Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Katarzyna Wiatr: Między pokojem a sprawiedliwością


03 marzec 2009
A A A

Decyzja Trybunału haskiego jest jasnym sygnałem, że bez względu na rozwój sytuacji w Sudanie, prezydent Baszir i  jego zbrodnie nie mogą popaść w zapomnienie. W chwili obecnej najbardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że nakaz aresztowania zawiśnie w próżni.

Aleksandra Amal El-Maaytah: Do zobaczenia w sądzie? 

 

Międzynarodowy Trybunał Karny podjął w środę bezprecedensową decyzję o wydaniu nakazu aresztowania prezydenta Sudanu Omara al-Baszira. Jest to tym samym pierwszy od chwili powołania MTK przypadek, gdy za podejrzanego uznano urzędującą głowę państwa. Sędziowie MTK orzekli, że Baszir może być politycznie odpowiedzialny za masowe naruszenia paw człowieka w ogarniętym konfliktem Darfurze, ataki na ludność cywilną, zabójstwa, gwałty, tortury, przymusowe wysiedlenia oraz grabież mienia. Chociaż Trybunał nie wypowiedział się na temat najpoważniejszych zarzutów o zaplanowaniu zbrodni ludobójstwa, to ciężar i waga oskarżeń pozostają wstrząsające.

 

Decyzja Trybunału stanowi ukoronowanie wysiłków prokuratora Luisa Moreno-Ocampo i miesięcy spędzonych na żmudnym kompletowaniu materiału dowodowego. Jest to również w pewnym sensie realizacja zobowiązania nałożonego na MTK przez Radę Bezpieczeństwa ONZ w 2005 r., kiedy to podjęto decyzję o przekazaniu konfliktu w Darfurze pod jurysdykcje MTK, mimo że Sudan nie jest stroną Statutu Trybunału.

 

Jednak gdy w lipcu 2008 r. prokurator Moreno-Ocampo złożył wniosek o aresztowanie prezydenta Sudanu pod zarzutem popełnienia zbrodni ludobójstwa, wzbudził on wiele kontrowersji i mieszane reakcje na całym świecie. Zdecydowana większość państw afrykańskich, Liga Arabska czy Organizacja Konferencji Islamskiej skrytykowały działania prokuratora jako realne zagrożenie dla delikatnego procesu pokojowego. Chiny i Libia wezwały Radę Bezpieczeństwa do zablokowania śledztwa i ewentualnego procesu na podstawie artykułu XVI Statutu MTK, który  pozwala na zawieszenie postępowania na 12 miesięcy w przypadku, gdy może ono stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Co więcej, swoje wątpliwości co do zasadności wniosku o wydanie nakazu aresztowania wyrażał również sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon. Mimo deklaracji o nierozdzielności pokoju od sprawiedliwości, sekretarz generalny podkreślał negatywne konsekwencje ewentualnego uznania przez Trybunał argumentacji prokuratora Ocampo dla wspólnej operacji pokojowej ONZ i Unii Afrykańskiej w Darfurze oraz negocjacji politycznych pomiędzy rebeliantami a reżimem w Chartumie.

 

Także wielu aktywistów organizacji broniących praw człowieka i organizacji humanitarnych działających w Sudanie wskazywało, że choć Baszira trudno postrzegać jako rzecznika pokoju i stabilizacji, to w obliczu wielości zwalczających się ugrupowań i frakcji, istnieją obawy, że jego następca mógłby być jeszcze gorszy. Przy wszystkich swoich błędnych decyzjach, niosących często zbrodnicze konsekwencje, prezydent Baszkir okazał się zdolny do podjęcia współpracy i wystarczająco stanowczy, by nakłonić do niej swoich współpracowników. W sytuacji, gdy postępowanie karne może pogrążyć kraj w chaosie i utopić we krwi, warto wybrać pokój, nawet przed sprawiedliwością.

 

Po wielu miesiącach analiz, napięcia i oczekiwania decyzja Trybunału została w końcu podjęta. Dotyka ona bezpośrednio samego wierzchołka struktury władzy w Sudanie i dlatego tez każe zastanowić się nad jej konsekwencjami nie tylko dla Darfuru, ale także dla kompleksowej sytuacji politycznej w całym Sudanie. Najważniejsze nasuwające się pytanie brzmi: czy orzeczenie MTK cokolwiek zmienia? Sudan nie uznaje jurysdykcji Trybunału, czemu wielokrotnie dawał wyraz ignorując wydany w 2007 r. nakaz aresztowania ministra ds. pomocy humanitarnej Ahmeda Harouna oraz lidera arabskich milicji Alego Mohameda Alego Abdel-Rahmana, znanego również jako Ali Kushayb. MTK nie ma środków, aby wymusić respektowanie swoich orzeczeń, nie dysponuje międzynarodową policją, która dokonywałaby zatrzymań. Skuteczność MTK opiera się w dużej mierze na dobrej woli państw i presji międzynarodowej.

 

Przez ponad 5 lat konfliktu w Darfurze, a wcześniej przez dwie dekady wojny domowej pomiędzy północą a południem kolejne sudańskie reżimy, bez względu na wyznawaną ideologię, demonstrowały głęboką pogardę wobec norm prawa międzynarodowego i jednocześnie starały się rozgrywać wszelkie spory i nieporozumienia między głównymi światowymi potęgami dla własnych korzyści. Także i tym razem, mimo doniesień o rozłamach w łonie Narodowej Partii Kongresowej (NCP), ugrupowania, które dzierży stery władzy, pozycja prezydenta Baszira wydaje się wciąż niezagrożona. Członkowie NCP świetnie zdają sobie sprawę, że ewentualne usunięcie Baszira ze stanowiska i jego wydanie Trybunałowi mogłoby stanowić zaledwie początek fali kolejnych tego typu nakazów wymierzonych w innych prominentnych członków rządu i działaczy partyjnych. Strach przed konsekwencjami poświęcenia Baszira na rzecz ugłaskania międzynarodowej opinii publicznej może okazać się znacznie silniejszy niż wewnętrzne spory i rywalizacja.

 

Jedyną realną siłą, która zadeklarowała poparcie dla działań MTK jest Ruch na rzecz Sprawiedliwości i Równości (JEM) grupujący rebeliantów z Darfuru. W ubiegłym miesiącu JEM, który bojkotował dotychczasowe negocjacje z reżimem w Chartumie, podpisał w Katarze pierwsze wstępne porozumienie z przedstawicielami prezydenta Baszira, przewidujące m.in. zwolnienie jeńców oraz wstrzymanie operacji zbrojnych. Jednak niemal w tym samym czasie rzecznik Ruchu zapowiedział, że JEM będzie współpracował z Międzynarodowym Trybunałem Karnym, a w przypadku wydania nakazu aresztowania prezydenta, jego oddziały zrobią wszystko, by pojmać Baszira. Mimo że trudno wyobrazić sobie, by JEM był w stanie zebrać wystarczające do obalenia Baszira siły zbrojne, to możliwa jest eskalacja przemocy i dramatyczne pogorszenie się sytuacji w Darfurze. Choć część przywódców JEM zdystansowała się od wypowiedzi rzecznika Ruchu, uznając jego retorykę za zbyt agresywną, to reakcja rebeliantów na decyzję MTK, stwarzającą dogodną okazję do uzyskania szerszego poparcia dla nowej ofensywy, może doprowadzić do rozlewu krwi na masową skale.

 

Analizując konsekwencje wydania międzynarodowego nakazu aresztowania nie należy zapominać o bardzo napiętych stosunkach pomiędzy północą w południem Sudanu. W styczniu br. minęła czwarta rocznica od podpisania porozumienia pokojowego, kończącego ponad 20 lat starć i przemocy. Zgodnie z postanowieniami porozumienia w 2009 r. mają odbyć się pierwsze od 20 lat demokratyczne, ogólnonarodowe wybory parlamentarne i prezydenckie, a w dwa lata później referendum, które ma przesądzić o ewentualnej niepodległości Południa. Będzie to przełomowy okres dla przyszłości Sudanu, a izolacja czy próba usunięcia Baszira mogą zaprzepaścić szansę na bezkrwawy przebieg wyborów i bardzo prawdopodobny rozdział Południa od Północy.


