Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Dariusz Materniak: Strefa Gazy: co zrobi Izrael?

Dariusz Materniak: Strefa Gazy: co zrobi Izrael?


16 listopad 2012
A A A

Eskalacja napięcia wokół Strefy Gazy i zaostrzenie konfliktu pomiędzy Izraelem i Hamasem zmusza do postawienia pytania o skalę i zakres działań, na jakie zdecyduje się izraelski rząd. Atak przeprowadzony w środę przez izraelską armię, w którym zginął szef operacji Hamasu, stał się początkiem aktualnej eskalacji napięcia pomiędzy tą organizacją a Izraelem. Przedstawiciele Hamasu zapowiedzieli odwet za środową akcję i zgodnie z tymi zapowiedziami rozpoczęli ostrzał terytorium Izraela rakietami krótkiego i średniego zasięgu różnych typów – w czwartek alarm przeciwlotniczy ogłoszono m.in. w stolicy kraju, Tel Avivie (po raz pierwszy od wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku). Izrael broni się przed tymi atakami wykorzystując system antyrakietowy „Iron dome” („Żelazna kopuła”), który jest w stanie przechwytywać niewielkie rakiety, a nawet pociski moździerzowe przelatujące na bardzo małych wysokościach. Chociaż jak dotąd (do godziny 6 rano, 16 listopada) udało się przechwycić ponad 130 rakiet, to system nie zapewnia stuprocentowej ochrony terytorium Izraela – w czwartek, 15 listopada rano, rakieta wystrzelona z terytorium palestyńskiego uderzyła w budynek mieszkalny powodując śmierć trzech osób i raniąc kilka innych.

Izraelskie siły zbrojne odpowiedziały atakami lotnictwa na cele w Strefie Gazy oraz koncentracją wojsk w pobliżu granic tego obszaru. Jak dotąd w izraelskich atakach zginęło kilkanaście osób. Zdaniem przedstawicieli izraelskich władz „wszystkie opcje są na stole”, a premier Izraela, Beniamin Netanhaju stwierdził, iż żaden rząd nie będzie tolerował sytuacji, w której połowa mieszkańców kraju żyje pod nieustannym ostrzałem rakietowym, co można odczytać jako zapowiedź dalszej eskalacji konfliktu.

W tym miejscu nasuwa się pytanie: jak daleko zdecyduje się posunąć Izrael prowadząc operację zbrojną przeciwko Hamasowi? Koncentracja sił, w tym przede wszystkim pododdziałów wojsk pancernych i zmechanizowanych w bezpośrednim sąsiedztwie granic Strefy Gazy oraz zgoda władz na powołanie pod broń 30 tysięcy rezerwistów mogą wskazywać, iż IDF (ang. Israeli Defence Force – Izraelskie Siły Obronne) szykuje się do przeprowadzenia operacji lądowej. Jak na razie trudno przewidzieć jak duża miałaby to być operacja, ani jakie byłyby jej konkretne cele.

Armia izraelska po roku 2000 przeprowadziła dwie podobne operacje wojskowe wymierzone w organizacje prowadzące działania przeciwko państwu Izrael. Pierwsza z nich, w 2006 roku była wymierzona przeciwko libańskiej organizacji Hezbollah i była odpowiedzią na atak na izraelski patrol przy granicy z Libanem, oraz na ostrzał terytorium Izraela pociskami rakietowymi. Konflikt, znany także jako II wojna izraelsko-libańska trwał ponad miesiąc i poza poważnymi zniszczeniami w Libanie, spowodował ofiary zarówno wśród bojowników Hezbollahu (według różnych źródeł od 250 do 750 zabitych), jak i wśród ludności cywilnej (ok. 1200 zabitych). Po stronie izraelskiej straty wyniosły ok. 120 zabitych żołnierzy i 44 osoby cywilne. W dwa lata później, na przełomie 2008 i 2009 roku, w odpowiedzi na ostrzał terytorium Izraela z terytorium Strefy Gazy przeprowadzono operację przeciwko Hamasowi, pod kryptonimem „Płynny ołów”. W czasie trwających ponad trzy tygodnie działań zginęło kilkunastu izraelskich żołnierzy i ok. 1350 Palestyńczyków, w tym znaczna liczba cywilów (straty wśród bojowników Hamasu oceniono na ok. 700 zabitych; pozostałe ofiary to najprawdopodobniej ludność cywilna).

