Ukraińska dziennikarka uciekła syryjskim rebeliantom
17 grudnia syryjscy rebelianci, w rozmowie z telewizją TSN powiedzieli, że ukraińskie władze nie robią nic, aby uwolnić dziennikarkę. W odpowiedzi ukraiński MSZ zakomunikował, że podjęte zostały wszelkie możliwe środki, aby uwolnić Koczniewę.
Rosja, Stany Zjednoczone, Francja oraz międzynarodowe organizacje praw człowieka wezwały syryjskich opozycjonistów do wypuszczenia Ukrainki. Z kolei pod koniec stycznia br., ukraiński minister spraw zagranicznych, Leonid Kożara, przekazał mediom, że zwrócił się z prośbą o pomoc w uwolnieniu dziennikarki do Unii Europejskiej.
W poniedziałek wiadomość o jej uwolnieniu potwierdził najpierw jej były mąż, Dmitrij Pietrow, później rzecznik prasowy ukraińskiego MSZ, a następnie sama dziennikarka zrobiła wpis na swoim blogu, pisząc: „Zdziwieni? Wasza Alicja wróciła z Krainy Czarów. Poczekajcie na szczegóły”, po czym udzieliła krótkich wywiadów rosyjskiej stacji radiowej Business FM i agencji RIA Novosti.
Koczniewa zadzwoniła do swojego byłego męża w drodze do Damaszku, mówiąc, że przenoszona jest na terytorium kontrolowane przez rząd. Jak podają dziennikarze, jej telefon jest wciąż wyłączony, a ukraińska ambasada w stolicy Syrii odmawia dalszych komentarzy na temat jej udanej ucieczki.
W mediach powiedziała, że przeszła ok. 15 kilometrów pieszo, a później, w dostaniu się na obszar kontrolowany przez siły rządowe, pomogli jej lokalni mieszkańcy. Z informacji przekazanych RIA Novosti wynika także, że przetrzymywana była na przedmieściach Homs przez szefa lokalnej rady wojskowej FSA.
Mająca 10-letnią córkę Koczniewa poinformowała również, że zamierza pozostać w Syrii i kontynuować swoją pracę, gdyż „ludzie powinni usłyszeć o tym, co się tutaj dzieje”. Jako przeciwniczka interwencji państwa zachodnich, w obliczu nasilania się walk, chce przenieść się do Damaszku.
Na podstawie: nytimes.com, ruvr.ru
Foto: news-well.ru