Jeszcze jeden sojusznik dla Polski


26 styczeń 2021
A A A

Niedawno w Polsce przyjęto nową Strategię bezpieczeństwa narodowego, która określa główne kierunki rozwiązywania pojawiających się problemów w kontekście narastającego procesu dekompozycji obecnego systemu światowego. W tekście Strategii, Federacja Rosyjska jest nazywana głównym niszczycielem ustalonych norm międzynarodowych, stanowiącym główne zagrożenie dla bezpieczeństwa RP. Nie jest zaskoczeniem, że ten sam kraj stanowi niebezpieczeństwo dla państwa bezpośrednio graniczącego z Polską. Tym państwem jest Ukraina.

Moim zdaniem Ukraina jest głównym, jeśli nie jedynym, potencjalnym sojusznikiem Polski w możliwym konflikcie zbrojnym z Rosją. Posiada ona odpowiednie zasoby i możliwości dla szybkiego mobilizowania armii zahartowanej w bitwach z Federacją Rosyjską, w liczbie i składzie, które mogą odgrywać znaczącą, jeśli nie decydującą rolę w potencjalnym zwycięstwie nad przeciwnikiem. Udział Ukrainy może być wyrażony zarówno w bezpośrednim przerzucie wojsk do polskiego teatru działań wojennych, jak i w uderzeniu we wroga na jego terenie lub na terytorium państw, które przeciwnik wykorzysta do przeniesienia swoich wojsk, a także w aktywnych operacjach w cyberprzestrzeni.

To stwierdzenie opiera się na kilku czynnikach, które spróbuję szczegółowo przeanalizować.

Ukraina jest jedynym krajem spoza NATO (nie licząc Gruzji), który posiada siły zbrojne w przestrzeni od Bałtyku po Morze Czarne, które mają doświadczenie bojowe i wiedzę o potencjalnym przeciwniku. Trwająca od 6 lat wojna we wschodniej Ukrainie pozwoliła ukraińskim żołnierzom opracować taktykę, która pozwala skutecznie przeciwdziałać aktywności rosyjskich sił specjalnych i kontrolowanych przez nich bojowników. Chociaż w ostatnich latach działania wojenne w Donbasie były bardziej hybrydowe, ukraińskie doświadczenia w takich wydarzeniach mogą być bardzo przydatne dla Polski w potencjalnym konflikcie.

Podczas tej wojny Ukraina nauczyła się także przeciwdziałać innym, niemilitarnym aktom wojny hybrydowej, które są przeprowadzane przez Rosjan w cyberprzestrzeni. Przykładem takich działań jest cyberatak wirusa „Petya”, który w marcu 2016 r. spowodował awarię systemów komputerowych kilkudziesięciu firm i agencji rządowych na Ukrainie. Celem tego cyberataku była destabilizacja ukraińskiego organu państwowego, lecz nie zostało to osiągnięte. Ukraińcy będą mieli więc coś do powiedzenia podczas potencjalnej cyberwojny między Rzeczpospolitą a Federacją Rosyjską.

Kolejnym czynnikiem jest bliskość terytorialna Ukrainy, która pozwala w krótkim czasie wysunąć jednostki wojskowe na pomoc polskim żołnierzom. Jednocześnie dostępność linii komunikacyjnych Lwów-Zamość i Kowel-Chełm w kierunku Warszawy może zapewnić szybki przerzut wojsk. Ten potencjalny konwencjonalny konflikt zbrojny prawdopodobnie będzie krótkotrwały, tym bardziej termin udzielenia pomocy może mieć kluczowe znaczenie. Położenie geograficzne Ukrainy przyczynia się również do możliwości stworzenia zagrożenia dla wojsk rosyjskich na ich własnym terytorium, co doprowadzi do rozproszenia uwagi części ich sił i środków w potencjalnej konfrontacji.

Ważną rolę może odegrać także ukraiński kompleks militarno-przemysłowy, który ma potężną bazę do produkcji nowoczesnej broni, z których niektóre są lepsze od rosyjskich modeli. Według autorów amerykańskiego magazynu The National Interest, ukraińska wersja czołgu T-80 jest lepsza od rosyjskiej.[1] Wadą modelu rosyjskiego, zdaniem autorów, jest wysokie zużycie paliwa, co stwarza dodatkowe problemy z logistyką. Na Ukrainie opracowano zmodyfikowaną wersję T-80 wyposażoną w silnik wysokoprężny. Chociaż spowodowało to spowolnienie czołgu, to zwiększyło jego wydajność paliwową. Te ukraińskie czołgi T-80 są nadal ulepszane oraz eksportowane na Cypr i Pakistan. Stanowią one kluczową część zbrojeniową Ukrainy. Ponadto, ostatnio na Ukrainie powstają nowoczesne systemy rakietowe oraz systemy antydostępowe A2AD. Przykładem jest przybrzeżny przeciw okrętowy system rakietowy „Neptun”, opracowany przez biuro projektowe „Luch”. Amunicja do ukraińskiego „Neptuna” to najnowszy pocisk manewrujący R-360, który może uderzać w cele wodne i naziemne w odległości ponad 300 km. Warto też zwrócić uwagę na możliwości, jakie stwarza przed Polską zakup bezzałogowców rozpoznawczo-uderzeniowych Bayraktar TB2. Ukraina zaczęła je produkować wspólnie z tureckim koncernem Baykar Makina.[2] Technologia ta okazała się bardzo skuteczna w zakończonym niedawno konflikcie w Górskim Karabachu.

