Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Elżbieta Kustra: A w Azerbejdżanie bez zmian

Elżbieta Kustra: A w Azerbejdżanie bez zmian


19 marzec 2009
A A A

"Dynastia Alijewów” nadal sprawuje władzę w państwie azerskim. Na tym przykładzie widać, że w kraju w którym dochody do budżetu czerpane są z eksportu surowców energetycznych, zależność rządzących od elektoratu pozostaje ograniczona.

Gdy ojciec obecnego prezydenta Azerbejdżanu, Hejdar Alijew obejmował władzę w 1993 roku, kraj był w stanie wojny z Armenią o Górski Karabach. Gospodarka była w fatalnym stanie a ceny ropy na światowych rynkach bardzo niskie. Sam prezydent natomiast musiał borykać się z zamachami stanu i walką o władzę.

Kiedy w październiku 2003 roku, przekazywał władzę w państwie swojemu synowi Ilhamowi Alijewowi, kraj rozkwitał, ciesząc się opinią stabilnego dostawcy ropy naftowej na światowe rynki ze złóż eksploatowanych przez zachodnie koncerny. I choć konflikt o sporne terytorium Karabachu nadal nie został uregulowany, a opozycja organizowała protesty w kraju, to sytuacja wewnętrzna była już opanowana. Wszystko szło ku lepszemu. Po pięciu latach pierwszej kadencji Alijewa juniora, Azerbejdżan czerpał ogromne zyski z eksportu ropy naftowej i osiągał wzrost PKB powyżej trzydziestu procent. Czy w związku z tym można było spodziewać się innego rezultatu tegorocznych wyborów prezydenckich, jak zdecydowana wygrana urzędującego prezydenta?

Główni aktorzy oraz przebieg kampanii wyborczej

Oprócz Ilhama Alijewa starającego się o reelekcję, w szranki stanęło jeszcze kilku kandydatów. Dyskusyjne jest, w jakim stopniu ich start w wyborach miał zadowolić Zachód i ,,ich” demokracje. Tym nie mniej, Centralna Komisja Wyborcza dopuściła do wyborów jeszcze sześciu pretendentów z opozycyjnych wobec władzy partii: przewodniczącego partii ,,Umid” (,,Nadzieja”) - Igbała Agazade, lidera ,,Partii Wielkiego Tworzenia” Fazila Gazanfaroglu, przewodniczącego partii ,,Narodowy Front Całości Azerbejdżana” Gudreta Gasanguliewa, lidera ugrupowania ,,Współczesny Musawat” Hafiza Gadżiewa, przewodniczącego Liberalno-Demokratycznej Partii Fuada Alijewa i niezależnego kandydata Gulamhusejna Alibiejli. Początkowo wydawało się, iż kandydatów może być więcej, jednak nie wszyscy spełnili wymogi stawiane przez centralną komisję wyborczą, w tym zebrania 40 tysięcy podpisów.

Przygotowania do wyborów w obozie władzy rozpoczęły się na długo przed oficjalnym początkiem kampanii wyborczej, która ruszyła pierwszego sierpnia 2008 roku. Aby zapewnić Ilhamowi Alijewowi niekwestionowane zwycięstwo, już na początku czerwca azerski parlament przyjął szereg, zaproponowanych przez biuro prezydenta, poprawek do prawa wyborczego. W ich wyniku czas kampanii wyborczej skrócono z 60 do 28 dni, a telewizja państwowa została zwolniona z obowiązku udostępnienia wszystkim kandydatom jednakowej ilości czasu antenowego wbrew wcześniejszym zapowiedziom. Wiele partii opozycyjnych m.in. Ludowy Front  czy  ,,Azadłyg” (,,Wolność”) zdecydowało się na bojkot wyborów ze względu na ciągłe ograniczanie dla nich dostępu do wyborców. Rzeczywiście, przewaga Alijewa była przygniatająca, ale z drugiej strony decyzja o bojkocie wyborów skazała ugrupowania opozycyjne na margines życia politycznego. Tym bardziej, że mające miejsce w 2005 roku wybory parlamentarne również nie przyniosły dla opozycji pozytywnego rezultatu. Zdecydowaną większość mandatów w jednoizbowym parlamencie zdobyła proprezydencka partia ,,Eni Azerbejdżan” (,,Nowy Azerbejdżan”). Natomiast same wybory nie spełniły demokratycznych standardów. Wówczas przez Baku przetoczyła się fala demonstracji, jednakże ci, którzy mieli nadzieję na kolejną ,,kolorową rewolucję”, rozczarowali się. Alijew uderzył pierwszy - jeszcze przed mającymi się odbyć wyborami do parlamentu aresztował czołowych opozycjonistów.