Biorąc pod uwagę wewnętrzne, jak i międzynarodowe uwarunkowania sytuacji w Sudanie, w chwili obecnej najbardziej prawdopodobne wydaje się pewnego rodzaju zawieszenie w próżni. Z jednej strony, mimo intensywnych wysiłków, Chinom nie uda się przekonać wszystkich członków Rady Bezpieczeństwa ONZ do podjęcia decyzji o zablokowaniu postępowania przed MTK ze względu na stanowisko USA, które choć same oskarżane o podkopywanie autorytetu MTK, obawiają się, że wstrzymanie dochodzenia w dłuższej perspektywie umocni Baszira i innych zbrodniarzy wojennych. Z drugiej zaś strony Międzynarodowy Trybunał Karny nie będzie miał żadnej możliwości, aby nakłonić władze Sudanu do współpracy, a w konsekwencji nakaz pozostanie tylko doniosłym, acz martwym dokumentem. W dwuznacznej sytuacji znajdzie się także ONZ, organizacja, która powinna stać na straży przestrzegania prawa i głośno oraz zdecydowanie domagać się podjęcia przez jej członków aktywnych działań na rzecz zapewnienia respektowania orzeczenia MTK. Jednakże, zaangażowanie polityczne, a przede wszystkim militarne Narodów Zjednoczonych zarówno w Darfurze, jak i na południu Sudanu, sprawiają, że organizacja ta musi wypracować jakiś modus operandi i określić ramy współpracy z sudańskimi władzami. Dotyczyć to będzie w mniejszym lub większym stopniu również innych organizacji międzynarodowych, jak choćby Unii Afrykańskiej, czy Unii Europejskiej, która jest jednym z najważniejszych źródeł pomocy humanitarnej.

 

Wraz z decyzją MTK Omar al.-Baszir przestał być bowiem jednym z wielu dyktatorów, przywódców ‘upadłych państw’, ale stał się potencjalnym zbrodniarzem, oskarżonym o niewyobrażalne wręcz okrucieństwa. Stawia to pod dużym znakiem zapytania przebieg dalszych negocjacji pokojowych. Niepewny swego losu prezydent stojący naprzeciwko czyhających na każdy jego błąd rebeliantów oraz rywali z własnego otoczenia politycznego może nie wykazywać chęci do kolejnych rozmów i trudnych negocjacji. Zaś próby przełamania izolacji i wyjścia z impasu mogą skierować go na ścieżkę tzw. przykręcania śruby i dalszego ograniczania podstawowych wolności z obawy przed realnymi i wyimaginowanymi zagrożeniami.

 

Największą niewiadomą pozostaje reakcja opozycyjnych wobec Baszira i NCP sudańskich ugrupowań. Jednak wydaje się, że nawet najważniejsze i najpotężniejsze spośród nich, Ludowy Ruch na rzecz Wyzwolenia Sudanu (SPLM), który przez lata walczył o uniezależnienie się Południa, nie zaryzykuje nowej konfrontacji w tak kluczowym dla przyszłości regionu momencie. Mimo wielokrotnie powtarzanych wyrazów solidarności z cierpiącymi mieszkańcami Darfuru, SPLM i jego przedstawiciele, którzy w wyniku porozumienia z 2005 r. znaleźli się w strukturach rządu, nie byli do tej pory szczególnie aktywni na płaszczyźnie negocjacji pokojowych pomiędzy Chartumem a darfurskimi rebeliantami. Sami rebelianci pozostają zbyt podzieleni, by stworzyć realne zagrożenie dla pozycji Baszira, a ich jedyną odpowiedzią może być tylko intensyfikacja lokalnych starć z rządową armią i prochartumskimi milicjami.

 

Wszystkie te czynniki sprawiają, że wysiłki prokuratora Moreno-Ocampo i decyzja Trybunału, choć w bardziej wyraźny sposób uświadamiają międzynarodowej opinii publicznej charakter toczącego się w Darfurze konfliktu, to nie przybliżają do jego rozwiązania. W ostatecznym rozrachunku przeważy polityczny pragmatyzm i konieczność poszukiwania kompromisu nawet za cenę negocjacji ze zbrodniczym reżimem. Choć z drugiej strony należy pamiętać o losie innych afrykańskich dyktatorów, których sprawiedliwość dosięgła w kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat od popełnionych przez nich zbrodni. Decyzja Trybunału jest jasnym sygnałem, że bez względu na rozwój sytuacji w Sudanie, prezydent Baszir i konsekwencje jego rządów nie mogą popaść w zapomnienie.

 

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.