Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Archiwum Agenda 2010. Pobożne życzenie Schroedera czy realne szanse na uzdrowienie kraju?

Agenda 2010. Pobożne życzenie Schroedera czy realne szanse na uzdrowienie kraju?


23 luty 2010
A A A

Niemcy, niegdyś idealne państwo opiekuńcze, od kilkunastu lat borykają się z problemem reform strukturalnych. Zmiany wprowadzone w 2003 roku przez ówczesnego kanclerza Niemiec, Gerharda Schroedera nie przyniósł oczekiwanych efektów. Obecny rząd jak widać, zmierza w zupełnie innym kierunku, negując wcześniejsze przeobrażenia.

Konstytucyjne nadanie państwowości niemieckiej charakteru „państwa socjalnego” wywodzi się z obowiązku zagwarantowania wszystkim, a zwłaszcza najuboższym, pewnego minimum egzystencji materialnej, opieki zdrowotnej, czy minimalnego wykształcenia i stanowi konstytucyjną dyrektywę działalności państwa w tym kierunki. Zapis ten zakłada prowadzenie przez państwo aktywnej polityki gospodarczej i socjalnej.

System zabezpieczenia społecznego w Niemczech opiera się na trzech filarach: ubezpieczeniach społecznych, zabezpieczeniach społecznych wypłacanym poszczególnym grupom społecznym oraz na pomocy społecznej. Najwięcej wydatków socjalnych idzie na emerytury, potem na świadczenia zdrowotne, ubezpieczenia dla osób bezrobotnych oraz ubezpieczenia dla emerytów państwowych i stypendia studenckie.

Do lat 80. ponad 30 proc. z budżetu państwowego przeznaczano właśnie na świadczenia socjalne. Później zmniejszono tę kwotę do 26 proc. Jednak to nadal bardzo dużo, jak dla kraju utrzymującego się przede wszystkim z eksportu. Niemcy od kilkunastu lat mają poważne problemy wewnętrzne. Od 2002 roku kraj przekracza granicę deficytu budżetowego w wysokości 3 proc. PKB wymaganej przez strefę euro.

Pierwszy uzdrowienia kraju podjął się Gerhard Schroeder. Zaproponował plan reform, Agenda 2010, który miał zagwarantować Niemcom miejsce w europejskiej czołówce gospodarczej. Szef socjaldemokratów zaproponował reformy w trzech dziedzinach: polityki makroekonomicznej oraz budżetowej, prawa i rynku pracy oraz emerytur i opieki zdrowotnej. Kanclerz zapowiadał złagodzenie przepisów chroniących pracowników przed zwolnieniem, rozluźnienie form zawierania umów branżowych na rzecz umów zakładowych, odpowiadających warunkom w konkretnych firmach, obniżkę i skrócenie czasu wypłacania świadczeń dla bezrobotnych, ograniczenie niektórych świadczeń zdrowotnych i dopłaty pacjentów do wizyt lekarskich. Schroeder, który przez wcześniejsze trzy lata uczestniczył w projekcie „Socjusz dla Pracy”, zakładającym spotkania związkowców i pracodawców, wezwał te dwie grupy do wzajemnej współpracy, korzystania z udogodnień i zatrudniania nowych pracowników ze szczególnym uwzględnieniem uczniów.

Na cele socjalne przeznaczana jest 1/3 wydatków budżetu. Aby to zmienić wprowadzono reformy Hartza. Autorem reform jest Peter Hartz, dyrektor personalny Volkswagena, wieloletni znajomy Schroedera. Jeszcze w lutym 2002 roku powołano specjalną komisję do sterowania rynkiem pracy. Był to okres, gdy Niemcy masowo tracili pracę, a bezrobocie sięgało 12 proc.

Jednak dla przeciętnego obywatela Niemiec, odejściu z pracy nie oznaczało niczego złego. Po pierwsze po zwolnieniu dostawał on zasiłek niemalże takiej samej wysokości jak ostatnia pensja, po drugie zasiłek ten był płatny przez kilkanaście miesięcy a nawet lat. Taki zakres należnych mu świadczeń nie motywował bezrobotnego do szukania nowej pracy. Tylko 10 proc. z ogółu osób niepracujących zaczęło szukać nowych zajęć. Reszta nie przejmowała się niczym, bowiem państwo gwarantowało zasiłek.

