Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Marta Miłkowska: DDT - chroni, czy zabija? Czyli jak walczyć z malarią w Afryce

Marta Miłkowska: DDT - chroni, czy zabija? Czyli jak walczyć z malarią w Afryce


14 styczeń 2007
A A A

Malaria jest najbardziej rozpowszechnioną na świecie chorobą zakaźną, przenoszoną przez komary. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) choruje na nią ponad 300 milionów ludzi rocznie. Ponad milion umiera, z czego 90 proc. przypadków śmiertelnych występuje w Afryce, głównie wśród dzieci. Dodatkowo choroba stanowi jedną z głównych przeszkód w rozwoju społecznym i ekonomicznym. Szacuję się, że rocznie powoduje straty PKB wynoszące ponad 12 miliardów dolarów.

Sytuacja przypomina „samonapędzające się koło”. „Malaria jest uznawana zarówno za skutek jak i przyczynę biedy”, czytamy w raporcie Światowej Organizacji Zdrowia. Jednocześnie do dziś nie wykryto skutecznej, bezpiecznej i pewnej metody zwalczania epidemii. Nietrudno się zatem dziwić, że temat  ten poruszany jest przez liczne światowe organizacje.
 
Przyjmowane są różne strategie w profilaktyce i zwalczaniu malarii. Poniżej postaram się przybliżyć metodę spryskiwania spryskiwania budynków IRS (Indoor Residual Spraying), wykorzystującą kontrowersyjny pestycyd DDT. Jest to sposób walki z malarią, który przez wielu naukowców, a także Światową Organizację Zdrowia, uznawany jest za najefektywniejszy. Inni eksperci uznają go jednak z kolei za najbardziej ryzykowny.
 
Nowa polityka Światowej Organizacji Zdrowia

Światowa Organizacja Zdrowia przedstawiła we wrześniu 2006 trzydziestoletni plan polityki walki z malarią, który zakłada wykorzystanie kontrowersyjnego pestycydu DDT. Program przewiduje wykorzystanie popularnej metody spryskiwania budynków ( IRS ).

W obecnej fazie rządy kolejnych państw Afryki ustosunkowują się do proponowanej strategii używania tego najefektywniejszego środka owadobójczego. Długotrwałe skutki, jakie ma on dla zdrowia ludzi, zwierząt, a także zanieczyszczenia środowiska, są jednak dyskusyjne i bardzo niepewne.

Czym jest DDT

DDT (dichlorodifenylotrichloroetan), znany pod nazwą handlową Azotox, Ditox, Tritox jest silnym środkiem owadobójczym, wykorzystywanym powszechnie od początku lat 40. do lat 60. XX wieku. Szeroko rozpowszechniony został podczas II wojny światowej do ochrony żołnierzy przed tyfusem plamistym roznoszonym przez wszy.

Przełom nastąpił na początku lat 70-tych, kiedy to rządy większości krajów rozwiniętych zakazały użycia DDT z powodu jego długotrwałej obecności w środowisku, a także nagromadzaniu się w organizmach żywych. Jest on również jednym z dwunastu środków wycofanych w 2001 roku ze światowego użycia w ramach Sztokholmskiej Konwencji o Trwałym Zanieczyszczeniu Organicznym (Stockholm Convention on Persistent Organic Pollutants). W tym samym roku Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała plan związany z redukcją użycia DDT przy kontrolowaniu malarii.

Naukowe, „niezaangażowane” portale podają, że środek oficjalnie uważany jest za niemalże nieszkodliwy dla ssaków (w tym ludzi) i ptaków. Ostre zatrucie może jednak spowodować liczne powikłania, takie jak zaburzenia koordynacji ruchów, bóle głowy, a także zgon na skutek obrzęku płuc. Wypowiedzi członków organizacji bezpośrednio analizujących ten problem są jednak dużo bardziej ostre i konkretne, a niejednokrotnie można je określić jako wręcz napastliwe.

Spryskiwanie IRS

IRS (Indoor Residual Spraying) jest jedną z najczęściej stosowanych metod walki z malarią. Polega ona na spryskiwaniu ścian i dachów domów oraz zabudowań gospodarczych długotrwałymi środkami owadobójczymi, w celu zabicia roznoszących chorobę komarów. Jedna taka akcja może starczyć na rok czasu.

Według Światowej Organizacji Zdrowia, metoda IRS jest obecnie używana w czternastu krajach Afryki Subsaharyjskiej. W dziesięciu z nich, włącznie z RPA, środkiem owadobójczym jest właśnie DDT.

Jak to się zaczęło, czyli trochę historii

Syntezę DDT przeprowadził po raz pierwszy O. Zeidler w roku 1874. Jego powszechne użycie, jako środka owadobójczego, rozpoczęło się dopiero od lat 40-tych XX w (w związku z pracami Szwajcara Paula H. Mullera). Pestycyd został okrzyknięty „cudem” podczas II wojny światowej, kiedy to służył do ochrony wojsk sprzymierzonych przed tyfusem plamistym, roznoszonym przez wszy.

