Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Marcin Kogut: Czeczeńska czarna dziura

Marcin Kogut: Czeczeńska czarna dziura


28 styczeń 2008
A A A

Czeczenia od kilkunastu lat walczy o niepodległość i pogrąża się w chaosie. Zburzona, zrabowana kaukaska republika jest piekłem na ziemi i zmusza ludzi, którym jeszcze udało się przeżyć do emigracji. Smutny śpiew, Wysokich drzew, Ojciec i mały chłopiec, Wtulony w jego pierś, Gęsty dym, Niemy krzyk, Strzały w pierwszy dzień szkoły, Rozerwane sny…

                                                                                  ”Ściąć wysokie drzewa” Myslovitz

 

Myślałem że śmierć dzieci Kamisy D. przy próbie nielegalnego przekroczenia granicy w Bieszczadach wywoła jakąś większą dyskusję w naszych mediach, że wróci temat Czeczenii. Nic bardziej błędnego. Śmierć trójki dzieci była tylko kolejnym newsem, jak te z cyklu „zamarzł bezdomny” albo „w czasie bójki na melinie doszło do użycia noża…”

 

Czeczenia oddzielona murem wojskowych posterunków od reszty świata znikła z ekranów naszych telewizorów i już o niej zapominamy. W czasie drugiej wojny czeczeńskiej Rosja nie popełniła już tych samych błędów co w czasie pierwszej. I nie chodzi tu tylko o zmianę taktyki wojskowej, ta istotnie się zmieniła i poszła w kierunku zasady spalonej ziemi – wojska rosyjskie tak długo bombardowały wsie i miasteczka aż nie pozostało w nich zbyt wiele budynków w których mogliby się ukryć partyzanci i zagrozić wkraczającej piechocie i czołgom. Zmieniła się bowiem także taktyka prowadzenia polityki informacyjnej o tej „operacji antyterrorystycznej”. Wyrzucono z Czeczenii wszystkich nieposłusznych dziennikarzy, a wiadomo że jak z czołówek dzienników znikną zdjęcia burzonych domów to wszyscy szybko zapomnimy o tej małej kaukaskiej wojnie.

 

Władze rosyjskie ogłosiły ze każdy dziennikarz złapany na terytorium Czeczenii zostanie uznany za szpiega. Podziałało. Tylko zapaleńcy tacy jak zamordowana w 2006 roku Anna Politkowska czy Wojciech Jagielski przekradają się, ryzykując często życie będąc zdanymi tylko na siebie lub czeczeńskich opiekunów, rozmawiają z ludźmi, oglądają zniszczenia, piszą relacje i ksiązki, które zwykle trafiają do rąk tylko im podobnych zapaleńców, którzy jeszcze nie zapomnieli bądź nie zamknęli oczu na to co się tam dzieje. Świat przestał mówić o Czeczenii. Putin osiągnął jeden z celów. Czeczenia była i jest potrzebna właśnie jemu i jego otoczeniu. To m.in. dzięki tej wojnie ten były pułkownik KGB osiągnął swoją obecną pozycję ojca narodu. Ta wojna była mu potrzebna jak trampolina. Nic tak bowiem, nie jednoczy narodu jak wskazanie mu wspólnego wroga.

 

Po przegranej pierwszej wojnie nie było by łatwo ot tak po prostu pchnąć ludzi do drugiej. Trzeba było dać społeczeństwu powód. Takim powodem było wysadzenie kilku bloków mieszkalnych w Rosji i zrzucenie winy na Czeczenów. Już wtedy poddawałem w wątpliwość w rozmowach z przyjaciółmi, udział tej nacji w tych aktach terroru. Moje przypuszczenia potwierdziły się gdy świat usłyszał o Aleksandrze Litwinience i jego rewelacjach. Ten były oficer specjalnej grupy Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) uciekł do Wielkiej Brytanii i tam opublikował posiadaną wiedzę. Swoistym potwierdzeniem jego informacji jest cena jaką przyszło mu za to zapłacić – własne życie. Litwinienko zmarł 23 listopada 2006 roku otruty radioaktywnym polonem.

 

Cała operacja czeczeńska była starannie przygotowana – wysadzenie bloków mieszkalnych, atak oddziałów Basajewa na Botlich w Dagestanie, to wszystko było znakomitym powodem do ponownego najazdu na Czeczenię. Agenci FSB, którzy działali wśród dagestańskich wahabitów, wmówili Basajewowi, że ludność w tej sąsiadującej z Czeczenią republice tylko czeka na  bodziec do działania by powstać i stworzyć muzułmański kalifat. Szamil Basajew jako rządny sławy dżygit i watażka dał się złapać na ten haczyk. Najazd na Botlich był bezpośrednią przyczyną wybuchu drugiej wojny czeczeńskiej.