Ważnym czynnikiem dla potencjalnego sojuszu wojskowego jest także pozytywne nastawienie Ukraińców do Polski i Polaków, o czym świadczą liczne badania opinii publicznej przeprowadzone na Ukrainie w ostatnich latach. Na przykład 40,8% Ukraińców uważa, że ​​Polska jest przyjaźnie nastawiona do Ukrainy. Natomiast 5,2% jest zdania odmiennego, zgodnie z badaniem przeprowadzonym przez centrum badań społecznych i marketingowych „Soсis” w dniach 20-27 stycznia 2020 r.[3]

Założenie, że Ukraina może być jedynym sojusznikiem, który przyjdzie z pomocą Polsce w przypadku wojny z Rosją, opiera się na licznych dyskusjach w kręgach NATO na temat tego, w którym to przypadkukonieczne będzie odwołanie się do artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, a także coraz bardziej nieprzewidywalna polityka administracji amerykańskiej wobec sojuszników w Europie. Kolejnym przykładem jest niedawna decyzja Waszyngtonu o redukcji sił zbrojnych w Niemczech bez uprzedniej konsultacji z sojusznikami. Faktem jest, że część tego kontyngentu zostanie przeniesiona do Polski, tak jak chcieliby tego polscy przywódcy. O prawdopodobieństwie tego, że NATO w przypadku wojny z Rosją będzie sparaliżowane, оstrzegał jeszcze w 2015 r. Zbigniew Brzeziński w wywiadzie dla polskiej gazety „Dziennik Gazeta Prawna”.[4]Podczas gdy w przypadku prawdziwego konfliktu zbrojnego lub rosyjskich działań hybrydowych w biurach europejskich i amerykańskich będą zastanawiać się i debatować nad stosownością pomocy Polsce, to ukraińskie wojsko będzie ustawiać swoje brygady czołgów w szyku bojowym.

Spójność jednostek polskich i ukraińskich jest już wypracowywana w ramach Brygady litewsko-polsko-ukraińskiej (LITPOLUKRBRIG). Chociaż ta jednostka jest wciąż niewielka, gdyż została niedawno stworzona, to ma już udane doświadczenie we wspólnych treningach i ćwiczeniach. Tak więc w ramach wspólnych ćwiczeń Brave Band, które odbyły się w 2016 r., uczestnicy zostali przeszkoleni do wykonywania zadań w międzynarodowym środowisku. Potrafią szybko wymieniać informacje między sekcjami sztabu brygady i prawidłowo rozdzielać zadania pomiędzy bataliony: litewski, polski i ukraiński.

Historia ma udane przykłady interakcji wojsk polskich i ukraińskich w bitwach z Rosją. W 2020 roku wspólnie obchodziliśmy 100-lecie zwycięstwaw wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Wtedy Ukraińcy byli także po stronie tych, którzy bronili cywilizacji europejskiej przed totalitaryzmem. 25 kwietnia 1920 r. 15 tysięcy żołnierzy ukraińskich zjednoczyło się w dwóch dywizjach pod dowództwem pułkowników Marka Bezruczki i Ołeksandra Udowyczenko, a także 50 tysięcy polskich żołnierzy wyruszyło na wschód, co w końcu doprowadziło do „Cudu nad Wisłą”. A propo, rondo w polskim mieście Wrocławiu zostało nazwane niedawno imieniem pułkownika Marka Bezruczki[5].

Strategiczny sojusz militarno-polityczny Polski i Ukrainy, mający wspólnego przeciwnikazewnętrznego, wydaje się naturalny i absolutnie logiczny, biorąc pod uwagę panującą sytuację geopolityczną na świecie i na wschodniej flance NATO. W ubiegłym roku Ukraina wprowadziła poprawki do Konstytucji, które ustaliły kurs pełnego członkostwa w NATO. Minie wiele lat, zanim Ukraina zostanie tam przyjęta, a zagrożenie militarne ze wschodu istnieje teraz i jest trwałe. Dlatego ustanowienie interakcji między ukraińskimi i polskimi jednostkami wojskowymi oraz współpraca w sferze wojskowo-przemysłowej jest, moim zdaniem, niezbędnym czynnikiem wzmacniającym zdolność obronną i bezpieczeństwo państwa polskiego.

Taki sojusz między innymi zrównoważyłby politykę zagraniczną Polski, zapewniłby jej niezbędną głębię strategiczną na jej wschodniej flance oraz poszerzyłby geostrategiczne wpływy w regionie Morza Czarnego. Warto zwrócić uwagę, że ostatnie wydarzenia na Kaukazie podczas konfliktu między Armenią a Azerbejdżanem wskazują, że w tym przypadku Polska będzie najprawdopodobniej musiała konkurować o wpływy w regionie Morza Czarnego nie tylko z Rosją, ale także z sojusznikiem z NATO - Turcją. Jednak to już temat na osobną dyskusję.

Ruslan Syvoplias

[2]Ukraina: Kolejne bezzałogowce Bayraktar TB2 już w 2021 roku https://www.defence24.pl/ukraina-kolejne-bezzalogowce-bayraktar-tb2-juz-w-2021-roku

[3] Ponad 30% Ukraińców uważa Białoruś, Polskę, Niemcy i Stany Zjednoczone za przyjazne Ukrainie, a ponad 70% uważa Rosję za wrogie państwo  - badanie opinii publicznej; https://interfax.com.ua/news/political/639480.html

Zobacz także

TikTok a sprawa amerykańska
Gdy pomoc humanitarna staje się celem
Bombardowania nic nie zmienią. Huti są zahartowani
Czy Polska powinna wesprzeć Izrael?




Więcej...

Zobacz także tego autora

Nowe spojrzenie na koncepcję Trójmorza
Jeszcze jeden sojusznik dla Polski