Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Polska Ukraina: "Władza musi być odpowiedzialna przed obywatelami"

Ukraina: "Władza musi być odpowiedzialna przed obywatelami"


02 maj 2011
A A A

Rozmowa na temat sytuacji politycznej i społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie z przewodniczącą ruchu obywatelskiego „Widsicz”, Olhą Salo. Dariusz Materniak: Kiedy i jak powstała organizacja „Widsicz”?

Olha Salo: Nasza organizacja jest ruchem obywatelskim, który powstał na początku marca 2010 roku, tuż po tym, jak prezydentem Ukrainy został Wiktor Janukowycz. Początkowo była to inicjatywa 10-15 osób, następnie jednak dołączyli do nas kolejni ludzie, którzy chcieli działać na rzecz rozwoju demokracji na Ukrainie. Po kilku zorganizowanych przez nas spontanicznych akcjach protestacyjnych przeciwko nadużyciom władzy, doszliśmy do wniosku, że konieczne jest powołanie oddzielnej struktury i tak właśnie powstała nasza organizacja.

D.M.: Czy działacie w całym kraju czy tylko w zachodniej części Ukrainy?

O.S.: Struktury organizacji funkcjonują we Lwowie i w Kijowie, ponadto w wielu miastach na Ukrainie powstały nasze grupy inicjatywne. Najwięcej osób, głównie młodzieży i studentów, przyłączyło się do nas na zachodzie kraju. Podjęliśmy także próby rozwinięcia naszej działalności we wschodniej części Ukrainy. Na święta Bożego Narodzenia zaprosiliśmy do Lwowa 300 studentów ze wschodniej Ukrainy, jednak tylko kilkoro spośród z nich zdecydowało się włączyć w prace naszej organizacji. Jednak głównym celem tych działań było lepsze wzajemne poznanie się i uważam, że udało się nam go osiągnąć.

D.M.: Jakie cele stawia przed sobą ruch „Widsicz”?

O.S.: Decyzje o działaniach podejmowane są zawsze na forum organizacji i co ważne – w sposób całkowicie demokratyczny. Chcemy działać na rzecz demokratyzacji na Ukrainie i przeciwko nadużyciom władzy. Obecnie zamierzamy protestować przeciwko zmianom w systemie edukacji, które odbiorą studentom część ich praw. Rozważamy także możliwość współdziałać z innymi ruchami obywatelskimi oraz z partiami politycznymi, jednak ważne dla nas jest, aby współpraca ta odbywała się na zasadach partnerstwa. Ważne jest także, aby współpraca taka służyła celom dla jakich powoływane są ruchy obywatelskie: na Ukraine nie brakuje bowiem organizacji, które są sztucznie tworzone z inspiracji i za pieniądze polityków lub oligarchów i następnie „zdalnie” przez nich sterowane, służąc jako zaplecze polityczne w kolejnych wyborach lub na wypadek pojawienia się konieczności oprotestowania danej sprawy na forum publicznym. Nasz ruch raczej nie planuje startu w wyborach parlamentarnych ani też  stworzenia ugrupowania o charakterze partii politycznej. Wolelibyśmy, aby nasze postulaty i założenia naszego programu zaakceptowała któraś z już funkcjonujących formacji.

D.M.: Jakie są obecnie warunki działania opozycji na Ukrainie?

O.S.: Swoboda działalności partii i ruchów opozycyjnych została ograniczona w ciągu ostatniego roku, co nie powinno mieć miejsca w państwie, które chce być uznawane za demokratyczne. Partie opozycyjne napotykają znaczne trudności w dostępie do mediów, ich politycy, a zwłaszcza byli funkcjonariusze rządów „pomarańczowych” są poddawani różnego rodzaju szykanom i represjom: są wobec nic wytaczane procesy karne na podstawie sfabrykowanych zarzutów. Ogranicza się także swobodę działalności niektórym niechętnym rządowi dziennikarzom. Z drugiej strony charakterystyczna jest także pasywność ze strony opozycji, która wynika z faktu, iż wielu opozycyjnych polityków jest obciążonych aferami korupcyjnymi i innymi nadużyciami. Wszystko to przekłada się na poważny kryzys zaufania obywateli do państwa, partii politycznych i samych polityków.

D.M.: Jak oceniacie reformy wprowadzone po ostatnich wyborach prezydenckich?

O.S.: Niestety, ocena ta musi być jednoznacznie negatywna. Dotyczy to zwłaszcza reformy kodeksu podatkowego, która negatywnie wpłynęła na działalność przedsiębiorców: liczna zarejestrowanych firm zmniejszyła się o 30%. Jest to spowodowane tym, że małe i średnie przedsiębiorstwa nie radzą sobie po wprowadzeniu nowych przepisów, a co gorsza – nowelizacja umożliwia dość dowolną interpretację przez sądy, co tworzy znaczące pole do nadużyć. Paradoksalnie, przyjęcie kodeksu podatkowego przyczyniło się do zjednoczenia mieszkańców zachodniej i wschodniej Ukrainy: przeciwko ostatniej nowelizacji na Majdanie Niezależności w Kijowie protestowali przedsiębiorcy zarówno z Lwowa jak i z Doniecka.