 

Szamil Basajew to postać niezwykle barwna, której Czeczenia zawdzięcza chyba tyle złego co dobrego. Był autorem wielu błyskotliwych operacji wojskowych jak atak na Budionnowsk, który w bezpośredni sposób przyczynił się do zakończenia wojny w latach 1994 -1996, czy ataku na Grozny w 1996 roku. Dziś, dzięki relacji Litwinienki wiemy że przeszedł szkolenie wojskowo – dywersyjne w czasie wojny w Abchazji. Szkolenie oczywiście było prowadzone przez służby rosyjskie. Tak więc chcąc czy nie Basajew przyczynił się do realizowania rosyjskiej polityki destabilizacji sytuacji w nieposłusznej Gruzji, w imię rosyjskiego „dziel i rządź”. Można domniemywać  czy Szamil nie został wtedy zwerbowany przez GRU. Jego postawa po zakończeniu pierwszej wojny wpływała destabilizująco na sytuacje w Czeczenii.

 

Destabilizowanie sytuacji w Czeczenii było stałym zajęciem FSB prawie od czasów powstania tej służby. Już przed wybuchem pierwszej wojny Federalna Służba Kontrwywiadu (późniejsza FSB), a zwłaszcza jej moskiewski oddział, inicjowały różne wydarzenia – a to marsz opozycji antydudajewowskiej na Grozny, wsparty rosyjskimi załogami w czołgach, którzy najlepiej gdyby zginęli w walce, bo to rozsierdziło by naród rosyjski i jednocześnie usunęło by światków, co byłoby służbom na rękę. Później gdy ci żołnierze zostali wzięci do niewoli, państwo rosyjskie nie chciało się do nich przyznać.

 

{mospagebreak} 

 

Niepokoje w Czeczenii były potrzebne służbom do destabilizacji sytuacji w samej Rosji. Kraj ten w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia to liberalne reformy i chaos. Emeryci nie dostają pieniędzy, upadają zakłady pracy, trwa rabunkowa prywatyzacja. To także czasy kiedy dawne radzieckie służby specjalne poczuły się zagrożone. Z uwagi na całkowity brak kontroli nad nimi, zaczęły prowadzić własną, głęboko zakonspirowaną politykę, polegającą na podejmowaniu rozlicznych działań mających zapewnić im nietykalność i dostatnie życie. Ludzie z dawnego KGB zaczynają współpracować ze światem przestępczym, wykorzystywać ten świat do wykonywania różnych brudnych robót. Służby i grupy przestępcze zaczynają się wzajemnie przenikać. Tu ślady prowadzą np do autorów zamachów bombowych na infrastrukturę kolejową w Moskwie w 1994 roku, gdy na zlecenie FSB ludzie z kontrolowanych przez służby gangów podłożyli bomby pod tory kolejowe. Wiemy to dzięki temu że jeden z zamachowców zginął od wybuchu własnej bomby i był to Rosjanin powiązany z jednym z dużych gangów kontrolowanych przez Maksa Łazowskiego – agenta FSB. Ślady zamachowców jakoby prowadziły do Czeczenii. Tak więc w imię własnych interesów rosyjskie służby wypowiedziały wojnę własnym obywatelom. Tak było również przed drugą wojną w 1999 roku. Po nieudanej próbie wysadzenia bloku mieszkalnego w Riazaniu trójka zamachowców z FSB omal nie została ujęta przez swoich kolegów z lokalnego oddziału tej służby. Centrala ogłosiła że to były ćwiczenia a w workach znalezionych w piwnicy tego bloku nie było heksogenu tylko cukier...

