Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Kolejna porażka wyborcza New Labour


25 lipiec 2008
A A A

Wczorajsze wybory uzupełniające w East Glasgow miały zakończyć serię porażek wyborczych Partii Pracy. Okazały się jednak kolejną katastrofą.

zobacz także: Gordon pechowy

Kandydatka New Labour, Margaret Curran, przegrała z reprezentującym Szkocką Partię Narodową (SNP), Johnem Masonem różnicą zaledwie 365 głosów. Choć rozmiary tej porażki nie są duże, trudno przecenić jej możliwe konsekwencje.

ImageEast Glasgow od dziesięcioleci stanowił żelazny bastion Partii Pracy. Jeszcze trzy lata temu laburzysta David Marshall zwyciężył w tym okręgu z przewagą 22 procent głosów. Tegoroczna, motywowana stanem zdrowia, rezygnacja Marshalla z miejsca w Izbie Gmin stworzyła dla Partii Pracy okazję do powtórzenia tamtego sukcesu i odbudowania wizerunku ugrupowania oraz premiera Gordona Browna. Porażki w ogóle nie brano pod uwagę. Partia Pracy nie przegrała w okręgu East Glasgow od 84 lat.

Zwycięstwo Masona jest zatem kolejnym, bardzo bolesnym, dowodem nastrojów społecznych. W swoim przemówieniu, po ogłoszeniu wyników wyborów, Mason powiedział:

„Trzy tygodnie temu Szkocka Partia Narodowa zapowiadała polityczne trzęsienie ziemi. Jednak dzisiejsze zwycięstwo to coś więcej. To wstrząs, który nie mieści się na skali Richtera. Jego skutki będą odczuwane aż na Downing Street”.

W podobnym tonie wypowiadali się również inni politycy SNP, w tym lider tego ugrupowania Alex Salmond. Okazji do ataku na Partię Pracy nie przepuścił także główny rywal, Partia Konserwatywna. Choć od wielu lat Konserwatyści nie są istotną siłą polityczną w Szkocji, a w wyborach w Glasgow ich kandydat był daleko w tyle za pierwszą dwójką, David Cameron ostro zaatakował premiera, wzywając do rozpisania wyborów powszechnych. Występując przed swoim domem w londyńskiej dzielnicy Notting Hill, Cameron mówił:

„Za każdym razem gdy obywatele mieli możliwość wyrażenia swoich poglądów na temat rządu, czy to w wyborach lokalnych czy wyborach uzupełniających […]  powiedzieli wyraźnie «Nie radzicie sobie i domagamy się zmiany». [...] Czy możemy ignorować to przez kolejnych 18 miesięcy?”.

Co na to kierownictwo Partii Pracy? W dzisiejszym wystąpieniu premier Brown przyznał, że porażka w Glasgow jest dla jego ugrupowania bolesna i że należy wyciągnąć z niej wnioski. Odrzucił jednak apel Camerona o przyspieszone wybory. „Kontynuuję moją pracę bo takie jest moje zadanie i tego oczekują ode mnie ludzie” – powiedział premier.

Czy jednak już wkrótce Brown nie będzie musiał stawić czoła kolejnemu wrogowi? Wewnątrz Partii Pracy od jakiegoś czasu pojawiają się głosy nawołujące do jego odejścia. Przed jawnym buntem wielu członków powstrzymuje wyłącznie obawa o konsekwencje wizerunkowe takiego czynu. Konflikt wewnętrzny zostałby z pewnością wykorzystany przez Konserwatystów do przedstawienia New Labour jako niezdolnej do rządzenia krajem. Z drugiej jednak strony zmiana przywództwa mogłaby choć częściowo zmniejszyć straty Partii Pracy przed wyborami powszechnymi w 2010 roku.

W obecnej sytuacji szanse na gwałtowne przetasowania są jednak niewielkie, mimo rozpoczynającego się dziś Forum Partii Pracy, dotyczącego polityki wewnętrznej. Powód jest w tym wypadku bardzo prozaiczny – wielu kluczowych posłów i ministrów przebywa na urlopach, odpoczywa także brytyjski parlament. Za kilka dni wakacje rozpoczyna również premier Brown. Z pewnością nie będzie to wypoczynek o jakim marzył.

Opracowane na podstawie: timesonline.co.uk, guardian.co.uk, bbc.co.uk