Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Polska Ukraina/ Dlaczego Polska nie lubi już Litwy

Ukraina/ Dlaczego Polska nie lubi już Litwy


16 luty 2006
A A A

Minister Stefan Meller nie poświęcił stosunkom Polski z Litwą osobnego miejsca w swoim niedawnym orędziu w parlamencie. Wygląda na to, że „strategiczne partnerstwo” Warszawy i Wilna, mocno akcentowane po 1989 roku, przeżywa obecnie kiepski okres. Meller, koncentrując się głównie na wielkich wyzwaniach i „wielkiej polityce” (stosunkach z USA, roli Polski w misjach pozaeuropejskich itd.) nawet nie zająknął się na ten temat, co jest nieco dziwne w obliczu przejawianych przez Polskę od czasu do czasu ambicji do odgrywania roli „przywódcy regionalnego” w Europie Środkowej. O analizę relacji polsko-litewskich pokusił się za to Aleksandr Szachow, korespondent ukraińskiej agencji prasowej „Gławred” w Wilnie.

Szachow zajmuje się w swoim tekście analizą artykułów, jakie ukazały się niedawno w wiodących litewskich gazetach: „Respublice” i „Lietuvos Rytas”. Litwini obserwują zmiany ostatnich miesięcy w Polsce z mieszaniną nadziei i już – ledwo po kilku miesiącach od polskich wyborów – zawodu. Polityka poprzedniego polskiego rządu była na Litwie oceniana nisko. Zaniedbano wtedy wzajemne relacje, zamrożono wspólne projekty, które dla Litwy mają pierwszorzędne znaczenie. Chodzi tu zwłaszcza o projekt połączenia systemów energetycznych obu krajów – Litwa bardzo liczyła, że uniezależni ją to od „niespodzianek ze Wschodu”. Nie mniej ważne z punktu widzenia Wilna jest stworzenie magistrali transportowej zwanej umownie „Via Baltica” – dla Litwy bowiem „droga do Europy” (przynajmniej lądowa) wiedzie przez Polskę. Także i w tej sprawie po stronie polskiej działo się niewiele i niczego nie zmienia tu fakt, że w kraju nad Wisłą tempo budowy dróg jest ogólnie skandalicznie niskie.

Czy wybory zmienią coś w materii stosunków polsko-litewskich? Na razie takich sygnałów nie widać. „Polacy odwracają się do Litwy plecami” – zatytuowała swój tekst „Respublika”. Komentator gazety pisze:
„Litwa z niepokojem śledzi zmieniające się oblicze Polski. Nasz kraj już odczuł pierwszy policzek ze strony zmieniającej się i ciągle jeszcze nieustabilizowanej polskiej władzy. Wstrzymana została budowa ważnej dla Litwy trasy „Via Baltica” [stało się tak ze wzgledów ekologicznych - red. psz.pl], a sprawa zdolnego uwolnić Litwę od uzależnienia energetycznego od Rosji mostu energetycznego nie ruszyła z martwego punktu. Litewscy politycy obawiają się, że Polska te życiowo ważne dla Litwy projekty może hamować specjalnie, dążąc do zajęcia pozycji lidera wśród ostro między sobą konkurujących nowych państw członkowskich UE. Kłody, które Warszawa rzuca pod nogi Litwy, mogą bardzo drogo kosztować, ponieważ bez pomocy nasz kraj może pozostać w kleszczach ekonomicznych wpływów Rosji”.

Nieco ostrożniejszy, lecz także sceptyczny jest w swoich ocenach „Lietuvos Rytas”.
„Litwinom dziś było by znacznie wygodniej, gdyby zamieszanie u sąsiadów skończyło się…przyspieszonymi wyborami. Wewnątrzpolityczne walki Polaków przeszkadzają im najwyraźniej w przypomnieniu sobie o swoim sąsiedzie i strategicznym partnerze”. Warszawa najwyraźniej nie ma ani sił, ani chęci na podtrzymywanie strategicznego partnerstwa z Litwą, sądzi „Lietuvos Rytas”.

Cytowane przez gazetę „dobrze poinformowane” anonimowe źródło z Warszawy komentuje:
„O jakim partnerstwie strategicznym można mówić, jeśli na liście pierwszych wizyt zagranicznych prezydenta Lecha Kaczyńskiego Litwy nie ma. Mało tego, premier Kazimierz Marcinkiewicz zamierza wybrać się do Wilna dopiero w czasie łączonego wyjazdu do wszystkich krajów bałtyckich. Do tej pory tego nie było”.

W Wilnie sądzi się, że chłodne stanowisko Warszawy jest spowodowane „rywalizacją” na tle zajęcia miejsca czołowego pośrednika w stosunkach UE-WNP. W tej roli widzą się oba kraje, celując zwłaszcza w kreowanie relacji z tymi państwami WNP, które dążą do integracji z zachodnimi strukturami (chodzić może zwłaszcza o Ukrainę).

Respublika” i „Lietuvos Rytas” prawie nigdy się nie zgadzają w swoich ocenach, pisze Aleksandr Szachow. Oznacza to tyle, że jeśli już osiągną zgodność w jakiejkolwiek kwestii, to coś musi być na rzeczy, podsumowuje ukraiński komentator.

[na podst. glavred.info]