Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Kamila Łoś: Turcja a sprawa Kurdów

Kamila Łoś: Turcja a sprawa Kurdów


17 grudzień 2004
A A A

1. Kurdystan - górzysta kraina.

Przepiękna kraina, w południowo-zachodniej Azji, rozmieszczona na terenie Turcji, Iraku, Iranu oraz częściowo w Syrii. Teren ten, poprzecinany licznymi dopływami Tygrysu, to głównie Góry Kurdystańskie ze szczytem Reşko mającym 4 168m nad poziomem morza oraz góry Zagros.

Zamieszkana jest przede wszystkim przez Kurdów. Ludność tam zamieszkująca zajmuje się półkoczowniczą hodowlą owiec, kóz i bydła. W dolinach zaś, w oparciu o sztuczne nawadnianie, uprawą zbóż, drzew owocowych, winorośli oraz tytoniu; a także rzemiosło (np. tkanie dywanów czy wyroby metalowe). Głównie na terenie Iraku, wydobywana jest ropa naftowa.

Sieć komunikacyjna na tym terenie jest bardzo słabo rozwinięta. Iracka część Kurdystanu obejmuje trzy północno-wschodnie muhafazy czyli Kurdyjski Okręg Autonomiczny. Irańska zaś część dzieli się na dwa ostany - Kurdystan i Bachtaran. Głównymi miastami są, Irbil i As-Sulajminijla w Iraku oraz Bachtaran i Sanandadż w Iranie.

2. Społeczność kurdyjska.

Życie społeczne tej ludności zawsze skupiało się w szeroko rozbudowanej wspólnocie plemiennej, rodzinnej lub wioskowej. Ponad 80 procent mieszka na wsi, zaś około 10 procent utrzymuje się z pasterstwa. Panują tam iście feudalne stosunki, a ziemia należy do przywódców klanowych lub religijnych, absolutnie sprzeciwiających się jakimkolwiek reformom. Urbanizacja spowodowała, że coraz więcej Kurdów przenosi się do miast (Mosul, Kirkuk, Stambuł czy Sanandadż).

Wielowiekowa odrębność kulturowa tej społeczności jest widoczna w bogatej literaturze, muzyce i folklorze, wyróżniającym ich od sąsiadów. Ogromną rolę w ich życiu odgrywają bractwa sufickie. Są sunnitami i tylko niewielu zdecydowało się przyjąć szyizm. Chociaż stosunkowo dużo zwolenników, znalazły wśród Kurdów radykalne sekty sunnickie, między innymi jazydzi ("wyznawcy diabła") w Iraku, ahl-e hakk ("lud prawdy bożej") w zachodnim Iranie i alewici w Turcji.

3. Zarys odwiecznego problemu na Bliskim Wschodzie.

Kurdowie jest to naród, który od zarania dziejów pozbawiony jest zarówno państwa, jak i niepodległości. Sami, uważają się za potomków Medów, jednego z koczowniczych ludów indoeuropejskich, spokrewnionego z Irańczykami, zamieszkującymi irańskie wyżyny w IX wieku p.n.e. W starożytności, były to plemiona nieustannie walczące między sobą, podległe władcom państw Bliskiego Wschodu. Sama nazwa, pojawiła się w historii mniej więcej w XI wieku n.e., gdy podbite przez turecką dynastię Seldżuków, przyjęły islam. Już od IX wieku lokalne dynastie ustępowały przed kolejnymi najazdami Turków, jednakże to właśnie Mongołowie przyczynili się na przełomie wieku XIII i XIV do ucieczki i schronienia się Kurdów w górach. Kolejne trzy stulecia przebiegły pod znakiem walki o Kurdystan, pomiędzy sunninckimi Osmanami i szyicką dynastią Safawidów. W roku 1514, po pokonaniu pod Czałdyranem władcy perskiego, turecki sułtan Selim I przyłącza znaczną część ziem kurdyjskich do imperium osmańskiego. Podział ten przypieczętował traktat persko-turecki z 1639 roku, co w znacznym stopniu zaważyło o dalszych losach ziem Kurdystanu. Każda zaś pojawiająca się szansa na zjednoczenie, niweczona była przez waśnie pomiędzy feudalnymi książętami kurdyjskimi... i tak aż po wiek dziewiętnasty.

Cały wiek XIX dla Kurdów, był okresem nacjonalizmu i niedotrzymanych obietnic ze strony państw ościennych, ale nie tylko. Od 1826 roku Turcja zmagała się z nieustającymi powstaniami ludności kurdyjskiej. Rząd turecki potrzebował, aż dwudziestu pięciu lat na wyeliminowanie przywódców klanów i wprowadzenie własnej administracji na tych terenach. Aczkolwiek Turcja nie była osamotniona, ponieważ bunty Kurdów w tym okresie objęły nie tylko Anatolię, ale również obszary od Van do Bagdadu. Dzięki "niewielkiej" autonomii, młodzi Kurdowie ruszyli na uczelnie tureckie i zagraniczne, czego efektem było poparcie sułtana Abdülhamida oraz ich udział w masakrach Ormian (lata 1890/1895).

Kurdowie wykorzystują zwycięstwo młodoturków, do propagowania idei utworzenia państwa kurdyjskiego, skutkiem czego w 1908 roku powstał w Stambule - Kurdyjski Komitet Narodowy. W czasie I wojny światowej kurdyjskie oddziały armii tureckiej walczyły na froncie w obronie Anatolii przed Rosjanami i nie da się ukryć, że wiązano w związku z tym (żmudne) nadzieje na niepodległość po zakończeniu wojny. Korzystny traktat z 1920 roku z Sevres, gwarantujący autonomię a nawet niezawisłość - brytyjczycy zmienili traktatem z 1923 r. w Lozannie na korzyść Turków. W tym okresie Francuzi i Anglicy, zaczęli szczególnie się interesować roponośnymi terenami wokół Mosulu i Kirkuku, skutkiem czego obietnica nie mogła być spełniona. Odpowiedzią były zamieszki, spowodowane przez Ligę Narodów Kurdów, stłumione krwawo przez Turków i Irańczyków - wspomaganych przez brytyjskie lotnictwo. Rząd turecki nie uznawał odrębności narodu kurdyjskiego, nazywanego powszechnie "Turkami górskimi", więc poddano go przymusowej asymilacji, co wiązało się z wycofaniem języka kurdyjskiego ze szkół i urzędów oraz licznymi przesiedleniami. W grę zaczynają wchodzić rzeczy ważniejsze (w zależności od punktu siedzenia - inny jest punkt widzenia) niż dwumilionowa mniejszość narodowa, a mianowicie ropa naftowa i pieniądze idące tuż za nią. W 1926 roku zawarto turecko-iracki układ graniczny, podpisany przez Turcję, Irak i Wielką Brytanię, który ostatecznie zadecydował o podziale Kurdystanu. Fakt ten wywołał kolejną falę protestów i powstań.

W Iranie, gdzie problem wielonarodowości generalnie nigdy nie istniał, Kurdowie mieli najwięcej swobody. W 1946 roku w Azerbejdżanie irańskim, gdzie w czasie II wojny światowej stacjonowały wojska sowieckie, utworzono Republikę Kurdyjską (Mahabadzką) - która niedługo potem została zlikwidowana przez rząd i armię irańską. Teheran, chcąc uspokoić nastroje w kraju, zjednał Kurdów do pracy nad reformami unowocześniającymi państwo. Zupełnie inna sytuacja była w Iraku, gdzie z chwilą wygaśnięcia mandatu brytyjskiego, Arabowie odrzucili wszelkie zobowiązania wobec Kurdów, zaś jakąkolwiek próbę buntu tłumiono przy pomocy lotnictwa angielskiego. Legendarny przywódca nacjonalistów Al.-Barzani, wygnany do ZSRR, wrócił po tak zwanej rewolucji irackiej w 1958 roku. Stał na czele Kurdyjskiej Partii Demokratycznej, która walczyła o autonomię irackiego Kurdystanu. W 1970 roku rządząca partia Bas, zdecentralizowała administrację państwową, przyznając jednocześnie prawa polityczne i kulturalne Kurdom - mianowano nawet wiceprezydentem ich przedstawiciela. Skłócone klany kurdyjskie, wywołały w 1974 roku nowe powstanie, chcąc przyłączyć do swej autonomii tereny naftowe. Rząd iracki dokonał pacyfikacji rejonów granicznych z Iranem, Turcją i Syrią, wysiedlając jednocześnie Kurów w głąb kraju. W latach 1980-88 w czasie wojny iracko-irańskiej, stanęli po dwóch różnych stronach frontu. Miarą tragedii był fakt, iż w czasie tej wojny Irak użył broni chemicznej wobec całych wiosek kurdyjskich, aby raz na zawsze wymazać je z mapy swego kraju. Spowodowało to ucieczkę około 2 milionów ludności kurdyjskiej do Turcji i Iranu.

4. Ostatnich piętnaście lat - nieustanna walka czy początek stabilizacji. 

Wiek XX rozpoczął się burzliwie... Kolejne powstanie w 1991 roku, po przegranej przez Irak wojnie o Kuwejt, wywołało kolejne ucieczki Kurdów do innych krajów. Tym razem, pacyfikacja iracka spotkała się z negatywnymi opiniami międzynarodowej sceny politycznej, w wyniku czego akcja militarna Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych umożliwiła im powrót i zapewniła względny pokój. Uwieńczeniem były wybory 19 maja 1992 roku do parlamentu kurdyjskiego (które Saddam Husajn uznał za nielegalne). Kurdyjska Partia Demokratyczna (KPD) Al-Barzaniego oraz  Patriotyczna Unia Kurdystanu (PUK) Talabaniego zdobyły po 50 mandatów, łącząc swe siły w jedną armię autonomicznego państwa Kurdów (zajmując prowincje As-Sulajmanijja, Irbik, Kirkuk i Dahuk). Zarówno rząd Turcji, Syrii jak i Iranu, nie przyjęły zbyt optymistycznie nowopowstałego państwa. Irak oraz żyjący tam Kurdowie, skrytykowali to oświadczenie, jako mieszanie się w wewnętrzne sprawy Iraku.

W Turcji ruchy kurdyjskie już od początku lat 70-tych wywoływały spore zamieszanie, w szczególności marksistowska Kurdyjska Partia Robotnicza (KPR) prowadzona przez Öcalana, dążąca do uzyskania niepodległości. Wraz z zakończeniem wojny nad Zatoką Perską, w irackim Kurdystanie rodzi się konflikt między KPD i PUK. Partiom udało się dojść do porozumienia i podpisania traktatu pokojowego. Ale już w roku 1994 rozpoczęła się, trwająca po dziś dzień, wojna domowa z udziałem KPD, proirańskiej PUK oraz działającej w Turcji KPR. Rząd kurdyjski zawarł z KPR umowę o zaprzestaniu walki. Rząd turecki z kolei, ścigał członków partii jako terrorystów. Sytuacja ta zrodziła w Kurdach irackich lęk o autonomię ich państwa, zagrożonej przez nadmierne żądania KPR.

W Turcji premier Demirel, obejmując rząd w listopadzie 1991 roku, po raz pierwszy uznał około 6 milionów Kurdów za mniejszość narodową, jednakże odrzucił jakąkolwiek formę własnej kurdyjskiej państwowości. Rok 1992 był nieustanną walką pomiędzy armią turecką i wojowniczą KPR. W sierpniu, jednostki pancerne otoczyły miasto Şirnak jako główny punkt oparcia partyzantki kurdyjskiej. W walkach zginęło około 2,5 tysiąca osób. Według danych tureckich, od 1984 do 1992 roku, w trzynastu zamieszkałych przez Kurdów prowincjach południowoanatolijskich - śmierć poniosło prawie 6 tysięcy osób. Niewiele pomógł, wprowadzony przez rząd turecki w 1987 roku, stan wyjątkowy na tych terenach. Rozlokowano więc wojska sojusznicze na turecko-irackim obszarze przygranicznym, dla bezpieczeństwa Kurdów.

Problem Kurdów nie był już tylko problemem Turków, Irakijczyków czy Irańczyków, miał on teraz zasięg ogólnoświatowy. Niezdecydowane próby negocjacji państw zachodnich, głównie Stanów Zjednoczonych, nie przyniosły żadnych efektów. W roku 1995 postał w Brukseli parlament kurdyjski na uchodźstwie. W 1996 roku Niemcy zdelegalizowali KPR na terenie swojego państwa. Z kolei w 1998 roku zrodził się dyplomatyczny konflikt włosko-turecki, którego przyczyną była ekstradycja do Turcji Öcalana (oskarżanego o terroryzm), który w lutym 1999 roku został schwytany i skazany na śmierć.

5. Uwagi końcowe

Podsumowując - problem Kurdów trwał, trwa ale czy trwać będzie... jeżeli tak to jak długo. Myślę, że odpowiedzi na to pytanie nie zna nikt. Dla Turcji, czy któregokolwiek z jej sąsiadów, ta mniejszość narodowa jest w takim samym stopniu drażliwym tematem, jak Rumuni w Polsce czy Arabowie we Francji. Różnica jest tylko taka, że póki co żadna z nich nie szykuje się jeszcze do tworzenia własnego azylu na terenie Polski czy Francji. Często się mówi, że Kurdowie są "tajną armią" amerykańską, szkoloną do walki w nietypowych warunkach, jakimi są przecież góry. Społeczność ta jest niebywale przystosowana do życie w górach i chyba nikt lepiej nie zna warunków tam panujących. Tylko która ze stron czerpie z tego większe korzyści - Amerykanie czy Kurdowie?

Nie ma jednoznacznego rozwiązania, z każdym kolejnym rządem i premierem, rodzi się inna wizja Kurdów na terenie Turcji. Dodatkowym punktem zapalnym są ataki terrorystyczne, przez nich organizowane. Wiadomym jest, że społeczność kurdyjska to nie tylko "pięta achillesowa" Turcji, ale również Iranu, Iraku i Syrii - może wystarczyłoby się tylko dogadać między sobą, tylko co zrobić z terenami roponośnymi na których tak bardzo zależy Stanom Zjednoczonym i całemu światu.

Sytuacja Kurdów skomplikowała się na tyle, że aby w tym zapalnym regionie świata mogło powstać ich niezawisłe państwo trzeba by zdestabilizować aż cztery sąsiednie (w tym balansujące na krawędzi wojny Irak i Iran). Ale czy to oznaczałoby pokój?