Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Krzysztof Chaczko: Paradoksy interwencji w Strefie Gazy

Krzysztof Chaczko: Paradoksy interwencji w Strefie Gazy


21 grudzień 2008
A A A

Izraelska akcja militarna w Strefie Gazy, mająca na celu rozbicie struktur Hamasu, zakrawa o paradoksy. Radykalizacja nastrojów palestyńskich sprzyja właśnie Hamasowi oraz opozycji prawicowej w Izraelu.

Ehud Olmert rozpoczynał swoje rządy wojną w Libanie. Kończy je także interwencją militarną - tym razem w Strefie Gazy (nazwaną ,,Cast Lead"). Porównując obie operacje, można dostrzec kilka analogii, przynajmniej co do zamierzeń i skutków. Mianowicie, izraelskie interwencje stanowiły próbę rozbicia arabskich struktur terrorystycznych, które systematycznie nękały pogranicze Izraela. W przypadku Libanu był to Hezbollah, w przypadku Strefy Gazy - Hamas. Interwencja w Libanie zakończyła się poważnym osłabieniem infrastruktury południowego Libanu i według ostrożnych danych, potrojeniem do dziś siły Hezbollahu. Paradoksalnie.

Premier Olmert, zachowuje się tak, jakby nie wyciągnął lekcji sprzed ponad dwóch lat. Co prawda ustały libańskie ataki terrorystyczne na Izrael, ale północna granica państwa żydowskiego wciąż wzbudza napięcia polityczne zaś pozycja Hezbollahu tylko się umocniła. Wydaje się, iż konsekwencje operacji w Strefie Gazy, mogą okazać się podobne jak w Libanie. Przynajmniej na jakiś czas ustanie rakietowy ostrzał Izraela. Jednak ceną będzie dalszy wzrost radykalnych sił w Autonomii Palestyńskiej. Paradoksalnie.

Decyzja o podjęciu próby neutralizacji Hamasu w przededniu wyborów do Knesetu (luty 2009), także jest zastanawiająca. Historia Izraela uczy, iż prowadzenie działań militarnych na moment przed rozpoczęciem kampanii wyborczej, sprzyja wzrostowi poparcia dla bloku prawicowego, który obecnie znajduje się przecież w opozycji. W 1996 roku, izraelska operacja ,,Grona Gniewu", przyczyniła się do bardzo dobrych wyników wyborczych stronnictw prawicowo-religijnych, połączonych ze zwycięstwem Benjamina Netanjahu w bezpośredniej elekcji na premiera. Podobnie było w 2001 roku, kiedy trwająca tzw. II intifada wyniosła na to stanowisko Ariela Szarona. Rządząca Kadima wiele więc ryzykuje. Interwencja w Stefie Gazy może zakończyć się dla tej partii politycznym strzałem we własną stopę. Paradoksalnie.

Jednocześnie, można spotkać się z opiniami, iż rozwiązanie konfliktu bliskowschodniego tkwi w utworzeniu państwa palestyńskiego. Jednak obserwując obecną sytuację nie tylko w Strefie Gazy, ale także na Zachodnim Brzegu Jordanu, można dojść do zupełnie przeciwnego wniosku. Mianowicie, w obecnych warunkach, powołanie państwa palestyńskiego jest decyzją co najmniej ryzykowną, szczególnie jeśli rozpatruje się to w kontekście złagodzenia konfliktu bliskowschodniego. Patrząc z perspektywy izraelskiej, powołanie niezależnego, palestyńskiego organizmu państwowego nie poprawi sytuacji, a wręcz przeciwnie - może wywołać poważny konflikt międzypaństwowy, w który zaangażują się więcej niż dwie strony. Z arabskiego punktu widzenia, własne państwo zaspokoi co prawda instytucjonalne dążenia narodu palestyńskiego, ale wątpliwe by było panaceum na arabskie bolączki. Szybko znajdzie się tuzin innych źródeł antyizraelskich wystąpień. Wydaje się, iż tylko rozwój gospodarczy, czyli ekonomiczna poprawa sytuacji bytowej Palestyńczyków, jest w stanie cokolwiek odmienić.

Niestety, niszczenie infrastruktury palestyńskiej i zabijanie ludności w Gazie kompletnie temu nie służy. W sensie humanitarno-ekonomicznym, za interwencję Izraelczyków w Strefie Gazy zapłacą Palestyńczycy. W sensie politycznym, Izrael oraz jedyna w miarę rozsądna opcja palestyńska, czyli Al-Fatah. Paradoksalnie.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora.