Słowacy wybiorą zmianę?


16 marzec 2019
A A A

W sobotę (16.03.2019r.) na Słowacji odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich. W tym tygodniu kandydaci na prezydenta uczestniczyli w ostatniej debacie telewizyjnej przed ogłoszeniem ciszy wyborczej. Maroš Šefčovič i Zuzana Čaputová – dwójka najpopularniejszych uczestników wyścigu o najważniejszy urząd w państwie –  podczas debaty zgodzili się, że Słowacji przede wszystkim potrzebne jest społeczne pojednanie. Przedwyborcza rywalizacja potwierdziła jednak istnienie poważnych podziałów wśród słowackiego społeczeństwa, na które żaden z kandydatów nie jest jednak w stanie przedstawić sensownych propozycji rozwiązań.

Nowa twarz polityki

Z ostatnich sondaży przedwyborczych wynika, że faworytem pierwszej i ewentualnej drugiej tury wyborczej jest Čaputová. Przez większość swojego życia pracowała ona jako prawnik, natomiast działalność polityczną rozpoczęła niecałe półtora roku temu. W listopadzie 2017 roku znalazła się bowiem w gronie założycieli socjalliberalnej partii Postępowa Słowacja (PS), obejmując stanowisko jej wiceprzewodniczącej. Čaputová jeszcze jako prawniczka zajmowała się obroną praw człowieka, praworządnością oraz społeczną kontrolą poczynań słowackiej władzy.

Swoją kampanię oparła zresztą właśnie o hasła większej przejrzystości życia politycznego, a także obrony zasad demokratycznych, które jej zdaniem są wciąż zagrożone przez dominującą na Słowacji socjaldemokratyczną partię Smer. Chcąc wykorzystać zmęczenie Słowaków wieloletnimi rządami tego ugrupowania, Čaputová kreowała głównie swój wizerunek jako osoby spoza polityki, zainteresowanej rozliczeniem afer korupcyjnych. Nawiązywała również do sprawy zamordowania w ubiegłym roku dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego partnerki, za co obwinia obecny układ rządzący Smeru (Kierunek – Socjalna Demokracja), Słowackiej Partii Narodowej (SNS) oraz partii Most-Hid.

Jednocześnie wiceszefowa PS wraz ze wzrostem swojej popularności zrezygnowała z niektórych postulatów, głównie tych mogących odstraszać od jej kandydatury dominującą grupę konserwatywnych słowackich wyborców. Čaputová na początku kampanii za jeden z najważniejszych punktów swojego programu uznawała choćby legalizację związków partnerskich osób tej samej płci i możliwość adopcji przez nich dzieci, lecz ostatecznie stwierdziła, że po ewentualnej wygranej nie będzie ona zajmowała się tym tematem. W ostatnich tygodniach dużo ostrożniej wypowiadała się również w kwestii przyjmowania przez Słowację uchodźców na mocy programu relokacji zatwierdzonego przez Komisję Europejską.  Początkowo postulowała większą solidarność z udzielającymi im schronienia państwami Unii Europejskiej, aby ostatecznie opowiedzieć się za wypracowaniem na forum europejskim bardziej pragmatycznych rozwiązań tego problemu.

Krytycy kandydatury Čaputovej zwracają uwagę, że nie ma ona politycznego doświadczenia, ani odpowiedniej wiedzy – zwłaszcza w sprawach kluczowych dla bezpieczeństwa państwa. Odpowiadając na podobne zarzuty, kandydata z ramienia PS nawiązywała do kariery ustępującego prezydenta Kiski, który objął swój urząd jako osoba zupełnie nie mająca wcześniej do czynienia ze stricte polityczną działalnością. Ponadto przyznała otwarcie, że posiada niewielkie rozeznanie w sprawach bezpieczeństwa i obronności, dlatego po ewentualnym zwycięstwie w wyborach będzie musiała polegać na swoich doradcach. Dla Čaputovej priorytetem ma być natomiast rozwój społeczno-ekonomiczny Słowacji, chociaż w tamtejszym systemie głowa państwa ma w tym zakresie niewielkie prerogatywy.

Europejska odpowiedź

Głównym konkurentem Čaputovej jest wspomniany już Šefčovič. Został on kandydatem Smeru nieprzypadkowo, ponieważ opozycji wobec obecnego rządu trudno jest zarzucić mu brak politycznego doświadczenia, a przede wszystkim kompetencji potrzebnych do swobodnego poruszania się w polityce zagranicznej. Šefčovič od 1990 roku pracuje bowiem w słowackiej dyplomacji. Od 2009 roku jest też członkiem Komisji Europejskiej, w której najpierw objął stanowisko komisarza ds. edukacji i kultury, natomiast w 2014 roku zaczął pełnić funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej i komisarza ds. unii energetycznej.

Jako dyplomata sprawnie poruszający się w realiach unijnej polityki miał on przede wszystkim pokazać bardziej „europejską” twarz Smeru, chociaż udało się to jedynie połowicznie. Doświadczenie w Komisji Europejskiej nie zmienia bowiem faktu, iż Šefčovič jeszcze w czasach Związku Radzieckiego ukończył Państwowy Moskiewski Instytut Stosunków Międzynarodowych, natomiast do 1989 roku był członkiem Komunistycznej Partii Czechosłowacji. Ponadto w sprawach polityki migracyjnej jednoznacznie opowiedział się za dotychczasowym stanowiskiem swojego ugrupowania, które jest przeciwne Światowemu Paktowi Imigracyjnemu ONZ oraz przyjęciu przez Słowację uchodźców przebywających w państwach zachodnich.

Šefčovič zwłaszcza na ostatniej prostej kampanii zaczął wykonywać też gesty pod adresem narodowo i konserwatywnie zorientowanego elektoratu. Podczas spotkania z przedstawicielami słowackich kościołów zapewniał, że opowiada się za tradycyjnym modelem rodziny oraz suwerennością kulturową i etyczną kraju w ramach Unii Europejskiej. Po raz pierwszy kandydat Smeru zaczął więc mówić o swojej głębokiej wierze oraz przywiązaniu do wartości chrześcijańskich, co stoi jednak w sprzeczności z jego działaniami na arenie międzynarodowej. Konserwatywni krytycy zarzucają bowiem dyplomacie, że jako reprezentant swojego ugrupowania w  paneuropejskiej Partii Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów (wcześniej – Partia Europejskich Socjalistów (PES)) aprobował on lewicowe projekty ideologiczne.

Šefčovič zasadniczo wpisuje się więc w populistyczny charakter swojej partii, która dostosowuje program wyborczy do wyników badań opinii publicznej. Różni go od niej natomiast samo podejście do przeciwników politycznych, ponieważ w niewielkim stopniu zajmował się on swoimi konkurentami i starał się ich otwarcie nie atakować. Zamiast tego skupiał się w pierwszej kolejności na hasłach większego zaangażowania Słowacji na arenie międzynarodowej. Ponadto zapewniał, że będzie angażował się we wprowadzanie nowych programów społecznych, które będą korzystne zwłaszcza dla emerytów i młodych rodzin, a także podejmował kroki na rzecz ustanowienia spójnej polityki przemysłowej.

Głośny margines

Poza dwójką faworytów w wyborach prezydenckich na Słowacji startuje jedenastu kandydatów, przy czym większość z nich reprezentuje niewielkie ugrupowania narodowe i konserwatywne. Wśród nich największym poparciem cieszy się Štefan Harabin, były przewodniczący Sądu Najwyższego (w latach 2009-2014) i minister sprawiedliwości (w latach 2006-2009). Słowackie media uznają go za czarnego konia wyborów, zaś on sam określa siebie jako „narodowego kandydata” odwołującego się do często kontrowersyjnych tradycji słowackiego nacjonalizmu. W swojej kampanii kreuje się z tego powodu na obrońcę wartości chrześcijańskich i słowackiego interesu narodowego, zagrożonego (jego zdaniem) przez Stany Zjednoczone, a zwłaszcza amerykańskiego finansistę Georga Sorosa.

Właściwie do tego samego elektoratu odwołuje się Marian Kotleba, były żupan bańskobystrzycki i lider radykalnie nacjonalistycznej Partii Ludowej „Nasza Słowacja” (LS-NS). W swojej kampanii przekonywał on głównie, że Čaputová i Šefčovič niczym się od siebie nie różnią, ponieważ oboje tak naprawdę reprezentują interesy wielkiego biznesu, opowiadają się za wykonywaniem poleceń płynących z Brukseli oraz posiadają wsparcie mediów działających przeciwko słowackiemu interesowi narodowemu. Kotleba nie omieszkał również nawiązać do głównych tematów podnoszonych przez jego ugrupowanie, wśród których znajdują się postulaty ostrzejszej polityki wobec Romów, wystąpienia z NATO i zwiększenia wydatków na cele społeczne.

Poza nacjonalistami mocno podzieleni są także konserwatyści. Milan Krajniak, František Mikloško oraz Ivan Zuzula startują z poparciem niewielkich ugrupowań prawicowych, odwołując się zasadniczo do tych samych haseł. Każdy z nich przedstawia siebie jako obrońcę chrześcijańskich wartości, przeciwnika „mafijnych rządów” obecnej koalicji, a jednocześnie zwolennika kursu zorientowanego na dalszą integrację Słowacji ze strukturami euroatlantyckimi. Największą rolę w kampanii konserwatystów odegrały natomiast wzajemne animozje i oskarżenia o rozbijanie „obozu chrześcijańskiego”, który podzielony jest obecnie pomiędzy kilka partii mogących mieć problem z przekroczeniem progu w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.

Po raz pierwszy swojego własnego kandydata w wyborach prezydenckich wystawiła z kolei partia Most-Hid, reprezentująca interesy mniejszości węgierskiej na Słowacji. Jej przewodniczący Béla Bugár za główny cel swojej kampanii wyborczej uznał poszerzenie elektoratu o etnicznych Słowaków, ponieważ ugrupowanie nie chce być utożsamiane jedynie ze społecznością słowackich Węgrów. Jednocześnie start Bugára spowodował pytania o jedność obecnej koalicji rządowej, która nie była w stanie porozumieć się w sprawie wystawienia w wyborach wsólnego kandydata.

Co dalej z Kiską?

Dosyć nieoczekiwanie w ostatnich dniach kampanii jednym z jej bohaterów stał się ustępujący prezydent. Media spekulują więc co stanie się z Andrejem Kiską po odejściu z urzędu, natomiast jego polityczni przeciwnicy uznali udzielenie przez niego poparcia Čaputovej za ostateczny upadek mitu o jego politycznej niezależności. On sam jedynie podsycił pojawiające się plotki, ponieważ w jednym z ostatnich wywiadów nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć czy całkowicie pożegna się ze słowacką polityką, mocno krytykując rząd Petra Pellegriniego.

Przyszłość Kiski będzie jednak najprawdopodobniej zależeć nie od jego własnej decyzji, lecz od pracy słowackiej prokuratury. Kończący swoją kadencję prezydent oskarżany jest bowiem o oszustwa podatkowe oraz przekroczenie dozwolonych wydatków na swoją kampanię wyborczą w 2014 roku. Z tego powodu w ostatnim czasie mocno krytykował on działania policji i prokuratury, a także nagrał mocno krytyczny względem Šefčovicia i rządzących materiał wideo, w którym nazwał Słowację „państwem mafijnym”.

W perspektywie drugiej tury wyborów prezydenckich zamieszanie wokół Kiski staje się kłopotliwe dla Čaputovej, która otrzymała od niego oficjalne poparcie i jeszcze niedawno chwaliła jego aktywność na stanowisku głowy państwa. W ostatnich dniach kampanii zaczęła jednak krytykować ustępującego prezydenta, ponieważ Šefčovič zmusił ją do złożenia deklaracji w sprawie ewentualnego ułaskawienia Kiski po jej wyborczym zwycięstwie. Rywalizacja przed ewentualną drugą turą wyborów prezydenckich na Słowacji z pewnością będzie więc zaciekła.

Maurycy Mietelski

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronie Centrum Inicjatyw Międzynarodowych.

Zobacz także

Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami
Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka
Chorwacka centroprawica może spać spokojnie




Więcej...

Zobacz także tego autora

Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami
Jordania na celowniku ajatollahów
Przewodnik po chorwackim liberalizmie
Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka