Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Maurycy Mietelski: Węgry ostrożnie w sprawie Ukrainy

Maurycy Mietelski: Węgry ostrożnie w sprawie Ukrainy


06 marzec 2014
A A A

Premier Viktor Orbán zajął w końcu jednoznaczne, choć umiarkowane stanowisko wobec wydarzeń na Ukrainie. Jak dotąd, rząd centroprawicowego Fideszu wypowiadał się w tej sprawie ogólnikowo, lub starał się ją przemilczeć. Orbán wypowiada się jednak dość powściągliwie. Radykalniejszy jest minister spraw zagranicznych János Martonyi.


Premier Węgier powiedział we wtorek, że Unia Europejska powinna jak najszybciej odpowiedzieć na ruchy wojsk rosyjskich. Choć lider węgierskiej centroprawicy uważa, że reakcja Unii Europejskiej powinna być „zdecydowana, natychmiastowa i zmierzająca do integracji", nie powinna mieć charakteru wojskowego. Orbán opowiada się za pokojowymi negocjacjami i rozwiązaniem kryzysu poprzez porozumienie wszystkich zainteresowanych stron. Jednocześnie jest zwolennikiem „demokratycznej Ukrainy, zapewniającej bezpieczeństwo swoich obywateli, w tym mniejszości". Dla Budapesztu najważniejsza jest zdecydowanie ostatnia kwestia, bowiem Orbán stwierdził równocześnie, że jego rząd nie akceptuje zmian w ustawie językowej, która uderza w mniejszości narodowe, a wśród nich znajdują się również Węgrzy mieszkający na Zakarpaciu. Zaapelował również do innych partii politycznych na Węgrzech, o powściągliwość i powstrzymanie się od radykalnych wypowiedzi, ponieważ sytuacja jest rozwojowa i napięta.

Rząd Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej zmieniał swoje stanowisko stopniowo. Do wtorku starano się raczej nie zabierać głosu zaś jedynym wyraźnym (choć przede wszystkim propagandowym) działaniem Orbána, była wizytacja wojsk węgierskich przy granicy z Ukrainą. Jeszcze w poniedziałek węgierski premier twierdził, iż konflikt na Ukrainie nie jest sprawą jego kraju, a granice Węgier pozostają bezpieczne. Bardziej zdecydowanie wypowiadał się natomiast minister spraw zagranicznych János Martonyi. Również w poniedziałek, podczas wizyty w Brukseli, zapowiadał wsparcie Węgier dla Ukrainy, w celu zapewnienia jej integralności terytorialnej, suwerenności i niepodległości. Co ciekawe, prorządowe media kilkukrotnie sugerowały, że na Majdanie mają miejsce akty chuligańskie, powstrzymywane przez siły rządowe.

Ostrożność w sprawie wydarzeń na Ukrainie, a szczególnie rosyjskiej interwencji na Krymie, wiąże się ze zbliżeniem Budapesztu i Moskwy. W styczniu, przedstawiciele spółek energetycznych obu państw, w obecności Orbána i rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, podpisali umowę o rozbudowie elektrowni atomowej w węgierskim Paks. Przewiduje ona budowę dwóch nowych reaktorów, a koszty inwestycji mają być pokryte z pożyczki udzielonej Węgrom przez Rosję. Wartość rosyjskich inwestycji na Węgrzech, szacuje się na prawie 3 miliardy dolarów, a obroty handlowe pomiędzy oboma państwami stale się zwiększają. Media popierające rząd Fideszu, poza zachwalaniem współpracy gospodarczej, starają się również przedstawiać Rosję jako obrońcę wartości chrześcijańskich w świecie, a jeden z tygodników chciał nawet organizować marsz przyjaźni węgiersko-rosyjskiej. Widać więc wyraźnie, że Orbán nie chciał drażnić swojego nowego sojusznika. Niewykluczone, iż węgierski rząd obserwował reakcję Rosji na stanowisko Turcji, która opowiedziała się wyraźnie po stronie Ukrainy. Ankara podobnie jak Budapeszt, ostatnimi czasy rozwija współpracę z Rosją, także podpisując długoterminowe umowy gospodarcze.

Kolejnym ważnym czynnikiem są również zbliżające się wybory parlamentarne na Węgrzech. Na Zakarpaciu mieszka prawie 150 tysięcy Węgrów, obawiających się działań ukraińskich szowinistów i nowej ustawy językowej. Część z nich będzie mogła w kwietniu oddać swoje głosy, na które liczy Fidesz. Podczas gdy polski rząd niespecjalnie przejmuje się losem Polaków na Ukrainie, którymi nie jest zresztą szczególnie zainteresowana opinia publiczna, na Węgrzech podobne działania nie znalazłyby akceptacji. Węgrzy czują bardzo silną więź ze swoimi rodakami, znajdującymi się na terenach dawnego Królestwa Węgier, okrojonego w 1920 roku Traktatem w Trianon. Ich zlekceważenie mogłoby kosztować Orbána utratą części poparcia, na rzecz nacjonalistycznego Jobbiku, który jest obecnie większym zagrożeniem dla Fideszu niż opozycyjna lewica. Politycy Jobbiku od początku wydarzeń na Ukrainie, zajmowali twarde stanowisko, wzywając rząd do podjęcia wszelkich działań na rzecz praw mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu. W poniedziałek nacjonaliści wydali oświadczenie, w którym zaatakowali rząd za mało zdecydowaną postawę wobec ochrony Węgrów na Zakarpaciu, a także skrytykowali działania Europy Zachodniej. Ich zdaniem, Zachód wsparł przewrót na Ukrainie finansowo, politycznie i wywiadowczo, chcąc przybliżyć granicę NATO do Rosji, aby zainstalować na Ukrainie wykonawców swoich poleceń. Również ta retoryka może trafić do części wyborców centroprawicy, których antyzachodnie nastawienie zostało zresztą podsycone w ostatnich latach przez Fidesz.