Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Magdalena Hawrysz: Bóg dał Chinom węgiel

Magdalena Hawrysz: Bóg dał Chinom węgiel


12 styczeń 2009
A A A

Chiny są największym na świecie producentem węgla. Jednocześnie prawdopodobnie prześcignęły już Stany Zjednoczone pod względem emisji CO2 do atmosfery. Wielu krajów rozwijających się, w tym ChRL nie stać jednak na wdrożenie drogich, ekologicznych technologii.

Minister Sikorski, podczas odbywającej się w grudniu Konferencji Klimatycznej ONZ w Poznaniu został zapytany przez dziennikarza BBC, czy Polska ma zamiar przejść na przyjazne środowisku sposoby pozyskiwania energii. Minister odpowiedział, że Bóg dał Polsce węgiel, więc należy z niego korzystać.

Chiny, Indie czy Stany Zjednoczone, które także zostały hojnie obdarowane tym surowcem, również nie widzą powodu, dla którego miałyby zaprzestać jego eksploatacji. Argumentacja ta wydawałaby się logiczna, gdyby nie fakt, że to właśnie Stany Zjednoczone i Chiny ścigają się o niechlubne pierwsze miejsce w globalnym rankingu krajów emitujących najwięcej dwutlenku węgla do atmosfery. O ile jednak w przypadku USA trudno doszukać się okoliczności łagodzących dla lekceważenia problemów klimatycznych, o tyle Chiny oraz inne kraje szybko rozwijające się mają kilka istotnych wymówek.

Chiny, podobnie jak wiele innych krajów, korzystają z danych jej przez Boga czy przez naturę złóż węgla. Są one największym na świecie producentem tego surowca i pozyskują z niego prawie 70 proc. swojej energii. Produkcja i wykorzystywanie energii pozyskiwanej z węgla generuje równocześnie 70 proc. wszystkich chińskich emisji szkodliwych dla środowiska. Niemniej jednak w budowie są kolejne elektrownie węglowe. Zmiana sposobu pozyskiwania energii wydaje się być przez Chińczyków tak niechciana jak technicznie mało możliwa. Nie dzieje się tak jednak jedynie w Chinach. Prezydent elekt Stanów Zjednoczonych zapowiada co prawda rozpoczęcie działań na rzecz ochrony środowiska, ma jednak nadzieję na wprowadzenie czystszych technologii, które pozwolą USA w bardziej ekologiczny sposób w dalszym ciągu pozyskiwać ponad 50 proc. krajowej energii z węgla. Chiny również chętnie wykorzystają takie technologie, ale jedynie gdy zostaną one udostępnione na dogodnych warunkach w ramach pomocy rozwojowej czy współpracy gospodarczej.  

Ze względu na swój status kraju rozwijającego się, umowy międzynarodowe nie zobowiązywały do tej pory Chin do ograniczania emisji gazów cieplarnianych. Jednak ogromny wzrost chińskiej gospodarki w ostatnich latach sprawił, że zarówno zapotrzebowanie na energię, jak i poziom emisji zwiększyły się kilkakrotnie. Władze ChRL zapewniają świat, że świadome są zagrożenia związanego ze zmianami klimatycznymi i wspierają działania mające na celu zahamowanie globalnego ocieplenia. Jednocześnie podkreślają, że to przede wszystkim kraje uprzemysłowione ponoszą odpowiedzialność za dzisiejszy stan środowiska, a próby narzucenia chińskiej gospodarce wysokich i drogich standardów uważają za niesprawiedliwe i niekorzystne dla swojego kraju. Chiny stawiają na rozwój, chcą  grać jeszcze ważniejszą rolę w gospodarce światowej a także chcą ostatecznie pokonać panującą przede wszystkim na wsiach biedę. Dlatego chcą w pełni wykorzystywać swoje możliwości energetyczne oraz produkcyjne, bez ponoszenia dodatkowych kosztów związanych z wprowadzaniem drogich, ekologicznych technologii.

Ważnym argumentem Chin jest ciągłe porównywanie się ze Stanami Zjednoczonymi w kwestii emisji zanieczyszczeń. Chiny wkrótce przegonią USA w ilości emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, o ile już to się nie stało. Przeciętny mieszkaniec Kraju Smoka zużywa jednak przeciętnie jedynie 10-15 proc. energii, którą konsumuje statystyczny Amerykanin. Nawet jeżeli różnica ta stale się zmniejsza, jest prawie pewne, że Chiny nie podejmą intensywnych działań na rzecz ochrony klimatu, dopóki nie zrobią tego Stany Zjednoczone.

Nie jest jednak prawdą, że Chiny całkowicie odmawiają jakiejkolwiek współpracy w zakresie ochrony środowiska. Według rządu powzięte zostały środki mające na celu zmniejszenie zużycia energii oraz wprowadzanie, według możliwości, rozwiązań ograniczających szkodliwe emisje. Przyjętych zostało także wiele planów akcji i programów mających zmniejszyć emisję zanieczyszczeń. Przykładowo zaplanowane zostało zwiększenie udziału energii pozyskiwanych z odnawialnych źródeł do 16 proc. w roku 2020 oraz rozwój i restrukturyzacja sektora energii wodnej.  Należy mieć nadzieję, że do energooszczędnych rozwiązań nie należy brak dostaw ciepła do gospodarstw domowych lub wprowadzenie dalszych restrykcji dotyczących planowania rodziny.

