Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Ameryka Północna USA/ Superwtorek jednak dla Obamy

USA/ Superwtorek jednak dla Obamy


07 luty 2008
A A A

Wbrew wcześniejszym prognozom i wyliczeniom zwycięzcą "superwtorku" prawdopodobnie jest jednak Barack Obama. Z najnowszych wyliczeń i projekcji wynika, że zdobył on 838 głosów elektorskich, przy 834 dla Clinton.

Nie jest to duża różnica, ale dość zaskakująca wsytuacji gdy "na gorąco" na zakończenie superwtorku, po ogłoszeniu wstępnych wyników głosowania w Kalifornii, powszechnie zwycięzcą pgłoszono Hillary Clinton. Warto jednak podkreślić, że wyniki wciąż nie są oficjalne.

Image

Taki obrót spraw gwarantuje emocje w kolejnych demokratycznych prawyborach. Zwłaszcza w sytuacji, gdy grupy poparcia dla obu kandydatów coraz bardziej się polaryzują.

Obama wygrał we wtorkowych prawyborach prezydenckich w aż 14 stanach, Clinton wygrała w ośmiu, przy czym głosowała na nich równa liczba wyborców. Ale różnice społeczne obu obozów są ogromne. Obama zdobył głosy ponad 80 proc. Murzynów, Clinton - prawie 70 proc. Latynosów. Clinton popiera 60 proc. kobiet, Obamę - 60 proc. mężczyzn.

Jeśli nie liczyć Murzynów, Obamę wybierają wyborcy młodsi, lepiej wykształceni i bogaci - lewicowe elity. Clinton cieszy się wielkim poparciem wśród bazy Demokratów - robotników, ludzi biedniejszych. Dodatkowo może ona liczyć na poparcie partyjnego establishmentu.

Dla wyborców, dla których najważniejsza jest zmagająca się z kryzysem gospodarka USA, zdecydowanie wygrywa Clinton. Ci, którzy główny problem Stanów widzą w wojnie w Iraku, popierają Obamę. On był interwencji w Iraku przeciwny od początku, ona ją w pierwszym momencie poparła.

Te dwa obozy Clinton i Obamy są niemal równe. Trudno przewidywać, by któryś z nich w najbliższym czasie zdobył zdecydowaną przewagę nad bezpośrednim konkurentem. Wszystko więc wyjaśni się najprawdopodobniej dopiero na krajowej konwencji Partii Demokratycznej, która odbędzie się w sierpniu. Przy ewentualnej niewielkiej róznicy między Obamą a Clinton dużą rolę podczas tej konwencji mogą odegrać elektorzy, których zdobył John Edwards. Po tym jak wycofał się on z wyścigu o nominację mają oni wolna rękę w wyborze kandydata, którego poprą.

Na podstawie: msnbc.msn.com, białydomek.blox.pl, politico.com, gazeta.pl