Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Bezpieczeństwo Terroryści z Państwa Islamskiego stanęli u bram Bagdadu

Terroryści z Państwa Islamskiego stanęli u bram Bagdadu


21 maj 2015
A A A

Terroryści z Państwa islamskiego przejęli kontrolę nad Ramadi, stolicą prowincji Anbar położonej ok. 100km od Bagdadu. Jest to wielki sukces terrorystów, którzy od kilku miesięcy byli w defensywie i jeszcze większa porażka Bagdadu, który tak hucznie informował o postępach w walce z PI.

Terroryści do Ramadi weszli w niedzielę rano, a uciekające w popłochu siły koalicyjne porzuciły sporo sprzętu wojskowego, przekazanego wcześniej przez amerykanów. Zdobycie miasta jest nie tyle sukcesem propagandowym,  co strategicznym zwycięstwem. Przejęcie kontroli nad Ramadi oznacza faktyczne „otwarcie drogi na Bagdad”.
Jest to cios nie tylko w iracki rząd ale również w ich koalicjantów na czele z USA. Zdobycie Tikritu i głośna akcja likwidacji jednego z przywódców PI Abu Sayyefa przez amerykańskich komandosów z Delta Force utwierdzała w przekonaniu, że terroryści są w defensywie. Wydawało się również, że operacja antyterrorystyczna przebiega prawidłowo. Zdobycie Ramadi mocno komplikuje ten proces. Taki rozwój wydarzeń może mieć swoje niebezpieczne konsekwencje nie tylko wojskowe ale i polityczne. Ewentualne działania bojowe i zdobycie Bagdadu byłoby ogromną porażką i groziłoby przeniesieniem ośrodka centralnego w inne miejsce lub nawet rozpadem kraju.

Pentagon chwali się, że wskutek operacji antyterrorystycznej terroryści stracili ok. 15% swojego terytorium które udało im się zdobyć w ubiegłym roku. Jednak mobilność bojowników PI, zdobycie Ramadi, Faludży oraz przeprowadzenie manewru oskrzydlającego i okrążającego stolicę Iraku może doprowadzić do upadku bastionu sił koalicji. Bagdad jest również zagrożony wewnątrz swojego terytorium za sprawą ukrytych komórek IS znajdujących się w stolicy. Mogą one sabotować lub czynnie włączyć się do walki, gdy terroryści rozpoczną szturm od zewnętrznych granic stolicy.
Katastrofa jaka może spaść na stolicę kraju, ma obecnie miejsce w Ramadi. Terroryści przeprowadzili najpierw zwycięski przejazd ulicami miasta, by następnie ściąć około 500 irackich żołnierzy, którzy nie zdążyli uciec z miasta. Jak podaje telewizja CBS, na ulicy leżą ciała zmasakrowanych żołnierzy. Istnieje poważna obawa, że gdyby PI zdobyło Bagdad, skala mordów byłaby dużo większa.
Przejęcie Bagdadu będzie również potężnym ciosem w armię i jej morale, które w ostatnimi czasie powoli wzrastało z kolejnymi zwycięskimi potyczkami. Warto dodać, że raptem dwanaście miesięcy wcześniej armia iracka tak mocno dozbrojona przez amerykanów przed ich  wyjściem z Iraku, była w totalnej rozsypce po triumfach ISIS. Apogeum upadku przypadło na czerwiec i lipiec 2014r. gdy terroryści zdobyli Mosul - trzecie co do wielkości miasto Iraku. Siły zbrojne wówczas uciekały w takim popłochu, że oprócz oddania ogromnych obszarów ziemi pod panowanie Państwa Islamskiego, pozostawili również znaczne ilości uzbrojenia i sprzętu wojskowego.

