Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka François Fillon - na równi pochyłej

François Fillon - na równi pochyłej


21 kwiecień 2017
A A A

Francois Fillon miał być kandydatem numer jeden Republikanów. Mimo że w prawyborach z łatwością pokonał przeciwników ze swojej partii Nicolasa Sarkozy’ego oraz Alaina Juppé oraz wydawał się być murowanym kandydatem do zwycięstwa, dzisiaj wydaje się nie mieć szans na wygranie wyborów prezydenckich. Mimo sukcesów na początku kampanii Fillon zaprzepaścił swój dorobek, kiedy wyszło na jaw, że w przeszłości zatrudniał fikcyjnie swoją żonę jako asystentkę.  Fillon przez trzy miesiące próbował nieporadnie odbudować swój wizerunek, by znów liczyć się w walce o zwycięstwo, jednak oprócz Emmanuela Macrona i Marine Le Pen musi zmierzyć się z rosnącą popularnością Jeana-Luca Melenchona oraz francuską prokuraturą.

Prawyborczy sukces

Francois Fillon swoją działalność polityczną zaczął krótko po ukończeniu studiów prawniczych. W 1976 r. wstąpił do gaullistowskiego Zgromadzenia na rzecz Republiki.  W latach 80.  XX wieku był zaangażowany w politykę w ramach administracji terytorialnej. W 2007 r. został doradcą politycznym prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, a potem szefem rządu w jego gabinecie. I tak na dobre rozpoczął swoją karierę polityczną. W listopadzie 2016 r. wygrał prawybory Republikanów, zdobywając w II turze miażdżącą przewagę aż 66% i zostawiając w polu pokonanych Sarkozy’ego i Juppé. Pokonanie byłego prezydenta Francji było do przewidzenia, ponieważ jego kandydatura nie cieszyła się dużą popularnością wśród społeczeństwa. Za to pokonanie Juppé, którego sondaże stawiały jako faworyta, było dużym sukcesem.

„Make France Great Again”

Podobnie jak inni kandydaci Fillon obiecuje przywrócić Francji czasy jej świetności. To, co w pierwszej kolejności ma uzdrowić kraj, to radykalne reformy gospodarcze. Fillon widzi się w męskiej wersji Margaret Thatcher i chce wprowadzić ekonomiczną rewolucję na miarę tej brytyjskiej. W kwestiach gospodarczych określany jest jako liberał. Obiecuje ułatwienia dla przedsiębiorców i obniżenie podatków. Zapowiada likwidację niektórych wydatków publicznych łącznie o 110 mld euro oraz  kilkuset tysięcy miejsc w pracy w sektorze publicznym. W zamian chce zwiększyć wydatki na obronność. Według Fillona Francuzi powinni wrócić do wynoszącego 65 lat wieku emerytalnego, a 35-godzinny dzień pracy miałby zostać zlikwidowany. Według jego planu zadłużenie Francji ma radykalnie zmniejszyć się już w ciągu 5 lat, jeśli uda się mu wygrać wybory i wprowadzić reformy w życie. Uzdrowienie pogrążonej w stagnacji gospodarki ma być pierwszym krokiem do odbudowy nadszarpniętej pozycji międzynarodowej Francji.

Zdjęcie: www.archive.government.ru

Fillon Gaullistą?

Przez pewien czas Fillon był uważany był za jeszcze większego putinofila niż Marine Le Pen. A wszystko przez to, że jest zwolennikiem zniesienia sankcji nałożonych na Rosję po aneksji Krymu i wsparciu rebelii w Donbasie. Jest także zwolennikiem współpracy z Rosją w Syrii. Fillon w swojej kampanii przypomina, że to Francja kiedyś rozdawała karty na Bliskim Wschodzie, a przede wszystkim właśnie w samej Syrii. Dzisiaj została stamtąd wyparta, a wszystko dzieje się ponad jej głową. W związku z tym proponuje prowadzenie dialogu z Władimirem Putinem, aby przynajmniej w pewnym stopniu wrócić do gry w tym rejonie. Podczas gdy media snują wizję wielkiej sympatii między obydwoma politykami, przez Fillona przemawia raczej pragmatyzm polityczny. Według kandydata złe stosunki z Rosją, jak i jej niestabilna sytuacja w kraju, są dla Francji niekorzystne. Za problemy na linii Zachód – Rosja obwinia zaś Stany Zjednoczone.

Jeśli chodzi o Unię Europejską Fillon nie zamierza straszyć frexitem. Przypomina, że to Francja stworzyła podwaliny integracji europejskiej i powinna przewodzić Europie w tym trudnym czasie. Według niego współczesna integracja miałaby opierać się głównie na strefie euro, która posiadałaby  własny rząd. W tym momencie Fillon rzuca rękawicę Niemcom. Zresztą nie on jedyny, bowiem w tej kampanii wyborczej prawie każdemu kandydatowi marzy się ekonomiczna konkurencja z Niemcami, którzy od wielu lat sprzeciwiają się uwspólnotowieniu długu krajów euro, tym samym chroniąc swoją dobrze prosperującą gospodarkę. 

Fillon jest również znany z tego, że od dawna występuje w roli obrońcy tradycyjnych wartości. Jest przeciwnikiem małżeństw homoseksualnych i adoptowaniu dzieci przez osoby pozostające w takich związkach. Krytykuje również aborcję, tłumacząc, że jest to sprzeczne z jego wiarą. Fillon oczywiście jest przeciwnikiem multikulturalizmu, jednak tak naprawdę jak żaden kandydat do tej pory nie przedstawił realnego rozwiązania tego problemu.

Polityczny skandal

Do pewnego czasu wszystko szło zgodnie z planem.  Według sondaży Fillon miał przejść do II tury i pokonać swoją główną przeciwniczkę Marine Le Pen. Niestety po drodze nieoczekiwanie w wyścigu do Pałacu Elizejskiego dołączył Macron, który zdobył przewagę nad Fillonem. Jakby tego było mało, w styczniu media poinformowały, że Fillon w latach 1998-2013 fikcyjnie zatrudnił swoją żonę jako asystentkę i wypłacał jej niemałą pensję. O pracy Penelope nie wiedział ani personel biura, ani jej komputer, bowiem „asystentka” nie miała nawet konta pocztowego. Oczywiście Fillon zaprzeczał, oskarżał media o szkodliwą propagandę, a w końcu przepraszał wyborców za to, że zatrudnił swoją żonę.  Miał się nawet wycofać z kampanii, ale  ostatecznie stwierdził, że Francja jednak go potrzebuje. Niestety tłumaczenia kandydata na nic się nie zdały, a jego popularność zaczęła drastycznie spadać. Francuzi zapewne poczuli się zniesmaczeni i rozczarowani. Polityk, który do tej pory dla wielu był uosobieniem katolickiej francuskiej prawicy, który jeszcze niedawno na wiecach głosił, że „ Francja potrzebuje prawdy”, okazał się lawirantem. Od tego czasu Fillonowi nie udało się w pełni odbudować utraconego wizerunku, a na domiar złego doszedł jeszcze jeden konkurent - Jean-Luc Mélenchon, który ostatnio ciągle jest na językach mediów.

Im bliżej wyborów, tym gorzej

Początek kampanii tego kandydata zapowiadał się obiecująco. Wydawało się, że Fillon, który poczuł w sobie przeznaczenie do odbudowania wielkiego narodu francuskiego, do 23 kwietnia będzie piął się w sondażach do góry. Nawet jeśli jego program faktycznie miałby sprawić, że Francja stanie się znowu wielka, to raczej nikt już nie bierze Fillona za poważnego kandydata. W końcu jak Francja ma być wielka, jeśli już na wstępie kandydat stawia się ponad prawem?

Katarzyna Kozon