Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Nadia Tkaczyk: Językobójstwo - ukraiński problem z mową


05 styczeń 2011
A A A

W dziejach ludzkości były różne zbrodnie: świadome niszczenie narodów, grup etnicznych czy religijnych nazywane jest ludobójstwem, natomiast świadome niszczenie języka jako głównego składnika tożsamości narodu określane jest terminem „linguocide”, czyli językobójstwo. Celem językobójstwa, w odróżnieniu od ludobójstwa, nie jest fizyczne zniszczenie narodu, lecz jego wynarodowienie jako językowej, kulturalnej i historycznej wspólnoty.
 
Tylko język jest w stanie zachować kulturę.
Nic nie jest stracone, póki lud mówi w swoim języku.

Otar Iosseliani

Jaki nasz język, takie i myśli nasze będą – moskiewski język,
to i myślenie moskiewskie będzie.

Borys Hrinczenko

Nie taki diabeł straszny?

Minęło dopiero dziesięć miesięcy od wyborów na Ukrainie, ale pewne działania nowej władzy i zmiana priorytetów pozwalają wskazać na niepokojące tendencje. Patriotycznie nastawiona część społeczeństwa ukraińskiego słusznie obawiała się i ostrzegała, że wybór Wiktora Janukowycza na prezydenta Ukrainy niczego dobrego nie wróży i Ukrainę czeka zwrot w stronę Rosji. Ostrożni optymiści, chłodni racjonaliści oraz zwolennicy Janukowycza przekonywali, że nie taki diabeł straszny, że wreszcie będzie stabilizacja na Ukrainie i jedno centrum decyzyjne, a nie dwa walczące ze sobą obozy, jak to było pomiędzy prezydentem Wiktorem Juszczenką a premierem Julią Tymoszenko. Jednakże nikt nie spodziewał się aż tak szybkiego tempa, w którym Janukowycz i podporządkowany mu rząd oraz ręcznie sterowana Rada Najwyższa zaczną zdradzać interesy narodowe Ukrainy i takiego stopnia uległości wobec Rosji, której apetyty rosną z dnia na dzień.

Sposób, w jaki została utworzona nowa koalicja w Radzie Najwyższej pokazał, że Konstytucja Ukrainy będzie naginana tak, jak będzie to pasowało rządzącym, a Trybunał Konstytucyjny będzie szukał „właściwego” uzasadnienia, nawet jeżeli będzie ono kolidowało z jego poprzednimi orzeczeniami w tej samej sprawie[1]. W błyskawicznym tempie wahadło zmian przemieściło się w przeciwnym kierunku – w kierunku Rosji i odżegnania się od największych demokratycznych wartości, a osiągnięcia Pomarańczowej rewolucji nie tylko zostały zaprzepaszczone, a wręcz w sposób świadomy zaczęły być niszczone. Skłócona i rozbita opozycja (nie bez udziału partii rządzącej), rozczarowane i zniechęcone społeczeństwo, nie są w stanie szybko się zmobilizować i stawić opór, co rządzącym jest bardzo na rękę. Poza tym brakuje na Ukrainie prawdziwego, niesplamionego, charyzmatycznego lidera, który nie byłby uwikłany w ciemne interesy, nie miałby komunistycznej czy komsomolskiej przeszłości, byłby wiarygodny i proukraiński. Julia Tymoszenko i Wiktor Juszczenko niejednokrotnie zawiedli oczekiwania elektoratu, a kredyt zaufania do nich (szczególnie do Wiktora Juszczenki) został szybko roztrwoniony.

Rządzący natomiast w takim pośpiechu dokonują zmian, jakby czuli, że nie mając poparcia większej części Ukrainy (w ostatnich wyborach samorządowych pomimo różnego rodzaju nacisków na elektorat przez organy administracji państwowej czyli tzw. adminresurs, Partia Regionów straciła ponad 3 mln elektoratu[2]), za dużo czasu nie mają i muszą działać szybko. W ciągu dziesięciu miesięcy pod wieloma względami Ukraina cofnęła się w rozwoju demokracji do roku 2004, a nawet dalej, o czym alarmują eksperci na Ukrainie i poza nią. Wolność słowa w gwałtownym tempie się kurczy – w rankingu „Reporterów bez granic” pod względem wolności słowa Ukraina spadła o 42 pozycje – z 89 na 131 miejsce[3] (dla porównania Polska z 37 miejsca przesunęła się na 32), co niepokoi zarówno UE, jak i Stany Zjednoczone[4]. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy stała się narzędziem walki z opozycją, niezależnymi dziennikarzami, fundacjami, niewygodnymi historykami[5] czy rektorami[6]. Przesłuchiwani na dywaniku w SBU są nawet blogerzy[7]. Kreml steruje prezydentem i rządem Ukrainy, ma też różnego rodzaju grupy wpływu i nacisku, a jego ingerencja w sprawy wewnętrzne Ukrainy jest tak daleko posunięta, że nawet główny ochroniarz prezydenta Janukowycza do niedawna był obywatelem Rosji[8]!

Statystyki mówią, że np. w pierwszym kwartale 2010 roku przestępczość na Ukrainie wzrosła aż o 30%[9] – przypadek czy stała tendencja? I mimo, iż na początku kwartału rządziła jeszcze poprzednia ekipa, to jednak nie ulega wątpliwości, że z przyjściem do władzy prezydenta, który ma plamę na życiorysie w postaci dwóch rzekomo unieważnionych wyroków, i jego ekipy, przez wielu Ukraińców uważanej za bandycką, świat przestępczy poczuł się w swoim żywiole – w końcu „dwukrotnie-nie-skazany” prezydent był kiedyś jednym z nich. Język Janukowycza też nie pozostawia wątpliwości, z jakiego środowiska wywodzi się prezydent: wyborców nazywa on „debilami”[10], opozycyjnym prezydentom miast grozi, że „łby pourywa”[11], a deputowanym, podejrzanym o pedofilię, przyrodzenie[12], urzędnikom za łapówkarstwo grozi obcinaniem kieszeni[13], idea narodowa wg niego to nie „chlapanie jęzorem”[14] itp. Po objęciu przez niego urzędu prezydenta z tzw. politycznej emigracji (głownie z Rosji) zaczęli powracać niegdyś wysocy rangą urzędnicy państwowi, którzy byli ścigani, a nawet skazani za różne przestępstwa, zwłaszcza gospodarcze i służbowe[15]. Już na wstępie ekipa rządząca dała do zrozumienia, że pamięć historyczną, ideę narodową, konsolidację społeczeństwa, interesy narodowe i bezpieczeństwo, wolność słowa, euroatlantyckie dążenia i inne wartości ma – kolokwialnie rzecz ujmując – w głębokim poważaniu. Liczy się tani gaz dla oligarchów (dla społeczeństwa natomiast cena za gaz od 1 sierpnia wzrosła o 50%, a od kwietnia wzrośnie o kolejne 50%), częste wizyty z Kijowa do Moskwy i z Moskwy do Kijowa, poklepywanie Janukowycza przez namiestników Kremla po plecach oraz wolność dla interesów oligarchów ze swojego otoczenia – oto są nowe wartości prorosyjskiej ekipy rządzących.

Ukrainofob ministrem edukacji

Oburzenie wśród patriotycznie nastawionych Ukraińców, szczególnie studentów, wywołała nominacja Dmytra Tabacznyka na ministra edukacji, albowiem znany on jest ze swoich poglądów i wypowiedzi, uważanych przez wielu za ukrainofobskie i antyzachodnie[16]. Nie uznaje on narodu ukraińskiego za pełnowartościowy, określa go mianem „Małorosów”, a mieszkańców Galicji-Hałyczyny uważa za nie-Ukraińców i wrogów „Wielkorusów”, „Małorosów” i „Białorusinów”, którzy powinni wynieść się z Ukrainy. W książce „Zupa z kaczki po-ukraińsku” Tabacznyk nazywa obóz pomarańczowych „zakompleksionym i triumfującym bydłem”[17]. W wielu miastach zaczęły się protesty studentów pt. „Kampania antyTabaczna” – i to nie tylko w Kijowie, Lwowie czy Tarnopolu, ale również Charkowie, Kirowogradzie, Sumach, Winnicy i innych, nawet w Doniecku[18]. Jednakże przeciwko kandydaturze Tabacznyka na ministra oświaty i nauki otwarcie miały odwagę wystąpić jedynie władze dwóch uczelni: rektor Akademii Kijowsko-Mohylańskiej – prof. Serhij Kwit[19] oraz władze rektorskie Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego[20].

Mówi się, iż Dmytro Tabacznyk jest jednym z trzech ministrów (obok premiera i ministra spraw zagranicznych), którzy zostali ministrami na telefon bezpośrednio z Kremla. Odkąd Tabacznyk został ministrem edukacji, dwoi się i troi, by dogodzić Kremlowi. W ciągu dziewięciu miesięcy swojej pracy nie tylko zaprzepaścił wysiłki poprzednich ministrów na rzecz wyeliminowania korupcji podczas rekrutacji na uczelnie i towarzyszącej działaniom na rzecz integracji Ukrainy z europejskim systemem edukacyjnym, ale zaczął też świadomie niszczyć osiągnięcia ostatnich lat w dziedzinie edukacji i zmierzać do zbliżenia z Rosją.

Niemal codziennie w mediach pojawiają się informacje o coraz to nowych pomysłach ministra edukacji Dmytra Tabacznyka, polegających na promowaniu języka i kultury rosyjskiej i poszerzaniu dziedzin, w których będzie on używany oraz zniesieniu obowiązku używania języka ukraińskiego. Do tej pory Tabacznyk zniósł obowiązek zdawania egzaminu z języka ukraińskiego, jako jednego z obowiązkowych egzaminów państwowych, pozwalających ukończyć studia licencjackie i wyższe. Poprzedni minister Iwan Wakarczuk wprowadził obowiązek, by każdy absolwent studiów wyższych zdawał egzamin z języka ukraińskiego, z myślą o tym, aby podnieść poziom znajomości języka państwowego wśród osób posiadających wyższe wykształcenie oraz przygotować absolwenta szkoły wyższej do napisania i obrony pracy magisterskiej i by rozwijać umiejętność wyrażania własnych poglądów, tworzenia i redagowania tekstów naukowych w języku ukraińskim. Dmytro Tabacznyk zniósł ten obowiązek, a w uzasadnieniu podał, że zostało to podyktowane „optymalizacją wydatków w placówkach oświatowych”[21]. Ciekawe, że „oszczędzając” w ten sposób na języku ukraińskim, Tabacznyk nie kieruje się tą zasadą w odniesieniu do zmiany systemu edukacji z 12-letniej na 11-letnią, w wyniku czego część nauczycieli straci pracę, a także w kwestii przepisywania podręczników do historii i literatury i w odniesieniu do sprawy przywrócenia olimpiady z języka rosyjskiego.

Nie sposób wymienić wszystkich jego „zasług” na tym stanowisku: niekorzystne zmiany w procesie rekrutacji, które przyczyniły się do powstania nierównych szans dla kandydatów i otworzyły drogę korupcji; przepisywanie podręczników do historii zgodnie z wykładnią Rosji i wyrzucanie z nich wszystkich faktów, które świadczyły o bohaterstwie Ukraińców w walce ze wschodnim sąsiadem; zwiększenie w programie nauczania ilości tytułów rosyjskich kosztem literatury ukraińskiej etc. Dmytro Tabacznyk uznał też, że żyjący pisarze ukraińscy nie powinni być ujęci w programie, gdyż wciąż jeszcze żyją[22]. Jak umrą, to muszą sobie zasłużyć na to, by wprowadzono ich dzieła do programów nauczania. Oznacza to, że uczniowie nie będą mieli możliwości poznawać w szkole utworów Liny Kostenko, Marii Matios, Oksany Zabużko, Jurija Andruchowycza, Serhija Żadana i innych.

Trudno sobie wyobrazić, by minister edukacji jakiegoś innego państwa – np. Polski, Czech, czy Słowacji – powiedział, iż żaden rodzimy pisarz nie dorównuje pisarzom sąsiedniego państwa. A gdyby nawet coś takiego się stało, to pewnie następnego dnia przestałby on być ministrem edukacji. Tymczasem Dmytro Tabacznyk oświadczył, iż żaden z pisarzy ukraińskich (zarówno żyjących, jak i już dawno nieżyjących) nie dorównuje Dostojewskiemu czy Tołstojowi[23].

Dmytro Tabacznyk w sposób świadomy i konsekwentny eliminuje język ukraiński z różnych dziedzin życia. W bieżącym roku po raz pierwszy od 11 lat Ministerstwo Oświaty i Nauki Ukrainy sabotowało przeprowadzenie znanego i prestiżowego konkursu języka ukraińskiego im. Petra Jacyka[24], który odbywa się w Ukrainie oraz 20 krajach świata. Język ukraiński należy bowiem do czołówki dwudziestu języków pod względem liczebności użytkowników. Podliczono, iż językiem ukraińskim w całym świecie posługuję się ok. 45 milionów ludzi. Ale do ministra Tabacznyka to nie przemawia – ostatnio stwierdził, że znajomość języka ukraińskiego, jak również Konstytucji Ukrainy, nie jest konieczna dla ministrów[25].

Nowa-stara polityka językowa

Kwestia języka rosyjskiego i rzekomego pogwałcenia praw ludności rosyjskojęzycznej zawsze pojawiała się przed wyborami, po wyborach natomiast siły prorosyjskie zazwyczaj porzucały tę sprawę do następnych wyborów. Tym razem jednak jest inaczej. Partia Regionów poprzez ustawodawstwo chce całkowicie zmienić sytuację językową na Ukrainie. Pierwsze negatywne sygnały pojawiły się tuż po wyborach – wraz z objęciem przez Wiktora Janukowycza urzędu prezydenta część urzędników wysokiego szczebla, a nawet dziennikarzy od razu przeszła na język rosyjski, przestali udawać i „szczypać się”.

Aby uczynić język rosyjski drugim językiem państwowym, należałoby w drodze referendum zmienić artykuł 10 Konstytucji Ukrainy, który głosi, że: ”Językiem państwowym na Ukrainie jest język ukraiński. Państwo zapewnia wszechstronny rozwój i funkcjonowanie języka ukraińskiego we wszystkich sferach życia na całym terytorium Ukrainy. Na Ukrainie zapewnia się swobodny rozwój, posługiwanie się i ochronę języka rosyjskiego, innych języków mniejszości narodowych Ukrainy. Państwo pomaga w opanowaniu języków, służących kontaktom międzynarodowym. Używanie języka ukraińskiego i innych gwarantuje Konstytucja Ukrainy i ustawy”[26]. Poprzednie – „pomarańczowe” – władze niewiele robiły dla wspierania i promocji języka i kultury ukraińskiej, niemniej jednak nie przeszkadzały one, a tym bardziej nie zakazywały działań na rzecz popularyzacji języka ukraińskiego tym, którzy to robili, gdyż przebywały w podobnym „układzie współrzędnych”.

7 września br. w Radzie Najwyższej zarejestrowano projekt ustawy „O językach na Ukrainie”[27] („Про мови в Україні”) autorstwa trzech deputowanych – Ołeksandra Jefremowa z Partii Regionów, szefa Partii Komunistycznej Petra Symonenki i Serhija Hrynewećkiego z Bloku Łytwyna. Formalnie projekt ustawy nie czyni z języka rosyjskiego drugiego państwowego, ale nadaje mu prawo swobodnego funkcjonowania w zasadzie we wszystkich dziedzinach, co jest równoznaczne statusowi oficjalnego języka. W ten sposób Partia Regionów zamierza obejść Konstytucję i bocznymi drzwiami wprowadzić język rosyjski jako drugi urzędowy. Poza tym głośnym projektem powstało jeszcze sześć innych dotyczących języka rosyjskiego.

Przewodniczący Rady Najwyższej Wołodymyr Łytwyn zwrócił się o ekspertyzy w sprawie tego głośnego projektu do Instytutu Językoznawstwa Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. Opinia ekspertów (zarówno z NANU, jak i innych instytucji) była druzgocąca – ustawa jeszcze bardziej pogłębi regionalizację i rozłam Ukrainy[28]. Rada Naukowa (odpowiednik senatu) Akademii Kijowsko-Mohylańskiej przyjęła postanowienie, w którym oświadczyła, że ustawa ta zniszczy język ukraiński[29]. Do tego postanowienia przyłączyła się również Rada Naukowa Lwowskiego Uniwersytetu Narodowego. Eksperci skrytykowali również pozostałe projekty ustaw o językach.

Koalicja rządząca twierdzi natomiast, że ustawa jest po to, by wprowadzić w życie postanowienia Europejskiej Karty Języków Regionalnych lub Mniejszościowych (European Charter for Regional or Minority Languages), ratyfikowanej przez Ukrainę w 2005 roku (Rosja do dziś nie ratyfikowała tej karty). Jednakże proponowana ustawa podnosi rangę tylko języka rosyjskiego, a przecież na Ukrainie są również języki innych mniejszości – polski, węgierski, mołdawski, krymskotatarski, białoruski i inne. Przyjęcie ustawy spowoduje, że język rosyjski będą musieli znać wszyscy, a przecież młode pokolenie Ukraińców, szczególnie na Zachodzie, nie uczyło się już w szkole rosyjskiego. Dla mniejszości narodowych, takich jak np. węgierska, która liczy 13 % ludności na Zakarpaciu, to właśnie ukraiński stał się językiem komunikacji z Ukraińcami czy innymi mniejszościami. Poza tym art. 8 ust. 3 nowej ustawy przewiduje, że np. język węgierski może być wprowadzony jako drugi do obiegu na Zakarpaciu, gdyż wystarczy do tego 10% ludności. W praktyce trzeba będzie przewidzieć w budżecie sporo pieniędzy, by zapewnić tłumaczy z węgierskiego i na węgierski np. w sądach, przetłumaczyć wszystkie akty prawne, pisma urzędowe etc. Ale nikt z rządzących nie bierze pod uwagę zapewnienia węgierskiemu czy krymskotatarskiemu językowi statusu drugiego urzędowego w odpowiednich regionach, ani tym bardziej nie będzie na to pieniędzy w budżecie, albowiem używając w ustawie sformułowania „języki mniejszości” czy „języki regionalne” rządzącym chodzi tylko o rosyjski.

Niektórzy Ukraińcy mówią, że skoro rosyjskojęzyczni chcą dwujęzyczności, to niech się najpierw nauczą ukraińskiego, bo ukraińskojęzyczni rosyjski z reguły już znają. Wobec tego ustawę się wprowadza m.in. po to, by zwolnić wielu rosyjskojęzycznych urzędników „z przykrego obowiązku” znajomości ukraińskiego i posługiwania się nim podczas wykonywania obowiązków służbowych, czego wymaga od nich Konstytucja.

Językobójstwo (ukr. лінгвоцид)

W projekcie ustawy, który przygotowała rządząca koalicja, napisano, że „ukraińsko-rosyjska dwujęzyczność (tak historycznie się złożyło) to wielka zdobycz narodu ukraińskiego, silny czynnik konsolidacyjny wieloetnicznego społeczeństwa ukraińskiego” (art. 7, ust. 2).[30]. Czy aby na pewno dwujęzyczność to wielkie osiągnięcie narodu ukraińskiego, a nie skutek wieloletniego uszczęśliwiania na siłę? Przypomnijmy, jak to było z tym wielkim osiągnięciem na przestrzeni wieków.

