Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Daleki Wschód Australijska lewica ostatecznie wygrywa

Australijska lewica ostatecznie wygrywa


09 wrzesień 2010
A A A

Pierwsza kobieta-premier w historii Australii pozostanie na stanowisku. Tamtejsza Partia Pracy uzyskała poparcie dwu ostatnich posłów niezależnych i z 76 głosami w 150-osobowej Izbie Reprezentantów  utworzy rząd mniejszościowy.

Tym samym zakończył się trwający niemal dwa tygodnie powyborczy impas, kiedy nie było wiadomo, które z najważniejszych ugrupowań – laburzyści czy centroprawicowa koalicja Tony’ego Abbotta uzyska poparcie posłów niezależnych. 

Dwu ostatnich „independents,” Tony Windsor i Rob Oakeshott, obaj z Nowej Południowej Walii, podpisało w środę Umowę o zaufaniu i poparciu (tak nazywa się w Australii dokument, który podpisują parlamentarzyści  niezależni lub partie mniejszościowe w celu poparcia stronnictw większościowych) z szefową partii rządzącej, Julią Gillard. Laburzyści uzyskali w ten sposób niezbędną większość w Izbie – 76 głosów, jednak lewicowy gabinet będzie kontynuował sprawowanie władzy jako rząd mniejszościowy. 

21 sierpnia w federalnych wyborach żadna z głównych partii nie uzyskała większości, obie zdobyły po 72 miejsca. Do Izby Reprezentantów weszło ponadto 4 posłów niezależnych, po jednym mandacie uzyskały Partia Zielonych i Narodowa Partia Zachodniej Australii. Wcześniej poparcie dla lewicy zapowiedział poseł Zielonych i jeden z niezależnych, prawicową koalicję wsparł reprezentant z Zachodniej Australii i również jeden niezależny. Dopiero wczoraj ostateczną decyzje podjęło dwu pozostałych „independents.”

Australijskie wybory federalne odbyły się w atmosferze ważnej politycznej zmiany – w czerwcu w rządzącej Partii Pracy nastąpił wewnętrzny zamach stanu – dotychczasowego szefa partii i niepopularnego premiera Kevina Rudda odsunięto od władzy. Na jego miejsce desygnowano dotychczasową wiceprzewodniczącą laburzystów, Julię Gallard, która stała się pierwszą kobietą-premierem w historii Związku Australijskiego.           

Przed wyborami pani premier zapowiedziała odejście od uznawania monarchy brytyjskiego za głowę państwa (gdy ten przebywa na terenie Australii) i utworzenie zupełnie niezależnej od Londynu republiki.     

Dzięki uzyskaniu mandatu do kontynuowania rządów, Gillard będzie mogła zrealizować swój program, m.in. nałożenie wysokiego podatku na firmy wydobywające węgiel i rudę żelaza oraz proekologiczne działania na rzecz zmniejszenia emisji tlenku węgla.

 

Grzegorz Omelan