Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Diana Zadura: Rewolucja róż: 7 lat później ..


21 listopad 2010
A A A

23 listopada przypada kolejna rocznica pokojowego przewrotu w Gruzji, który jesienią 2003 roku wyniósł do władzy Michaela Saakaszwilego. Tego dnia w wyniku obywatelskiego sprzeciwu wobec sfałszowanych wyborów parlamentarnych, skompromitowany Eduard Szewardnadze ustąpił ze stanowiska prezydenta.

Wydarzenie to jako legitymizujące władzę porewolucyjnej ekipy politycznej jest raz po raz przypominane w wielu prezydenckich przemowach jako przełom, który zmienił bieg historii Gruzji, rozpoczął okres odbudowy państwa. Jak lubi zaznaczać główny bohater rewolucji, wydarzenie to przywróciło Gruzję na mapy świata. Z zapomnianego kraju na peryferiach dwóch kontynentów Gruzja trafiła na pierwsze strony gazet. Jego zdaniem rewolucja róż zadecydowała też o symbolicznym powrocie Gruzji do Europy, ponieważ tę przynależność zdefiniował kierunek politycznych przemian. Gruzja stała się "prometeuszem"; demokracji na Kaukazie Południowym. Przynajmniej do pewnego czasu.

Baner rewolucyjny w centrum Tbilisi, jesień 2006, autor: Diana Zadura
Rewolucja róż. Obietnice są spełniane. Gruzja bez korupcji, autor: Diana Zadura

Co roku rocznica rewolucji róż daje okazję do różnego rodzaju akcji symbolicznych i wystąpień prezydenta. Nierzadko na oficjalną cześć zapraszane są głowy zaprzyjaźnionych państw. W czasie poprzednich rocznic w Tbilisi odsłonięto trzy pomniki. W 2006 roku na centralnym placu Wolności odsłonięto pomnik św. Jerzego jako symbolu zwycięstwa i walki o wolność. (Rewolucja róż zbiegła się w czasie z dniem patrona Gruzji św. Jerzego, a zwycięstwo rewolucji przypisano jego wstawiennictwu). W 2007 roku na lewym brzegu rzeki Mtkwari odsłonięto pomnik Prometeusza – jako symbolu wciąż atakowanej, a mimo to wciąż odradzającej się Gruzji. W 2009 przy Pałacu Prezydenckim odsłonięto modernistyczny pomnik, mający ukazywać wielokulturowość Gruzji, której wartość wielokrotnie podkreśla Saakaszwili.

By symbolicznie przypomnieć przełomowość 23 listopada wykorzystywana jest każda przestrzeń. Dla przykładu Placem Rewolucji Róż ochrzczono dotychczasowy Plac Republiki w centrum Tbilisi, a remont metra dostarczył okazji by na odnowionej stacji "Plac Wolności"; umieścić biało-czerwoną mozaikę nawiązującą do symboli rewolucji: czerwonej róży i nowej flagi narodowej.

Wyraźnie pozytywny wydźwięk rocznicy uległ zmianie po 7 listopada 2007 roku, który wyznaczył początek kryzysu porewolucyjnej władzy. Stłumione siłą masowe demonstracje anty-prezydenckie spowodowały, że rocznicę rewolucji świętowano już w napiętej atmosferze. Kolejna rocznica ubiegła pod znakiem żałoby po wojnie sierpniowej. I znowu w napięciu, ponieważ winą za wytoczenie wojny opozycja zaczęła obarczać Saakaszwilego. Teraz ważnym symbolicznie miejscem stał się cmentarz ofiar wojny sierpniowej Muchatgwerdi.

Rewolucja róż.Obietnice są spełniane. Gruzja bez ustawionych egzaminów, autor: Diana Zadura
{mosimage}

Rok temu rocznicę rewolucji obchodzono również bardzo skromnie i cicho, aczkolwiek już bez demonstracji opozycji w tle. W przemówieniu Saakaszwili zapewniał, że rewolucja róż trwa, a nawet dokonuje się z jeszcze większym niż początkowo impetem. Największym wizualnie wydarzeniem była propagandowa akcja bilboardowa, prezentująca rzekome osiągnięcia porewolucyjnej ekipy. Rozwieszone w Tbilisi ogromne banery niosły prosty i jasny przekaz. Napisy głosiły: "Rewolucja róż. Obietnice są spełniane", na dole zaś każdy baner oznajmiał o podjętych działaniach i osiągniętych sukcesach. Odniesiono się m.in. do reformy policji, szeroko-zakrojonej walki z korupcją w instytucjach państwowych, walki z przestępstwem, bilboardy chwaliły również stabilne dostawy energii elektrycznej. Akcja ta zbiegła się w czasie z inną, afirmującą działania porewolucyjnej ekipy, akcją plakatową: "Kocham Tbilisi/ Kocham Gruzję". Obecne na każdym rogu stolicy, w wielości formatów plakaty, przypominały o wizualnych przemianach ostatnich lat, takich jak restauracja miasteczka Sighnaghi oraz wielu zabytków historycznych, czy też mnogość inwestycji budowlanych, co wyraźnie wskazuje orientację władz na wsparcie potencjału turystycznego i gospodarczego kraju. Ktoś mógłby nazwać obie te akcje populizmem. Faktem jest jednak, że Gruzja w rankingu wolności gospodarczej 2010 zajęła wysokie miejsce, dystansując Polskę i kilka krajów bogatego Zachodu. Można sądzić, że zasługi obecnej władzy dla społeczeństwa są jak najbardziej realne, choć może nie tak duże jakby wskazywała na to retoryka propagandy.

Przede wszystkim rewolucja róż przypominana jest społeczeństwu jako największy sukces narodowy ostatnich lat, wydarzenie dające wolność i niosące nadzieję na lepsze jutro. Mimo kryzysu władzy, tłumnych demonstracji opozycji i wojny sierpniowej, które podkopały pozycję i społeczne poparcie prezydenta Gruzji, mit rewolucji róż jako kamienia węgielnego nowej, odrodzonej Gruzji jest pieczołowicie przez niego podtrzymywany, a Saakaszwili najprawdopodobniej dotrwa do końca drugiej kadencji. Saakaszwili, przeciwko któremu zwróciła się większość jego pierwotnie najbliższych współpracowników, odparł ataki opozycji, która do tej pory nie zdołała się zjednoczyć, ani też zaproponować konstruktywnej alternatywy. Trawestując slogan modnego niedawno filmu: nie sposób stworzyć coś wielkiego nie narobiwszy sobie kilku wrogów po drodze. Nawet jeśli prawdą jest, że demokracja w Gruzji jest fasadowa, a policja i sądy uzależnione politycznie, nie pojawił się w Gruzji przywódca, który miałby na starcie ten sam kapitał dyplomatyczny i polityczny co Saakaszwili a jednocześnie spełniałby wyśrubowane kryteria zachodniej demokracji. I zapewne cudotwórca taki się nie pojawi. 7 lat temu w chylącym się ku upadkowi państewku pokojowy przewrót zapoczątkował realną transformację, pozostaje mieć nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi.