Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Magdalena Górnicka: Dzieci kwiaty czy dzieci chwasty? Spór o muzeum Woodstock

Magdalena Górnicka: Dzieci kwiaty czy dzieci chwasty? Spór o muzeum Woodstock


07 listopad 2007
A A A

Hillary Clinton zapowiedziała, że przeznaczy milion dolarów z budżetu federalnego na budowę muzeum festiwalu Woodstock. Gdzie tu patriotyzm? - pytają Republikanie z Johnem McCainem na czele. Pacyfizm, dzieci-kwiaty, wolna miłość - festiwal w Woodstock stał się ich symbolem. Przez trzy sierpniowe dni 1969 roku ponad pół miliona amerykańskiej młodzieży dawało wyraz sprzeciwowi wobec brudnej - ich zdaniem - polityce, wojnie i zgniłemu kapitalizmowi. Tak zapamiętała to wydarzenie opinia publiczna. Ale starzy hippisi mówią, że jeśli pamięta się Woodstock, to tak naprawdę się na nim nie było.

Nie była też Hillary Rodham. W tym czasie skłaniała się jeszcze raczej ku Republikanom.
Nie było tam też Johna McCaine'a, który od 1967 roku przez sześć lat przebywał w wietnamskiej niewoli. Mógł rzucić Wietnam i pojechać słuchać Jimmy'ego Hendrixa - jako synowi admirała proponowano mu opuszczenie tego kraju w drodze wymiany jeńców. McCaine odmówił jednak, nie chcąc opuszczać w niedoli swych towarzyszy broni.

Woodstock dla weteranów Wietnamu to wyraz głupoty, braku patriotyzmu i zepsucia. Podczas gdy oni narażali swoje życie dla ojczyzny, dzieciom-kwiatom w głowie był tylko seks, narkotyki i alkohol.

Czym w takim razie był festiwal Woodstock? Prościej odpowiedzieć na to pytanie przyglądając się projektowi muzeum: Już od progu towarzyszyć nam będzie muzyka największych gwiazd festiwalu. Każdy będzie mógł zapoznać się z ideologią, kontekstem politycznym towarzyszącym Woodstockowi: baby boomem, zimną wojną, rock'n'rollem, ruchem praw człowieka.  Muzeum będzie stawiać na multimedialność i interaktywność - wszędzie będą ekrany, na których przedstawiane będą najbardziej pamiętne chwile festiwalu.  Będzie można też przejechać się jednym z kolorowych autobusów, jakimi dzieci - kwiaty zjeżdżały na Woodstock.

Pytanie tylko, czemu ma służyć powstanie muzeum?  Czy nie jest ono podyktowane zmęczeniem społeczeństwa wojną w Iraku, która nasuwa tyle skojarzeń z Wietnamem? Czy nie ma być to jakiś protest przeciwko prezydentowi Bushowi? Przeciwko beznadziejnemu patriotyzmowi - oddawaniu życia za nie swoją sprawę? Jeśli tak, lepiej żeby muzeum nie powstało. Bo zamaże tylko obraz rzeczywistości. Festiwal w Woodstock to na pewno część amerykańskiej historii i kultury. Podobnie jak jest nią wojna w Wietnamie.

Oba te fakty są nierozerwalnie ze sobą złączone. Warto, by przedstawić tamten czas z dwóch perspektyw, powstrzymując się od ostatecznego sądu. I niekoniecznie za publiczne pieniądze - zabawa w politykę historyczną bywa niebezpieczna.