Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Filip Topolewski: Bieganie po kartoflisku - czyli jak fundusze strukturalne zmienią Polskę


28 sierpień 2004
A A A

Historia lubi się powtarzać. W XVI wieku zarysował się w Europie system nazwany później dualizmem agrarnym. Europa Zachodnia poszła jednym torem rozwoju, Europa Wschodnia drugim. Wiele lat później okazało się, że tor, po którym toczyła się zachodnia część starego kontynentu prowadził do rewolucji przemysłowej, a tor po którym podążała wschodnia część kończył się na kartoflisku. W ten oto sposób Polsce przypadła rola państwa o gospodarce rolnej. Status ten kraj nad Wisłą utrzymywał dość długo. Pewne zmiany w tym względzie zamierzali wprowadzić specjaliści od gospodarki marksistowskiej, jednakowoż po początkowych sukcesach w sferze industrializacji i elektryfikacji okazało się, iż Polska na tle Europy w dalszym ciągu pozostaje krajem rolnym.

Kolejna szansa na wielką zmianę nastała wraz z upadkiem systemu socjalistycznego. Wolnorynkowe siły, którym pozwolono kształtować gospodarkę powoli, acz nieubłaganie zaczęły przesuwać gospodarkę na tory przemysłu oraz, przede wszystkim, usług. Jeśli, wzorem starożytnych ekonomistów przyjmiemy, że środkami produkcji są ziemia, kapitał i praca to można powiedzieć, że ostatnimi laty w Polsce coraz więcej ziemi przekazywano na cele nierolnicze, inwestowano nie w rolnictwo, oraz ludzie porzucali zajęcia rolnicze na rzecz usług bądź przemysłu. Ta gigantyczna praca odbywała się nie z powodu szatańskiego planu opracowanego w zaciszu gabinetów, lecz wskutek racjonalnych wyborów ludzi, którzy widzieli większe zyski w uruchomieniu wyciągu narciarskiego niż hodowli owiec, kupnie komputera niż traktora, czy programowaniu witryn internetowych niż sadzeniu ziemniaków. W ten oto sposób udział rolnictwa w tworzeniu PKB oraz w strukturze zatrudnienia systematycznie malał. I można byłoby postawić niemałą sumkę, iż ten proces będzie postępował w przyszłości. Można by, gdybyśmy nie weszli do Unii Europejskiej.

Wraz z akcesją Polski do struktur wspólnot europejskich stanęliśmy przed zmianami, które mogą zaburzyć dotychczasowa ścieżkę rozwoju polskiej gospodarki. Paradoksalnie środki, które miały wprowadzić Polskę do grona państw najlepiej rozwiniętych mogą zepchnąć ją w otchłań krajów zacofanych. Fundusze strukturalne, bo o nich mowa, stanowić będą poważny zastrzyk kapitału (ok. 1% PKB rocznie) dla złaknionej funduszów inwestycyjnych polskiej gospodarki. Ten fakt jest bezsporny. Pozostaje tylko pytanie gdzie te fundusze trafią? Spośród około 12 mld euro, które mają napłynąć do Polski do końca 2008 r. blisko połowa skierowana jest na sektor rolny. Większość środków skierowanych do rolników są tak zwane fundusze łatwo dostępne, czyli nie wymagające strategicznego planowania, czy przygotowywania biznesplanów. Oznacza to, iż w najbliższych latach nastąpi niespotykany, chyba od XVI wieku, napływ pieniądza do sektora rolnego. Nie trudno domyślić się konsekwencji. Rezolutni rolnicy nie zamienią tatrzańskiej hali na wyciąg narciarski, tylko zwrócą się po kasę na hodowlę owiec. Przestaną inwestować w sprzęt komputerowy a zaczną kupować traktory. Nie pójdą na studia z informatyki, a skorzystają z programów dla młodych rolników. Poprzez sztucznie zmienione warunki środki produkcji, które przez ostatnie lata przepływały z rolnictwa w stronę bardziej efektywnych rodzajów działalności, teraz zawrócą obracając w niwecz skutki wolnorynkowych procesów.

Główną przyczyną powyższych zaburzeń jest swoistego rodzaju asymetria pomiędzy państwami dawnej 15 a nowymi członkami. Aktualnie funkcjonujący parytet podziału środków został skrojony na miarę państw, w których rolnictwo odgrywa drugoplanową rolę. Teraz w jego ramy dostaje się Polska, z sektorem rolnym zatrudniającym około 20% ogółu pracujących. Jak powiedziano na wstępie przyczyn tej sytuacji należy szukać gdzieś w mrokach XVI wieku.

Oczywiście, nie grozi nam żadna katastrofa. Wręcz przeciwnie, życie na wsi ulegnie diametralnym zmianom. Podwyższy się efektywność produkcji i jakość wyrobów. Rolnicy podniosą standard życia. Część Polaków na powrót wróci do ziemskiego stylu życia. A potem znowu znajdziemy się na kartoflisku.