Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Polityka Rosnąca potęga Państwa Środka - szansa i zagrożenie dla Japonii

Rosnąca potęga Państwa Środka - szansa i zagrożenie dla Japonii


17 styczeń 2012
A A A

Chiny i Japonia to dwa największe mocarstwa w regionie, które mają znaczący wpływ na kształtowanie sytuacji globalnej świata. W dużym stopniu potrzebują siebie nawzajem i potwierdzają potrzebę ściślejszej współpracy ze sobą. Jak to jednak bywało w przeszłości, tak i w ostatnich latach obserwuje się rosnące napięcie na linii Tokio-Pekin.

W świetle konfliktów i sporów

Między obydwoma krajami istnieje nadal kilka nierozwiązanych kwestii spornych. Jedną z nich jest konflikt o wyspy Senkaku (chińskie Diaoyu) na Morzu Wschodniochińskim (trzeba jednak zaznaczyć, iż Japonia, która administruje wyspami, nie uznaje istnienia sporu nad nimi). Pekin i Tajpej upomniały się o te niezamieszkałe tereny w latach 70-tych, kiedy świat obiegła wieść, iż w pobliżu wysp znajdują się podmorskie złoża ropy i gazu. Na surowcach energetycznych, na który niedostatek cierpią zarówno Chiny jak i Japonia, aby dalej móc rozwijać gospodarkę. Kuszą też bogate łowiska ryb. W 2010 r. miał miejsce poważny kryzys dyplomatyczny, po tym jak Japonia aresztowała kapitana statku chińskiego (w następstwie jego kolizji ze statkiem japońskiej straży przybrzeżnej na wodach w pobliżu spornych wysp). Zatrzymanie chińskiego obywatela Pekin nazwał „nielegalnym” i domagał się jego uwolnienia oraz przeprosin. Podczas obrad parlamentu w październiku 2010 r. były premier Japonii Naoto Kan przypomniał iż: „Wyspy Senkaku są integralną częścią kraju, historycznie i według prawa narodowego”. Podkreślił, że dla Japonii ważne są dobre stosunki z Chinami, ale „Chiny muszą zachowywać się jak rozsądny członek społeczności międzynarodowej”.

Kan wyraził ponadto życzenie by: „Zachować więzi i współpracować dla stabilności mimo wzrostu napięcia [na Morzu Wschodniochińskim]”. W 2008 r. co prawda podpisano japońsko-chińskie porozumienie wstępne o wspólnej eksploatacji złóż ropy i gazu na dnie Morza Wschodniochińskiego, jednak w późniejszych latach nadal dochodziło tam do incydentów. Japonia obawia się także, że chińskie próby wydobycia złóż naturalnych na tych wodach naruszają jej wyłączną strefę ekonomiczną (ang. EEZ).

To jednak nie jedyne wody, nad którymi zwierzchnictwo starają się przejąć oba. Głównie na Morzu Południowochińskim toczy się spór między Chinami a częścią państw AESAN. Jest to obszar o ogromnym znaczeniu strategicznym. Roszczenia do dna morskiego z jego potencjalnymi bogactwami wysuwają wszystkie kraje nadbrzeżne (łącznie z Chinami, które chcą poszerzyć swą strefę wpływów o wyspy Paracelskie i Spratly). Przez to morze przebiegają kluczowe linie transportu morskiego i przechodzi ok. 15% światowego handlu. Płynie przez nie aż 90% ropy naftowej, którą Japonia importuje z Bliskiego Wschodu i Afryki. W ubiegłym roku obok Indii, Japonia, bacząc na bezpieczeństwo swoich linii morskich, zaczęła angażować się w spór, pragnąc go rozstrzygnąć poprzez wielostronne negocjacje i większe umiędzynarodowienie regionu. 27 września 2011 r. w Tokio, przywódcy Japonii i Filipin podpisali umowę o współpracy wojskowej na Morzu Południowochińskim. Obecny japoński premier Yoshihiko Noda zobowiązał się do zwiększenia liczby patroli japońskiej marynarki wojennej na tym akwenie. Dla Chin takie zaangażowanie Japonii jest niewątpliwie nie na rękę.