Spadek popularności

Niezwykłą „karierę” preparatu zakończył, mogłoby się wydawać, bestseller amerykańskiej biolog Rachel Carson. Jej książka „Cicha Wiosna” spowodowała w 1962 roku ogólnoświatową sensację. Książka traktowała o skutkach DDT dla zdrowia ptaków i ich potomstwa, opisując spustoszenie, jakie środek wywołał wśród dzikich zwierząt. Wzrastająca świadomość opinii publicznej, a także liczne kampanie, spowodowały wprowadzenie w latach 70.-ych i 80.-ych masowych zakazów użycia pestycydu. Proces ten zapoczątkowały Norwegia i Szwecja w 1970 roku. Za nimi podążyła większość krajów uprzemysłowionych, włączając Stany Zjednoczone (1972 rok).

Długotrwałe działanie DDT

Głównymi zaletami DDT jest jego duża efektywność, trwałość (szacowana na dwa do piętnastu lat), a także niewielkie koszty preparatu.

Długotrwałe działanie jest jednak jednocześnie silnym argumentem przeciwko używaniu pestycydu. Organizacje walczące o ochronę środowiska pokazują ile lat potrzebne jest, by środek się rozłożył.
 
W Polsce na przykład DDT został całkowicie wycofany z użycia w latach 70. Mimo to, według profesora Jana Ludwickiego, dyrektora Państwowego Zakładu Higieny (PZH), jego pozostałości można nadal znaleźć w organizmach ludzi. „Nie jest możliwe wycofanie DDT z przyrody. Nie można się go pozbyć. Choć upłynęło 30 lat od wycofania DDT ze sprzedaży, to nadal związek ten jest wykrywany w mleku kobiet”. Obecność środka może liczne powikłania, przedwczesne porody i niedorozwój dzieci.

Niemożliwa jest praktycznie również kontrola obecności pestycydu w środowisku. Toksyny przedostają się do wód, mięsa ryb, a także produktów rolnych, pozostając tam, jak było już wspomniane, nawet kilkanaście lat. Tak ogromna skala rozprzestrzeniania się DDT jest w zasadzie nie do opanowania. Rządy niektórych krajów obawiają się więc o negatywne skutki dla rolnictwa, a także eksportu produktów rolnych. Minister środowiska Ruandy Christophe Bazivamo podkreślił na początku stycznia, że DDT może potencjalnie zaszkodzić uprawom kawy i herbaty, które są jednymi z głównych produktów eksportowych kraju.

Kolejnym problemem jest to, że środek, mimo swojej długotrwałej obecności w przyrodzie, działa…za krótko. „Jednorazowe akcje tak naprawdę nie mają sensu” – twierdzi kierownik Kliniki Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych Akademii Medycznej w Gdańsku, dr Wacław Nahorski. „Stosowanie DDT jest sensowne jedynie wtedy, gdy zakładamy długookresową strategię cyklicznych działań.”

„Byłem świadkiem akcji zwalczania komarów przy użyciu pestycydów w Angoli. – mówi dr Nahorski. Użyto wówczas metody opylania z samolotów, a także IRS i rzeczywiście, przez pewien czas ilość insektów znacznie zmalała. Jest to jednak działanie krótkoterminowe, które trzeba powtarzać co parę lat. Niezbędne jest zatem wyznaczenie odpowiedniej instytucji nadzorującej wdrażanie strategii i dbającej o cykliczność spryskiwania”.
   
Nowa polityka Światowej Organizacji Zdrowia dotycząca zwalczania malarii

W 1995 roku Światowa Organizacja Zdrowia wdrożyła jednak światowy program walki z malarią, tyfusem oraz innymi chorobami roznoszonymi przez insekty przy użyciu DDT. Zaowocowało to ogromnym spadkiem śmiertelności, zwłaszcza w Azji i Ameryce Łacińskiej. Niestety badania wykazały, że z czasem odporność insektów na stosowane pestycydy znacznie rośnie, co podważa jednocześnie argument o długotrwałym działaniu środka.
 
W ciągu ostatnich dwóch dekad WHO zmieniła więc politykę i zaczęła promować alternatywne środki zwalczania malarii, takie jak stosowanie moskitier oraz dystrybucję leków zapobiegających i leczących malarię. Jest to droga, którą obrała większość organizacji ogólnoświatowych oraz zagranicznych ofiarodawców.

Jednakże tempo zwalczania choroby, która dotyka setek milionów ludzi rocznie, znacznie zmalało, zwłaszcza w Afryce, w związku z niskim poziomem regionalnych placówek służby zdrowia, kosztami i utrzymaniem moskitier, a także z szybko rosnącą odpornością na leki pasożytów malarii.