Azerski prezydent wyłaniany jest w wyborach powszechnych na pięcioletnią kadencję. W zorganizowanych piętnastego października wyborach przytłaczającą większością 89 procent przy frekwencji wynoszącej 77 procent zwyciężył urzędujący prezydent, tym samym zapewniając sobie wybór na drugą kadencję.

Niewielu wyborców było w stanie wymienić nazwiska pozostałych kandydatów, którzy zdecydowali się ubiegać o prezydencki fotel. Żaden z rywali Alijewa nie zdobył więcej niż 2,4 procent głosów.  Z drugiej strony można było odnieść wrażenie, że i samym rywalom Alijewa nie zależało na wygranej, gdyż w czasie kampanii wyborczej agitowali za urzędującym prezydentem. OBWE tymczasem odnotowało znaczący postęp w przeprowadzeniu głosowania, ale podkreśliło z drugiej strony, iż wybory nie spełniały wymogu pluralizmu i demokratyzmu. Dopatrzono się uchybień przy liczeniu głosów. Natomiast sami rywale Alijewa pogratulowali mu zwycięstwa, a nawet jeden z nich - Hafiz Gadżiew, stwierdził, iż jest dumny ze zwycięstwa prezydenta.  

Sytuacja społeczno-ekonomiczna w kraju Ilhama Alijewa

Azerbejdżan zawsze kojarzony był z ropą naftową. We wrześniu 1994 roku, ojciec urzędującego prezydenta podpisał tzw. ,,kontrakt stulecia”, w którym państwo pozbywało się własności surowca w złożach objętych umową, a państwowa spółka SOCAR pozostawiała dla siebie tylko od piętnastu do pięćdziesięciu procent udziałów. W związku z tym w Azerbejdżanie pojawiły się zachodnie kompanie, przede wszystkim BP, Statoil, Exxon Mobil. Owe z pozoru małe udziały SOCARu stanowią ponad jedną trzecią budżetu państwa i są głównym źródłem dochodu. Zgodnie z zaleceniami prezydenta, wpływy z wydobycia i eksportu ropy mają być przeznaczone na inwestycje w  inne gałęzie przemysłu, rozbudowę infrastruktury państwa oraz potrzeby socjalne obywateli.

Alijew podkreślił w czasie kampanii wyborczej, iż podczas jego pierwszej kadencji PKB Azerbejdżanu wzrósł 2,7 raza, stanowiąc per capita 5,8 tysięcy dolarów, a budżet dziesięciokrotnie. Natomiast średnia pensja wzrosła do 335 dolarów, podwyższyły się emerytury oraz inne socjalne świadczenia. Nie należy jednak zapominać, skąd czerpane są tak ogromne zyski.

W kraju, w którym ogromne dochody pozyskiwane są właśnie z zasobów ropy naftowej, której wydobycie zwiększyło się w ciągu pięcioletniej prezydentury Alijewa z 15,4 miliona ton do 52 milionów ton rocznie, podstawowym problemem jest korupcja. Transparency International ocenia korupcję na 2,1 punkta w dziesięciostopniowej skali, przy czym zero oznacza bardzo skorumpowany kraj a dziesięć de facto brak korupcji. Indeks, który jest tworzony na podstawie ankiet przeprowadzanych wśród biznesmenów i analityków w 2006 roku stanowił 2,4 punkta i wskaźnik ten systematycznie obniżał się, aby w 2008 roku wynieść 1,9 punkta. To sprawiło, iż wśród innych państw świata Azerbejdżan zajął 159 pozycję pomiędzy Angolą a Burundi. Pozostaje mieć nadzieje, iż władze Azerbejdżanu zdają sobie sprawę ze skali tego zjawiska, czego potwierdzeniem może być uchwalenie w 2007 roku strategii walki z korupcją.

Nie należy także zapominać, iż pomimo tak ogromnego wzrostu PKB czy olbrzymich dochodów z handlu ropą, kraj nie rozwija się równomiernie, a poziom życia zwykłych obywateli nie uległ tak znaczącej poprawie. Zmiany owszem widoczne są w stolicy kraju – Baku - która obecnie przypomina plac budowy. Niekoniecznie jednak przekłada się to na sytuację ekonomiczną w pozostałych częściach kraju.

Problemem nadal pozostaje nieprzestrzeganie niektórych swobód obywatelskich czy nierespektowanie zasad demokracji. W ciągu ostatnich dwóch lat wielu dziennikarzy zostało aresztowanych czy skazanych na więzienie. Ponadto, od 1 stycznia 2009 roku, mimo nacisków międzynarodowych - UE, OBWE, Departamentu Stanu USA i organizacji broniących praw człowieka i wolności słowa - Narodowa Rada ds. Radia i Telewizji Azerbejdżanu nie przedłużyła koncesji rozgłośniom Głos Ameryki, Swoboda i BBC oraz odebrała im możliwość emisji na krajowych częstotliwościach. Natomiast Alijew został włączony przez organizację „Reporterzy bez granic” do prowadzonego przez nich rankingu  ,,Wrogów prasy”.

Pozycja międzynarodowa i regionalna


Wśród trzech państw Zakaukazia Azerbejdżan przoduje jako wyraźny lider regionu. Bogate zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego stawiają go również na jednej z bardziej kluczowych pozycji na arenie międzynarodowej. Choć z poziomem wydobycia ropy rzędu ponad pięćdziesięciu milionów ton rocznie daleko mu do największych producentów takich jak Arabia Saudyjska czy Rosja, których produkcja jest większa od bakijskiej prawie dziesięciokrotnie, to z drugiej strony należy zauważyć, iż jego terytorium i liczba ludności jest również odpowiednio mniejsza. W związku z tym jest on w stanie zaspokoić popyt wewnętrzny oraz czerpać ogromne zyski z eksportu ropy naftowej, co szczególnie było korzystne przy jeszcze do niedawna „szalejących” cenach tego surowca. Posiadane zasoby przyczyniają się również na pogłębienie współpracy z Gruzją, państwem, który nie posiada własnych surowców energetycznych, a z którym Azerbejdżan nie ma większych konfliktów terytorialnych. W przeciwieństwie do drugiego zakaukaskiego sąsiada, z którym od wielu lat toczy konflikt o Górski Karabach.

Konflikt z Armenią o sporne terytorium narastał już na długo wcześniej niż w momencie rozpadu Związku Radzieckiego. W okresie jego istnienia, obszar ten uzyskał autonomię, pozostając w ramach Azerbejdżańskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Militarno-polityczny konflikt w Górskim Karabachu sięga początkiem roku 1918, gdy wybuchły zamieszki o podłożu etnicznym między Ormianami a Azerami w kilku regionach Azerbejdżanu, jednak zostały szybko stłumione. Poważna eskalacja napięć nastąpiła po osiemdziesięciu latach, gdy w momencie osłabienia ZSRR, na obszarze Południowego Kaukazu wyłaniały się nowe niepodległe państwa. Wówczas Rada Autonomii Górskiego Karabachu przegłosowała secesję regionu od Republiki Azerbejdżanu oraz przyłączenie się do Armenii, a w grudniu 1989 roku Rada Najwyższa Armeńskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej ogłosiła zjednoczenie Górskiego Karabachu z republiką. We wrześniu 1991 roku lokalna społeczność ormiańska utworzyła Republikę Górskiego Karabachu. W grudniu przeprowadzono referendum, na mocy którego 99 procent mieszkańców regionu opowiedziało się za jego niepodległością. Władze republiki w styczniu 1992 roku ogłosiły niepodległość, której nie uznało żadne państwo. Wydarzenia te rozpoczęły zbrojną konfrontację wojsk ormiańskich z azerbejdżańskimi w regionie. Trwające kilka lat walki skłoniły obie strony do wstrzymania ognia 12 maja 1994r.

