźnym tego sygnałem miało być mianowanie na szefa MSZ zwolennika ocieplenia stosunków z Grecją – Ismaila Cema. W efekcie Grecja poparła przyznanie Turcji statusu kandydata, chcąc budowania demokratycznego i stabilnego sąsiada. Oba państwa poparły również „plan Annana” w sprawie rozwiązania problemu cypryjskiego[63].

Dodatkowo sprawą negatywnie wpływającą na stosunki pomiędzy Grecją i Turcją, jest ustalenie granic przebiegających na morzu Egejskim. Od 1936 roku granice wód terytorialnych na morzu Egejskim ograniczone były do 6 mil morskich. W 1995 roku Grecja ratyfikowała konwencję UNCLOS (Konwencję o Prawie Morza Narodów Zjednoczonych) wydłużającą ten obszar do 12 mil morskich. Powiększa to obszar greckich wód terytorialnych na morzu Egejskim z 44% do 71 %, ograniczając jednocześnie obszar wód międzynarodowych z 46% do niecałych 20%. Do 2005 roku konwencja została ratyfikowana przez 148 państw członków ONZ. Turcja nie ratyfikowała tej konwencji, a nawet po jej przyjęciu przez Grecję przegłosowała w swoim parlamencie uchwałę, iż ratyfikowanie jej przez Grecję stanowi casus belli. Na tym tle zrodził się również spór dotyczący przestrzeni powietrznej obu państw, w wyniku którego doszło do kilku incydentów pomiędzy siłami powietrznymi obu państw. Mimo licznych spotkań i mediacji ten spór terytorialny pozostaje nierozwiązany[64].

Częstym źródłem napięć jest także wzajemny stosunek do mniejszości w obu krajach. W Grecji mieszka ponad 100 tysięcy Turków, grecką mniejszość w Turcji szacuje się na około 5 tysięcy. Odnotowywane są przypadki naruszeń autonomii kulturowej i religijnej z obu stron. Po zakończeniu wojny w 1923, na mocy traktatu w Lozannie strony nie uznają się za mniejszości narodowe, lecz za religijne.

Widoczne są jednak również symptomy poprawy dwustronnych relacji. W czerwcu 2006 roku ustanowiona została tzw. „czerwona linia” linia pomiędzy oboma państwami, w celu załagadzania napięć w razie incydentów w spornych strefach. Kilka miesięcy później zorganizowano nawet pierwsze w historii wspólne manewry marynarek wojennych[65].

W latach 90-tych niewiele brakowało do wybuchu wojny w obliczu sporu o maleńkie wyspy położone w archipelagu Dodokanezu. Nie ulega jednak wątpliwości, że główną kością niezgody pozostaje Cypr, a uregulowanie jego statusu niewątpliwie przyczyniłoby się do poprawy wzajemnych relacji.

Cypr

Cypr ze względu na swoje strategiczne położenie i korzystny (zwłaszcza we wcześniejszych okresach) klimat, przez wiele lat stanowił przedmiot roszczeń licznych państw.

W momencie uzyskania niepodległości ¾ ludności wyspy stanowili Grecy, 1/5 Turcy. Grecka większość od początku dążyła do zjednoczenia z państwem ze stolicą w Atenach, czemu z kolei sprzeciwiali się Turcy. Brytyjczycy czuli się zobowiązani pomóc w rozwiązaniu tej kwestii, zapraszając na konferencję w Londynie w roku 1960 obie strony. Zdecydowano o budowie niepodległego, dwunarodowego państwa cypryjskiego ze stolicą w Nikozji, bez prawa przyłączenia do jakiegokolwiek z krajów, zastrzegając sobie również prawo do interwencji zbrojnej w przypadku naruszenia konstytucji.

Stanowiący większość na wyspie Grecy, dążyli do stworzenia państwa narodu greckiego i przyznania tureckiej ludności praw mniejszości. Tymczasem silne prawo veta, zapisane w wyniku kompromisu londyńskiego w konstytucji, dawało cypryjskim Turkom stosunkowo silną pozycję, przyczyniając się do niezadowolenia greckiej większości na wyspie. Sytuacja była napięta, dochodziło do licznych lokalnych konfliktów etnicznych.

W 1974 w Grecji kontynentalnej dokonał się przewrót, władzę przejęli radykałowie, którzy otwarcie zapowiadali włączenie Cypru do państwa ze stolicą w Atenach. Dokonano także masakry ludności tureckiej. W odpowiedzi turecka armia, wykorzystując postanowienia traktatu londyńskiego, wkroczyła na wyspę zajmując 37% jej terytorium. Powołane zostało Tureckie Państwo Federalne Cypru, od roku 1983 funkcjonujące jako Turecka Republika Północnego Cypru (KKTC). Społeczność międzynarodowa do dzisiaj nie uznaje tego tworu (niepodległość północnej części Cypru uznaje jedynie Turcja), mimo wielu prób do dzisiaj sytuacja jest patowa i nie udaje się jej rozwiązać[66].

W listopadzie 2002 roku sekretarz generalny ONZ Koffi Annan przedstawił plan rozwiązania konfliktu cypryjskiego. Zakładał on utworzenie luźnej federacji – Zjednoczonej Republiki Cypru, z dwóch członów Greckiego Cypryjskiego Państwa (dawna Republika Cypru) i Tureckiego Państwa Cypryjskiego. Grecka część zostałaby powiększona w ciągu 3 lat o 8% terenów stanowiących turecką część oraz o ponad 1% suwerennych baz brytyjskich. Dopuszczono możliwość wprowadzenia pewnych ograniczeń w osiedlaniu się obywateli tureckich i greckich, odpowiednio w południowej i północnej części wyspy (co było szczególnie ważne dla mniejszości tureckiej). Zapewniono, iż uchodźcy w ciągu kilku następnych lat otrzymają rekompensaty lub zwrot utraconych własności. Władzę w kraju miałby sprawować dwuizbowy parlament z równą dla stron reprezentacją w Senacie, z prezydium (4 Greków, 2 Turków) z rotacyjnym prezydentem i wiceprezydentem. Sąd Najwyższy składałby się w równym stopniu z przedstawicieli obu stron oraz z trzech sędziów zagranicznych. Zmiany w konstytucji byłyby dopuszczalne jedynie głosami większości przedstawicieli z każdej z jednostek federacyjnych. W ciągu czterech lat większość mieszkańców wyspy (w zasadzie dotyczyło to tylko Turków) otrzymałoby obywatelstwo cypryjskie. W programie zawarto również precyzyjny plan ograniczania kontyngentów wojskowych obydwu państw. Plan zaakceptowało blisko 2/3 cypryjskich Turków i 25% ludności greckiej[67].

Od roku 2004 KKTC przestała być izolowana. W lipcu tego roku Komisja Europejska zaproponowała pomoc finansową na najbliższe dwa lata oraz otwarcie na preferencyjnych warunkach rynku UE na eksport z KKTC (w przyszłości miałoby to doprowadzić do zniesienia embarga międzynarodowego). Działania faktyczne przebiegają jednak bardzo powoli, co związane jest również ze spowalnianiem tego procesu przez Grecję, niezainteresowaną wzmocnieniem ekonomicznym KKTC i jej pozycji negocjacyjnej. Jesienią 2006 roku UE przekazała KKTC 200 mln euro. Rynek UE dla towarów z KKTC wciąż nie jest jednak w pełni otwarty.