W rezultacie, w ciągu ostatnich lat, popularność DDT ponownie znacznie wzrosła. Światowa Organizacja Zdrowia uznała ten środek za najbardziej efektywny z pestycydów, używanych przy metodzie IRS. We wrześniu 2006 roku WHO podpisała trzydziestoletni plan użycia kontrowersyjnego specyfiku.

Szef ogólnoświatowego departamentu ds. walki z malarią Arata Kochi zaznaczył jednak, że kontrowersyjny DDT powinien być stosowany jedynie na zlecenie, tylko do spryskiwania pomieszczeń i pod żadnym pozorem nie może być stosowany w celach rolniczych, jak to miało miejsce w Stanach Zjednoczonych przed 1972 roku.  „DDT przy prawidłowym użyciu nie zagraża zdrowiu” – powiedział Kochi, podkreślając, że jest to najbardziej efektywny środek do walki z malarią, a szczegółowe badania dowiodły, że dobrze przeprowadzone spryskiwanie nie powoduje szkody dla zdrowia ludzi ani zwierząt.

Innego zdania jest jednak Paul Saoke, szef Lekarzy na rzecz Społecznej Odpowiedzialności (Physicians for Social Responsibility) z Kenii. Twierdzi on, że użycie DDT jest krótkowzrocznym działaniem z długoterminowymi skutkami. Również Jay Feldman, kierownik Poza Pestycydami (Beyond Pesticides) w Waszyngtonie uważa, że opieranie się na pestycydach jest niebezpieczne. Podkreśla zarazem, że DDT jest uznawany za środek, który może powodować raka a także uszkodzenia układu nerwowego.

Fundusze zagraniczne

Niezmiernie istotne w realizacji projektu jest oczywiście zaplecze finansowe. WHO może jednak liczyć na pomoc międzynarodowych instytucji. Światowy Fundusz Walki z Gruźlicą, AIDS i Malarią finansuje obecnie użycie DDT w czterdziestu jeden krajach. Bank Światowy zamierza zwiększyć środki na zwalczanie malarii.
 
Również Stany Zjednoczone wyraziły swoją gotowość do zwiększenia środków na IRS. W zeszłym roku prezydent George W. Bush ogłosił pięcioletni Program Pomocy w Zwalczaniu Malarii (tzw. President's Malaria Initiative - PMI). Jest to plan przeznaczenia 1,2  miliardów dolarów na ograniczenie o połowę śmiertelności spowodowanej malarią w 14 krajach Afryki Subsaharyjskiej. Amerykańska Agencja ds. Światowego Rozwoju zarezerwowała w tym roku na cel programu IRS 20 milionów dolarów, czyli dwadzieścia razy więcej niż  w roku 2006.

Reakcje rządów krajów afrykańskich

Przede wszystkim jednak program cieszy się poparciem rządów państw zainteresowanych. Jak już wspomniałam, według Światowej Organizacji Zdrowia, metoda IRS jest obecnie używana w czternastu krajach subsaharyjskich. W dziesięciu z nich (np. w RPA, Namibii, Zambii, Zimbabwe czy Tanzanii), używanym środkiem owadobójczym jest właśnie DDT. Dodatkowo Światowy Fundusz Walki z Gruźlicą, AIDS i Malarią finansuje obecnie jego użycie w czterdziestu jeden krajach.
 
Liczba ta stale rośnie. 23 grudnia 2006 roku Uganda oficjalnie zaakceptowała plan stosowania DDT w walce z malarią. Rząd sformułował jednak kilka warunków. Szef sekcji środowiskowej dr Aryamanya Mugisha zaznaczył, że zostanie powołany międzysektorowy i międzydyscyplinarny komitet, złożony z urzędników Narodowej Administracji Zarządzania Środowiskiem, ministrów zdrowia i rolnictwa. Jego zadaniem jest nadzór nad wdrażaną strategią. Według Ministerstwa Zdrowia Ugandy, malaria zabija w tym kraju co najmniej 320 osób dziennie i 100 000 rocznie.

Nie wszystkie rządy patrzą jednak tak przychylnie na projekt WHO. Sąsiadująca z Ugandą Ruanda odrzuciła 2 stycznia 2007 roku program walki z malarią przy użyciu DDT. Decyzja ta jest wynikiem dyskusji między Rwanda Environmental Management Authority (REMA), a Research Triangle Institute (RTI), oraz pracownikami rządowymi.