Na konferencji w Poznaniu Chiny, Indie i Brazylia, będące obecnie tymi krajami rozwijającymi się, które emitują do atmosfery najwięcej trujących gazów, mówiły jednym głosem wraz z innymi krajami Grupy 77. Dla tych krajów, podobnie zresztą jak dla Polski, rozwój gospodarzy jest najważniejszy, ochrona środowiska jest, w przeciwieństwie do krajów rozwiniętych, nowym, mało znanym zagadnieniem, na zgłębienie którego potrzeba czasu. Kraje te są co prawda świadome swojej współodpowiedzialności za przyszłe pokolenia, nie czują się jednak na równi z Europą zobowiązane do podjęcia natychmiastowych, zdecydowanych działań. Obserwując zmagania bogatych krajów z wypełnieniem zobowiązań zawartych w protokole z Kioto i ich coraz bardziej skąpe propozycje zobowiązań na okres po roku 2012, gdy ma wejść w życie nowa umowa zastępująca Kioto, trudno się dziwić powściągliwości krajów biedniejszych. Z drugiej strony wiele krajów, w tym Chiny, nie było objętych żadnymi zobowiązaniami w obecnie obowiązującym protokole, miało więc czas przygotować się na podjęcie pewnych zobowiązań w ramach kolejnego porozumienia.

Kluczem do zmiany zachowania Chin, Indii czy Brazylii wydają się dzisiaj być Stany Zjednoczone. Kraje biedniejsze nie podejmą się żadnych działań czy zobowiązań, jeżeli Stany w dalszym ciągu lekceważyć będą temat ochrony środowiska. Na szczęście prognozy dochodzące z Waszyngtonu są obiecujące. Zmiana polityki energetycznej USA z pewnością przyczyni się do bardziej przychylnego traktowania tego tematu przez Chiny oraz resztę krajów rozwijających się. Jednak nawet wtedy nie ma co liczyć na wielkie projekty, o ile nie będą one technologicznie i finansowo wspierane przez kraje rozwinięte. Rozwój jest dla wielu biedniejszych krajów bezkompromisowo ważniejszy niż ochrona środowiska i na razie nie stać ich na drogie ekologiczne rozwiązania. Podczas gdy nawet Europa zmaga się z wywiązaniem się ze swoich dotychczasowych klimatycznych zobowiązań i zastanawia się czy będzie w stanie unieść więcej od 2012, oraz gdy Stany Zjednoczone próbują zapobiec zapaści gospodarczej nie zawracając sobie głowy globalnym ociepleniem wydaje się być zrozumiałe, że kraje rozwijające się, nawet te, które nie do końca zasługują już na takie miano, nie podejmą znaczących kroków w stronę inwestycji w zielone energie czy wdrażania przyjaznych dla środowiska technologii.

Zakończona w Poznaniu Konferencja po raz kolejny uświadomiła przede wszystkim politykom, jak ważne jest natychmiastowe podjęcie działań aby zapobiec przyszłym katastrofom klimatycznym. Mimo to z wielu względów i czynników zewnętrznych, jak przede wszystkim trwający kryzys finansowy, nie zakończyła się ona tak, jak wielu aktywistów, polityków czy lobbystów by sobie tego życzyło. Faktem jest jednak, że coraz poważniej traktowane są apokaliptyczne, naukowo potwierdzone, perspektywy katastrof, ograniczenia dostępu do wody pitnej, rozprzestrzeniania się chorób, spadku produkcji rolnej czy zwiększenia liczby głodujących. Także w Poznaniu, przy równoczesnych lamentach nad kosztami wdrażania nowych technologii, przeważały głosy o potrzebie podjęcia natychmiastowych i radykalnych działań na rzecz ograniczenia zanieczyszczenia środowiska. Nie padły jednak ani konkretne liczby ani daty czy zobowiązania. Deklaracje, że mimo tak poważnych kłopotów na światowych rynkach nie można sobie pozwolić na zaniedbanie działań mających na celu powstrzymanie zmian klimatycznych nie znalazły jednoznacznego potwierdzenia w czynach. Celem konferencji w Poznaniu nie było złożenie konkretnych deklaracji, a przygotowanie się do podpisania nowego pakietu klimatycznego w przyszłym roku. Należy mieć nadzieję, że do tego czasu kraje rozwijające się zostaną zmotywowane do działania dzięki przykładowi Stanów Zjednoczonych i innych bogatych krajów.

Troska o środowisko nie należy jedynie w kwestii krajów uprzemysłowionych. Odpowiedzialność za jego przyszły stan powinni ponosić, w miarę swoich możliwości, ci, którzy emitują najwięcej zanieczyszczeń. Do grupy takich krajów należą także Chiny czy Indie. Jednak nie posiadając ani odpowiednich technologii, ani funduszy, aby importować kosztowne rozwiązania, kraje rozwijające się nie są w stanie chronić środowiska na takim samym poziomie jak ich bogatsi partnerzy. Zwłaszcza że i jedni i drudzy coraz mocniej odczuwają skutki kryzysu na rynkach finansowych. Chiny i kraje Grupy 77 stawiają przede wszystkim na rozwój gospodarzy i walkę z biedą. Nie mają one zamiaru stawiać czystszego środowiska nad zapełnienie brzuchów swoich obywateli. Takie stanowisko przyjęły także w Poznaniu i będą forsować w Kopenhadze. I mają do tego pełne prawo.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.