Jean-Luc Mélenchon jeszcze do niedawna był jednym z nieliczących się kandydatów drugiego szeregu. W ostatnich tygodniach jego popularność wyraźnie wzrosła i na ostatniej prostej to on okazał się być może większym zaskoczeniem niż kandydatura Emmanuela Macrona. Mélenchon już w 2012 r. kandydował w wyborach prezydenckich, jednak przegrał w I turze, zajmując 4 miejsce. A jak będzie tym razem? Czy w ostatniej chwili ten były działacz organizacji komunistycznych zdoła wskoczyć do drugiej, decydującej tury?
Kim jest Jean-Luc Mélenchon?
Mélenchon urodził się w Tangerze, ale większość dzieciństwa spędził we Francji, dokąd przeniósł się wraz z rodziną w latach 60. Z wykształcenia jest magistrem filozofii oraz znawcą literatury współczesnej. Zanim zajął się polityką pracował jako wykładowca i dziennikarz. Jego początki politycznej kariery to udział w organizacjach komunistycznych. Od lat 80. praktycznie nieprzerwanie zasiadał we francuskim Senacie. Jest jednym z twórców Ruchu na Rzecz Republiki Socjalnej, która działa w ramach Partii Socjalistycznej. Dzisiaj jest także posłem w Parlamencie Europejskim. Mélenchon nie po raz pierwszy prowadzi kampanię wyborczą. Czym teraz chce przekonać Francuzów?
Program Antystemowy
W programie Mélenchona na pierwszy ogień idzie walka z najbogatszymi. Kandydat chce obciążyć wynoszącym 100% podatkiem osoby, które zarabiają ponad 400 tysięcy. Jednocześnie chce ulżyć zwykłym pracownikom i skrócić dzień pracy do 4 dni, a wynagrodzenie minimalne miałoby zostać podniesione o 16 procent.
Kandydat lewicy określany jest wręcz jako kandydat komunistów. Sam mówi o sobie, że jest antyliberałem i antyglobalistą. Podobnie jak Marine Le Pen i Francois Fillon popiera utrzymywanie dobrych relacji z Rosją. Uważa, że stabilne relacje z Moskwą są potrzebne do kształtowania pokojowego ładu w Europie, a swoich ocenach powołuje się na historię, wspominając dobre stosunki De Gaulle’a z ZSRR. O ile generał dla wielu Francuzów jest bohaterem, to sympatyzowanie z Rosją może być dość ryzykowne, ale Mélenchon dyplomatycznie odcina się od popierania polityki Kremla.
Jean-Luc Mélenchon podczas spotkania z wyborcami w Tuluzie. Źródło: Wikimedia Commons/MathieuMD
Mélenchon nie jest gorącym zwolennikiem NATO. Według niego takie zabiegi sojuszu, jak umieszczanie tarczy antyrakietowej w Polsce, jest niebezpieczne dla francuskiego systemu powstrzymywania. Według niego Francja obeszłaby się bez niektórych organizacji międzynarodowych, takich jak np. Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Siła debaty
Do 4 kwietnia media wymieniały Mélenchona jako kandydata jedynie grzecznościowo i nie poświęcały mu wiele uwagi. Pozycja polityka uległa nagłej zmianie, gdy wystąpił on w debatach zorganizowanych przez radio i telewizję. Po raz pierwszy obywatele mieli okazję zobaczyć wszystkich 11 kandydatów wymieniających swoje poglądy. Ku zaskoczeniu samych występujących wyborcy zwycięzcą okrzyknęli właśnie jego, mimo że wielu z nich uważa, że to Macron byłby najlepszym prezydentem. Podczas gdy Macron i Le Pen skupiali się głównie na sobie, a Fillon próbował dalej ratować swój wizerunek, Mélenchon, który do tej pory uzyskiwał w sondażach od 8 do 13%, nie miał wiele do stracenia. Wygrała jego charyzma. Sprawiał wrażenie dowcipnisia, potrafił odpowiedzieć ciętą ripostą, ale jednocześnie był przygotowany i wyborcy odebrali go jako doświadczonego polityka, który nie wdawał się w większe utarczki słowne. Po debacie słupki sondażowe Mélenchona poszły w górę. Chwilę przed wyborami dogonił Fillona i zostawił w tyle kandydata partii socjalistów Benoîta Hamona. A wszystko w niecały miesiąc.
Mały sukces?
Jak widać Francuzi lubią charyzmatycznych przywódców i oprócz Fillona każdy kandydat ma w sobie coś, co przyciąga wyborców. Mélenchon nie zaskakuje swoim programem wyborczym, ale dużo zawdzięcza swojej osobowości. Możliwe, że gdyby kampania trwała jeszcze dłużej, dogoniłby on i Macrona. Ostatnie sondaże jednak wskazują, że nadal prowadzą Le Pen i Macron i prawdopodobnie finał wyborów prezydenckich we Francji będzie należał do nich.
Katarzyna Kozon