Hartz zaproponował, aby pieniądze płacone przez państwo były zależne od wysiłku jaki bezrobotny wkłada w poszukiwanie nowego zajęcia. Utworzył on specjalny program walki z bezrobociem zaakceptowany przez niemiecki rząd. System składał się z czterech części. Pierwsza dotyczyła wsparcia dla niemieckiej Agencji Pracy. Druga proponowała nowe formy zatrudnienia, mniej opodatkowane i ubezpieczane oraz dotowane dla przedsiębiorstw jednoosobowych. Hartz III to kompleksowa restrukturyzacja Centrum Pracy.

Ostatnia, czwarta część stanowiła pakiet zasiłków wypłacanych dla bezrobotnych, którzy przez dłuższy okres nie mogli znaleźć zatrudnienia. Otrzymywali go bezrobotni oraz osoby pracujące, ale uzyskujące niskie wynagrodzenie. Państwo dopłacało określoną sumę, tak by osiągnąć minimum socjalne. Zmiany Hartza wówczas sprawiły, że bezrobocie spadło z 12 do 7 proc.

Plan ten krytykowano słowami „Można przeżyć, ale nie można żyć”. Kilka dni temu Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe uznał, że zasiłek dla długotrwałych bezrobotnych Hartz IV jest niezgodny z konstytucją. To wywołało nowy spór w koalicji rządzącej.

Niektórzy oceniają, że reformy Agendy 2010 choć przyszły późno i nie były tak radykalne, stanowiły zaczątek zmian na lepsze. Dzięki wprowadzeniu nowych instrumentów,  koszty zatrudnienia w Niemczech spadły o 1,1 proc. To z kolei miało wpływ na zwiększenie się konkurencyjności firm. Ekonomiści problem upatrują w mentalności społeczeństwa niemieckiego, które nie ma zdolności do wydawania pieniędzy, przez co popyt wewnętrzny słabnie i powtórnie nakręca się spirala redukcji.

Nowy rząd, utworzony przez koalicję chadecji z socjaldemokracją teoretycznie miał kontynuować wcześniejsze reformy. Za najważniejsze zmiany uznano wówczas podwyżkę podatku VAT z 16 proc. do 19 proc., wprowadzenie podatku dla bogatych, zmianę systemu podatkowego dla firm, wprowadzenie przywilejów podatkowych o charakterze prorodzinnym, jak np. zwiększenie dodatku na dziecko czy wydłużenie urlopów macierzyńskich. Koalicja planowała zmiany również w zasiłkach dla bezrobotnych i pomocy socjalnej, ograniczeniu ochrony przed zwolnieniem oraz obniżenie kosztów pracy przez zmniejszenie ubezpieczenia od bezrobocia a także wydłużenie wieku emerytalnego i podwyżkę składki emerytalnej. Kanclerz Merkel zbierała punkty wynikające z realizacji rządowego programu i jego pierwszych rezultatów. Merkel początkowo do Agendy 2010 wprowadziła kilka zmian, nawet bardziej radykalnych niż jej twórcy. Jednak z czasem słabnącego poparcia dla jej partii zaczęła odchodzić od głównych założeń reformy i przesuwać się bardziej w lewo niż jej koalicjanci. Wprowadziła m.in.: zapomogę rodzicielską dla profesjonalistów wychowujących dzieci i płace minimalne w kilku branżach.

Agenda 2010 miała doprowadzić do poprawy sytuacji gospodarczej Niemiec oraz zachęcić bezrobotnych do powrotu na rynek pracy. Nowy rząd, który od końca 2009 roku tworzą CDU/CSU i FDP za priorytet traktuje sprawę podatków, które powinny być obniżone. Jak to będzie? Czas pokaże. Już widać zgrzyty na linii chadecja – liberałowie.

Czy Agenda 2010 przyniosła zamierzone efekty? Po doniesieniach z mediów widać, że nie do końca. Do dziś niemiecki bezrobotny przez rok po utracie pracy dostaje niemalże 3/4 ostatniej pensji. Później, jeśli nadal nie znajdzie pracy Państwo oferuje mu zasiłek Hartz IV, czyli niespełna 400 euro miesięcznie. Do tego dochodzą dodatki dla małżeństw, na dzieci i suma sumarum można z tego wyżyć. W styczniu tego roku stopa bezrobocia wzrosła do poziomu 8,6 proc., czyli o prawie jeden punkt procentowy więcej niż z końcem ubiegłego roku. Czy o takie zmiany chodziło Schroederowi?