D.M.: Zmiany na szczytach władzy spowodowały także reorientację ukraińskiej polityki zagranicznej?

O.S.: Tak, i dotyczy to zwłaszcza stosunków z Rosją. Pierwszym, a przy tym bardzo silnym sygnałem, iż proces ten się rozpoczął, było podpisanie pod koniec kwietnia 2010 roku „paktu charkowskiego”, czyli porozumienia o przedłużeniu stacjonowania na Ukrainie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Obawiamy się, że oznacza to zatrzymanie procesów reform i demokratyzacji Ukrainy na kolejnych 25 lat, gdyż Rosja, wykorzystując swoje wpływy polityczne, może nie pozwolić na zmiany na Ukrainie. Obok instrumentów politycznego oddziaływania, Rosja dąży także do uzyskania szerokich wpływów ekonomicznych: poprzez wykupywanie ukraińskich przedsiębiorstw, zwłaszcza w sektorach związanych z przemysłem ciężkim, a także poprzez dążenia do uzyskania kontroli nad ukraińskim systemem przesyłu gazu i ropy naftowej. Do tego dochodzi też dominacja kulturalna: w sferze języka oraz religii – w tym ostatnim przypadku poprzez działalność Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Ogólnie rzecz biorąc, Rosja dąży do jak najpoważniejszego rozszerzenia swoich wpływów w celu – jak określają to często rosyjscy politycy – „zjednoczenia dwóch słowiańskich narodów – ukraińskiego i rosyjskiego.” Koncepcja ta ma swoich zwolenników również na Ukrainie, zwłaszcza w tych regionach, gdzie zamieszkuje mniejszość rosyjska – a więc w zagłębiu donieckim czy na Krymie.

D.M.: Jednak główny priorytet ukraińskiej polityki zagranicznej, jakim jest integracja z Unią Europejską pozostaje niezmienny?

O.S.: Tak, dla Ukrainy tak naprawdę nie ma innej alternatywy poza dążeniem do integracji z krajami Europy Zachodniej. Dołączenie do UE oznacza „prawdziwą integrację”, w pełnym tego słowa znaczeniu. W przypadku dalszego zacieśnienia związków z Rosją, będzie to oznaczać faktyczną inkorporację Ukrainy i ponowne włączenie w skład państwa rosyjskiego, podobnie jak miało to miejsce w czasach ZSRR.

D.M.: A co z integracją z NATO? Obecnie większość Ukraińców nie chce dołączenia Ukrainy do Paktu Północnoatlantyckiego.
 
O.S.: W większości przypadków ludzie nie wiedzą i nie rozumieją czym tak naprawdę jest NATO, jakiego typu jest to organizacja, jakie są jej priorytety i cele. Jest to także efekt manipulacji ze strony polityków. Zmiana tego stanu rzeczy jest możliwa, ale wymagałaby zakrojonej na szeroką skalę rzetelnej kampanii informacyjnej. Tak naprawdę integracja z UE i NATO jest jedyną gwarancją zachowania przez Ukrainę suwerenności. Przyniesie także korzyści samej Europie, gdyż Ukraina umocni się jako stabilne, suwerenne i przewidywalne państwo.

D.M.: Co musi się wydarzyć, aby na Ukrainie zaszły zmiany w sferze politycznej?
 
O.S.: Po pierwsze mieszkańcy Ukrainy muszą zrozumieć, że zmiany w kraju są konieczne. Po drugie muszą mieć świadomość, że zmiany te zależą tylko i wyłącznie od nich samych. Chodzi tu o zmiany nie tylko polityczne, ale o przebudowę całego systemu rządów w kraju. Władza musi stać się odpowiedzialna przed obywatelami za swoje decyzje, tak, aby mogli oni pokładać zaufanie w rządzących. Naszym marzeniem, jako działaczy obywatelskich, byłoby powstanie na Ukrainie ruchu podobnego do polskiej „Solidarności” w latach osiemdziesiątych XX wieku, który zrzeszałby zarówno organizacje pracownicze, związki zawodowe, itp. jak i zwykłych obywateli – zwłaszcza takich, którzy w swoim środowiskach są w stanie pełnić rolę liderów.

D.M.: Mówiąc krótko, wasze działania mają celu rozwój struktur społeczeństwa obywatelskiego?

O.S.: Tak, chodzi właśnie o to, aby świadomość obywateli była na tyle silna, ze będą oni w stanie wziąć w swoje ręce losy państwa. Efektem tej zmiany w świadomości ludzi powinno być powstanie ruchu na rzecz zmian w kraju, który objąłby swoim zasięgiem dużą część społeczeństwa i wszystkie grupy społeczne. Zdecydowanie najłatwiej działalność obywatelską prowadzi się w dużych miastach, takich jak Kijów czy Lwów. Jednak podstawą funkcjonowania takiego ruchu i jego ewentualnego sukcesu musi być przede wszystkim szerokie poparcie społeczne. Na samym początku konieczna jest inicjatywa i powstanie w społeczeństwie świadomości, że zmiany zależą tylko i wyłącznie od nich samych. O ile zdecydowania łatwiej o taką aktywność obywatelską w zachodniej czy centralnej części kraju, to we wschodniej Ukrainie w tym zakresie jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia.

D.M.: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Dariusz Materniak