Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Wschód Ukraina/ Święto z domieszką goryczy

Ukraina/ Święto z domieszką goryczy


23 listopad 2005
A A A

Ceniona gazeta „Ukrainska Prawda” napisała: „Łatwiej Wiktor Miedwiedczuk (skompromitowany polityk symbolizujący epokę Kuczmy – przyp. psz.pl) przejdzie przez ucho igielne, niż Nasza Ukraina i Blok Julii Tymoszenko stworzą wspólną listę wyborczą”. Obchody pierwszej rocznicy pomarańczowej rewolucji stały w Kijowie pod znakiem rywalizacji dwóch ugrupowań-sukcesorów zeszłorocznego narodowego zrywu. Były przemówienia, festyn, dziesiątki (już nie setki) tysięcy ludzi na Majdanie. Nazajutrz trzeba było jednak zapomnieć o święcie i powrócić do rozwiązywania trudnych bieżących problemów.

22 listopada został ustanowiony przez prezydenta Juszczenkę „Dniem Wolności”, który ma być na Ukrainie obchodzony corocznie. Trudno ocenić, ile ludzi zebrało się we wtorek by uczcić rocznicę pomarańczowej rewolucji (według różnych źródeł, liczba ta wahała się w przedziale między 30 a nawet 90 tysiącami). Na trybunie wystąpili Julia Tymoszenko oraz Wiktor Juszczenko. W ich przemówieniach znalazły się elementy wzywające do zjednoczenia sił przed marcowymi wyborami parlamentarnymi, lecz do „symbolicznego pojednania” dwóch zwaśnionych obecnie pomarańczowych obozów w opinii większości obserwatorów nie doszło.

Julia Tymoszenko ostrzegła przed groźbą „rewanżu”, jaki w przypadku utrwalania się podziału mogą w marcu wziąć siły utożsamiane z poprzednim reżimem. Odnosząc się do wyborczych perspektyw Partii Regionów, Tymoszenko powiedziała: „Dziś u Janukowycza nie tylko, że jest szansa…On ma 100 proc. szans”. Jednocześnie liderka BJuT wezwała Ukraińców do nie tracenia nadziei i przestrzegła, że walka z systemem, jaki stworzyła poprzednia władza, nie może być szybka i prosta. Tymoszenko dała też do zrozumienia, że po wyborach parlamentarnych celuje w stanowisko premiera (według reformy konstytucyjnej, która wejdzie w życie 1 stycznia 2006 roku, pozycja szefa rządu zostanie znacznie wzmocniona).

Prezydent Juszczenko (którego wystąpienie było przerywane okrzykami „Julia! Julia!) bronił osiągnięć pomarańczowej władzy: „Potwierdzam – idziemy wspólną drogą, drogą wolności, sprawiedliwości dla każdego człowieka”. Za najważniejsze plusy świadczące na korzyść nowej ekipy Juszczenko uznał zapewnienie wolności słowa, wolności wyboru, poprawę wskaźników socjalnych (wzrost liczby miejsc pracy, wzrost płac i emerytur), dokonaną przejrzyście i z dużym zyskiem ponowną prywatyzację Kriworiżstalu, skrócenie okresu obowiązkowej służby wojskowej, dotrzymanie obietnicy wycofania wojsk ukraińskich z Iraku, wzrost znaczenia Ukrainy na arenie międzynarodowej, poprawę stosunków z Europą i USA. Odnosząc się do rozłamu w rządzie, Juszczenko tłumaczył: „Miałem jedno kryterium, na podstawie którego formowałem rząd i organy wykonawcze władzy. Najwyższe stanowiska proponowałem tym, którzy stali razem ze mną na Majdanie. Nie było żadnych przypadkowych ludzi. Oprócz tych ludzi, których zaakceptował Majdan, nie było innych. (…) Stało się to, co się stało i teraz wydaje mi się, że to także była lekcja Majdanu i powinniśmy wyciągnąć z niej wnioski, nie tworzyć mitów i legend”.

Nie zabrakło także zgrzytów. Jeden z deputowanych frakcji BJuT, Michał Wołyniec, stwierdził, że ugrupowanie Julii Tymoszenko nie zostało wcześniej poinformowane o planie obchodów, samą zaś atmosferę na Placu Niezależności określił mianem momentami „smutnej”.

Następnego dnia po obchodach Juszczenko wyleciał do Gruzji, gdzie będzie brał udział w podobnej ceremonii: drugiej rocznicy rewolucji róż (ma on wspólnie z prezydentami Rumunii i Estonii uświetnić swoją obecnością konferencję „Nowa fala wyzwolenia Europy: demokracja i transformacja”).

