Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Wschód Ukraina/ Antybohater naszych czasów

Ukraina/ Antybohater naszych czasów


11 grudzień 2004
A A A

Premier Wiktor Janukowycz oskarżył ekipę ustępującego prezydenta Leonida Kuczmy i opozycyjny sztab Wiktora Juszczenki o zmowę i działanie przeciwko niemu przed wyborami 26.12. Wiktor Janukowycz, kandydat na prezydenta Ukrainy skierował ostrze krytyki głównie przeciwko dotychczasowemu obozowi władzy. Nie przebierając w słowach zarzucił władzy tchórzostwo i zdradę, a jej postepowanie określił jako haniebne. Ta bezprecedensowa napaść przebywającego na urlopie premiera świadczy o tym, że władza postawiła już na Janukowyczu krzyżyk i zabiera się do zmiany kursu.

Premier zwołał w piątek (10.12) konferencję prasową, podczas której w ostrych słowach zwrócił się przeciwko władzy i opozycji. W pierwszym rzędzie skrytykował prezydenta Kuczmę. "Nie ma u nas na Ukrainie prezydenta. Jeśli go widzicie, to pokażcie gdzie jest. Gdzie był podczas tej pomarańczowej rewolucji?" - z oburzeniem pytał poczytywany do niedawna za następcę Kuczmy premier. " Jestem rozczarowany, że zawierzyłem tym tchórzom i zdrajcom, z którymi pracowałem dwa lata. Nie pomyliłem się twierdząc, że przez ten czas walczyłem nie tylko o umocnienie swojej pozycji. Walczyłem także za niegodziwą władzę."

Następnie Janukowycz zaatakował opozycję. Komentując obietnicę Juszczenki o uzyskaniu w drugiej turze wyborów (26.12) przynajmniej 60% poparcia rzekł: "Wszyscy na Ukrainie przekonali się, że Juszczenko najpierw coś mówi, a później się tego wyrzeka. Wyzywam tego tchórza na debaty." Ponadto oskarżył opozycję o wprowadzanie do ordynacji wyborczej zmian korzystnych wyłącznie dla Wiktora Juszczenki, a w nowo wybranym składzie Centralnej Komisji Wyborczej on sam nie ma ani jednego przedstawiciela. "Nie ma tam żadnych ludzi ode mnie. To dalszy ciąg rozprawy ze mną, kandydatem, którego poparło 15 mln ludzi. Jeśli Juszczenko byłby uczciwy, to przyznałby, że w CKW nie ma nikogo od Janukowycza."

Niespodziewany wybuch gniewu Janukowycza jest całkiem zrozumiały. Po tym jak Rada Najwyższa Ukrainy unieważniła wyniki drugiej tury wyborów i naznaczyła termin nowego głosowania Leonid Kuczma zrezygnował z popierania dotyczczasowego protegowanego, a nawet poradził Janukowyczowi wycofać się z wyścigu o fotel prezydenta. Kuczma nadał potem Władymirowi Litwinowi Order Mocarstwa i tytuł Bohatera Ukrainy. Wysokie odznaczenie przyznane zostało przewodniczącemu Rady Najwyższej i szefowi administracji prezydenta za "wybitne zasługi w rozwijaniu państwowości Ukrainy, przeprowadzenie reformy systemu politycznego, umacnianie ideałów jedności obywatelskiej i porozumienia w społeczeństwie". Obywatel Litwin przysłużył się zatwierdzeniu wspomnianej reformy przez parlament. Istotą reformy jest ograniczenie uprawnień nowego prezydenta i rozciągnięcie kompetencji premiera i parlamentu. Innymi słowy, Litwin wcielił w życie zamiary Kuczmy. A więc to właśnie jemu prezydent zawdzięcza przedłużenie kariery politycznej.

Jako bezprawne i inspirowane przez władze określił Janukowycz protesty opozycji, które przyczyniły się do unieważnienia przez Sąd Najwyższy zwycięskiego głosowania z 21.11. Premier nie zamierza na razie rezygnować z udziału w drugiej turze wyborów. Oświadczył tylko, że nie figuruje już na liście jako kandydat obozu władzy, a reprezentuje od dziś wyłącznie swoich wyborców.

[kommersant.ru, gazeta.ru]