W lipcu 2005 roku rząd turecki zgodził się na poszerzenie unii celnej na Cypr (było to warunkiem zawartym w dokumentach dotyczących tureckiej akcesji), oświadczając jednocześnie, że nie oznacza to uznania państwa cypryjskiego. Dodatkowo dokument ten do tej pory nie został ratyfikowany przez parlament. UE w odpowiedzi wezwała do otwarcia przez Turcję portów morskich i lotnisk dla statków i samolotów cypryjskich. Fiaskiem zakończyła się również propozycja prezydencji fińskiej dotycząca zniesienia izolacji handlowej KKTC (poprzez otwarcie portu w Famaguście i przekazanie pod kontrolę ONZ miasteczka Varosha położonego po tureckiej części wyspy) w zamian za otwarcie portów dla statków cypryjskich. W efekcie osiem rozdziałów negocjacji pomiędzy Turcją i UE jest wyłączonych do czasu poszerzenia przez rząd w Ankarze unii celnej na Cypr[68].

Cypr w dalszym ciągu (pozostanie tak prawdopodobnie do czasu zjednoczenia) nie jest uznawany przez Turcję, co jest swoistym paradoksem, ponieważ jest krajem członkowskim UE, do której Ankara aspiruje. Nikozja z kolei pragnie renegocjować „plan Annana”, na co nie chce się zgodzić Turcja. Kluczowe może być więc stanowisko pozostałych państw UE i USA.

Inne

Oprócz wymienionych wcześniej argumentów przeciwko przyjmowaniu Turcji do „europejskiej rodziny”, istnieje jeszcze cały szereg mniej ważnych, ale dla niektórych bardzo istotnych argumentów świadczących na niekorzyść integracji w tym właśnie kierunku. W przypadku ewentualnej akcesji Turcji, nowa granica UE liczyłaby 2200 km długości i przebiegała przez tereny górskie o daleko utrudnionej możliwości kontroli. Byłaby to najdłuższa granica zewnętrzna UE. Rejon ten znany jest z faktu, iż przebiegają tam ważne trasy przerzutu narkotyków (głównie heroiny) i nielegalnych emigrantów z Azji. Prawdopodobnie przyjęta zostałaby propozycja, aby w przypadki przystąpienia Turcji do struktur członkowskich, utrzymać na  dłuższy czas (okres przejściowy, który nie byłby precyzyjnie zdefiniowany) kontrolę na granicach lądowych i morskich Turcji z Grecją i Bułgarią.

W latach 50. i 60. wskutek kryzysu ekonomicznego mieliśmy do czynienia z wielką emigracją zarobkową Turków do Europy, głównie Niemiec Zachodnich. Słabo przebiegający proces integracji społecznej i kulturowej tej mniejszości z ludnością rodzimą jest główną przyczyną sceptycznego stanowiska tych społeczności dla tureckiej akcesji. W tej chwili w samych Niemczech przebywa co najmniej 3,5 miliona Turków i tureckich Kurdów. Nie ulega wątpliwości, że po ewentualnej akcesji konieczne byłoby wprowadzenie długich okresów przejściowych dla pracowników z Turcji na rynku pracy „starych” krajów członkowskich.

W UE mieszka w tej chwili ponad 5 milionów osób pochodzących z Turcji (Turków i Kurdów). Najliczniejsze grupy emigrantów żyją w Niemczech,  Holandii, Belgii, Francji i Austrii. W Bułgarii żyje w diasporze ponad 750 tysięcy obywateli tureckich. Społeczność ta pochodzi głównie z biednych i konserwatywnych regionów, jest słabo wyedukowana, nie chce poddawać się asymilacji. Wielkim problemem (wynikającym z młodego wieku, słabej znajomości języka i braku wykształcenia) jest bezrobocie[69]. Przyrost naturalny w tej grupie osób jest zdecydowanie wyższy niż społeczeństw europejskich, co rodzi uzasadnione obawy o zachwianie struktury narodowościowej w wyżej wymienionych państwach. Z drugiej strony nowe pokolenia, wychowane w Europie, mają zdecydowanie bardziej liberalne poglądy niż pierwsza fala emigrantów, są lepiej wykształcone i bardziej otwarte na integracje.