Między sąsiadami dochodziło w przeszłości do różnych starć i nieporozumień szczególnie dotyczących tematów historycznych. Chiny są wrażliwe m.in. na punkcie podręczników do historii - domagały się takiej ich rewizji, by Japonia nie umniejszała swej winy jako państwo-agresor [1]. Istnieje również kwestia tzw. „comfort women”, czyli azjatyckich kobiet (głównie Chinek i Koreanek) wykorzystywanych seksualnie przez japońskich żołnierzy w czasie II wojny [2], jak i zaogniające konflikt coroczne oficjalne wizyty premierów [najpierw Yasuhiro Nakasone (1982-1987), a później Junichiro Koizumiego (2001-2006)] w Yasukuni - dla pokrzywdzonych sąsiadów symbolu nacjonalizmu i militaryzmu Japonii, gdzie w 1978 r. do listy honorowanych dodani zostali także zbrodniarze wojenni [3].

To co łączy

Z drugiej strony oba kraje łączą bliskie stosunki gospodarcze i handlowe. Niektórzy eksperci uważają, że bezpieczeństwo japońsko – chińskie jest ustabilizowane dzięki rosnącym więzom ekonomicznym. Wpływają one też na stabilne stosunki polityczne. Dla Japonii Chiny stały się numerem jeden pod względem handlu, zastępując USA. Według Japan External Trade Organization całkowita wymiana handlowa między obydwoma krajami wzrosła w 2010 r. o 30% w stosunku do roku ubiegłego i wyniosła ok. 301,9 mld USD (podczas gdy import z Chin do Japonii zwiększył się o 24,7 % i osiągnął kwotę 152,8 mld USD). Szacuje się, że ok. 16 tys. japońskich firm zajmuje się handlem z Chinami.

Chiny są też największym rynkiem eksportowym Japonii. Japoński eksport do Chin wzrósł w 2010 r. o 36% i wyniósł prawie 150 mld USD. Rosnący popyt na produkty japońskie na rynku chińskim stanowi istotny czynnik stymulujący wzrost gospodarki japońskiej (w dużej mierze bowiem uzależniona jest ona od eksportu). Chiny importują z Japonii głównie części i podzespoły dla przemysłu elektronicznego, motoryzacyjnego oraz maszynowego. Do Japonii sprzedają zaś głównie produkty gotowe. Po trzęsieniu ziemi nastąpiło pewne opóźnienie w dostawach oraz spadek eksportu japońskiego do Chin, co ma jednak przejściowy wpływ na dynamikę wzrostu obopólnej wymiany handlowej.

Chiny są największym w regionie Azji odbiorcą japońskich inwestycji. W ciągu bieżącej dekady firmy japońskie w Chinach zainwestowały ponad 65 mld USD. W 2010 r. wartość tych inwestycji wyniosła 9,3 mld USD. Zaś w przypadku inwestycji chińskich w Japonii, dominują inwestycje portfelowe w instrumenty finansowe. Inwestycje w sektorze wydobywczym i energetycznym w Chinach również cieszą się powodzeniem wśród przedsiębiorstw japońskich gdyż przyczyniają się do poprawy bezpieczeństwa energetycznego Japonii. Zgodnie z danymi JETRO w Chinach funkcjonuje obecnie ok. 1300 firm z udziałem kapitału japońskiego, a według Japan Bank for International Cooperation (JBIC) przedsiębiorstwa japońskie planują dalszą dynamiczną ekspansję na rynku chińskim.

Oba kraje łączą kontakty kulturalne i społeczne; zwiększa się wymiana studencka między nimi, a także rośnie liczba chińskich turystów w Japonii. W 2010 r. Chiny odwiedziło ponad 5,4 mln turystów japońskich (12% więcej niż w 2009 r.); Japonię zaś 1,9 mln turystów z Chin (to o 40 % więcej niż w 2009 r.), przy czym tendencja ta intensywnie wzrasta.