Pomimo ogłoszenia zwycięstwa przez Izrael (podobnie zresztą postąpili przeciwnicy – Hezbollah i Hamas ogłaszając swój własny sukces), obie te operacje zakończyły się jeśli nie porażkami, to na pewno nie były to także sukcesy strony izraelskiej. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku udało się co prawda osłabić (na pewien okres czasu) potencjał militarny organizacji prowadzących działania przeciwko Izraelowi, nie można jednak mówić o ich całkowitym obezwładnieniu, czego najlepszym dowodem w przypadku Strefy Gazy jest aktualna eskalacja walk na tym obszarze.

Ewentualna szersza operacja izraelskich wojsk lądowych w Strefie Gazy wydaje się być nie do pomyślenia. Wynika to z charakteru obszaru, jakim jest Strefa Gazy – stosunkowo niewielki (360 km2), ale bardzo gęsto zabudowany i zaludniony obszar, na którym zamieszkuje ok. 1,5 miliona ludzi (daje to gęstość zaludnienia ponad 4000 osób na 1 km2!). Ewentualne działania toczyłyby się de facto przez cały czas w mieście, a więc w możliwie najtrudniejszym środowisku do prowadzenia jakichkolwiek działań zbrojnych. Wskazują na to nie tylko przywoływane przez wielu ekspertów przykłady z okresu II wojny światowej (np. Stalingradu czy Warszawy), ale także działania prowadzone przez IDF w Bejrucie w latach 80. XX wieku czy nawet doświadczenia ostatniej operacji „Płynny ołów”, która toczyła się co prawda na obrzeżach miast, a i tak spowodowała dość poważne straty, także po stronie izraelskiej – w tym także na skutek omyłkowego ostrzału własnych oddziałów. W czasie ewentualnej zakrojonej na szeroką skalę operacji przeciwko Strefie Gazy, ofiary, zarówno po stronie izraelskiej, jak i ludności cywilnej są trudne do przewidzenia, najprawdopodobniej byłyby to jednak tysiące zabitych. Przy takiej gęstości zaludnienia obszaru operacji nie da się bowiem prowadzić operacji zbrojnej bez powodowania bardzo poważnych ofiar wśród cywilów. Ten sam problem dotyczy zresztą ograniczonych działań polegających niemal wyłącznie na uderzeniach z powietrza i operacjach sił specjalnych. Co więcej – ograniczone działania, będące faktycznie powtórką operacji „Płynny ołów” sprzed blisko czterech lat, to tak naprawdę półśrodki, które w żaden sposób nie przyczynią się do rozwiązania problemu zagrożenia atakami ze strony Hamasu w dłuższym okresie czasu – ewentualnie mogą jedynie odsunąć kwestię rozwiązania tego problemu w bliżej nieokreśloną przyszłość.

Strona izraelska stoi przed bardzo poważnym dylematem – czy ryzykować przeprowadzenie zakrojonej na szeroką skalę operacji, skrajnie trudnej i ryzykownej, która niemal na pewno spowoduje poważne straty po obu stronach, ale być może pozwoli na w miarę trwałe wyeliminowanie Hamasu z działań na dłużej, czy przeprowadzić ponownie serię ataków, które na pewien czas osłabią palestyńską organizację, jednak w żaden sposób nie przyczynią się do rozwiązania problemu zagrożenia z jej strony? Żadne z tych rozwiązań nie jest dobre i dla Izraela może się to okazać wybór pomiędzy wyjściem złym, a jeszcze gorszym.