Władze Iraku mają dylemat, czy dozbroić i wysłać do walki szyickie bojówki oraz milicje wspierane przez Iran. Decyzja tym jest trudniejsza, gdyż Ramadi jest miastem zamieszkanym przez większość sunnicką. Trudno ocenić, jak w takiej sytuacji zachowają się rdzenni mieszkańcy, którzy mogą obawiać się pogromów i czystek dokonywanych na nich przez szyitów. Zresztą ich obawy są uzasadnione. Podczas odbijania przez szyitów rodzinnego miasta Saddama Husajna – Tikritu, już po przejęciu kontroli, dochodziło do zabójstw i aktów zemsty dokonywanych na sunnickich mieszkańcach miasta.  
Niewystarczające przeszkolenie irackich żołnierzy przez amerykańskich instruktorów może być przyczynkiem do większego zaangażowania oddziałów szyickich. Wiąże się to z większą rolą i wpływem Iranu w Iraku, co skutkować będzie poszerzeniem strefy wpływów w regionie Bliskiego Wschodu. Takie działanie jak i zacieśnienie współpracy z amerykanami na gruncie walki z islamistami umacnia prestiż Iranu, który w oczach świata staje się poważnym i wiarygodnym graczem.

Pentagon stara się bagatelizować i umniejszać rolę zdobycia Ramadi. Rzecznik Pentagonu prosi dziennikarzy, aby nie przeceniali tego zdarzenia. Pułkownik Warren opowiedział również o prowadzonych w całym kraju na szeroką skalę operacjach ofensywnych. Dodał, że zdobycie Ramadi przez IS to epizod, który jedynie dokłada do całości strategii kolejne zadanie, czyli powrotne odbicie miasta.  
To co Stany Zjednoczone nazywają epizodem, niepokoi władze Iraku. Rząd Hajdara al- Abadiego jest zaniepokojony rozwojem sytuacji. W związku z utartą Ramadi, w Bagdadzie zarządzono mobilizację dodatkowych oddziałów szyickich i sunnickich. Władze zaprosiły również na konsultacje irańskiego ministra obrony Hosseina Dehghana.

Zwiększenie intensywności nalotów na pozycje islamistów w Ramadi nie przyniosły oczekiwanych efektów. Prawdopodobnie amerykanie przy odbiciu miasta będą musieli współpracować z  szyickimi bojówkami, czyli bezpośrednio z Iranem. W czasie zapewne przesunie się hucznie zapowiadana operacja odbicia Mosulu. Właśnie z tego powodu odbito miasto Tikrit, które miało stać się bazą do przygotowywania ofensywy na Mosul. Zdobycie Ramadi i otworzenie się drogi na Bagdad, mocno skomplikowały te plany. Teraz władze kraju koncentrują się na obronie stolicy i na „trzymaniu na dystans” islamistów od Bagdadu, tak aby nie było zagrożenia zdobycia miasta.

Strategia Baracka Obamy dotycząca Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej i szeroko rozumianej walki z terroryzmem zaczyna się sypać. Same naloty nie przynoszą oczekiwanych efektów, niepopularna (wśród opinii publicznej) operacja lądowa, której się nie podjęto, skutkuje dziś rozlewem dżihadu na cały region. Skomplikowana sytuacja w Jemenie, jest „wodą na młyn” dla grup terrorystycznych działających w tym kraju. Ostatnie porażki sił reżimu Al-Asada w Syrii i zawiązanie koalicji ugrupowań islamistycznych z Dżabath al- Nusra na czele, również  nie napawają optymizmem. Odważniejsze i częstsze zamachy na Półwyspie Synaj oraz chaos w Libii pogrążają te rejony w coraz większą otchłań destabilizacji. Rozlew krwi, egzekucje i mordy na wielką skalę zaczynają nabierać coraz większego rozmachu. Nie można również bagatelizować ewentualnego eksportu terroryzmu do Europy,  który może nabierać na sile w związku z coraz mocniejszą pozycją dżihadystów w rejonie wybrzeża Morza Śródziemnego.


Źródło: CBS, Daily Mail, Reuters, Al Jazeera, The Washington Post, Vice News