Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Maurycy Mietelski: Dzurinda schodzi ze sceny

Maurycy Mietelski: Dzurinda schodzi ze sceny


03 lipiec 2014
A A A

Czołowe postacie słowackiej polityki minionych dekad powoli schodzą ze sceny. Po wyborach w 2010 roku w niebyt odeszli były premier i twórca patologicznego systemu tamtych lat Vladimír Mečiar a także lider nacjonalistów Jan Slota. Na emeryturze jest już również poprzedni prezydent Ivan Gašparovič. Obecna kadencja parlamentu ma być też ostatnią w karierze innego byłego przywódcy Mikuláša Dzurindy.
Dzurinda, premier w latach 1998-2006, ogłosił w środę 4 czerwca, że rezygnuje z członkostwa w założonej przez siebie Słowackiej Unii Chrześcijańskiej i Demokratycznej – Partii Demokratycznej (Slovenská demokratická a kresťanská únia – Demokratická strana).  Wraz z nim odchodzi Ivan Mikloš, będący wicepremier w obu gabinetach Dzurindy i jego najbliższy współpracownik. Obaj politycy mają jednak pracować w parlamencie do końca kadencji w 2016 roku, a także pozostać w klubie parlamentarnym SDKU, o ile zgodzi się na to kierownictwo ugrupowania. Dzurinda nie zamierza tworzyć nowej partii i raczej powoli żegna się z polityką. Chciałby ją nadal komentować, a odejście z szeregów chadeków, da mu więcej swobody w tym zakresie. Ponadto wśród motywów odejścia z polityki wymienia niezadowolenie z kierunku obranego przez partię. Obaj z Miklosem nie chcą już dłużej brać odpowiedzialności za politykę SDKU. Nie ukrywają również różnicy zdań z obecnym kierownictwem, ale nie chcą mu przeszkadzać. Dzurinda i Mikloš liczyli na wykrystalizowanie się prawicy na Słowacji, dziś mocno podzielonej i nie będącej w stanie rywalizować z premierem Robertem Fico i jego partią Smer. Obecny przewodniczący SDKU, Pavol Frešo, określił decyzję obu polityków jako „rozsądną”. Podziękował im za to co zrobili dla partii i dla Słowacji, jednak dodał, że należy rozliczyć się z przeszłością, a czas Dzurindy i Mikloša już minął.  Wspomniany Fico pochwalił natomiast zdolności polityczne dawnego lidera centroprawicy.

Bez przygody w opozycji
Dzurinda urodził się w 1955 roku w Spiskim Czwartku we wschodniej Słowacji w kraju preszowskim, Ukończył ekonomię w Wyższej Szkole Transportu i Telekomunikacji w Żylinie, a następnie pracował na kolei jako technik informacyjny. Nie może się jednak pochwalić działalnością opozycyjną w czasach komunistycznej Czechosłowacji. Swoją karierę rozpoczął dopiero w 1990 roku, będąc jednym z założycieli Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego (Kresťanskodemokratické hnutie). W tym samym roku po pierwszych demokratycznych wyborach w Czechosłowacji, został parlamentarzystą oraz wiceministrem, a następnie ministrem transportu w rządzie Słowacji. W 1992 roku zdobył mandat posła do słowackiej Rady Narodowej, a w 1994 roku przez kilka miesięcy pełnił funkcję ministra transportu w rządzie Józefa Moravčíka. Centroprawicowy polityk stał się jednym z rozgrywających na słowackiej scenie politycznej w 1998 roku, gdy został przewodniczącym Słowackiej Koalicji Demokratycznej (Slovenská demokratická koalícia), grupującej przeciwników rządów premiera Vladimíra Mečiara. Dzurinda był wcześniej rzecznikiem prasowym SDK, i miał słabą pozycję z powodu uwikłania w konflikty wewnątrz KDH. Mianowanie go szefem koalicji oznaczało duży polityczny awans , przypieczętowany jeszcze w tym samym roku wybraniem Dzurindy na premiera Słowacji.

