Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Krzysztof Dębiec: Dlaczego Freivalds musiała odejść?

Krzysztof Dębiec: Dlaczego Freivalds musiała odejść?


24 marzec 2006
A A A

Laila Freivalds nie jest już szwedzką minister spraw zagranicznych; jej rezygnacja nastąpiła po ponad roku niesłabnącej presji opinii publicznej; początkowo z powodu niezadowolenia ze szwedzkiej odpowiedzi na tsunami w Azji, a ostatnio - sporu dotyczącego karykatur Mahometa. 63-letnia Freivalds sprawowała funkcję ministra spraw zagranicznych od 2003 roku, kiedy zastąpiła zamordowaną Annę Lindh. Był to jej powrót na wysokie stanowisko po tym jak została zmuszona do ustąpienia w 2000 roku z funkcji ministra sprawiedliwości. Fotel ministra spraw zagranicznych objął tymczasowo wicepremier Bosse Ringholm.

Jej odejście w 2000 roku związane było z głośnym skandalem: krytykowano ją za to, że jako osoba prywatna próbowała ominąć przepisy prawa mieszkaniowego, które jako minister sprawiedliwości była zobowiązana wdrażać i popierać. Od tego czasu datuje się jej napięte stosunki z prasą.    

Jak się okazało, jej rehabilitacja skazana była na niepowodzenie. Na Freivalds skoncentrowała się złość opinii publicznej po tym jak rząd nie potrafił ocenić znaczenia tsunami w Azji. W ostatnim oficjalnym, grudniowym raporcie na temat tej katastrofy, zarówno Göran Persson, jak i Laila Freivalds zostali uznani odpowiedzialnymi za to, że nie istniał żaden mechanizm radzenia sobie z poważną sytuacją kryzysową. Jednak to właśnie autorytet szefowej szwedzkiego MSZ ucierpiał najbardziej; jeśli jest jakieś wydarzenie, które może symbolizować złe podejście do wspomnianej sprawy, to byłaby to z pewnością jej wycieczka do teatru w wieczór po ataku tsunami - później wielokrotnie interpretowano ów fakt jako brak współczucia dla szwedzkich ofiar i lekceważenie obowiązków, kiedy tysiące szwedzkich turystów było martwych, zranionych lub opuszczonych na drugim krańcu świata. Tym bardziej bulwersujące dla Szwedów było gdy szwedzka minister stwierdziła w już słynnym i często przywoływanym zdaniu, że nie słucha wiadomości gdy nie pracuje, co nie dało najlepszego obrazu profesjonalizmu pani minister.

Położenie Freivalds skomplikowało najprawdopodobniej wymuszone zamknięcie strony internetowej skrajnie prawicowej Szwedzkiej Demokracji 9 lutego 2006 roku, po tym jak umieszczono na niej karykatury proroka Mahometa; ów fakt wyraźnie wzmógł krytyczne głosy. Początkowo Freivalds zaprzeczała jakoby uprawomocniła urzędnika ministerstwa do skontaktowania się z firmą Levonline, zarządzającą stroną internetową. Wśród oskarżeń o wprowadzanie przez państwo cenzury, premier Persson publicznie skrytykował urzędnika bezpośrednio odpowiedzialnego za wydarzenie: "Jakiekolwiek byłyby jego osobiste powody, nie powinien jako doradca w ministerstwie uciekać się do tego typu praktyk." Gdy jeden z urzędników służby cywilnej, Carl H. Ehrenkrona, zeznał, że Freivalds wiedziała o kontakcie z firmą Levonline przed wydarzeniem, jej i tak nienajlepsza pozycja jeszcze się pogorszyła.

Szwedzkie instytucje rządowe nie mogą, na mocy konstytucji, wtrącać się w to, co piszą gazety, włączając te internetowe. Występując później w radiowej audycji Freivalds stwierdziła, że jest "zaskoczona" pytaniami dziennikarzy. Uważała, że wcześniejsze pytania dotyczyły tego, czy to ministerstwo kazało zamknąć stronę internetową i stąd zaprzeczała. Nie przekonało to jednak opozycji, a presja mediów nie ustępowała.

Wielu obserwatorów zdziwiło to, że Freivalds pozostała tak długo na stanowisku. Persson pozwolił jej pozostać, mimo wszystkich negatywnych uczuć, które wywoływała. Ale o ile podczas kryzysu związanego z tsunami Freivalds chroniła Perssona zapewniając przerzucenie krytyki, która w przeciwnym wypadku byłaby skierowana na niego, o tyle ostatnie kontrowersje wydarzenia przyniosły jedynie wstyd rządowi jako całości. A wybory odbędą się już za sześć miesięcy, więc ryzyko jej pozostawienia na stanowisku mogłoby być zbyt duże. "To oznacza, że Socjaldemokracja ma jeden problem mniej, więc to w żaden sposób nie zmniejsza jej szans na zwycięstwo w wyborach", skomentował sytuację Mikael Gilljam z Uniwersytetu w Göteborgu.

Sama ustępująca pani minister podsumowała swoją dymisję następująco: powodem mojego podania się do dymisji jest to, że nie jestem w stanie w obecnych warunkach w rzetelny sposób sprawować swojej funkcji, co szkodzi rządowi, partii, a zwłaszcza ministerstwu.

Wybór następcy Freivalds, nawet zważywszy, że jest to okres tymczasowy, nie jest uważany za szczególnie trafny. Bosse Ringholm już zdążył zostać ośmieszonym w mediach, gdy dwukrotnie po udzieleniu wywiadów zapomniał wyłączyć telefon, przez co w tle słychać było jego obelżywe komentarze pod adresem dziennikarzy. Dość powszechne jest też przekonanie wśród obserwatorów, że rząd powinien mianować na to stanowisko kobietę, żeby nie zmieniać parytetu płci, a zwłaszcza zważywszy na zapowiedzi Perssona o dążeniu do równości. Nazwisko Carin Jamtin, obecnie stojącej na czele urzędu zajmującego się pomocą zagraniczną, padało w tym kontekście najczęściej i jest dość prawdopodobne, że może jeszcze wrócić na pierwsze strony gazet; zwłaszcza zważywszy na wspomniane tu fakty oraz potrzebę dogonienia prowadzącej w sondażach opozycji. 

Na podst. Dagens Nyheter, Svenska Dagbladet, The Guardian