 

Dużą rolę w historii Czeczenii odgrywały łapówki jakie trafiały za różne rzeczy do kieszeni rosyjskich urzędników i wojskowych. Na terenie republiki wycofujące się wojska rosyjskie pozostawiły mnóstwo sprzętu wojskowego i broni. To nie był przypadek. Rosyjscy wojskowi pozostawili ten sprzęt za ogromne łapówki płacone im przez Czeczenów. Wszyscy byli zadowoleni – Czeczeni bo mieli broń, wojskowi bo mieli pieniądze i możliwość zatuszowania braków w sprzęcie, który rozkradli już wcześniej, FSB bo tyle broni na Kaukazie musiało doprowadzić do niepokojów, co było na rękę spec-służbom.  Za łapówkę szef ochrony Jelcyna proponował gen. Dudajewowi załatwienie spotkania z prezydentem Rosji. Dudajew nie miał jednak na zbyciu miliona dolarów…

 

Wiele osób myśli że pierwsza wojna czeczeńska była rajdem pijanych generałów, którym zamarzył się sukces. Nic bardziej błędnego. To przedsięwzięcie mające zdestabilizować sytuację w samej Rosji i osłabić pozycję międzynarodową i wewnętrzną Borysa Jelcyna. Dzięki temu prezydentem Rosji jest dziś były pułkownik KGB a ludzie wywodzący się z tej służby zajmują dużo lukratywnych stanowisk w państwie i biznesie. Czeczenia była użyteczna w dwójnasób – po pierwsze do osiągania konkretnych celów politycznych najpierw przez ekipę Jelcyna, później zaś Putina i jako źródło nielegalnych dochodów z handlu bronią, ropą, ludźmi – swoista czarna dziura, gdzie „zużywały się” tysiące ton sprzętu sprzedawanego po cichu przez generałów każdemu kto miał wystarczająco gotówki, również samym Czeczenom. Ten proceder kwitnie do dziś i nikt nie ma ochoty na zarżnięcie kury znoszącej złote jajka.

 

Na przestrzeni lat działania FSB przybierały różne formy. Po przegranej pierwszej wojnie służby starały się stworzyć obraz Czeczenii jako państwa bezprawia gdzie żaden obcokrajowiec nie może czuć się bezpieczny. W tym kraju porwania ludzi dla okupu nie są niczym niezwykłym i nie można mówić że Czeczeni są tu krystalicznie czyści. Ale po 1996 roku zjawisko to osiągnęło niespotykane jak do tej pory rozmiary. Funkcjonariusze jeździli po koloniach karnych i oferowali skazanym, zwłaszcza o kaukaskim wyglądzie, wolność w zamian za dokonywanie porwań w Czeczenii. Straszono również świat i Rosjan wahabitami, którzy gremialnie zaczęli zjeżdżać do Czeczenii, tu znów rolę „złego” odegrał Szamil Basajew, który stał się głównym orędownikiem wprowadzenia szariatu.

 

Można powiedzieć że swoistym prezentem było dla Kremla zaatakowanie przez al-Kaidę Stanów Zjednoczonych jedenastego września 2001 roku. Czeczenów natychmiast „podpięto” do światowego terroryzmu. Inna sprawa że wiele relacji mówi o udziale osób narodowości czeczeńskiej w szkoleniach organizowanych w Afganistanie przez ludzi Osamy bin Ladena. Ponadto w szeregach Czeczeńców walczyło wielu arabskich ochotników jak chociażby słynny Chattab, otruty później podstępem przez rosyjskie służby. Nie mniej jednak stawianie bojowników czeczeńskich na równi z al-Kaidą jest sporym nadużyciem.

 

Tymczasem pod sztandarami walki z terroryzmem w Czeczenii organizuje się planową lub czasami mniej planową eksterminację całego narodu. Zaczystki czyli akcje antyterrorystyczne są niekiedy codziennością zwłaszcza w dużych miastach ale i na wsi. Ludzie są już u kresu wytrzymałości. Czytając relacje Politowskiej, Jagielskiego czy Reszki ogarniało mnie niejednokrotnie przerażenie – jak tam żyć? Żołnierze rabują co się da, czego nie rabują to niszczą, gwałcą, mordują, porywają. Porwanych można czasem wykupić na co składa się często cała wieś, choć nie zawsze się to udaje. Przeżycie obozu filtracyjnego, czyli de facto koncentracyjnego w jakim takim zdrowiu psychicznym i fizycznym graniczy z cudem. Rosjanie nie atakują wioski gdy są tam partyzanci, lecz przychodzą po ich odejściu, aresztują kilku cywili i ogłaszają że pojmali groźnych terrorystów. Wtedy z kolei zaczynają się „podchody” krewnych zatrzymanych aby ich wykupić. Czasem się udaje…

 

Gorsi od rosyjskich żołnierzy są jeszcze bandyci z czeczeńskich sił bezpieczeństwa podległych marionetkowemu prezydentowi republiki, Kadyrowowi. Ci nie mają żadnych skrupułów.