Liczba ludności w Republice Tureckiej szacowana na lipiec 2009 roku oscylować ma wokół 76,8 milionów obywateli, a średnio kobieta rodzić ma w bieżącym roku 2,21 dzieci, co w porównaniu ze „starą Europą” stanowi wskaźnik bardzo wysoki. Wskaźnik przyrostu populacji również jest wyższy niż w krajach dwudziestki siódemki i oscyluje wokół 1,3%. Z uwagi na wielkość obszaru, gęstość zaludnienia ciągle jest niewysoka i wynosi 92 (w porównaniu z 112 w Polsce i 113 w całej Unii Europejskiej). Turcja pozostaje w tyle za państwami starzejącej się Europy, jeśli chodzi o długość życia. Wynosi ona w Turcji średnio 71 lat, przy 74,5 w Polsce i 75,8 w UE. Społeczeństwo tureckie jest bardzo młode i dynamicznie (przez to bardziej konkurencyjne na rynku pracy), średni wiek obywatela wynosi 27,7[70]. Stanowi to olbrzymi potencjał jeśli chodzi o tanią i wykwalifikowaną siłę roboczą i wielki rynek zbytu na towary europejskie. Z drugiej strony jednak, stanowi konkurencję dla obywateli państw UE na ich rynkach, nawet przy założeniu, że przyjmowano by długie okresy przejściowe dotyczące poszczególnych elementów wspólnego rynku (przede wszystkim chodzi o swobodę przepływu pracowników). Dodatkowo powstają obawy dotyczące przyjętego systemu decyzyjnego w instytucjach unii, w których to siła polityczna poszczególnych państw uzależniona jest często od liczby obywateli danego państwa. Turcja ze swoją olbrzymią populacją stanowiłaby niewątpliwie nową istotną siłę w strukturach Unii Europejskiej, co stoi w oczywistej sprzeczności z interesami wielu ważnych państw członkowskich[71].

Kolejnym, nie pozostającym bez znaczenia argumentem na „nie” dla Turcji w Unii Europejskiej, są koszty jej akcesji. Wydatki na programy pomocowe dla nowych krajów – beneficjentów UE co roku stanowią 0,2% unijnego budżetu, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca daje sumę 4 euro miesięcznie. Jednak jeśli Unia chce być aktywnym graczem o globalnych aspiracjach, musi dążyć do budowania własnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Wsparcie dla sąsiadów, którzy podzielają te same zasady i wartości ma tu bardzo ważne znaczenie.

Na koniec warto wreszcie wspomnieć, że powstaje również niebezpieczeństwo, że inne słabo rozwinięte ekonomicznie państwa muzułmańskie, zaczną masowo składać wnioski o członkostwo, których to odrzucenie ze względu na wcześniejszą akcesję Turcji, może być z punktu widzenia prawnego utrudnione.

Przypisy:

1. Mimo iż zgoda na rozpoczęcie negocjacji, a wcześniej na stowarzyszenie była de facto tego przyznaniem. Wprost zostało to przyznane na szczycie UE w 1989 roku.
2. Dane na podstawie corocznych badań Ali Carkoglu i Binnaz Toprak dla Degisen Turkiye’de Din, Toplum ve Siyaset z 2005 roku
3. Badania Turkiye’de Sosyal Tercihler Arastirmasi z 2006 roku
4. Badania Ali Carkoglu i Binnaz Toprak z 2006 roku.
5. G. Seufert, Cafe Istanbul. Alltag, Religion und Politik in der modernen Turkei, C.H.Beck, Munchen 1997, s. 37-39
6. A. Szymański, Między islamem a kemalizmem, PISM, Warszawa 2008, s. 50
7. Badania Turkiye’de Muhazakarlik – Aile, Din, Devlet, Bati  z 2006 roku.
8. Badania Social Values, Science and Technology przeprowadzone przez Eurobarometr w 2005 roku
9. Badania Is Yasami, Ust Yonetim ve Siyasette Kadin z 2006 roku
10. A. Szymański, Między …, op.cit., s. 53
11. Dane na podstawie badań Transatlantic Trends 2005 przeprowadzonych przez German Marshal Fund.
12. Dane Eurobarometru 63 z roku 2005, s. 366-369.
13. Dane z tureckiego ośrodka badawczego Pollmark; http://www.pollmark.com.tr/
14. Dane z raportu ośrodka badawczego Pollmark z czerwca 2004 roku przeprowadzonego na zlecenie Nato i Turkish Foreign Policy
15. Dane na podstawie badań Hakana Yilmaza Euroscepticism in Turkey z roku 2003.
16. Dane ze studium Turk Dis SiyasetiArastirmasi ośrodka badawczego Pollmark
17. A. Balcer, R. Sadowski, W. Paczyński; Turcja po rozpoczęciu negocjacji z Unią Europejską – relacje zagraniczne i sytuacja wewnętrzna. Część I.; Raport Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Warszawa 2006, s. 35
18. Dane na podstawie badań Hakana Yilmaza Turkiye’de Muhazakarlik– Aile, Din, Devlet, Bati z roku 2006.
19. Ustawa zasadnicza, Konstytucja Republiki Turcji z 1982, [w.] A. Szymański, Między islamem a kemalizmem, PISM, Warszawa 2008, s. 313
20. Dane na podstawie http://www.ihd.org.tr za - A. Balcer, R. Sadowski, W. Paczyński; Turcja…,  op. cit., s. 21
21. Na przypadki wskazują m.in.: Human Rights Report 2002, Human Rights Foundation of Turkey, Amnesty International, Human Rughts Watch
22. Protokół 13 do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Obywatela został przyjęty przez Komitet Ministrów Rady Europy 21 lutego 2002 roku, a wszedł w życie 1 lipca 2003 roku.
23. W 1998 roku 21 wyroków śmierci, 1999 – 24, 2000 – ok. 80 – za A. Szymański System konstytucyjny w Turcji, Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 2006, s. 108
24. The Death Penalty in the OSCE Area, Background Paper 2002/1
25. Ustawa zasadnicza, Konstytucja Republiki Turcji z 1982, [w.] A. Szymański, Między …, op. cit., s. 314
26. Regular Report from the Commission on Turkey’s Progress towards Accession 2003, s. 28 - za A. Szymański, Między islamem a kemalizmem, PISM, Warszawa 2008, s. 115
27. Dane pochodzą ze strony internetowej http://www.ihd.org.tr
28. European Commission, Turkey, 2005, Progress Report, Listopad 2005, s. 15
29. Turkey. Small Group Isolation in Turkish Prisons: An Avoidable Disaster, Human Rights Watch, May 2002
30. A. Szymański, Między …, op. cit., s. 119-123
31. Freedom of the Press 2004, Freedomhouse, http://www.freedomhouse..org/research/presssurvey/allscore2004.pdf (10.12.2004 r.) - za Szymański A., System konstytucyjny w Turcji, Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 2006, s.125
32. A. Szymański, Między …, op. cit., s. 130-132
33. Tamże, s.132-133
34. Tamże, s.133-134
35. Ustawa zasadnicza, Konstytucja Republiki Turcji z 1982, [w.] A. Szymański, Między …, op. cit., s. 313
36. 2001 Country Reports on Human Rights Practises – Turkey, za – A. Szymański, Między …, op. cit., s. 156
37. Dane tureckiego Państwowego Instytutu Statystycznego (DIE) z 2000 roku. Toplumsal cinsiyet gostergeleri, s.8, http://www.kssgm.gov.tr/toplumsalcinsiyet.pdf
