Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Paweł Kost: Nieznany potencjał ze wschodu

Paweł Kost: Nieznany potencjał ze wschodu


13 grudzień 2011
A A A

Powszechnie znanymi bolączkami dzisiejszej Ukrainy są jej nadmierna polaryzacja „prorosyjskiego” wschodu i „proeuropejskiego” zachodu kraju oraz słabość społeczeństwa obywatelskiego. Ten drugi element jest, zdaniem wielu, szczególnie dostrzegalny w przylegających do Rosji regionach Ukrainy. Wydaje się jednak, że obszar ten czekają dosyć dynamiczne zmiany świadomościowe.

Jednym z kluczowych tematów omawianych w ostatnich miesiącach na Ukrainie jest kwestia tworzenia strefy wolnego handlu między Ukrainą i Unią Europejską. Większość od dawna odbywających się nad Dnieprem dyskusji na tematy związane z jej formowaniem jest oderwana od rzeczywistych problemów z tym związanych. Zazwyczaj dyskusje koncentrują się na tym czy Kijów zdąży parafować umowę do końca roku czy nie, a w ostatnich tygodniach kluczowym stał się dylemat czy Julia Tymoszenko opuści więzienie?

Tymczasem poza należną uwagą pozostają konkretne skutki tego wydarzenia, jak na przykład wpływ strefy wolnego handlu na małą i średnią przedsiębiorczość na Ukrainie. Jak wiadomo, silny mały biznes może poprawić efektywność polityki państwa w kontekście integracji z UE. Poza tym, jak pokazał światowy kryzys finansowy, jest też czynnikiem amortyzującym skutki negatywnych tendencji w gospodarce. Niestety, na Ukrainie ta grupa biznesmenów jest rozwinięta stosunkowo słabo – według oficjalnych danych jej dochód stanowi zaledwie ok. 8% ukraińskiego PKB.

Od czasu przyjęcia nowego Kodeksu Podatkowego jesienią 2010 roku jesteśmy świadkami wzmożonej aktywności tej części społeczeństwa, które domaga się zmian niekorzystnych dla siebie warunków pracy. Wartym odnotowania jest fakt, że czołowe role w ruchu przedsiębiorców odgrywają biznesmeni pochodzący z Ukrainy Wschodniej. Prowadzenie działalności we wschodnich obwodach kraju mogłoby sugerować z góry przesądzoną „prorosyjskość” i negatywny stosunek do integracji z Unią Europejską. Rzeczywistość zaczyna jednak burzyć utwierdzone mity, o których mowa na początku.

Uaktywnieniu się przedsiębiorców sprzyja zbliżające się zakończenie negocjacji dotyczących umowy o stowarzyszeniu (w tym umowy o strefie wolnego handlu) między Ukrainą i Unią Europejską. Niedawno zaprezentowano kolejny materiał poświęcony tej tematyce: „Utworzenie strefy wolnego handlu między Ukrainą i Unią Europejską: plusy i minusy dla gospodarki ukraińskiej”. Jego autorami są eksperci bezpośrednio zaangażowani w negocjacje Kijowa z Brukselą. Zdaniem prof. Serhija Danyłenki z Instytutu Stosunków Międzynarodowych Narodowego Uniwersytetu im. T. Szewczenki w Kijowie, który stał na czele grupy eksperckiej przygotowującej wspomniany raport, utworzenie i początek funkcjonowania strefy wolnego handlu Ukraina–UE będzie poważnym wydarzeniem geopolitycznym w Europie. Świadczy o tym jakość ukraińsko-unijnego dokumentu, który wykracza poza tradycyjną strefę wolnego handlu – jej realizacja przez Ukrainę oznaczać będzie cywilizacyjny wybór Kijowa. Danyłenko zwraca także uwagę na oczywiste szanse i nowe możliwości, które otwierają się przed przedsiębiorcami z Ukrainy na skutek zawarcia umowy. Przy czym krótkoterminowe straty, które mogą ponieść ukraińscy producenci są nieporównywalnie mniejsze od potencjalnych zysków w dłuższej perspektywie.

Jednak tematyka ta jest nierzadko elementem licznych spekulacji powielanych przez koła polityczne oraz środki masowego przekazu. Pierwszym elementem dosyć często omawianym są tzw. podwójne standardy UE wobec Ukrainy. Zgodnie z pojawiającą się w ukraińskich mediach koncepcją – SWH jest instrumentem Brukseli, który ma doprowadzić do ekspansji producentów unijnych ma rynek ukraiński kosztem rodzimych przedsiębiorców.

Warto zwrócić uwagę, że także nad Wisłą obecne były podobne obawy. Jednak historia pokazała, że były one błędne. Ekspert Uniwersytetu Gdańskiego i business reporter wydania Kyiv Post Jakub Parusiński podkreśla, że skutki sformowania SWH z UE będą w znacznym stopniu zależały od samych przedsiębiorców i od ich zdolności do modernizowania swych procesów produkcyjnych w celu poprawy konkurencyjności. Przy czym warunkiem koniecznym ma być ukierunkowana na ulepszenie klimatu inwestycyjnego polityka państwa.

Innym przejawem rzekomych podwójnych standardów Brukseli wobec Ukrainy nazywana jest niechęć do umieszczenia w umowie o stowarzyszeniu wzmianki o przyszłym członkostwie Ukrainy w UE oraz ograniczone strumienie pomocy finansowej z pogrążonej w kryzysie UE dla Ukrainy. Zgodnie z rozpowszechnianą nad Dnieprem koncepcją, np. Polska mogła liczyć na dużo większe wsparcie z UE. Jednak rzadko mówi się o tym, że podpisując w 1991 roku podobną umowę Bruksela nie gwarantowała Warszawie takiej perspektywy. Dokument zawierał jedynie przepis o tym, że pełne członkostwo w UE jest celem Polski i, że stowarzyszenie miało w tym być pomocne. A tego typu sygnały Kijów otrzymywał już wielokrotnie. Ostatni raz w maju 2011 roku, kiedy Komisja Europejska upubliczniła komunikat skierowany do Rady i Parlamentu, w którym zwraca uwagę, że polityka UE wobec państw objętych inicjatywą Partnerstwa Wschodniego jest budowana na wartościach, o których mowa w art. 49 Traktatu o Unii Europejskiej. Jak wiadomo wspomniany artykuł pozwala każdemu europejskiemu państwu przestrzegającemu tych wartości na złożenie wniosku o członkostwo w Unii. O tym, jak Kijów ich przestrzega nie wiedzą tylko wyjątkowo niezorientowani.

Nie mniej spekulacji można dostrzec przy nierzetelnych porównaniach dotyczących pomocy finansowej UE dla Polski i Ukrainy. I tak w latach 1990–1997 w ramach programu PHARE Polska uzyskała ok. 373 mln euro. Z kolei Ukrainie na lata 2007–2013 Bruksela zaproponowała ok. 964 mln euro. I choć 20 lat różnicy w czasie ma znaczenie, to zaprezentowana statystyka jednoznacznie burzy mit o szczególnie lekceważącym stosunku UE do Ukrainy. Można nawet powiedzieć, że Ukraina znajdująca się obecnie na tym samym etapie integracji z UE, co Polska w roku 1991, ma do dyspozycji większe możliwości pomocowe Brukseli.

Na tym tle gubią się kluczowe problemy niepokojące ukraińskich przedsiębiorców związane z procesami wokół tworzenia strefy wolnego handlu. Możliwości wynikające z integracji Ukrainy z UE są oczywiste, choć na Ukrainie niedostatecznie znane. Ale nie to jest głównym problemem. Bardziej zatrważającym w kontekście wzajemnego otwarcia rynków między Ukrainą i UE jest niska jakość polityki ukraińskich władz ukierunkowanej na poprawę warunków działalności małego biznesu. Trudno nie zgodzić się z ukraińskimi przedsiębiorcami, którzy zwracają uwagę na to, że w czasie gdy polscy bądź niemieccy biznesmeni mogą liczyć na przyjazny stosunek i wsparcie ze strony państwa, ich ukraińscy koledzy są zmuszeni cały czas obawiać się destruktywnej działalności urzędników różnego szczebla oraz nieprzewidywalnej polityki rządu. Korupcja, nieprzejrzysty system podatkowy, swawola urzędników państwowych – to zjawiska, o których europejscy biznesmeni, w odróżnieniu od ukraińskich, w znacznym stopniu zapomnieli. Jak zatem w takich okolicznościach można mówić o wolnej i równej konkurencji? Takie tendencje mogą rzeczywiście wywołać wzrost europesymizmu na Ukrainie na rzecz integracji ze „strategicznym partnerem” jakim jest Federacja Rosyjska. Z tymi problemami należy jednak zwracać się nie do Brukseli, a do władz centralnych w Kijowie.

O wszystkich tych problemach rozmawiano 30 listopada 2011 roku w Łuhańsku podczas seminarium zorganizowanego przez Fundację „Ukraińska Identyfikacja” i jej założyciela – wiceprzewodniczącego komisji sejmowej ds. budżetu, lidera Radykalnej Partii Ukrainy Ołeha Liaszkę. Spotkanie z udziałem ekspertów z Polski, Litwy i Ukrainy oraz miejscowych przedsiębiorców, pokazało jednak kilka innych bardzo interesujących tendencji związanych z tym regionem. Uznawany za kolebkę prorosyjskości Łuhańsk (a przynajmniej reprezentujący go miejscowi biznesmeni) zademonstrował silne tendencje proeuropejskie. Dla przedsiębiorców ze wschodu Ukrainy, Rosjanie są konkurentami i o „braterstwie” czy integracji trudno myśleć. Tym bardziej, że integracja rozumiana przez rosyjskich partnerów oznacza przejęcie przez nich ukraińskich aktywów i znaczącej części rynku. Takie utwierdzone już tendencje w działaniach biznesu rosyjskiego skutecznie otrzeźwiają ukraińskie koła biznesowe. Ukraińscy producenci wyrażają niezadowolenie z polityki rządu w Kijowie, który ich zdaniem jest zbyt uległy wobec Moskwy. Podkreślają, że Ukraina dysponuje wieloma czynnikami wpływu na Federację Rosyjską, co sprawia, że powszechny pogląd o uzależnieniu Ukrainy od północnego sąsiada można łatwo zrewidować przy ich wykorzystaniu. Ciekawostką jest to, że duża część z nich demonstracyjnie posługuje się językiem ukraińskim, co może świadczyć o początkach przełomu świadomościowego tej części Ukrainy.  

Właśnie te dwie cechy polityki obecnego Kijowa – brak otwartości na postulaty małego i średniego biznesu oraz ustępstwa wobec Rosji – najbardziej irytują ukraińskich biznesmenów. Za takimi ocenami idzie wzrost nastrojów protestacyjnych na Ukrainie, szczególnie obserwowany właśnie na Ukrainie Wschodniej. Potwierdza to ekspert Centrum Razumkowa Pawło Rozenko. Wspomniany wyżej poseł Liaszko zwraca uwagę, że tak jak w roku 2004 jądrem pomarańczowej rewolucji był Kijów wsparty przede wszystkim przez Ukrainę Zachodnią, tak „motorem napędowym” kolejnego przełomu i zrywu patriotycznego będzie Ukraina Wschodnia.

Na tym tle interesujące są rezultaty badań socjologicznych przeprowadzonych przez Centrum Razumkowa na początku listopada tego roku, które poświęcone były preferowanym kierunkom integracyjnym Ukrainy. I tak, po raz pierwszy od bardzo dawna, UE jest dla 43,7% obywateli Ukrainy najważniejszym kierunkiem integracyjnym. Za unią celną z Rosją, Białorusią i Kazachstanem opowiada się 30,5%. I choć na wschodzie kraju nadal przeważają zwolennicy bliższej współpracy w ramach obszaru WNP, to ich odsetek regularnie się zmniejsza.

Inicjator wspomnianego seminarium – Ołeh Liaszko – w kuluarach skomentował to w następujący sposób: „Przynajmniej jedną ze swych obietnic przedwyborczych Wiktor Janukowycz zrealizował – zjednoczył Ukraińców ze Wschodu i Zachodu, co mimo usilnych prób nie udawało się jego poprzednikom”. Pytanie czy ukraiński prezydent robi to świadomie, warto pozostawić na osobną dyskusję…


Paweł Kost – dr nauk humanistycznych; UMK w Toruniu; współpracuje z Polskim Instytutem Spraw Międzynarodowych, Agencją „Defense Express”, gazetami „Deń” i „Nasze Słowo”