Osiem lat rządzenia
Lider słowackiej centroprawicy został zaprzysiężony na stanowisku premiera Słowacji w październiku 1998 r. i pełnił funkcję przez dwie kadencje, do lipca 2006 r. Dzurinda w styczniu 2000 r.  odszedł z KDH i założył nową formację. Sam okres jego rządów to przede wszystkim rozpoczęcie negocjacji z Unią Europejską i NATO, które zakończyły się przyjęciem Słowacji do obu tych struktur, a także przystąpieniem do państw OECD. Dzurinda przeprowadzał też odważne reformy gospodarcze. Wprowadził podatek liniowy, zmniejszył deficyt budżetowy, rozpoczął negocjację w sprawie wejścia do strefy euro, a także stworzył „raj dla inwestorów”, jak wtedy nazywała Słowację zachodnia prasa. Jednocześnie w czasie pierwszego rządu Dzurindy, bezrobocie wzrosło do 20 proc., a w trakcie drugiej kadencji, spadło do i tak dużego poziomu 12 proc. Poparcie dla SDKU Dzurindy zaczęło spadać już w trakcie jego pierwszej kadencji na stanowisku premiera. Już samo powołanie rządu przyniosło spadek zaufania do centroprawicy, bowiem do gabinetu zaproszono polityków ugrupowania mniejszości węgierskiej, co nie jest dobrze widziane na Słowacji. Sporym uszczerbkiem na wizerunku Dzurindy była też choroba prezydenta Rudolfa Schustera w połowie 2000 roku. Gdy prezydent musiał zostać przetransportowany w stanie krytycznym do Austrii, premier był zajęty głównie uzyskaniem od lekarzy potwierdzenia, iż Schuster nie jest zdolny do pełnienia funkcji, a w takim wypadku kompetencje prezydenta przejmuje na Słowacji szef rządu. Pod koniec drugiej kadencji, Dzurindę oskarżono również o przekupywanie posłów, ponieważ nie miał stabilnej większości parlamentarnej. Dochodziły do tego wewnętrzne konflikty pomiędzy koalicjantami, które osłabiały pozycję premiera i działały na korzyść opozycji.

Kolejne skandale

Ostatecznie wybory w 2006 r. zakończyły się porażką SDKU, a swój pierwszy gabinet z meciarowcami i narodowcami utworzył Robert Fico. Rola opozycji nie była jednak dla chadeków łatwa. Na wizerunek partii Dzurindy wpływały liczne kłótnie, które nasiliły się szczególnie w 2010 r., gdy rozpoczęto układanie list wyborczych. Partii zaszkodziła także sprawa nieprawidłowego finansowania SDKU. Ostatecznie jednak po wyborach utworzono rząd Ivety Radičovej z SDKU, który zyskał poparcie dwóch innych partii centroprawicy oraz ugrupowania mniejszości węgierskiej. Sam Dzurinda z powodów wizerunkowych nie został szefem rządu, a także nie startował w wyborach parlamentarnych, zadowalając się stanowiskiem ministra spraw zagranicznych. W porównaniu do swoich poprzedników, lider centroprawicy wrócił na proeuropejski kurs, a także próbował ocieplić tradycyjnie złe stosunki z Budapesztem. Pod koniec grudnia 2011 roku w internecie zamieszczono akta sprawy o kryptonimie „Goryl”,  w postaci nagrań z podsłuchów, które ukazywały mechanizmy prywatyzacji państwowych spółek, a także rozstrzygania przetargów. Jednym z bohaterów afery był właśnie Dzurinda, którego po raz pierwszy nagrano w 2005 roku, gdy był jeszcze premierem. Rząd  Radičovej upadł już wcześniej, po tym jak koalicyjna Wolność i Solidarność (Sloboda a solidarita), sprzeciwiła się udziałowi Słowacji w pomocy finansowej dla pogrążonej w kryzysie Grecji. Afera ‘Goryla” przypieczętowała tylko porażkę centroprawicy. W wyborach na wiosnę 2012 roku, partia Dzurindy uzyskała 6 proc.  i 11 mandatów poselskich, a więc o 9 punktów procentowych i 17 miejsc w parlamencie mniej, niż dwa lata wcześniej. Po wyborczej porażce, Dzurinda zrezygnował z kierowania partią. Zastąpił go Pavol Frešo.

SDKU na zakręcie
Trudno dziwić się, że Dzurinda postanowił powoli wycofać się z polityki. Jest obecnie zmarginalizowany we własnej partii, a jego negatywny wizerunek szkodzi „politycznemu dziecku”, czyli SDKU oraz nie pozwoli mu na stworzenie nowego ugrupowania. Byłoby to zresztą trudne nie tylko z powodu złej opinii o Dzurindzie, ale również z powodu głębokich podziałów na prawicy. W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego, pięcioprocentowy próg wyborczy przekroczyło pięć centroprawicowych partii oraz dwa ugrupowania mniejszości węgierskiej, również sytuujące się po prawej stronie sceny politycznej. Dodatkowo w wyborach nie uczestniczyła najpopularniejsza obecnie w sondażach partia prawicy, „Sieć”, która została po prostu założona zbyt późno. Samo SDKU uzyskało 7,75 proc. głosów oraz 2 mandaty, jednak badania opinii publicznej wskazują, że gdyby w wyborach uczestniczyła „Sieć”, SDKU znalazłoby się pod progiem wyborczym. Ugrupowanie znajduje się na wyraźnym politycznym zakręcie, dlatego jego kierownictwo zwołało na wrzesień nadzwyczajny kongres. Jak na razie czołowi politycy partii nie są jednak skorzy do zgłaszania swoich kandydatur na szefa partii, więc po czternastu latach istnienia na scenie politycznej Słowacji, wybory w 2016 roku mogą zakończyć się klęską chadeków.