W 2011 r. podpisana została umowa między Japonią a Chinami w sprawie oszczędzania energii i ochrony środowiska. Podpisano wówczas 51 projektów. Sprawy zmian klimatu zdają się być polem do popisu dla Chin ze swoim dużym rynkiem oraz Japonii ze swoimi wiodącymi technologiami.

Na arenie międzynarodowej i politycznej Japonia współpracuje z Chinami w rozmowach sześciostronnych dotyczących denuklearyzacji Półwyspu. Choć ich stanowiska się różnią [4] oba kraje widzą potrzebę współdziałania dla zachowania pokoju i stabilności na Półwyspie Koreańskim oraz długotrwałego pokoju i bezpieczeństwa w Azji Północno-Wschodniej. Podczas spotkania w Chinach (25-26 grudnia 2011) premier Noda nakłaniał Hu Jintao do podzielenia się informacjami na temat sytuacji w Korei Północnej.

Strategia Partii Demokratycznej

W latach urzędowania premiera Koizumiego (2001-2006) z Partii Liberalno-Demokratycznej (LDP) dwustronne kontakty na najwyższym szczeblu były zamrożone. Chiny oskarżały Japońskiego premiera wówczas o gloryfikację japońskiego militaryzmu. Odejście Koizumiego i objęcie funkcji premiera przez Shinzō Abe (2006-2007, LDP), zwolennika normalizacji dwustronnych stosunków politycznych, ucieszyło Pekin. 7 października 2006 r. zaraz po wyborze na szefa rządu, Abe złożył pospiesznie wizytę w Chinach – dzięki temu nastąpiło ocieplenie w obustronnych relacjach. Jego następca, Yasuo Fukuda (2007-2008, LDP), także był rzecznikiem poprawy obustronnych stosunków; zapowiedział ponadto, że nie będzie składał wizyt w Yasukuni. W 2008 r. Chiny podpisały z Japonią sześciopunktowe oświadczenie, iż uznają się za partnerów i nie będą traktować siebie jak wrogów. W jego ramach postanowiono również organizować coroczne wizyty na najwyższym szczeblu. Przewodniczący Chin Hu Jintao powiedział wtedy, że: „Stosunki chińsko-japońskie znajdują się w nowym punkcie zwrotnym”. Za kadencji Asō Tarō (2008-2009) Japonia i Chiny uznały, iż w dobie kryzysu ważniejsza niż wszelkie spory jest gospodarka. Pierwsze rozmowy Aso z premierem Chin Wen Jiabao dotyczyły współpracy handlowej oraz eksploatacji podwodnych rezerw gazu i ropy na Morzu Wschodniochińskim. Chiński premier określił obopólne stosunki „najważniejszymi stosunkami bilateralnymi na świecie”. Zaznaczył jednak, że Japonia powinna „rozsądnie podchodzić do kwestii historycznych”. W odpowiedzi Aso podkreślił, że chiński postęp gospodarczy to nowe możliwości rozwoju ekonomicznego dla świata i Japonii Dodał też, iż oba kraje powinny trzymać się swych obietnic w sprawie pokojowej drogi rozwoju i uważać, by nie przerodzić się w „wojskowe mocarstwa zagrażające innym państwom”.

Od kiedy Partia Demokratyczna (DPJ) wygrała wybory, stawia przede wszystkim na dobre relacje ze swoim wielkim sąsiadem i tego też od niej oczekiwano. Ichiro Ozawa, jeden z jej założycieli wysyłał poważne delegacje do Chin, otwarcie głosząc polepszanie więzi. Yukio Hatoyama (2009-2010) proponował Społeczność Azji Wschodniej, w której Japonia, Korea Południowa i Chiny miałyby pełnić wiodącą rolę. Hatoyama oferował też przewodniczącemu Hu Jintao: „nawiązanie stosunków opartych na braterskich zasadach” i propagował braterską filozofię yu-ai, m.in. w odniesieniu do kwestii Morza Wschodniochińskiego. Hu wypowiedział się pozytywnie o Hatoyamie, iż jest to „stary, dobry przyjaciel Chińczyków”. Hatoyama za swojej kadencji pragnął większej niezależności Japonii od USA i miał nadzieję zbudowania lepszej więzi z bliskimi sąsiadami (m.in. obiecał nie odwiedzać Yasukuni, co spotkało się z pozytywną reakcją rządu Chin).