 

Tragedie Czeczenów z jednej strony a tragedie poborowych i ich rodzin kierowanych do służby na Kaukaz to drugie. Słabo przeszkoleni, często sprzedawani Czeczenom przez swoich dowódców. Później często bezskutecznie poszukiwani przez swoje matki lub wykupywani za okup, a w macierzystej jednostce ogłaszani dezerterami.

 

Z jednej strony nękanie ludności cywilnej a z drugiej często „dziwna” wojna. W czasie obu wojen, zwłaszcza podczas drugiej wszyscy chyba wiedzieli, przynajmniej mniej więcej gdzie ukrywa się Maschadow czy Chattab ale decyzja o ich likwidacji zapaść musiała widocznie na odpowiednio wysokim szczeblu. Nawet matka jednego z rosyjskich żołnierzy, który zaginął bez wieści, dotarła do Chattaba i ma z nim fotografię. Należało by postawić pytanie: dlaczego główni przywódcy państwa czeczeńskiego musieli zginąć? I Dudajew i Jandarbijew i wreszcie Maschadow?

 

{mospagebreak} 

 

Zetknąłem się z wieloma relacjami mówiącymi o tym, że Rosjanie często wiedzieli gdzie ukrywają się partyzanci oraz ich przywódcy. Dlaczego nie zlikwidowano ich wtedy? Na czym polegała gra rosyjskich służb? Najbardziej „zrozumiała” jest śmierć Dudajewa – przywódca separatystów w czasie pierwszej wojny, którego należało zlikwidować licząc że to osłabi w Czeczenach wolę walki. Dudajew zginął od eksplozji rakiety wystrzelonej przez rosyjski samolot bezzałogowy. Sygnałem naprowadzającym rakietę był telefon satelitarny przez który w chwili ataku Dudajew rozmawiał z rosyjskim biznesmenem, który bardzo przeciągał rozmowę… Zabicie Dudajewa według wielu źródeł było próbą zatuszowania milionowych łapówek które przyjęło od niego otoczenie prezydenta Jelcyna w tym szef jego ochrony gen. Korżakow.

 

Niejasne są okoliczności śmierci generała Maschadowa, którego zwłoki znaleziono w Tołstoj-Jurcie ósmego marca 2005 roku. Jak dokładnie zginął nie wiadomo. Zelimchan Jandarbijew, który był następcą Dudajewa, zginął w zamachu bombowym w Katarze trzynastego lutego 2004 roku, zorganizowanym przez dwóch oficerów FSB, zatrzymanych później przez katarską policję i skazanych na dożywotnie więzienie. W 2006 roku zabity został również następca Maschadowa - Chalim Sadułajew.

 

Powstaje pytanie: dlaczego Rosji aż tak zależy na fizycznej eliminacji przywódców wolnej Czeczenii? Może to po to aby nie było już z kim rozmawiać? Po to by powiedzieć światu: patrzcie to sami ekstremiści. O Maschadowie trudno było powiedzieć aby był ekstremistą, należał bowiem do najbardziej umiarkowanych polityków niepodległej Czeczenii. W chwili obecnej nie pozostał w Iczkerii żaden przywódca rozpoznawalny na świecie. Jedynie Achmed Zakajew, ale on mieszka w Anglii. Bo tak naprawdę Rosji nie zależy, jak na razie, na pokoju na Kaukazie. Napięta sytuacja w tym regionie jest na rękę rządzącym elitom wywodzącym się z KGB - FSB. Zawsze można postraszyć naród a to Czeczenami i jakimś zamachem terrorystycznym, a to oligarchami, którzy tylko czyhają na zawłaszczenie Rosji, którą przecież ma już na własność FSB. Także w obecnej Rosji nie ma człowieka mogącego zagrozić pozycji Władimira Putina. Opozycja jest słaba, skłócona i odcięta od mediów, brakuje jej charyzmatycznego przywódcy. Jedyną osobą która mogła kiedyś zagrozić obecnemu prezydentowi a wkrótce premierowi, był generał Liebiedź – postać ogólnie w Rosji znana i szanowana, wojskowy z doświadczeniem frontowym, bohater z Afganistanu i Naddniestrza, architekt porozumień z Chasaw-Jurtu kończących pierwszą wojnę czeczeńską. Niestety zginął w katastrofie śmigłowca w 2002 roku…

 

Na to wszystko nakładają się jeszcze akty terroru i operacje antyterrorystyczne dające więcej pytań niż odpowiedzi. W październiku 2002 roku czeczeńskie komando zajmuje teatr na Dubrowce w Moskwie i bierze ośmiuset zakładników. Negocjacje ze strony rosyjskiej są fikcją i mają tylko pozwolić zyskać na czasie i przygotować szturm. W czasie szturmu ginie 130 osób i wszyscy, jak twierdzą władze, terroryści. Dlaczego siły specjalne nie starały się wziąć żywcem przynajmniej części napastników? Co takiego mogli zeznać w procesie? Dziś już wiemy, że jeden z bliskich współpracowników Barajewa, dowódcy komanda, przepadł bez wieści, jego ciała nie znaleziono – to kolejny ślad prowadzący do FSB. 

