Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Aleksander Paszkowski: Dzień zwycięstwa? (komentarz)

Aleksander Paszkowski: Dzień zwycięstwa? (komentarz)


30 kwiecień 2007
A A A

Niewielki park w centrum Tallina, a w nim Brązowy Żołnierz o wysokość dwóch metrów. W dłoni hełm. Obok, dwujęzyczny napis: „poległym w czasie Drugiej Wojny Światowej”. 67 lat wspólnej historii - teraz przedmiot estońsko-rosyjskiego konfliktu. Na razie nie zyskał na nim nikt, z wyjątkiem nacjonalistów z obu krajów.

Estońska ustawa o budowlach upamiętniających okupację radziecką, była uderzeniem w najczulszy punkt rosyjskiej historiografii. Niespełna dwa tygodnie przed jednym z najważniejszych rosyjskich świąt - Dniem Zwycięstwa [9 maja 1945 roku, doszło wówczas do kapitulacji Niemiec przed ZSRR; przyp. autora], zdemontowano pomnik, który upamiętniał lata świetności imperium.

Po odzyskaniu niepodległości w 1991 roku przez Estonię, sytuacja prawna mniejszości rosyjskiej uległa pogorszeniu (np. bez posiadania estońskiego obywatelstwa nie mogli głosować w wyborach do parlamentu). W 2006 roku z blisko 350 tysięcy estońskich Rosjan, 35% nie posiadało żadnego z dwóch obywatelstw, zaś 27% posiadało obywatelstwo rosyjskie. Dla tej ostatniej grupy, pomnik i otaczający go skwer był miejscem historycznym i scalającym. Rozmontowanie monumentu na kilkanaście dni przed uroczystymi obchodami to dla nich policzek. To ci ludzie rozpoczęli czwartkową demonstrację.

Tymczasem Estończycy lata 1940-1991 traktują jako czas okupacji swojego kraju. Pamiętają, że wojska rosyjskie wróciły do domu dopiero w 1994 roku. Większość ludzi, oczekiwało od wielu lat „ustawy o budowlach”, zarzucając kolejnym rządom opieszałość. Ustawa została przegłosowana w styczniu tego roku, ale dopiero przed marcowymi wyborami, Andrus Ansip i jego Partia Reform, zadecydowały się sięgnąć po argument szybkiego jej wykonania.

Trzy dni po dramatycznych wydarzeniach, mająca dotychczas wyjątkowo wysokie poparcie socjaldemokratyczna koalicja, jest oskarżana przez Estończyków o zbyt wolną reakcję na zamieszki w Tallinie, a także o nieinformowanie mediów o sytuacji na czas. Nienajlepsze stosunki z Rosją załamały się teraz kompletnie, zaś mniejszość rosyjska mówi o kolejnym prześladowaniu, co władze w Moskwie natychmiast podchwytują.

I jedynie grożący rozebraniem estońskiej ambasady w Moskwie, z jednej strony, jak i żądający jak najszybszego wysłania wszystkich Rosjan autobusami „do domu” z drugiej, mają teraz swoje pięć minut.