Choć Partii Demokratycznej od początku zależy na pogłębieniu stosunków z Chinami, to ma też wobec niej wymagania. Domaga się na przykład przejrzystości w ostatnich chińskich wydatkach na rozbudowę chińskiej armii.

Następca Hatoyamy - Naoto Kan (2010-2011) wyraził niepokój o „intensyfikację działań marynarki chińskiej od Oceanu Indyjskiego po Morze Wschodniochińskie”. Ostatnimi laty z niepokojem obserwuje się bowiem nasilenie dążeń militarnych i wydatków na modernizację marynarki wojennej Chin. Potwierdzeniem tych tendencji był fakt, że na początku grudnia przewodniczący Hu wezwał armię do podniesienia gotowości bojowej w obliczu niepewnej sytuacji w regionie.

DPJ za czasów Kana ustosunkowała się pozytywnie do kwestii historycznych. Podobnie jak Hatoyama, Kan także wymógł na rządzie, by nikt nie odwiedzał kontrowersyjnej świątyni Yasukuni. Po tym jednak, jak DPJ straciła większość w lipcu w wyborach do izby wyższej, a także po wrześniowym incydencie w okolicy wysp Senkaku wiele się zmieniło w podejściu Kana. Premier porzucił niezależność i zbalansowaną strategię dyplomatyczną, odnowił sojusz japońsko-amerykański i skupił się na relacjach japońsko-koreańskich jako podstawie dyplomacji japońskiej w Azji. Chiny zaś trzymał na dystans. Potwierdzeniem nowej orientacji w polityce zagranicznej Japonii była zwiększona presja na Koreę Północną w sprawach broni nuklearnej oraz uprowadzonych japońskich obywateli. Ponadto Japonia skupiła się na współpracy w trójkącie Tokio-Seul-Waszyngton, co nie spodobało się władzom w Pekinie.

Aktywność dyplomatyczna Yoshihiko Noda (2011 - obecnie) jest częstym tematem prasy japońskiej, która poświęca wiele uwagi m.in. sporom terytorialnym na Morzu Południowochińskim. Szczególną uwagę zwraca się, że Japonia chce aktywnie włączyć się w debatę na temat bezpieczeństwa morskiego na tym akwenie.

Kiedy 2 września 2011 r. Yoshihiko Noda został premierem, powiedział, że stosunki chińsko-japońskie powinny być „relacją win-win”, w której żadna ze stron nie jest przegrana. Wyraził silny zamiar polepszania stosunków bilateralnych z Chinami pomimo sporu z września 2010 r. o wyspy Senkaku. Z drugiej strony Noda zdecydowanie opowiada się za przymierzem z USA oraz zmianą artykułu 9 Konstytucji, który pozbawia Japonię posiadania sił militarnych na wypadek wybuchu wojny czy nawet możliwości zażegnania sporów międzynarodowych. Znana jest także jego kontrowersyjna wypowiedź [5], jakoby japońscy zbrodniarze wojenni klasy A nie byli winni zbrodni z II wojny światowej. Wypowiedzi te wywołały oburzenie strony chińskiej oraz zastrzeżenia Korei Południowej.

W ubiegłym roku Noda napisał esej w prestiżowym Bungei Shunju, gdzie określił chińską strategię zagraniczną jako high-handed (pol. „władczą”/„bezwzględną”). Co więcej, jego nowy minister spraw zagranicznych Koichiro Gemba ostrzegał Chiny, by „grały fair” w polityce globalnej i ekonomicznej.