38. A. Szymański, Między …, op. cit., s. 171-172
39. Tamże,  s. 172-273
40. A. Szymański, Między …, op. cit., s. 84
41. Ataturk’s long shadow  A survey of Turkey, The Economist z 10 czerwca 2000 r., za  A. Szymański, A. Szymański, Między …, op. cit., s. 81
42. G. Jenkins, Context and Circumstance: The Turkish Military and Politics, Adelphi Paper 337, The International Institute for Strategic Studies, Oxford University Press, New York 2001
43. Tamże
44. W. Jagielski, Dobre miejsce do umierania, wydanie 2, wydaw. W.A.B., Warszawa 2005, s. 265-267
45. A. Cordesman, The Armenian Genocide Bill and the Turkish Reaction in Iraq, Center for Strategic and International Studies, 15th October 2007
46. A. Balcer, J. Rohoziński, W. Konończuk, W. Tworkowski, R. Sadowski, M. Menkiszak, M. Piotrowski; Turcja po rozpoczęciu negocjacji z Unią Europejską – relacje zagraniczne i sytuacja wewnętrzna. Część II.; Raport Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Warszawa 2008, s. 21-28
47. Znakomitym przykładem złożoności sytuacji jest fakt, iż pierwszym językiem lidera PKK Abdullaha Ocalana jest język turecki.
48. J. Fuad, Kurdowie i Kurdystan, Gdańsk 2001
49. Turkiye Istatistik Korumu, Bolgesel Istatistikler, http://www.tuik.gov.tr
50. A. Balcer, Relacje …, op. cit., s. 32-40
51. A. Szymański, Między …, op. cit., s. 86
52. Tamże, s. 89-92
53. Tamże, s. 94-96
54. A. Balcer, Relacje …, op. cit., s. 33-36
55. A. Szymański, Między …, op. cit., s. 102
56. Dane za : Freedom In the World 2003
57. A sad legacy, “The Economist” z 3 lipca 2004, str. 21 - za A. Szymański, Między …, op. cit., s. 104
58. O. Ross, Kurdistan: a state of calm In Iraq, „The Star”, Middle East Bureau, 2007
59. M.in. 7 kwietnia 2005 wywodzący się z Patriotycznej Unii Kurdystanu polityk - Dżalal Talabani, został wybrany na pierwszego po wojnie prezydenta kraju.
60. Ł. Wróblewski, Przywódcy Turcji i Iraku chcą współpracować, Portal Spraw Zagranicznych, 2009, http://www.psz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=18493
61. Ł. Wróblewski, Jest szansa na poprawne stosunki między Turcją a irackimi Kurdami, Portal Spraw Zagranicznych, 2009, http://www.psz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=18770
62. A. Balcer, R. Sadowski, W. Paczyński; Turcja po rozpoczęciu negocjacji z Unią Europejską – relacje zagraniczne i sytuacja wewnętrzna. Część I.; Raport Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Warszawa 2006
63. A. Balcer, Relacje …, op. cit., s. 39-40
64. M. Lang, Kwestia egejska w stosunkach grecko-tureckich, „Przegląd Europejski” 2003, nr 1, s. 220-235
65. J. Pawlicki, Grecja i Turcja: zgoda w niezgodzie, Gazeta Wyborcza (25.01.2008), http://wyborcza.pl/1,86693,4867090.html
66. C. Ramm, The Cyprus Conflict. An Historical Approach, “EU-Turkey-Monitor” z grudnia 2009 r., wyd.  The Center for European Integration Studies (ZEI)
67. A. Balcer, Relacje …, op. cit., s. 39
68. F. Demirelli, EU tells Turkey to get back to work on reforms, presses on Cyprus, “Turkish Daily News”  10th November 2005
69. W raportach OECD podkreśla się, że w wielu państwach systemy edukacyjne nie stwarzają możliwości właściwego rozwoju dzieciom z rodzin robotniczych
70. CIA (Central Intelligence Agency), The World Factbook, https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook
71. Z punktu widzenia mniejszych, ale ważnych krajów unijnych, jak np. Polska, perspektywa tureckiej akcesji w tym aspekcie jawi się bardzo korzystnie. Przyjęcie Turcji rozbiłoby bowiem „sojusz niemiecko-francuski”, mający w tej chwili najwięcej do powiedzenia ze względu na liczbę głosów i mechanizmy decyzyjne w instytucjach UE. Przy okazji Turcja wzmocniłaby klub zainteresowany osłabieniem wpływów Rosji w UE.