Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Polska Raport psz.pl: Polityka zagraniczna według partii politycznych

Raport psz.pl: Polityka zagraniczna według partii politycznych


11 październik 2007
A A A

Kierowanie polityką zagraniczną państwa to jedno z najistotniejszych, jeśli nie najważniejsze, z zadań każdej władzy. Od jej umiejętnego prowadzenia zależy w dużym stopniu jakość życia obywateli państwa, jego polityczna niezależność, terytorialna niepodzielność a czasem - wręcz jego przetrwanie. Jest to więc kwestia wymagająca szczególnej uwagi ze strony opinii publicznej. W związku ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi Portal Spraw Zagranicznych psz.pl podjął próbę przedstawienia programu polskich partii politycznych wobec wybranych zagadnień z zakresu polityki zagranicznej RP.

 

Przez długi czas w kwestii tej panował szeroko na poły legendarny „partyjny konsens w sprawach polityki zagranicznej”. Najważniejsze ugrupowania polityczne, czy to postsolidarnościowe czy postkomunistyczne, zgadzały się w kwestii najważniejszych jej celów – wstąpienia do NATO, integracji ze strukturami europejskimi, pogłębiania sojuszu z USA czy wreszcie wspomagania zbliżenia byłych republik postsowieckich do struktur zachodnich. Obecnie konsensus ten należy jednak do przeszłości. Od 2001 r. silną pozycję na polskiej scenie politycznej zajmują dotychczas marginalizowane ugrupowania antyestablishmentowe, z własnymi poglądami na politykę zagraniczną. Co ważniejsze jednak, osiągnięcie najważniejszych celów jakimi było wstąpienie do NATO i UE sprawiło, że zniknęły kwestie najbardziej chyba łączące polityków przeciwnych opcji politycznych. Dziś spierają się oni o to jak powinny wyglądać stosunki polsko-niemieckie, jaką politykę prowadzić na łamach UE, czy wycofać wojska z Iraku i Afganistanu itp.

Konsensus zachował się chyba tylko w jednej sprawie - wszystkie partie polityczne po macoszemu traktują w swych kampaniach wyborczych sprawy polityki zagranicznej. W żadnym z analizowanych przez nas programów wyborczych sprawy polityki zagranicznej nie zajęły więcej niż kilka stron, a politycy żadnej z opisywanych przez nas partii nie znaleźli czasu by odpowiedzieć na nasze pytania. Żadne z zagadnień z zakresu polskiej polityki zagranicznej nie stało się też przedmiotem poważniejszej debaty wyborczej.

Portal Spraw Zagranicznych zdecydował się na publikację raportu wychodząc z założenia, że będzie on wyrazem społecznej kontroli nad jednym z najważniejszych obszarów działalności władzy. Nie wartościujemy żadnego z analizowanych przez nas programów wyborczych – to pozostawiamy naszym czytelnikom.

Życzymy przyjemnej lektury!

{mospagebreak} 

Jaka Europa?

Niemal każda partia polityczna poświęca tematyce unijnej centralne miejsce w swoim programie politycznym. Dostrzegana jest szansa związana z wykorzystaniem funduszy unijnych, przy jednoczesnej próbie zdefiniowania naszej aktywności politycznej w zjednoczonej Europie.

Europejski program Platformy Obywatelskiej, której europosłowie wschodzą w skład Europejskiej Partii Ludowej rozpoczyna się od określenia dwóch podstawowych fundamentów polskiej polityki zagranicznej – NATO oraz UE, która jest głównym priorytetem polskiej dyplomacji według PO. „Punktem ciężkości polityki zagranicznej Rzeczypospolitej powinna być Europa, a w szczególności Unia Europejska”. Odpowiedź na pytanie jak najszybciej dogonić w poziomie rozwoju państwa „starej Unii”  powinna definiować aktywność państwa polskiego wewnątrz zjednoczonej Europy. Skuteczne wykorzystanie funduszy unijnych, odzyskanie opinii lidera przemian w regionie oraz dołączenie do grupy liderów UE m.in. poprzez wsparcie nowego traktatu konstytucyjnego, który „zapewni konsolidację instytucjonalną Unii Europejskiej” to główne zadania Polski według PO.

Inaczej rolę Polski w Unii Europejskiej widzi Prawo i Sprawiedliwość, które uważa, iż celem polskiego państwa powinno być „wypracowanie silnej pozycji Polski w rozszerzonej UE, umocnienie polityki solidarności państw członkowskich oraz wspieranie dalszego rozszerzenia na Wschód”. Odmiennie od Platformy PiS stoi na stanowisku, iż projekt Konstytucji dla Europy jest szkodliwy dla Polski, gdyż „przekazuje zbyt wiele nowych kompetencji instytucjom unijnym”, „znosi mechanizm nicejski i wprowadza system podejmowania decyzji premiujący najsilniejsze państwa UE” co w konsekwencji „prowadzi do osłabienia politycznej pozycji Polski”.
Różnice te wypływają z odmiennej wizji przyszłości integracji europejskiej. O ile PiS postrzega UE jako „Europę narodów”, w której państwo oraz suwerenność narodowa będą podstawowymi oraz niezmiennymi zasadami integracji, o tyle Platforma podkreśla znaczenie zasady solidarności oraz aktywne poparcie dla dalszego procesu pogłębiania integracji europejskiej połączone z działaniami zmierzającymi do utrzymania znaczącego wpływu Polski na procesy decyzyjne wspólnoty.

Odmienność poglądów znajduje swoje odzwierciedlenie w stanowisku dotyczącym próby reanimacji traktatu konstytucyjnego. PO pozytywnie odnosi się do pomysłu utworzenia urzędu ministra spraw zagranicznych UE. „Unia powinna uzyskać zdolność koordynowania zadań polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz ich realizacji”. Jednocześnie podkreślana jest zasada solidarności państw członkowskich, jako niezbędny element integracji. Przejawem tej solidarność ma być budżet Unii, który zakłada szeroką pomoc dla słabszych państw. Platforma stara się również uczestniczyć w wypracowaniu koncepcji UE, która określi rolę Polski. Sformułowanie pomysłu głosowania pierwiastkowego, które jest następstwem rezygnacji z hasła „Nicea albo śmierć” stało się głównym postulatem PO, który został przejęty przez rząd Jarosława Kaczyńskiego podczas szczytu brukselskiego w czerwcu 2007 roku.

Prawo i Sprawiedliwość do kwestii traktatu podchodzi zdecydowanie bardziej sceptycznie. Sprzeciw tej partii wywołuje m.in. wyższość prawa unijnego nad krajowym, czy też kwestia ustanowienia unijnego ministra spraw zagranicznych. „Pragniemy przywrócić unijnej polityce wymian solidarnościowy, wyrażający się nie tylko przeciwstawianiem się hegemonistycznym dążeniom najsilniejszych państw UE”. Nieodzownym elementem europejskiego programu PiSu jest postulat zachowania jak największego wpływu państw narodowych na proces integracji. Jak stwierdził premier Jarosław Kaczyński podczas swojego inauguracyjnego expose „musimy w ramach rozwiązań Unii Europejskiej zachować możliwość podejmowania własnych decyzji”. Podkreślenie znaczenia przyjęcia Ukrainy do UE, zapewnienie powrotu Europy do chrześcijańskich korzeni oraz obrona systemu nicejskiego to podstawowe postulaty europejskiej polityki Prawa i Sprawiedliwości.

Pomimo wyraźnie zaznaczonego w programie postulatu obrony rozwiązań nicejskich, rząd polski zaakceptował kompromis na brukselskim szczycie w czerwcu 2007, który przewiduje, iż Nicea przestanie obowiązywać w 2017 roku, w zamian za co Polska uzyskała tzw. mechanizm z Joaniny. Poza tym obecny rząd mocno akcentuje „zachowanie niezależności – w ramach wspólnego rynku – polskiej polityki gospodarczej”. Niezmiernie ważne dla partii Jarosława Kaczyńskiego jest zdefiniowanie obecności Polski w NATO przez pryzmat Unii Europejskiej. „Postulujemy (…) uznanie stosunków transatlantyckich za najważniejszy czynnik europejskiej polityki bezpieczeństwa”.

Zupełnie inaczej kwestię relacji Polska-Unia Europejska postrzega koalicja Lewica i Demokraci, która politykę obecnego rządu określa jako nacjonalistyczną oraz egoistyczną. Według Lewicy i Demokratów Unia Europejska jest jednym z trzech filarów polskiej polityki zagranicznej. Swoją proeuropejskość LiD podkreśla przede wszystkim poprzez poparcie dla najważniejszych projektów wspólnoty. „Polską strategią powinno być wpisywanie się w rdzeń polityczno – gospodarczy Unii Europejskiej. Musimy znaleźć się w strefie Schengen oraz przyjąć wspólną walutę”.  Lewica z oburzeniem przyjęła również odrzucenie przez rząd europejskiej Karty Praw Podstawowych. "Fakt, że Polska zgłasza zastrzeżenia do Karty jest niepokojący, choćby w kontekście zgłaszanych zastrzeżeń do traktowania mniejszości seksualnych w Polsce" - powiedział Andrzej Szejna (SLD). W ramach administracji rządowej LiD proponuje utworzenie Sekretariatu Europejskiego przy premierze, który miałby za zadanie wspierać merytorycznie europejską politykę szefa rządu. Oprócz tego proponowana jest reforma Ministerstwa Spraw Zagranicznych. „Wsparciem dla Sekretariatu Europejskiego powinien stać się pion europejski w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, powstały w rezultacie połączenia z Urzędem Komitetu Integracji Europejskiej”.

W kwestii postrzegania UE centrolewica opowiada się za pełną integracją, której efektem będzie powstanie jednego organizmu państwowego. Bardzo wyraźny akcent kładzie się na budowę „Europy socjalnej” , która jednocześnie „zapewni warunki do pełnej mobilności na rynku pracy”.  LiD opowiada się również za urynkowieniem Wspólnej Polityki Rolnej, przeciwstawiając się jednocześnie jej unarodowieniu.

Konstytucja europejska jest uważana przez centrolewicę, jako niezbędny krok dla dalszej integracji. LiD składa się z czterech proeuropejskich partii, które w Parlamencie Europejskim wchodzą w skład Partii Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (Demokraci) oraz  Partii Europejskich Socjalistów (SLD, SDPL).  Odmiennie od PO i PiSu Lewica i Demokraci nie popierali polskiego postulatu, by system podwójnej większości zastąpić systemem głosowania pierwiastkowego. Według centrolewicy takie działanie naraża Polskę na izolację w UE, co spowodowałoby marginalizację. Jak stwierdził prof. Geremek groźba zerwania szczytu europejskiego w czerwcu 2007 spowodowała „ryzyko izolacji Polski na scenie europejskiej”.

Podczas debaty sejmowej dotyczącej polskiej propozycji głosowania pierwiastkowego przewodniczący SLD Wojciech Olejniczak stwierdził, odmawiając poparcia temu pomysłowi, iż „Europie potrzebny jest nowy traktat konstytucyjny, potrzebny jest dla jej dobrego rozwoju, potrzebny jest dla obywateli UE”.

Po przeciwnej stronie sceny politycznej znajdują się dwaj niedawni koalicjanci PiSu. Liga Polskich Rodzin określana jest jako najbardziej eurosceptyczna partia w polskim parlamencie. Nie do przyjęcia dla LPR jest Traktat Konstytucyjny, który jest postrzegany przez tą partię jako prosta „droga do jednolitego europejskiego państwa”. Podczas szczytu unijnego LPR wspierał polski rząd, który groził wetem w przypadku braku zrozumienia dla swoich argumentów. „Zawsze byliśmy przeciwni traktatowi, bo on zagraża naszej suwerenności. A to jest dla nas sprawa fundamentalna" - powiedział poseł Ligi Paweł Strąk w "Życiu Warszawy".

Podobne stanowisko LPR zajęła w sprawie Karty Praw Podstawowych popierając rząd Jarosława Kaczyńskiego, który odrzucił możliwość jej przyjęcia. Jak stwierdził Mirosław Orzechowski (LPR) „Karta Praw Podstawowych jest zagrożeniem dla polskiej rodziny”. Innym elementy antyeuropejskiej postawy LPR jest sprawa przyjęcia wspólnej waluty. Liga Polskich Rodzin jest zdecydowanie przeciwna zastąpienia złotówki przez euro. Partia zainicjowała ogólnopolską kampanię w obronie złotówki, apeluje również do najwyższych władz, by przyjęcie euro zostało poprzedzone referendum.

Podobne stanowisko w stosunku do Unii Europejskiej prezentuje Samoobrona. Jeszcze w trakcie trwania negocjacji akcesyjnych partia Andrzeja Leppera krytykowała wejście do UE, twierdząc, że warunki są wyjątkowo niekorzystne dla Polski. „(…)wg wynegocjowanych warunków Polska będzie trwale płatnikiem netto do UE, czyli to my z własnych, skromnych zasobów mamy dofinansowywać gospodarki Niemiec, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii i innych członków UE.” Dlatego też stały elementem politycznych wystąpień Andrzeja Leppera jest domaganie się renegocjacji  warunków akcesji, głównie w pięciu obszarach: kwot produkcyjnych, sprzedaży ziemi, dopłat bezpośrednich, swobody podejmowania pracy, polityki gospodarczej. Postrzeganie UE przez Samoobronę jest zasadniczo podobne do europejskiej wizji  Prawa i Sprawiedliwości oraz Ligi Polskich Rodzin. „Opowiadamy się za ewolucją Unii Europejskiej w kierunku Europy Ojczyzn, Europy Narodów - a więc takiej Europy, o jakiej mówił kiedyś Charles de Gaulle i Margaret Tatcher (pisownia oryginalna – przyp. AP), a której obecnie promotorem jest Ojciec Święty, Jan Paweł II. Taka Europa to związek państw narodowych, ściśle ze sobą współpracujących gospodarczo, militarnie i politycznie, lecz zachowujący tożsamość poszczególnych narodów.” Będąc w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Samoobrona zaprezentowała dość wstrzemięźliwą postawę wobec polskiej propozycji głosowania pierwiastkowego. Wicepremier Lepper poparł polskie starania dotyczące tej inicjatywy, zaznaczył jednocześnie, iż Polska nie powinna „umierać za pierwiastek”.

Adrian Prusik

{mospagebreak} 

 
Stosunki z Niemcami w programach polskich partii politycznych

Architekci polskiej polityki zagranicznej zawsze traktowali stosunki z Niemcami ze szczególną uwagą i tak pozostało do dziś. Trudno się zresztą temu dziwić, gdyż RFN jest dla Polski czymś więcej niż tylko państwem sąsiednim. Niemcy są dziś naszym sojusznikiem w NATO, największym partnerem gospodarczym, razem pozostajemy też członkami Unii Europejskiej. RFN jest poza tym, last but not least, najsilniejszym gospodarczo i politycznie państwem w regionie.

Polska dyplomacja może mówić o sukcesie, gdyż, jak słusznie zauważają badacze i politycy, na przestrzeni wieków stosunki polsko-niemieckie nigdy nie układały się tak dobrze, jak po 1989 r. W ciągu ostatnich pięciu lat na tym idyllicznym wizerunku pojawiły się jednak poważne rysy. Konflikt w sprawie udziału Polski w wojnie w Iraku, ciągnące się od kilku lat spory w sprawie konstytucji europejskiej, sprawa „Gazociągu Bałtyckiego” – to wszystko popsuło kontakty na linii Warszawa-Berlin. Dodać do tego należy jeszcze wciąż powracające i odbierane niezwykle emocjonalnie spory o interpretację naszej najnowszej historii. Mówić o polsko-niemieckiej „zimnej wojnie” jest jeszcze za wcześnie ale nie da się ukryć, że waga oraz stan obecnych stosunków z Niemcami nie pozwala na to by zgodnie z zasadą „jakoś to będzie” pozostawić je samopas. Spójrzmy więc jakie spojrzenie na problem stosunków z Berlinem prezentują w swych programach najważniejsze polskie partie polityczne.

„Twardo i nieustępliwie”

W oficjalnym programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości Niemcy są wspomniane bezpośrednio zaledwie raz – w kontekście sytuacji polskiej mniejszości w tym kraju. Niemniej jednak, w wielu miejscach znajdziemy w nim odniesienia do dzisiejszych problemów we wzajemnych stosunkach, choć słowo „Niemcy” nie jest używane bezpośrednio.

PIS negatywnie ocenia dotychczasowy dorobek stosunków polsko-niemieckich i działania poprzednich rządów w tej sprawie. „Powierzchowność działań i świadome pomijanie tematów kontrowersyjnych we współpracy bilateralnej…”, czytamy, „…doprowadziły do spiętrzenia problemów, z którymi ten i następne rządy będą konfrontowane”. „Potencjał zagrożenia rewizjonistycznego każe zastanowić się nad sensem prowadzenia wieloletniej polityki pojednania i dobrego sąsiedztwa” brzmi konkluzja.

W tekście dużo uwagi poświęca się zwłaszcza roszczeniom wysuwanym pod adresem Polski przed międzynarodowymi trybunałami oraz: „działaniom o charakterze rewizjonistycznym, fałszującym prawną i moralną odpowiedzialność za tragiczne konsekwencje II wojny światowej”. Można rozumieć te słowa na wiele sposobów, jednak jako że przycichły ostatnio spory z organizacjami żydowskimi oraz polsko-ukraińskie i polsko-litewskie konflikty o interpretację najnowszej historii, to autorzy programu niemal na pewno mają tu na myśli Niemcy. PIS, jak czytamy w programie, „…udowadnia, że potrafi prowadzić twardą i nieustępliwą politykę przeciw rewizjonistom” oraz obiecuje prawne zabezpieczenie Polski i jej obywateli przed składanymi przez organizacje przesiedleńcze pozwami.

PIS zapowiada również dalsze działania przeciwko „zdominowaniu Unii przez państwa najsilniejsze, najbardziej ludne i najpotężniejsze ekonomicznie” (czyt. Niemcy), podkreślając jednak, że u podstaw tych działań „...nie leży niechęć do tych państw”, lecz przywiązanie do idei „solidarności europejskiej”. Partia braci Kaczyńskich zapowiada też, iż będzie się domagać „respektowania prawa polskiej mniejszości w Niemczech w zakresie nauczania języka polskiego jako ojczystego i pielęgnowania polskiej kultury”.

Przedstawione w programie pomysły PIS na stosunki z Berlinem, można więc w zasadzie streścić jednym zdaniem – twarda polityka wobec zachodniego sąsiada powinna być kontynuowana. Nie jest to zresztą niespodzianka, gdyż politycy PIS zarówno w tracie pobytu w ławach opozycyjnych jak i podczas swych dwuletnich rządów zawsze postulowali twardszą politykę wobec Niemiec. Jarosław Kaczyński był jednym z inicjatorów uchwalonej w 2004 r. tzw. „uchwały reparacyjnej”. Jego brat Lech jako prezydent Warszawy zainicjował z kolei akcję, w ramach której władze miast zrujnowanych w wyniku hitlerowskiej okupacji powołały ekspertów, mających wycenić wojenne straty. Później, gdy PIS zwyciężył wybory, podtrzymywał sprzeciw wobec idei Centrum Przeciwko Wypędzeniom oraz deklarował, że Niemcy powinny w ramach międzynarodowej umowy raz na zawsze zrezygnować z wszelkich roszczeń.  Podtrzymywano również sprzeciw wobec pomysłu budowy Gazociągu Bałtyckiego i tym zapisom Traktatu Konstytucyjnego dla Europy, które faworyzowały duże państwa, takie jak Niemcy.

Twardo, lecz układniej?

Program Platformy Obywatelskiej – najsilniejszej z partii opozycyjnych – bardzo ogólnikowo odnosi się do problemów polskiej polityki zagranicznej, w tym stosunków z Niemcami. W oficjalnym programie wyborczym tej partii możemy przeczytać jedynie, że „Strategiczne więzi i dobry klimat stosunków z naszym zachodnim sąsiadem – Niemcami -  mają znaczenie nie tylko dla naszych obu narodów. Są one ważne w kontekście transatlantyckim oraz odnośnie do stosunków UE z Ukrainą i Rosją. Będziemy dążyć do tego, aby Niemcy były naszym kluczowym partnerem w sprawach europejskich i atlantyckich”. W programie zwraca się też uwagę na konieczność kontynuowania dialogu i współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego. W programie nie ma więc jak widać zbyt wielu konkretów. W tej sytuacji chcąc ocenić poglądy polityków PO na stosunki polsko-niemieckie należy przyjrzeć się wypowiedziom polityków tej partii oraz realnie podejmowanym przez nich działaniom.

PO często bywa określana jako partia proniemiecka, m.in. ze względu na jej bliskie kontakty z niemieckim CDU (zwłaszcza na forum Parlamentu Europejskiego) oraz bliskie stosunki łączące jej lidera Donalda Tuska z kanclerz Angelą Merkel. Politycy Platformy nie raz wskazywali również na konieczność utrzymywania dobrych stosunków z zachodnim sąsiadem. W czerwcu 2007 r. w wypowiedzi dla „Sygnałów dnia” Tusk zarzucił wręcz braciom Kaczyńskim „cyniczne wywoływanie w Polsce antyniemieckiej histerii”.

Trudno jednak mówić o Platformie jako o partii proniemieckiej skoro w najbardziej drażliwych dla wzajemnych stosunków sprawach znajdowała się zwykle na przeciwnym biegunie niż Berlin. Posłowie Platformy poparli m.in. udział Polski w interwencji w Iraku, „uchwałę reparacyjną” z 2004 r., rzucili (Jan Rokita) hasło „Nicea albo śmierć”, by wreszcie przed tegorocznym berlińskim szczytem UE poprzeć twarde stanowisko rządu w sprawie tzw. pierwiastkowego systemu podejmowania głosów w Radzie Unii Europejskiej. Również w sprawie idei Centrum Przeciwko Wypędzeniom i wysuwanym przeciw Polsce roszczeniom tzw. „wypędzonych” Platforma zajmowała niewiele łagodniejsze stanowisko niż PiS. Jak stwierdził bowiem Donald Tusk: „w stosunkach polsko – niemieckich potrzeba jest zdecydowanie mniej rozmów o „kiczu pojednania”, a więcej poważniej rozmowy o różnicy interesów. Ważne wydaje się też podjęcie zobowiązania zawieszenia jakichkolwiek roszczeń finansowych za okres II wojny”. Wedle jego słów w Polsce nie może być ustępstw, jeśli chodzi o pamięć, ale trzeba też ciągle wnikliwie badać historię i szukać prawdy. „Mamy prawo mówić o tym coraz głośniej i uzasadniać nasz niepokój” (wystąpienie na konferencji „Pamięć i polityka zagraniczna”, Warszawa, 28.06.2005).

Słowom tym wtórował Bronisław Komorowski, mówiąc iż „Trzeba (…) bronić interesów polskich obywateli przed bezzasadnymi roszczeniami obywateli niemieckich poprzez działania zmierzające do zmiany doktryny prawnej państwa niemieckiego, tak by ostatecznie uznało ono, że roszczenia jego obywateli nie mają żadnych podstaw prawnych” (debata wyborcza zorganizowana w październiku br. przez Gazetę Wyborczą).
Jakie więc działania zamierza podjąć PO w dziedzinie stosunków polsko-niemieckich? Bronisław Komorowski na wspomnianej wcześniej konferencji powiedział, iż: „Nie ma sensu dąsać się na Niemców i tupać nogami”. Te słowa zdają się mi symbolizować postawę PO: mniej wzajemnych połajanek, więcej przyjaznych gestów, lecz w konkretach - polityka niewiele bardziej kompromisowa niż ta w wykonaniu PIS.

Czas na zmiany?

Zupełnie inne stanowisko w porównaniu z poprzednio opisanymi partiami prezentuje koalicja Lewica i Demokraci. W jej oficjalnym programie wyborczym widnieje czytelna zapowiedź, że: „Trzeba odejść od antagonizowania Niemiec w stosunkach dwustronnych…”, gdyż „…Niemcy w silnej i pomyślnie jednoczącej się Europie nie będą dla Polski zagrożeniem, ani w sensie polityczno-militarnym, ani też ekonomicznym”. We wrześniu 2007 r. politycy SLD gościli w Berlinie, gdzie zaproponowali kolegom z niemieckiej SPD „lewicową alternatywę stosunków polsko-niemieckich”. Jak napisano później w komunikacie ze spotkania „…Koalicja Lewica i Demokraci zamiast polityki konfrontacji i nienawiści prezentowanej przez obecny rząd chcą prowadzić politykę dialogu - współpraca zamiast konfrontacji. Nie chodzi o unikanie trudnych tematów, ale o szukanie rozwiązań” („Olejniczak proponuje Niemcom współpracę”, gazeta.pl, 17.09.2007).

Zdaniem polityków lewicy winę za ostatnie problemy we wzajemnych stosunkach ponosi więc przede wszystkim rząd PISu, gdyż, jak czytamy w oficjalnym programie wyborczym: „fobie i kompleksy przywódców PIS, ich brak konstruktywnych inicjatyw i pozytywnej aktywności w polityce zagranicznej oraz niezdolność do realistycznej oceny sytuacji międzynarodowej…” spowodowały, że „…polsko-niemiecki dialog polityczny jest bliski wymarcia”.

Jakie lekarstwo widzi na to lewica? Jej zdaniem „priorytetowo należy potraktować poprawę stosunków z naszym zachodnim sąsiadem” i odbudować klimat wzajemnego zaufania. „Tam…”, z kolei, „…gdzie istnieją jakiekolwiek punkty czy obszary sporne we wzajemnych relacjach polsko-niemieckich (szczególnie o podłożu historycznym), należy prowadzić z Niemcami intensywny dialog polityczny w duchu partnerstwa i współpracy, a więc w dobrej woli”. Tezy zawarte w programie LiD potwierdził podczas wspomnianej już wcześniej debaty wyborczej Dariusz Rosati, którego zdaniem „Nie można (…) dopuścić do tego, by stosunki dwustronne z najważniejszym partnerem Polski w Europie zatruwały marginalne sprawy, niezależnie od ich drażliwości czy ładunku emocjonalnego”. Jego zdaniem „Błędem jest przenoszenie stosunków cywilnoprawnych czy prywatnych na poziom stosunków międzypaństwowych z Niemcami”. Widać więc wyraźnie, iż lewica postuluje wstrzemięźliwe stanowisko wobec roszczeń majątkowych wysuwanych przez niektóre niemieckie środowiska i osoby prywatne oraz nie eskalowanie konfliktów na temat interpretacji najnowszej historii.

W tym celu na wspomnianym już spotkaniu liderów SLD z politykami SPD, politycy polskiej lewicy zaproponowali podjęcie pracy na rzecz budowy nowoczesnej świadomości historycznej młodzieży poprzez m.in. wydanie wspólnego podręcznika historii. SLD podkreśla także wagę kontaktów międzyludzkich, realizowanych m.in. poprzez współpracę samorządów lokalnych. Najważniejszym, zdaniem polityków lewicy miejscem, gdzie powinna się realizować wspólnota polsko-niemiecka pozostaje Unia Europejska. („Olejniczak proponuje Niemcom współpracę”, gazeta.pl, 17.09.2007).

„Nie rzucim ziemi…”

Najbardziej radykalną postawę wobec Niemiec prezentuje Liga Polskich Rodzin. Trudno się zresztą temu dziwić skoro partia ta odwołuje się do spuścizny Endecji - tradycyjnie niechętnej wobec Niemiec. Zdaniem polityków LPR nawet bracia Kaczyńscy są zbyt ugodowi wobec Berlina, gdyż „Prawo i Sprawiedliwość zgodziło się na konstytucję, która daje Niemcom dominację w Europie. Pan premier i PIS atakują cały czas Niemców, a w najważniejszej sprawie, czyli konstytucji europejskiej, zgodzili się na ich wszystkie postulaty” (Roman Giertych w wypowiedzi dla „Naszego Dzienika”, 21.08.2007).

Szczególnie ostro występuje LPR przeciwko niemieckim roszczeniom majątkowym. Posłowie Ligi byli inicjatorami tzw. „uchwały reparacyjnej” z 2004 r.  Z kolei w czerwcu 2007 r., gdy byli niemieccy właściciele odzyskali na drodze sądowej swój dom w mazurskiej wsi Narty, politycy LPR określili ją mianem „nowego Westerplatte”. Podczas zorganizowanej w Nartach konferencji prasowej posłowie Ligi podkreślili, że sprawa niemieckich roszczeń to podstawa relacji polsko-niemieckich i domagali się jednoznacznego uregulowania przepisów oraz zapewnienia środków z budżetu państwa na uporządkowanie spraw własnościowych domów należących w przeszłości do Niemców. Miesiąc później LPR zainicjowało akcję oflagowywania domów, które chcą odzyskać Niemcy.

LPR sprzeciwia się również bezkompromisowo idei budowy Gazociągu Północnego. Jak twierdzi jej europoseł Maciej Giertych: „Nie przestajemy mówić, że Gazociąg Północny jest inwestycją polityczną, absurdalną z ekonomicznego punktu widzenia, prowadzoną w ten sposób, by omijać Polskę” (wypowiedź dla PAP). Z inicjatywy Giertycha seniora powstała również internetowa strona www.stopthepipeline.eu, organizująca sprzeciw wobec idei budowy gazociągu na dnie Bałtyku.

LPR zwraca również dużą uwagę na sytuację polskiej mniejszości w Niemczech. Wobec nierównego, zdaniem polityków tej partii, statusu Polaków w Niemczech i Niemców w Polsce, LPR we wrześniu 2006 r.  wysunęło kontrowersyjny projekt zakładający zmianę ordynacji i odebranie mniejszościom narodowym w Polsce (de facto niemieckiej) przywilejów wyborczych.

Twarde stanowisko wobec niemieckich roszczeń majątkowych zajmuje również Polskie Stronnictwo Ludowe. Podczas Nadzwyczajnego IX Kongresu PSL (15.04.2007 r.) politycy tej partii wyrazili „…zaniepokojenie z powodu nasilających się żądań odszkodowań i pozwów do sądów o zwrot majątków dla Niemców…” i zaapelowali do rządu o zdecydowaną reakcję na „nieuprawnione roszczenia przesiedlonych”, „…większe zaangażowanie w stosunkach bilateralnych z Rządem Republiki Federalnej Niemiec, tak aby deklaracje Pani Kanclerz i innych wysokich urzędników niemieckich o niepopieraniu roszczeń przesiedleńców zamieniono w konkretne dokumenty władz niemieckich” i udzielenie obywatelom polskim oraz terenowej administracji wszelkiej niezbędnej pomocy organizacyjnej, prawnej i finansowej dla skutecznego oddalenia roszczeń. Zdaniem polityków PSL Polska powinna wykorzystać „pozycję wzmocnioną dzięki członkostwu w Unii do usunięcia wszystkich niedomówień w stosunkach polsko-niemieckich” (Deklaracja programowa Polskiego Stronnictwa Ludowego, 15.04.2007 r.).

Maciej Konarski

{mospagebreak}
 
Stosunki z Rosją w programach polskich partii politycznych

Polityka wschodnia zajmuje kluczowe miejsce w polskiej polityce zagranicznej od 1992 r. Utrzymanie w relacjach z Rosją statusu partnera jest zamierzeniem każdej ekipy rządzącej.
Ostatnie lata przyniosły drastyczne wręcz pogorszenie stosunków z naszym wschodnim sąsiadem. Nadchodząca kampania wyborcza rodzi więc pytanie jak poszczególne partie widzą przyszłą politykę wschodnią. Opierając się o ich programy wyborcze oraz wypowiedzi polityków można określić ich stosunek do Rosji oraz prognozować przyszłą współpracę.

Program Lewicy i Demokratów już w celach polityki zagranicznej wspomina o stosunkach z państwami sąsiedzkimi oraz regionem Europy Środkowej i Wschodniej. Partiom lewicowym zawsze zależało na dobrych stosunkach ze wschodnimi sąsiadami, na rozszerzaniu obszaru stabilności i integracji na wschód od naszych granic. Było to widoczne podczas koncyliacji ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego podczas pomarańczowej rewolucji na Ukrainie. LiD zaznacza jednak, że efektywność naszej polityki wobec Rosji będzie zależała od tego jakich mamy sojuszników w Europie i na świecie. Nasze uczestnictwo w Unii Europejskiej powinnyśmy wykorzystywać do budowania polskiej i europejskiej polityki wschodniej. Konieczne jest zbudowanie wewnątrz Unii lobby krajów myślących podobnie o polityce wschodniej czyli wymagać od Unii, aby wprowadziła  spójną i solidarna politykę wobec Rosji, nie tak jak się to odbywa do tej pory w postaci bilateralnych ustaleń między poszczególnymi państwami, a Rosją. Polska z kolei, podobnie jak na Ukrainie, powinna wspierać w Rosji przemiany demokratyczne i promować przestrzeganie praw człowieka. Przede wszystkim Polska powinna dojść do porozumienia z rosyjskimi elitami politycznymi, odrzucić „utarczki” historyczne i przyczynić się do strategicznego porozumienia i dialogu..

W programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości Rosja nie zasłużyła nawet na akapit. Rozdział polityka wschodnia istnieje, ale jest poświęcony w większości Ukrainie i NATO, trochę Litwie i Słowacji. Wspomina się o Rosji przy okazji bezpieczeństwa energetycznego i ekonomicznego oraz niepokoju jaki towarzyszy podpisaniu wbrew interesom Polski umowy na budowę gazociągu przez Bałtyk, pomiędzy Niemcami i Rosją. Program, podobnie jak program LiD-u, zwraca uwagę na angażowanie państw UE w Wymiar Wschodni i stworzenie spójnej polityki wobec Rosji. Przez ostatnie 2 lata mogliśmy obserwować przy okazji weta w sprawie rozpoczęcia negocjacji dotyczących podpisania nowej umowy o partnerstwie i współpracy czy embarga na polskie mięso, że rządy PiS-u rzeczywiście taka politykę realizowały. Podobnie jak LiD partia PiS chce popierać dążenia demokratyczne na wschód od Polski.

Wcześniej w expose minister spraw zagranicznych Anny Fotygi stosunki z Rosją znalazły się prawie na samym końcu z adnotacją „w centrum uwagi”. Pani minister wspomniała, że stosunki rosyjsko-polskie nie odpowiadają „naszym aspiracjom i oczekiwaniom”. Poprawa tychże stosunków wymaga cierpliwości i zmiany świadomości rosyjskich elit politycznych.
Premier Jarosław Kaczyński podkreśla z kolei (expose), jak bardzo chciałby, aby Polska stała się ważnym podmiotem europejskim, dodając, jak trudne jest to do zaakceptowania przez „wielkiego, wschodniego sąsiada, czyli Rosji”.

Programy LiD-u i PiS-u mimo odmienności ideowych są pod pewnymi względami podobne. Są to programy konkretne, przedstawiające swoją wizję świata. Mają odmienny stosunek do poziomu relacji z Rosją, PiS jest tu bardziej surowy wobec wschodniego sąsiada, ale obie partie zdają sobie sprawę z konieczności wypracowania na forum Unii spójnej polityki wobec Rosji. Także obie partie wspierają przemiany demokratyczne w Rosji i na Ukrainie

Program Platformy Obywatelskiej, tak jak i jej kampania wyborcza, jest nastawiona na negowanie działań PiS-u. Czyli polityka zagraniczna jest zła, nie wykorzystuje, nie operuje, nie jest prowadzona, nie spełnia… Służy zdobyciu lub utrzymaniu władzy koalicji rządzącej. Na temat Rosji mamy cztery zdania. W nich zawarta jest chłodna kalkulacja wobec Rosji, potrzeba cierpliwości w czasie rozmów, wyjaśnianie i eliminowanie napięcia. Program zwraca uwagę na konieczność kontynuowania stosunków gospodarczych, społecznych i samorządowych. PO w swoim programie uznaje za istotne nawiązywanie stosunków samorządowych. Według unijnej zasady subsydiarności taka polityka jest najkorzystniejsza, aczkolwiek jedno zdanie nie wyjaśnia koncepcji.

PO odrzuca „fatalizm historii” i wierzy w zbudowanie zdrowych stosunków z Rosją. Wiara w tym wypadku to stanowczo za mało, potrzebne jest działanie. Polska powinna przyjąć strategię długiego marszu, cokolwiek to według przedstawicieli PO oznacza. Donald Tusk poparł polskie weto w sprawie eksportu polskiej żywności do Rosji. Według Tuska Unia powinna wykazywać się elementarną solidarnością. PO jest także za stworzeniem jednolitej polityki wobec Rosji na forum UE. Przewodniczący PO zwracał uwagę na konieczność spotkania się prezydentów Polski i Rosji. Skrytykował także PiS za pogorszenie stosunków z Rosją. Tusk stawia na budowę równoprawnych i przyjaznych stosunków z Rosją, a nawet na włączeniu Polski w oś Berlin-Moskwa. Spokojna, stanowcza rozmowa z przedstawicielami Rosji powinna według przewodniczącego rozwiązać problemy polsko- rosyjskie.

Samoobrona jest raczej pozytywnie ustosunkowana do Rosji. Przewodniczący Andrzej Lepper zdaje sobie sprawę, że „przecież ta Rosja, do jasnego groma, głupia nie jest” (audycja „Salon polityczny Trójki”, 28.08.06), ma swój honor i się ceni. Andrzej Lepper zasłynął podczas sporu  w sprawie wprowadzenia embarga na polskie mięso przez Rosję. Wzywał do prowadzenia dialogu „jeden na jednego”, podczas gdy PiS skłaniało się bardziej ku pośrednictwu UE w tej sprawie. Później przewodniczący Lepper wspominał, że jednak kwestia embarga jest problemem także Unii. Suma sumarum Lepper był skory z polskiego weta w Unii się wycofać w imię wyższych celów. Jak w populistycznych partiach bywa poglądy zmieniają się w zależności od korzyści jakie partia w parlamencie może osiągnąć.

Polskie Stronnictwo Ludowe w swoim programie nie przedstawia konkretnych rozwiązań względem Rosji. Program „10x10” wspomina o przywróceniu dobrych relacji z najbliższymi sąsiadami w myśl zasady, że przyjaciół trzeba mieć blisko, a wrogów - jak najdalej. Przewodniczący Pawlak obiecuje przywrócenie dialogu z Rosją, rozmowy prowadzące do rozwiązania wszystkich drażniących kwestii. Należy odsunąć żelazną stanowczość, która prowadzi do niepotrzebnych konfrontacji, które z kolei uniemożliwia handel z Rosją. PSL jest także jak LiD i PiS zwolennikiem pełnienia przez Polskę pozycji lidera przy budowaniu Wymiaru Wschodniego w UE. Waldemara Pawlaka nie przeraża nawet kwestia bezpieczeństwa energetycznego, przecież mamy jako jedyny kraj w regionie własne źródła energii, ropę możemy sprowadzić z dowolnego kierunku, a energię zabezpieczyć węglem. Należy pozbyć się fobii na temat Rosji, ponieważ wymiana gospodarcza między naszymi państwami jest na zbyt wysokim poziomie, abyśmy mogli sobie pozwolić ją stracić. Pawlak zarzuca lewicy strach przed poważnym dialogiem z Rosją, a prawicy - dyktowanie jej warunków.

Agata Szostakiewicz

{mospagebreak}

Stanowiska wybranych partii politycznych wobec udziału polskich wojsk w misjach w Iraku i Afganistanie oraz kwestii budowy tarczy antyrakietowej i stosunków z USA.

Stanowiska partii politycznych w sprawie polskiego zaangażowania w misje stabilizacyjne w Iraku i Afganistanie należą bez wątpienia do  najważniejszych zagadnień z obszaru polityki zagranicznej. Ważnym problemem polskiej polityki bezpieczeństwa jest zagadnienie umieszczenia elementów tarczy antyrakietowej na terytorium Polski, który wpisuje się w znacznie szerszą kwestię stosunków z USA. Poniżej przedstawione zostaną stanowiska sześciu partii politycznych reprezentowanych w rozwiązanym Sejmie.

„Strategiczne partnerstwo” bez przeciwników

Zagadnienie bezpieczeństwa zajmuje ważne miejsce w programach partii politycznych. Wśród celów polskiej polityki zagranicznej na pierwszym miejscu Program PiS umieszcza utrzymywanie strategicznych więzi ze Stanami Zjednoczonymi (jako kluczowym sojusznikiem i głównym gwarantem bezpieczeństwa). Zwraca także uwagę na rolę Polonii amerykańskiej w umacnianiu więzi pomiędzy Polską i USA oraz zapowiada działania na rzecz zwiększenia obrotów handlowych i zniesienia wiz. Program PiS podkreśla znaczenie wzmacniania więzi transatlantyckich oraz działań na rzecz zwalczania terroryzmu międzynarodowego (podkreślając tu konieczność współpracy pomiędzy Europą i USA). Polska jako członek NATO – jedynego skutecznego i wiarygodnego Sojuszu – powinna odgrywać rolę państwa współtworzącego światową architekturę bezpieczeństwa.

Sojusz z USA program Platformy Obywatelskiej uznaje za równie ważny jak umacnianie pozycji Polski w Unii Europejskiej. PO zwraca uwagę na konieczność trzeźwego podejścia do tego sojuszu i dbałość o realne z niego korzyści. W interesie Polski leży współpraca zarówno w sektorze bezpieczeństwa jak i innych dziedzinach (zwłaszcza w sferze kontaktów gospodarczych). Konieczne jest utrzymanie polsko – amerykańskiego partnerstwa strategicznego.

Polska polityka bezpieczeństwa powinna być realizowana w ścisłej współpracy z USA i Unią Europejską. NATO pozostaje głównym gwarantem bezpieczeństwa Polski. Zaangażowanie NATO w utrzymanie bezpieczeństwa w skali globalnej musi być prowadzone selektywnie, tak aby nie narażać wiarygodności Sojuszu i nie dopuścić do osłabienia jego spoistości. Zaangażowanie militarne Polski poza granicami kraju nie powinno przekraczać realnych możliwości. Działania Polski na rzecz bezpieczeństwa w skali globalnej nie może ograniczać się tylko do wysyłania żołnierzy w zapalne punkty świata.

Program LiD podkreśla istotność relacji ze Stanami Zjednoczonymi, zwraca jednak uwagę na konieczność udziału Polski w realizacji Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa w ramach UE. Bezpieczeństwo międzynarodowe uznaje za niepodzielne, stąd konieczność dalszego zaangażowania w misje stabilizacyjne i pokojowe.

W kwestii szeroko pojętych stosunków z USA Liga Polskich Rodzin krytykuje PiS za brak zdecydowania w działaniu i niezrealizowanie obietnic składanych przed wyborami: „PiS będzie dążył do ustanowienia dwustronnego, formalnego sojuszu wojskowego ze Stanami Zjednoczonymi na wzór stosunków, jakie USA posiada ze swoimi  niektórymi specjalnymi sojusznikami”– mimo zaangażowania militarnego Polski umowa bilateralna z USA nie została podpisana” (poseł LPR Artur Zawisza, portal www.lpr.pl, 1 października 2007). Komentując wizytę prezydenta USA w Polsce poseł Wojciech Wierzejski powiedział: „Polska powinna umacniać swoją pozycję w Unii Europejskiej i na świecie poprzez zbliżenie ze Stanami Zjednoczonymi. Przed wizytą George'a Busha w Polsce poseł Ligi ocenił, że rola sojusznika USA wzmocni nas na arenie międzynarodowej.” (poseł LPR Wojciech Wierzejski, portal www.wp.pl, 8 czerwca 2007).

Wejście Polski do NATO program PSL uznaje za jeden z największych sukcesów transformacji. Silna pozycja Polski w UE i dobre stosunki z Rosją mają wg PSL uczynić z Polski silniejszego i bardziej wiarygodnego partnera USA.

Irackie i afgańskie dylematy

Zagraniczne misje wojskowe cieszą się w społeczeństwie coraz mniejszą popularnością co znalazło odbicie w deklaracjach programowych większości partii politycznych. Wycofanie polskich żołnierzy z Iraku zapowiada PO. B. minister obrony i wiceszef PO, Bronisław Komorowski zapewnia: „Jeśli wygramy, wycofamy polskich żołnierzy z Iraku”.
Ponadto wg Platformy polska misja w Afganistanie powinna zmienić swój charakter z bojowej na bardziej cywilny. Wg Komorowskiego „Rząd nieposiadający zaplecza parlamentarnego, nie ma mandatu do wysyłania polskich żołnierzy za granicę". („Dziennik”, 14 września 2007).

Również LiD opowiada się za podjęciem działań na rzecz wycofania wojsk polskich z Iraku do końca 2007 roku. „To, że podejmujemy zadania w Afganistanie, powinno znaczyć po prostu radykalne ograniczenie naszej misji w Iraku. Te misje angażują jednostki najlepsze, najlepszy sprzęt i najlepszych dowódców.” – powiedział były wiceminister obrony Janusz Zemke. Przedłużenie obecności wojsk polskich w Iraku i jednoczesne rozpoczęcie misji w Afganistanie doprowadzi Polskę na "krawędź wydolności wojskowej" (poseł SLD Janusz Zemke, portal www.sld.org.pl, 20 grudnia 2006).

Za powrotem polskich żołnierzy do kraju zdecydowanie opowiadają się Samoobrona i LPR. Samoobrona od początku była przeciwna zwiększaniu polskiego udziału w misji w Afganistanie: „Misje pokojowe, walka z terroryzmem i zobowiązania sojusznicze - jak najbardziej. Ale niekoniecznie Polska zawsze na pierwszej linii” (przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper, PAP, 19 września 2006). „Negatywnie oceniamy wszelkie próby uwikłania Państwa Polskiego w rozgrywki wojenne mające na celu uzyskanie globalnej hegemonii.” (Konwencja Sprawozdawczo-Programowa Samoobrony RP, przewodniczący konwencji Janusz Maksymiuk). Ponadto, rzecznik Samoobrony Mateusz Piskorski stwierdził: „żaden kolejny kontyngent nie może wyjechać ani do Afganistanu, ani do Iraku. (...) nie jest to nasza wojna, to nie jest wojna o polskie interesy”. Wg Piskorskiego decyzje ws. wysłania żołnierzy do Iraku i Afganistanu były podejmowane jednostronnie przez PiS (Mateusz Piskorski, konferencja prasowa Samoobrony, 14 sierpnia 2007).

Z kolei poseł LPR Wojciech Wierzejski odnosząc się do kwestii polskich misji wojskowych powiedział: „PiS bawi się władzą i bawi armią. To tragiczne dla Państwa i tragiczne dla losów polskich żołnierzy. Urządzają sobie absurdalne wojenki, defilady (...)”(15 sierpnia 2007). LPR, podobnie jak Samoobrona domaga się powrotu polskich żołnierzy do kraju
PSL zwraca uwagę na konieczność zmiany charakteru polskich misji wojskowych poza granicami kraju: „warto byłoby zastanowić się, czy Polska nie powinna zmienić rodzaju zaangażowania (...) większe środki należy poświęcić (...) na szkolenie miejscowych sił, a nie udział ten bezpośredni interwencyjny” (poseł Marek Sawicki, członek Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego, Polskie Radio Program 1, 11 września 2001).

Nadzwyczajny Kongres PSL obradujący w kwietniu 2007 odniósł się do kwestii zaangażowania polskich sił zbrojnych w misje zagraniczne: „Uważamy, że budżet naszego kraju nie pozwala na finansowanie w obecnym zakresie Polskiej Misji w Afganistanie i domagamy się jej ograniczenia do minimum. Kongres stanowczo stwierdza, że użycie polskich wojsk w misjach wojskowych może mieć miejsce tylko wtedy, gdy wynika to z mandatu ONZ lub NATO. Każdorazowa decyzja o użyciu polskich wojsk poza granicami winna być uzasadniona w debacie parlamentarnej” (Nadzwyczajny Kongres PSL, 15 kwietnia 2007).

Rząd PiS podjął kontrowersyjną decyzję o zwiększeniu polskiego udziału w misji stabilizacyjnej w Afganistanie. Wg oceny ministra obrony narodowej Aleksandra Szczygło „misja w Afganistanie to operacja trudna, obarczona ryzykiem.” Minister podkreślił jednocześnie, że żołnierze są do niej dobrze przygotowani, zarówno jeśli chodzi o wyszkolenie, jak i sprzęt (minister obrony narodowej Aleksander Szczygło, konferencja prasowa w MON, 8 marca 2007). PiS zwraca też uwagę na konieczność dalszej modernizacji polskiej armii i utrzymania zaangażowania poza granicami kraju: „polska armia realizuje obecnie bardzo ambitny program modernizacji. Jednocześnie stara się być zdolna do wypełniania swoich obowiązków sojuszniczych w Iraku i Afganistanie.” (poseł PiS Paweł Zalewski, obrady Sejmowej Komisji Obrony Narodowej, 12 czerwca 2006).

PiS nie deklaruje póki co chęci wycofania polskich wojsk z Iraku – zwłaszcza po niedawnym zamachu na ambasadora Edwarda Pietrzyka. „Dezercja jest zawsze najgorszym rozwiązaniem. Nic nie dającym, nie mówiąc już o jego wymiarze moralnym. Stwierdził premier Jarosław Kaczyński. „(…)cofanie się przed terrorystami to jest, powtarzam, najgorsze z możliwych rozwiązań. Jestem przekonany, że Polacy są odważnym narodem i nie należą do tych, którzy dezerterują z pola walki” (tvn24, 4 października 2007).

Kontrowersje wokół „tarczy”

Problemem wzbudzającym znaczne kontrowersje jest także kwestia budowy elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce. PiS popiera plany budowy elementów systemu obrony przeciwrakietowej na terytorium Polski: „Instalacja w Polsce systemu antyrakietowego nie tylko nie obniży naszego bezpieczeństwa, ale jeszcze je poprawi” – (poseł PiS, Paweł Zalewski, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, „Dziennik”, 31 stycznia 2007).

Odnosząc się do tej kwestii poseł Platformy Obywatelskiej Jan Rokita zwrócił uwagę na konieczność zapewnienia obrony terytorium Polski przed ewentualnym zagrożeniem zza wschodniej granicy: „Z polskiego punktu widzenia ważne jest, w jakim stopniu instalacja systemu antyrakietowego jest w stanie zmniejszyć zagrożenie atakiem rakietowym na Polskę ze strony rakiet średniego i bliskiego zasięgu ulokowanych w Rosji czy na Białorusi.” (Jan Rokita, posiedzenie Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, 18 kwietnia 2007).    

Z kolei LiD zwraca uwagę na korzyści jakie odnieść może Polska i jej system obronny: „Nie stać nas na to, żeby stworzyć skuteczny system antyrakietowy i przeciwlotniczy. Pojawia się zatem pytanie, na co konkretnego możemy liczyć.” (Janusz Zemke, obrady Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych 18 kwietnia 2007). Jednocześnie SLD podkreśla konieczność informowania opinii publicznej o tym projekcie oraz przeprowadzenia referendum w tej sprawie.

W kwestii udziału Polski w budowie tarczy antyrakietowej: „Konwencja Sprawozdawczo-Programowa Samoobrony Rzeczpospolitej Polskiej, opowiada się za przeprowadzeniem ogólnonarodowego referendum w sprawie wyrażenia zgody na ewentualne rozmieszczenie tzw. tarczy antyrakietowej w Polsce. Polacy sami powinni w sposób świadomy decydować o bezpieczeństwie własnym i przyszłych pokoleń.” (Konwencja Sprawozdawczo-Programowa Samoobrony RP, przewodniczący konwencji Janusz Maksymiuk).

LPR nie zajmuje jednoznacznego stanowiska wobec projektu budowy tarczy antyrakietowej. Jednakże poseł LPR Robert Strąk podjął działania mające na celu zapobieżenie budowy instalacji systemu obrony przeciwrakietowej w Redzikowie na Pomorzu. Zwraca też uwagę na konieczność udziału mieszkańców w podejmowaniu decyzji: „Negocjacje w sprawie tarczy są prowadzone jak w minionym ustroju. Nikt nie pyta mieszkańców o zdanie i nikt ich o niczym nie informuje” (poseł LPR Robert Strąk, PAP, 19 lipca 2007).  

PSL wyraża poważne wątpliwości w kwestii budowy elementów tarczy antyrakietowej na terytorium Polski: „Nie wiadomo, czy to będzie tarcza, która będzie nas chronić, czy tarcza do której będzie się strzelać.” (Prezes PSL Waldemar Pawlak, „Dziennik”, 12 luty 2007). „Bezpieczeństwo Polski należy opierać na relacjach wielostronnych, poczynając od ONZ przez NATO i Unię Europejską” (Prezes PSL Waldemar Pawlak, konferencja prasowa w Sejmie, 13 luty 2007). W kwestii tej wypowiedział się także Nadzwyczajny Kongres PSL: „Kongres stwierdza , że ostateczna decyzja o umieszczeniu na obszarze Polski elementów systemu obrony antyrakietowej powinna być poprzedzona ogólnopolskim referendum.” (Nadzwyczajny Kongres PSL, 15 kwietnia 2007).

Jak więc widać wszystkie z wymienionych partii odnoszą się do kwestii bezpieczeństwa. Zgoda panuje co do tego, iż USA jest najważniejszym sojusznikiem Polski, a NATO to jedyny sojusz zdolny do zapewnienia bezpieczeństwa. Co do kwestii zaangażowania militarnego poza granicami kraju pojawiają się znaczne rozbieżności. Najsilniej na zmniejszenie owego zaangażowania naciskają Samoobrona, LPR i PSL, podczas gdy PiS prezentuje stanowisko zupełnie odmienne. Na stanowisko PiS nie wpłynął też zamach na polskiego ambasadora w Iraku. Natomiast w kwestii budowy tarczy antyrakietowej większość partii wiąże swe poparcie dla tej idei z ewentualnymi korzyściami jakie może odnieść Polska jeśli wyrazi zgodę.

Dariusz Materniak