 

Pierwszy września 2004 – początek roku szkolnego w północno osetyjskim mieście Biesłan. Czeczeńscy terroryści opanowują szkołę numer jeden. Kilkuset zakładników głównie dzieci. Chaotyczny szturm, eksplozja, mnóstwo zabitych, sprzeczne relacje. Obecnie wiadomo z nieoficjalnych zeznań świadków, którzy przeżyli szturm w Biesłanie, że była jeszcze jedna grupa terrorystów, osób o słowiańskiej urodzie, których ciał nie znaleziono. Grupa ta w sposób wyraźny, według świadków, dowodziła grupą osób o kaukaskim wyglądzie. Wśród zabitych terrorystów zidentyfikowano wiele osób które według Czeczenów od dawna przebywały w rosyjskich więzieniach. Oczywiście że te operacje były bardzo trudne do przeprowadzenia ze względu na rozmiary i ilość zakładników. Lecz Rosja ma przecież profesjonalne i świetnie wyszkolone jednostki antyterrorystyczne. Nasuwa się mnóstwo pytań: dlaczego nie poinformowano lekarzy w Moskwie jakiego gazu użyto podczas szturmu, dlaczego nie było szpitala polowego wokół teatru, dlaczego rozstrzelano na miejscu terrorystów, dlaczego tak nieprofesjonalny był szturm w Biesłanie i czemu w ogóle do niego doszło… Pytań jest wiele. Jak dotąd nikomu z decydentów w Rosji nie zależy na publicznym ich wyjaśnieniu a zbyt dociekliwe wyjaśnianie tych zdarzeń przez osoby prywatne może być niebezpieczne dla zdrowia i życia jak pokazuje kilka przypadków.

 

Jednak państwo Putina zamyka się na wszelką krytykę, nie dopuszcza wszystkiego co mogło by zagrozić snom o mocarstwowości. I co mogło by zagrozić pozycji jej obecnych władców. Dlatego z taką zaciętością niszczone są w Rosji wolne media, prawo jest dostosowywane do potrzeb rządzących, mordowani są ludzie niewygodni, przez „nieznanych sprawców”. Anna Politkowska, Galina Starowojtowa, Jurij Szczekoczichin, Siergiej Juszenkow i inni.  Jakie najważniejsze wnioski wynikają z tego artykułu? Rosja już dawno przestała być państwem demokratycznym, jest państwem zawłaszczonym przez ludzi wywodzących się z KGB – FSB i ci ludzie bez względu na konsekwencje dla narodu rosyjskiego, o Czeczenach nie wspominając, nie cofną się przed niczym w dążeniu do swoich celów. Czeczenia jest potrzebna jako swoista czarna dziura przez którą można przepuścić tony sprzętu wojskowego na handel. Nikt z wojskowych, którzy z tego procederu czerpią zyski nie jest zainteresowany w zakończeniu tego konfliktu. Tak było zarówno podczas pierwszej wojny, gdy mimo podpisanych porozumień o przerwaniu ognia bombardowania następowały z jeszcze większą siłą, tak jest i teraz tylko że teraz nikt już nie chce z Czeczenami rozmawiać. Fakt czerpania korzyści przez wysoko postawionych wojskowych potwierdził w rozmowie z polską dziennikarką Krystyną Kurczab – Redlich gen. Liebiedź. Czeczenia jest też potrzebna z przyczyn politycznych – a to do wskazania narodowi wroga a to do postraszenia go tym wrogiem a sprytne machinacje polityków poparte nachalną propagandą w mediach pozwalają uwierzyć w to co mówi władza.  Czeczenia za sprawą posunięć władz rosyjskich zniknęła z ekranów naszych telewizorów i ze stron naszych gazet. Ale nie udawajmy że zniknął też problem… 

Smutny śpiew, Wysokich drzew, Ojciec i mały chłopiec, Wtulony w jego pierś, Pewnie powiesz, To okropne, Zrzucisz winę na innych, Potem zaśniesz spokojnie.

”Ściąć wysokie drzewa” Myslovitz