Stanowisko prezydenta Alijewa od kilku lat nie uległo zmianie odnośnie sposobu rozwiązania konfliktu. Jego zdaniem należy ponownie przejąć kontrolę nad spornym terytorium, a na stronę ormiańską wywierać stały nacisk oraz blokować ją w sferze ekonomicznej czy tranzytu surowców energetycznych. Dodatkowym elementem, który według władz w Baku przysłuży się zamierzonemu celu, jest modernizacja azerskiej armii tak, aby Azerbejdżan był gotowy ustanowić efektywną kontrolę ,,każdym sposobem”. Należy jednak pamiętać, że siłowe rozwiązanie nie jest na rękę zachodnim partnerom Baku, w tym przede wszystkim naftowym kompaniom.  Alijew uspokajał, że będzie dążył do rozwiązania sporu pokojowymi metodami. Stąd m.in. negocjacje w ramach tzw. Grupy Mińskiej OBWE, utworzonej wkrótce po wstrzymaniu ognia. Wspomniana grupa stanowi forum dialogu dla dwóch skonfliktowanych państw wraz z udziałem Rosji, Stanów Zjednoczonych i Francji.

Z drugiej strony, Alijew podkreślał, iż jeżeli rozmowy nie przyniosą zadawalającego dla jego kraju rozwiązania, należy się liczyć z niechcianym zbrojnym rozwiązaniem konfliktu. Jednakże obecnie Azerbejdżan czeka, jakie efekty przyniesie blokada ekonomiczna Armenii. Ponadto, po sierpniowych wydarzeniach ubiegłego roku w Gruzji, militarne przywrócenie kontroli nad separatystycznym regionem nie jest już tak atrakcyjnym i szybkim rozwiązaniem. Jak mogło zaobserwować Baku na przykładzie Gruzji, zbrojna inwazja stwarza zagrożenie wmieszania się państw trzecich, nawet w formie interwencji militarnej. To byłby najgorszy z możliwych scenariuszy dla władz azerbejdżańskich. Dla Rosji, która popiera stronę ormiańską, konflikt karabaski był i jest okazją, by utrzymać swoją obecność wojskową w regionie i zachować wpływ na przebieg wydarzeń na Kaukazie. W związku z tym należałoby się spodziewać zdecydowanej reakcji Kremla, choć oczywiście sytuacja ekonomiczna i rola Azerbejdżanu jest znacznie lepsza niż Gruzji.

W związku z tym, społeczeństwo, ale i również opozycja oczekuje i jest gotowa poprzeć Alijewa w zapewnieniu bezpieczeństwa Azerbejdżanu poprzez  m.in. doprowadzenia kraju do członkostwa w NATO. Władze w Baku do tej pory prowadziły raczej politykę lawirowania pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem bez wyraźnego opowiedzenia się po któreś ze stron. Druga kadencja prezydenta być może pokaże czy w obliczu odradzających się imperialnych ambicji Rosji, Azerbejdżan nie będzie zmuszony wybrać którąś ze stron barykady.  

Podsumowując, ,,dynastia Alijewów” nadal sprawuje władzę w państwie azerskim. Zgodnie z konstytucją urząd prezydenta kraju można sprawować tylko przez dwie kadencje. Czy w związku z tym w 2013 roku możemy spodziewać się odejścia Ilhama Alijewa? Jedni mówią, iż może swój urząd ,,przekazać” swojej żonie. Inni, iż za przykładem płynącym z Kremla doprowadzi do zmiany konstytucji, tym samym automatycznie doprowadzając do anulowania wcześniejszych kadencji. Niezależnie od tego, jaki scenariusz zostanie zrealizowany, należy podkreślić, iż w kraju, w którym dochody do budżetu czerpane są z eksportu surowców energetycznych, zależność rządzących od elektoratu jest znacznie mniejsza i wzajemny demokratyczny dialog również nie odgrywa większego znaczenia.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.