Yoshihiko Noda podczas swojej pierwszej wizyty w Pekinie 25 grudnia 2011 r. zaapelował o pogłębienie strategicznej współpracy dla osiągnięcia obopólnych korzyści. Okazją do tego byłaby nadchodząca 40-ta rocznica normalizacji stosunków japońsko-chińskich. Również premier Chin Wen Jiabao zauważył, iż jest to dobra okazja, by rozwinąć obopólną współpracę na wszystkich płaszczyznach. Noda wezwał też do wznowienia bilateralnych rozmów w sprawie podpisania umowy o wspólnym wydobyciu gazu na Morzu Wschodniochińskim. Należy również pamiętać, że w listopadzie 2011 r. podczas Szczytu Azji Wschodniej japoński premier wyraził życzenie, by także Morze Wschodniochińskie było „morzem pokoju, współpracy i przyjaźni”.

Nastroje japońskio-chińskie przed i po tragedii marcowej z 2011 r.

Nie ulega wątpliwości, że wydarzeniem, które popsuło wzajemne stosunki, były wydarzenia związane z incydentem wokół wysp Senkaku. Wielu Japończyków zaskoczyło zachowanie chińskiego rządu, który argumentował, że chińska łódź została zaatakowana przez japońską straż przybrzeżną. Następnie, po zatrzymaniu przez Japonię chińskiego kapitana statku, Pekin wstrzymał eksport surowców rzadkich do Japonii i nałożył inne restrykcje m.in. wstrzymał wszystkie rozmowy na wysokim szczeblu z Tokio.

Wielu zachodnich komentatorów uważało, że trzęsienie ziemi i tsunami z marca 2011 r. zbliży dwa kraje. Rzeczywiście zaobserwowano chwilowe ocieplenie wzajemnych stosunków. Wen Jiabao wyraził głębokie współczucie i solidarność z rządem oraz narodem japońskim. Ponadto, z Chin do Japonii wysłana została pomoc: grupa 15 ratowników wraz z czterema tonami sprzętu. Nie bez znaczenia była również wizyta chińskiego premiera na terenie zdewastowanych przez tsunami obszarów.

Jednak ze statystyk wynika, że o ile w 2010 r. 72% Japończyków wypowiadało się nieprzychylnie o Chinach, o tyle w następnym roku ich udział wzrósł do ok. 80%. Co jakiś czas dochodzi do antyjapońskich demonstracji, które wzywają do bojkotu japońskich produktów. Wypominanie Japonii przez chińskie media zbrodni z przeszłości, (jak choćby przy okazji spotkania finałowego o piłkarski Puchar Azji w 2004 r.) przyczynia się do wzrostu nastrojów antychińskich wśród Japończyków. Podobnie negatywne reakcje wywołały chińskie demonstracje w 2005 r. przeciwko ambicjom Japonii związanymi ze stałym członkostwem w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Japonia szuka sprzymierzeńców

Dla Japonii priorytetem nadal zostają relacje i bliski sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, który jest podstawą japońskiej polityki obronnej. Obecność militarna USA w regionie (w tym w japońskiej bazie lotniczej Futenma) traktowana jest przez Japonię jako gwarancja stabilności w obliczu coraz silniejszej pozycji Chin. Potwierdzeniem bliskich relacji z USA jest japońskie zaangażowanie przy budowie nowego systemu obrony przeciwrakietowej (Ballistic Missile Defense), co spotyka się ze sprzeciwem Korei Północnej, Chin i Rosji.

Poza sojuszem z USA Japonia poszukuje innych partnerów w kwestiach bezpieczeństwa. W ostatnim czasie zwraca się uwagę na rosnącą współpracę przede wszystkim z Australią, Koreą Południową, Indiami oraz państwami ASEAN.

Szczególnie interesująca w ostatnim czasie jest intensyfikacja powiązań wojskowych między Japonią i Indiami, które wyrastają na państwo mogące równoważyć wpływy Chin w regionie. Dowodem na wzrost powiązań jest fakt, że w 2012 r. Japonia i Indie po raz pierwszy przeprowadzą wspólne manewry wojskowe bez udziału USA. Wydaje się, że Indie są również zainteresowane współpracą z Japonią, co potwierdzają słowa indyjskiego ministra obrony A. K. Antony’ego „współpraca z Japonią jest dla Indii priorytetem i ma prowadzić do stabilizacji regionu azjatycko-pacyficznego”. Trzeba również zaznaczyć, że współpracy militarnej towarzyszy również intensyfikacja powiązań handlowych, czego najlepszym przykładem jest podpisanie umowy o wolnym handlu w lipcu 2011 r.

Podsumowanie

Pod wieloma względami rosnąca potęga Chin jest dla Japonii dużą szansą - stwarza wiele możliwości inwestycji oraz współpracy gospodarczej, które mogą pomóc uzdrowić japońską gospodarkę. Jednak zauważalny rozwój potencjału militarnego Chin (i towarzyszący temu brak przejrzystości chińskich wydatków zbrojeniowych) oraz niepokojące gesty ze strony chińskiego rządu budzą niepokój Japonii. Dzieje się tak pomimo pokojowych deklaracji Chin. 23 września 2011 r. na forum ZO ONZ premier Wen podkreślił, że Chiny będą prowadzić „strategię pokojowego rozwoju” oraz będą „otwierać się coraz bardziej na świat”. W rzeczywistości coraz bardziej asertywna polityka Chin budzi zastrzeżenia sąsiadów.

W odpowiedzi na zbrojenia militarne Chin, gabinet Kraju Kwitnącej Wiśni przyjął 17 grudnia 2010 r. „Wytyczne Narodowego Programu Obrony” (National Defence Program Guidelines) na rok 2011 i kolejne lata. W wytycznych można znaleźć informacje na temat Chin jako źródło zagrożenia i niestabilności w regionie. Japońska Biała Księga Obronności z 2010 r. zwraca uwagę na modernizację chińskiej armii (PLA). Wymienionych w niej jest kilka przypadków naruszenia przez okręty i samoloty Państwa Środka japońskich wód terytorialnych. Wspomniano także o rozbudowie chińskich wojsk powietrznodesantowych i specjalnych czy wyposażeniu lotnictwa w nowoczesne systemy rażenia dalekiego zasięgu. W odpowiedzi na chińskie zbrojenia w niedalekiej przyszłości rząd Japonii planuje wybudować m.in. więcej łodzi podwodnych, by ochronić swoje najbardziej wysunięte na południe wyspy Kolejnym potwierdzeniem japońskich starań o zagwarantowanie bezpieczeństwa jest decyzja z końca 2011 r., kiedy rząd Japonii podjął decyzję o zakupie 42 myśliwców wielozadaniowych F-35. Naoto Kan stwierdził, że „dla regionu i społeczności międzynarodowej modernizacja chińskiej armii jest sprawą budzącą obawy”. W obliczu tych słów nie powinny dziwić ostatnie decyzje Japonii o rozwoju potencjału militarnego, które można traktować jako ostrzeżenie w kierunku władz w Pekinie.

 

[1] Ta sprawa stała się szczególnie głośna w 2005 r. po zaaprobowaniu przez Ministerstwo Edukacji Japonii nowego podręcznika. Wówczas władze Chin uznały go za „truciznę dla umysłów” dla młodych Japończyków.

[2] Znana jest kontrowersyjna wypowiedź byłego premiera Shinzō Abe z marca 2007 r., który twierdził, że nie ma dowodów na to, że istniał przymus prostytucji. Wywołało to oburzenie żyjących jeszcze comfort women, które domagały się od japońskiego rządu całkowitego przyznania się do winy, jak i udzielenia rekompensaty za doznaną krzywdę.

[3] Skazani w 1945 r. w procesie tokijskim na śmierć (tzw. klasa A).

[4] Japonia wywiera presję na Koreę Północną ze względu na kwestię uprowadzenia obywateli japońskich w latach 70-tych i 80-tych. Chiny zaś udzielają jej kontrowersyjnej protekcji.

[5] Pełnił wówczas funkcję ministra finansów.