Wyborcze kłopoty w ostoi demokracji. II tura wyborów prezydenckich w Austrii


01 październik 2016
A A A

Nim na dobre zdążyło umilknąć poruszenie związane z powtórzeniem drugiej tury wyborów prezydenckich w Austrii, opinia publiczna znowu zmuszona jest komentować kolejne zamieszanie, jakie powstało wokół rozstrzygającej tury wyboru kandydata na urząd prezydencki. Głosowanie planowane w wyniku końcowych ustaleń na 2 października zostało przeniesione na 4 grudnia z powodu … wadliwych kopert z kartami do głosowania. I choć ten pozornie błahy problem może budzić pewną dozę rozbawienia, zarówno kandydatom, jak i wyborcom do śmiechu nie jest. Jedna i druga strona mocno spolaryzowanego austriackiego społeczeństwa coraz bardziej bowiem obawia się wyników grudniowych wyborów.

Całe zamieszanie zaczęło się 22 maja, kiedy to II turę wyborów na prezydenta Austrii wygrał popierany przez lewicowe ugrupowania były przywódca austriackich Zielonych, ale startujący jako kandydat niezależny Alexander Van der Bellen. Uzyskał on blisko 31 tysięcy głosów więcej od kandydata prawicowej Austriackiej Partii Wolności (FPÖ) Norberta Hofera. Już 8 czerwca FPÖ złożyła w austriackim Trybunale Konstytucyjnym wniosek zaskarżający oficjalny rezultat głosowania, argumentując go przede wszystkim licznymi nieprawidłowościami, do jakich miało jakoby dojść podczas zliczania liczby oddanych głosów. Ku zdecydowanie większej uciesze wyborców Hofera pod koniec czerwca Trybunał Konstytucyjny ogłosił, że majowa tura wyborów zostaje uznana faktycznie za nieważną.

Kandydaci na urząd Prezydenta Austrii: Alexander van der Bellen i Norbert Hofer

W trakcie przesłuchań prowadzonych przez austriacki Trybunał Konstytucyjny na urzędnikach państwowych wyszło na jaw, iż dochodziło do wielu nieprawidłowości i naruszania przepisów wyborczych w 14 okręgach wyborczych. Nie chodziło wprawdzie o manipulację i szeroko rozumiane oszustwa wyborcze, natomiast zdarzały się przypadki otwierania kopert z kartami do głosowania przed przybyciem urzędników odpowiedzialnych za zliczanie głosów, a także sytuacje, kiedy głosy liczone były przez osoby do tego nieuprawnione. Przewodniczący Trybunału Gerhard Holzinger oświadczył, że wybory w Austrii są “fundamentem demokracji”, a orzeczenie Trybunału “z nikogo nie czyni ani zwycięzcy ani przegranego, ma służyć jedynie wzmocnieniu zaufania do państwa austriackiego i jej demokracji”.

Wadliwe koperty

Decyzja o powtórzeniu II tury wyborów dotyczyła terenu całej Austrii, a nie tylko tych okręgów wyborczych, w których doszło do nieprawidłowości. Trybunał oświadczył, że dokonanie powtórki tylko i wyłącznie w okręgach, gdzie wystaąpiły nieprawidłowości dotyczące głosowania drogą pocztową, byłoby po prostu technicznie niemożliwe. Nikt nie wie, czy przypadkiem wzmianka Holzingera o “technicznych niemożnościach” nie stała się w pewnym sensie prorocza.

W pierwszej połowie września austriacką opinię publiczną doszły informacje, że pośród licznie już odebranych kart do głosowania drogą pocztową trafiają się takie, które po wypełnieniu i zaklejeniu zaczynają się rozpadać, co automatycznie pozbawia ich urzędowej ważności. Minister spraw wewnętrznych Austrii Wolfgang Sobotka po raz pierwszy wtedy dopuścił możliwość kolejnego przesunięcia w terminie II tury wyborów prezydenckich. “Jeśli prawidłowe przeprowadzenie wyborów nie jest możliwe z powodu oczywistej niedoróbki technicznej, to moim zadaniem jako najwyższego zwierzchnika władz wyborczych jest natychmiastowe sprawdzenie, czy nie należy ich przesunąć. Za techniczne niedociągnięcia mogę tylko austriackie społeczeństwo przeprosić”, głosiło pisemne oświadczenie ministra. Winą obarczono drukarnię działającą na zlecenie MSW, a produkcję nowych kopert zlecono drukarni państwowej. Do sprawdzenia pozostała tylko ewentualność nowelizacji rozporządzenia w sprawie terminu wyborów, co pozostało w gestii rządu oraz głównej komisji wyborczej. Kilka dni później koalicja rządząca porozumiała się w tej sprawie z mniejszymi parlamentarnymi ugrupowaniami i podjęła decyzję o przesunięciu II tury wyborów na 4 grudnia.

Czas korzystny dla dwojga

Najnowszy termin II tury wyborów prezydenckich może być niejako prezentem dla obydwu walczących ze sobą stron. Tak jak przed majową II turą obecnym faworytem według sondaży pozostaje kandydat FPÖ Norbert Hofer, który – mimo przedsondażowych typów – został jednak pokonany przez swojego lewicowego rywala Van der Bellena. Zdaniem ekspertów, frekwencja w wyborach może wynieść nawet 84 proc, z czego 68 proc. wyborców ma zamiar poprzeć tego samego kandydata, którego wspierało w majowych wyborach. Zdawać by się mogło, że w obecnej sytuacji Hoferowi został podarowany czas, aby ten mógł umocnić swoją pozycję, a Van der Bellenowi – by zjednać sobie z kolei tych jeszcze nieprzekonanych.

Nie bez przyczyny mówi się, że Europa od dłuższego czasu “skręca w prawo”, dlatego FPÖ tym bardziej zaciera ręce przed decydującą rozgrywką wyborczą twierdząc, że w majowych wyborach doszło do przeoczenia znacznej części głosów, która – ich zdaniem – może być tym razem decydująca dla zwycięstwa Hofera. Z kolei zwolennicy Van der Bellena ostrzegają austriackie społeczeństwo przed nadmiernym radykalizmem oraz “szukaniem dziury w całym”, co przypisują prawicowym ugrupowańniom. Pod znakiem zapytania stoi także postawa Austriaków po wynikach czerwcowego referendum w Wielkiej Brytanii, w którym ponad połowa Brytyjczyków opowiedziała się za wyjściem z Unii Europejskiej. Według ekspertów część obywateli może tylko i wyłącznie utwierdzić się w swoich co bardziej radykalnych przekonaniach, a część Austriaków może “przejrzeć na oczy”. Choć wynik wyborów do grudnia pozostaje niewiadomą, jedno jest pewne – austriaccy wyborcy dawno nie byli tak podzieleni, jak obecnie.

Anna Piwowarczyk

Przeczytaj także: "Przełom, który może wszystko zmienić. Wybory prezydenckie w Austrii"

Zobacz także

Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach
Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami
Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka




Więcej...

Zobacz także tego autora

Za mało znacząca, by zostać zdelegalizowana
Decyzja z rozsądku. Frank-Walter Steinmeier kandydatem na prezydenta Niemiec.
Groźba terroru. Niemcy coraz bardziej boją się IS
Wyborcze kłopoty w ostoi demokracji. II tura wyborów prezydenckich w Austrii
Niemcy: Chadecy przeciw drugiej kadencji Martina Schulza jako szefa PE