W inny sposób pomarańczową rewolucję „uczczono” w Doniecku, gdzie odbył się wiec pod hasłem: „God Majdana – god obmana” (Rok Majdanu – rok oszustwa). Zwolennicy Partii Regionów przekonywali mieszkańców Doniecka, że rok pomarańczowych rządów przyniósł chaos gospodarce kraju oraz polityczne represje wobec przeciwników Juszczenki. Rozdawali też przechodniom arkusze ocen, zachęcając do wystawienia surowych ocen obecnym władzom.

Odwołana wizyta Fradkowa

23 listopada do Kijowa miał przyjechać rosyjski premier Michaił Fradkow. Wizyta została jednak odwołana, a obaj premierzy odbyli tylko rozmowę telefoniczną. Jak to się dzieje niemal każdej jesieni w stosunkach ukraińsko-rosyjskich, kwestią sporną stała się sprawa ustalenia taryf za dostawy i tranzyt rosyjskiego gazu na następny rok. Rosjanie nalegają na przejście we wzajemnych rozliczeniach na transakcje pieniężne i rezygnację z form takich jak barter. Najprawdopodobniej zmiana wiązałaby się także z „urealnieniem” cen, czyli z przyjęciem za podstawę cen światowych (dotąd Ukraina płaciła mniej). Rosyjski minister energetyki Wiktor Christienko oświadczył, że „dotąd niestety nie udało się wypracować konkretnych ustaleń związanych z nowymi formami współpracy w sferze gazowej”, ale że strona ukraińska odnosi się do stanowiska Rosji ze zrozumieniem. Minister zasugerował, że brak porozumienia rosyjsko-ukraińskiego może zagrozić płynności dostaw gazu do krajów Europy Zachodniej. Szef komisji Dumy do spraw międzynarodowych Konstantin Kosaczow zaprzeczył, że żądania Rosji mają cokolwiek wspólnego z szantażem. Jednocześnie jednak nie pozostawił Ukrainie złudzeń: „I Ukraina, i Gruzja jasno powiedziały, że nie chcą budować z Rosją sojuszniczych stosunków, i jest to ich wybór. Jeśli taki on jest, będziemy traktować Ukrainę i Gruzję równo, jak wszystkie inne kraje”.

Rosjanie o pomarańczowej rewolucji

Interesujące są opinie rosyjskich polityków i politologów dotyczące pomarańczowej rewolucji (czasem określanej pogardliwie jako „Stanie na Majdanie”). Cytowany wyżej Konstantin Kosaczow zarzucił władzom Ukrainy niekonsekwentną politykę zagraniczną. Dodał też: „Nadzieje na to, że demokracja to panaceum na wszystkie bolączki, nie sprawdziły się (…) tak jak i nie sprawdziły się w naszym rosyjskim przypadku w początku lat 90.” Wtórował mu szef Fundacji „Polityka” Wiaczesław Nikonow: „Nie może pomyślnie rozwijać się kraj, gdzie każdego dnia odbywają się nowe mityngi”.

Inni analitycy są bardziej wyważeni w swoich ocenach, choć wszyscy dostrzegają spory zawód, jakim rewolucja okazała się dla znacznej części ukraińskiego społeczeństwa. „Jeśli chodzi o wyniki, można powiedzieć, że Ukraina rozwijała się w tempie 12 proc. a obecnie rozwija się w tempie 3 proc. Ludzie żyją biedniej i gorzej niż żyli. Optymistyczne oczekiwania o zgranej „drużynie przyjaciół” nie sprawdziły się – zauważył Aleksiej Konowałow z Instytutu Ocen Strategicznych. Ale też „jest tam pełna swoboda mediów, przeprowadzona została pierwsza prawdziwa prywatyzacja, a układy klanowe powoli znikają z gospodarki”.

Borys Makarenko z Centrum Technologii Politycznych podsumował: „Część obietnic niewątpliwie wypełniono.(…) Rewolucje nie przyniosły rozwoju i szczęścia narodom gruzińskiemu i ukraińskiemu, bo i przynieść nie mogły. Pozbycie się autorytarnych lub pół-autorytarnych reżimów to nie gwarancja szczęśliwości, lecz tylko usunięcie ogromnej przeszkody na drodze do niej”.

[na podst. korrespondent.net, proua.com, ukranews.com, strana.ru]