”Pomagacie w ratowaniu środowiska, pomóżcie też ratować afrykańskie dzieci”

Tak zwrócił się do organizacji walczących o ochronę środowiska Arata Kochi. Argument ten nie został jednak przyjęty przez wielu działaczy. Kristin Schafer, koordynatorka organizacji Pesticide Action Network na Północną Afrykę, twierdzi, że długotrwałe użycie DDT jest niezmiernie szkodliwe. Dodaje również, że rzecznicy pestycydu mają silne poparcie lobby producentów pestycydów.

Pomoc dzieciom przy użyciu kontrowersyjnego pestycydu jest kwestionowana również przez amerykańskich naukowców. Badania Uniwersytetu Berkeley w Kalifornii pokazały, że DDT jest przyczyną przedwczesnych porodów, niedowagi noworodków, a także spowolnionego  rozwoju, zarówno umysłowego, jak i fizycznego.

Alternatywne metody zwalczania malarii

Cytowana wcześniej Kristin Schafer przypomina, że Wietnam ograniczył liczbę zgonów spowodowanych malarią o 97 proc., a liczbę zapadalności na chorobę o 59 proc., kiedy w 1991 roku zamienił DDT na program dystrybucji leków, moskitier i projekty lokalnej edukacji zdrowotnej. Czy kraje afrykańskie mają jednak na to wystarczające fundusze?

„To nie jest jedynie kwestia braku pieniędzy, lecz także odpowiedniej organizacji – odpowiada kierownik Kliniki Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych Akademii Medycznej dr Nahorski.  Moskitiery nie dotrą do slumsów. Nie dotrą do buszu”.
 
Jakie więc są alternatywy? Ruanda zamierza stosować środek chemiczny zwany ICON, który z naukowego punktu widzenia nie jest szkodliwy. Przed jego zastosowaniem muszą być jednak jeszcze wykonane dokładne badania nad zawartością toksyn i ich stężeniem. Polscy naukowcy nie ustosunkowują się do tego środka ze względu na brak szczegółowych informacji.

„W niektórych krajach popularna jest również chemioprofilaktyka” – mówi dr Nahorski. Jednak ze względu na zbyt dużą dawkę toksyn nie może być ona ogólnie stosowana. Niebezpieczeństwo stanowi chociażby dla kobiet w ciąży”. 

Głosy polskich specjalistów

„Sprawa jest niejasna – szczerze odpowiada mi W. Nahorski. Trudno bowiem jednoznacznie odrzucić lub poprzeć metodę używania DDT. Ogromne ilości silnych toksyn przedostają się do środowiska: zbiorników wodnych, gleby, płodów rolnych i ryb. Jest to jednak chyba wybór mniejszego zła”.
 
Ze poglądem tym zgadza się również dyrektor Biura Łącznika ze Światową Organizacją Zdrowia dr Pulina Miśkiewicz. „Obecne badania dowodzą, że właściwe wykorzystanie środka nie ma negatywnego wpływu na życie ludzkie. Zarazem DDT jest najefektywniejszym sposobem walki z chorobą”.

„To prawda, że DDT pozostaje w środowisku do 12 lat – dodaje. Znamy również jego negatywne efekty w przypadku świata dzikich zwierząt. Jednakże nie zostały przeprowadzone żadne badania, które dowodziłyby jego negatywnego wpływu na życie ludzkie. Są to jedynie obawy. Tymczasem na malarię rocznie choruje prawie 500 milionów ludzi, z czego ponad milion umiera”.

„Podsumowując uważam, że DDT powinno być użyte tam, gdzie dotychczasowe sposoby były nieskutecznie – kończy dr Nahorski. Nie oznacza to jednak, że znaleźliśmy rozwiązanie problemu. Powinno się szukać innych, mniej toksycznych środków. I w tej kwestii tak naprawdę niezbędna jest pomoc krajów bogatych, nie tylko takich instytucji jak Bank Światowy, ONZ i WHO. Musimy pamiętać, że Afryka idzie po najmniejszej linii oporu”. A ziemię mamy przecież jedną, wspólną.

Co robić?

Istotnie, trudno odpowiedzieć na to pytanie. Mamy bowiem do czynienia z mutagennością, co oznacza, że skutki dzisiejszych działań będzie można tak naprawdę oszacować dopiero w następnych pokoleniach. Trudno przewidzieć skale powikłań, a także zanieczyszczenia środowiska. Czy spadek śmiertelności przewyższy liczbę chorób spowodowanych skutkami ubocznymi DDT?

Z drugiej jednak strony, na malarię umierają setki milionów ludzi rocznie. Ze statystyką trudno się spierać, a gdy w grę wchodzi ludzkie życie, najgorszą chyba metodą jest „stanie z założonymi rękami”. Czy mamy jednak prawo decydować, czyje życie i zdrowie jest ważniejsze?

Zapraszam do dyskusji…

W pracy wykorzystano materiały allAfrica, Mail&Guardian, Wikipedia, Onet.pl, BBC.com, the New Times.