Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Polska Maciej Jarecki: Nie drażnijmy Litwinów! (komentarz)

Maciej Jarecki: Nie drażnijmy Litwinów! (komentarz)


09 październik 2007
A A A

Co łączy pseudokibiców Legii Warszawa i ministra gospodarki Piotra Woźniaka? Ich oddziaływanie na stosunki polsko - litewskie. Oddziaływanie zdecydowanie negatywne.
Polska stoi przed historyczną szansą ułożenia dobrych relacji z Litwą. O tym, że w naszych bilateralnych stosunkach nastąpił znaczny postęp świadczy choćby to, że członkowie mniejszości polskiej współrządzą w Wilnie, Litwini sprzedali Orlenowi Możejki, oraz fakt zawarcia wstępnego porozumienie o wspólnej budowie elektrowni atomowej Ignalina II. Litwini zaczęli patrzeć na nas bardziej ufnie. Powoli zapominano błąd polskiej dyplomacji z początku lat 90., gdy Polska nie kwapiła się z uznaniem odrodzenia niepodległej Litwy. Z uznaniem niezawisłości ojczyzny Jagiełły zwlekaliśmy bowiem aż półtora roku, podczas gdy Ukrainę uznaliśmy jako pierwsi - niespełna dobę po proklamacji niepodległości.
 
Stosunki polsko-litewskie powoli, acz konsekwentnie szły w kierunku pojednania i strategicznego partnerstwa. Dwa wydarzenia zachwiały ten proces. W lipcu br. kibole Legii wywołali zamieszki na stadionie Vetry, a później na ulicach Wilna. Wybryk pijanych pseudokibiców sprawił, że wileńscy restauratorzy rozważali wywieszenie kartek „Polaków nie obsługujemy”, natomiast w prasie litewskiej i w rozmowach zwykłych ludzi odżyło słowo „Żeligowski”, nazwisko-symbol polskich pretensji do Wileńszczyzny.

Zachowanie pijanych półgłówków można jakoś naszym sąsiadom wytłumaczyć. Pamięć o zajściu zniknie, choć wciąż przypominają o nim hasła namalowane przez kibiców na murach litewskiej stolicy. Trudniej natomiast będzie zatrzeć fatalne wrażenie jakie pozostało po wizycie szefa resortu gospodarki. Minister na spotkaniu ze swoim litewskim odpowiednikiem oświadczył, że budowa mostu energetycznego Ełk-Alytus opóźni się, jeśli Polska nie będzie otrzymywać więcej energii z elektrowni atomowej Ignalina II, której uruchomienie jest planowane na 2015 rok.

W 2009 r. Litwini planują zamknąć ostatni reaktor Ignaliny pierwszej. Oznacza to, że w latach 2009-2015 będą zmuszeni do importowania dużych ilości energii. Jednym z głównych źródeł zaopatrzenia w energię ma być Polska, a drogą transportu prądu wspomniany już most energetyczny.

Wypowiedź Piotra Woźniaka nasi sąsiedzi odczytali w następujący sposób: „albo zwiększycie nasz udział w Ignalinie, albo kilka lat posiedzicie nocami przy świeczkach”. Moim zdaniem to niedopuszczalny szantaż. Nic dziwnego, że prezydent i premier Litwy odwołali swoje spotkania z Panem Woźniakiem. Wypowiedź ministra może bardzo zaszkodzić stosunkom polsko-litewskim. Miejmy nadzieję, że prezydentowi RP, w czasie wizyty w Wilnie, uda się przynajmniej częściowo naprawić to, co zepsuł minister gospodarki.

Historyczna szansa zbudowania strategicznego sojuszu z Litwą powinna być priorytetem polskiej polityki zagranicznej. Zwłaszcza, że obszarem partnerstwa jest energetyka - kwestia niezwykle dla naszego kraju istotna. Litwini to nieliczny, lecz dumny naród. Nie zbudujemy z nimi żadnego sojuszu wywołując zamieszki czy stosując szantaż. Powinniśmy robić wszystko, by przełamywać stereotyp „warchołów” i „polskich panów”. Pseudokibicom Legii i Panu Woźniakowi udało się coś dokładnie odwrotnego.