Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Łukasz Pawłowski: Dyscyplinująca moc spojrzenia

Łukasz Pawłowski: Dyscyplinująca moc spojrzenia


26 sierpień 2008
A A A

Zezwalanie muzułmankom na noszenie ubiorów zakrywających twarz zmniejsza poczucie społecznej kontroli nad nimi. Zaskakujące, jak rzadko ten argument pojawia się w dyskusji na temat legalności islamskich strojów kobiecych.

 

Przez kraje Europy Zachodniej raz na jakiś czas przetacza się dyskusja na temat prawa do publicznego manifestowania wiary. Najczęściej chodzi o wiarę muzułmańską oraz garderobę, jakiej wymaga ona przede wszystkim od kobiet. Różne kraje przyjęły w tym zakresie różne rozwiązania. Opinia publiczna także pozostaje podzielona.

Argumenty, które w tej dyskusji najczęściej się sobie przeciwstawia to, z jednej strony postulat „neutralności religijnej” państwa, z drugiej prawo jednostki do swobodnego wyznawania i praktykowania swojej wiary. Pierwszy z tych argumentów jest podstawą dotychczasowych rozwiązań prawnych we Francji. Aby uniknąć faworyzowania którejkolwiek z grup państwo ma być neutralne religijnie. W teorii żadna wiara nie powinna być ani dyskryminowana ani wspierana przez władze państwowe. Tylko w ten sposób można przedstawicielom różnych religii zapewnić równe szanse.

Pomijam w tym miejscu pytanie o rzeczywistą możliwość pełnej laicyzacji państwa. Jeśli nawet uznamy takie zadanie za wykonalne to trzeba przyznać, że Francja, podobnie jak wszystkie inne kraje jest jeszcze daleko od jego ukończenia. Sposób naliczania lat, organizacja tygodnia, wolne od pracy święta religijne itp. sprawiają, że nadal pozostają one do pewnego stopnia chrześcijańskie. Nie rozstrzygam w tym miejscu czy to dobrze czy źle, zwracam jedynie uwagę, że deklarowana laicyzacja nie jest łatwa do zrealizowania w praktyce. Wróćmy jednak do teorii.

Równość – to słowo-klucz w argumentacji orędowników wyeliminowania wszelkiej symboliki religijnej z instytucji państwowych. Wybierając pomiędzy równością a wolnością francuscy prawodawcy opowiadają się za pierwszą z nich.

Inną pozycję zajmują zwolennicy prawa do noszenia strojów muzułmańskich. Przecież człowiekowi wolno ubierać się zgodnie z własnymi upodobaniami – argumentują. Nie karzemy ludzi za noszenie jeansów, nie każmy ich za noszenie innych kreacji. [w tym miejscu pojawia się także pytanie czy karalibyśmy kobietę za noszenie burki mając pewność, że nie jest muzułmanką]. Tak drastyczne ograniczenie swobód obywatelskich właściwe jest raczej systemom totalitarnym, a nie liberalnym demokracjom zachodnim, z których obywatele są przecież dumni.

To bardzo proste, ale (a może „dlatego”) bardzo przekonujące argumenty. Dlaczego więc tak wielu ludzi, uznając zasady liberalnej demokracji w wielu innych dziedzinach, w tej pozostaje nieugięta? Oczywiście można założyć, że wszyscy przyjmują argumentację zwolenników religijnej neutralności państwa, jednak to niezbyt wiarygodna teza.

Moim zdaniem, sprzeciw wobec burek nie zawsze wynika z religijnej symboliki, jaka wiąże się z tym strojem. W dyskusji na ten temat właściwie pomija się kwestie psychospołeczne, choć ich znaczenie dla tego problemu jest, moim zdaniem, niezwykle duże. Przyczyną oporu może być bowiem nie tyle niechęć wobec publicznego demonstrowania swojej religijnej przynależności, ile frustracja i strach wynikająca z braku poczucia kontroli nad osobą zakrywającą twarz.

Proces socjalizacji, któremu podlega każdy członek społeczeństwa to nic innego jak swego rodzaju trening przystosowujący jednostkę do życia w grupie. Choć nie można go sprowadzać do prostych relacji pomiędzy zachowaniem a nagrodami i karami jakie otrzymujemy, rola tego typu bodźców jest niewątpliwie istotna. Kara nie musi mieć oczywiście charakteru fizycznego. Równie ważna jest społeczna aprobata. Ona także może przybierać rozmaite formy – od nagród materialnych, po pełne uznania spojrzenie.

W języku angielskim istnieje różnica pomiędzy słowem „look”, a słowem „gaze”. Podczas gdy pierwsze z nich znaczy po prostu „patrzyć”, drugie ma wymiar społeczny i dyscyplinarny. W koncepcjach socjologicznych i psychologicznych podkreśla się możliwości oddziaływania na innych za pomocą spojrzenia. Zachowując się w określony sposób ludzie często poszukują aprobaty otoczenia. Mogą ją otrzymać w postaci słów, ale również w postaci innych dźwięków, gestów czy właśnie spojrzenia. Analogicznie grupa może wyrazić swoje niezadowolenia z postępowania jednostki. Kiedy dziecko zachowuje się niepoprawnie nie zawsze konieczny jest krzyk czy przemoc fizyczna – bardzo często wystarczy „skarcić dziecko wzrokiem”. Zdolność do oddziaływania na innych w ten sposób nie zmniejsza się wraz z wiekiem. Dyscyplinująca moc spojrzenia jest skuteczna także wobec osób dorosłych.

Niemniej jednak warunkiem tej skuteczności jest dostrzegalna reakcja osoby napiętnowanej. Praktyka ta traci w dużej mierze rację bytu, jeśli nie widzimy człowieka, na którego jest skierowane nasze spojrzenie. Nie wyobrażam sobie subordynowania wzrokiem kogoś oddzielonego od nas lustrem weneckim. Maska czy burka odgrywają w tym kontekście podobną rolę – odbierają otoczeniu możliwość wzrokowego oddziaływania na jednostkę. Nie dostrzegając twarzy drugiej osoby, jako członkowie społeczeństwa tracimy nad nią kontrolę. Nie widzimy czy odbiera nasze sygnały, czy jest skruszona, czy się uśmiecha itp. Zaburza to komunikację niewerbalną i tym samym zmniejsza siłę wpływu społecznego. I właśnie w tej ukróconej możliwości społecznej kontroli oraz niewerbalnej komunikacji upatrywałbym jednej z przyczyn oporu europejskiej opinii publicznej wobec muzułmańskich strojów.