W dziejach ludzkości były różne zbrodnie: świadome niszczenie narodów, grup etnicznych czy religijnych nazywane jest ludobójstwem, natomiast świadome niszczenie języka jako głównego składnika tożsamości narodu określane jest terminem „linguocide”, czyli językobójstwo. Celem językobójstwa, w odróżnieniu od ludobójstwa, nie jest fizyczne zniszczenie narodu, lecz jego wynarodowienie jako językowej, kulturalnej i historycznej wspólnoty. Poprzez językobójstwo naród traci pamięć historyczną, immunitet etniczny, tożsamość narodową i zostaje zasymilowany i wchłonięty przez naród-kolonizator. Język narodu skolonizowanego zazwyczaj jest przegrany w stosunku do języka kolonizatora. Językobójstwo w stosunku do języka ukraińskiego ma wieloletnią historię i obfituje w fałsz, pogardę, bezczelność, podstępność, hipokryzję i wreszcie zakaz drukowania i używania tego języka. Oto tylko niektóre fakty historyczne[31]:

- 1720 – dekret Piotra I zakazujący drukowania w Małorosji jakichkolwiek książek, z wyjątkiem cerkiewnych, których język różnił się od wielkoruskiego;
- 1753 – dekret o zakazie nauki w języku ukraińskim w Akademii Kijowsko-Mohylańskiej;
- 1769 – zakaz Synodu Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej drukowania i użytkowania ukraińskiego „Elementarza”;
- 1784 – wprowadzenie nauczania w języku rosyjskim w Akademii Kijowsko-Mohylańskiej;
- 1789 – postanowienie Komisji Edukacyjnej Polskiego Sejmu w sprawie zamknięcia ruskich szkół cerkiewnych oraz usunięcie z innych szkół języka ruskiego (= ukraińskiego);
- 1817 – uchwała w sprawie nauczania w szkołach na Zachodniej Ukrainie w języku polskim;
- 1862 – zamknięcie ukraińskich szkół niedzielnych, w których naukę bezpłatnie pobierali dorośli;
- 1863 – okólnik ministra spraw wewnętrznych Piotra Wałujewa w sprawie zakazu publikacji podręczników, literatury pięknej i książek o treści religijnej w języku ukraińskim, którego „nie było, nie ma i być nie może”;
- 1864 – wprowadzenie Statutu o szkole podstawowej, na podstawie którego nauczanie powinno być prowadzone tylko w języku rosyjskim;
- 1876 – dekret cara Aleksandra II (tzw. Dekret Emski) zakazujący wwożenia na terytorium imperium jakichkolwiek książek w języku ukraińskim, zakaz publikowania utworów, przekładów, z wyjątkiem dokumentów historycznych i dzieł literackich, zakaz przedstawień teatralnych w tym języku;
- 1881 – zakaz nauczania w szkołach ludowych i zakaz głoszenia kazań cerkiewnych w języku ukraińskim;
- 1884 – zakaz występów teatralnych w języku ukraińskim we wszystkich guberniach Małorosji;
- 1892 – zakaz wykonywania tłumaczeń dzieł literackich z języka rosyjskiego na ukraiński;
- 1895 – zakaz publikacji książek dla dzieci w języku ukraińskim;
- 1908 – dekretem Senatu Imperium Rosyjskiego uznano kulturę i edukację w języku ukraińskim za szkodliwą, zagrażającą pokojowi i bezpieczeństwu;
- 1914 – zakaz, w okupowanej przez armię rosyjską Galicji i Bukowinie, drukowania książek, gazet i czasopism w języku ukraińskim, niszczenie stowarzyszenia “Oświecenie” (Просвіта), prześladowanie cerkwi ukraińskiej;
- 1924 – ustawa Rzeczpospolitej o ograniczeniu stosowania języka ukraińskiego w urzędach, sądach i szkołach. Dla porównania w roku akademickim 1922/23 w Galicji było 2532 ukraińskie szkoły, w roku 1929/30 – pozostało ich 749;
- 1938 – uchwała o obowiązkowym nauczaniu języka rosyjskiego w republikach radzieckich;
Wskutek rusyfikacji za czasów Związku Radzieckiego ilość osób, które deklarowały język ukraiński jako ojczysty, zmniejszyła się o 10 mln.

Językobójstwo języka ukraińskiego to nie tylko zakazy, ale też świadome i konsekwentne obniżanie statusu i prestiżu tego języka, odmawianie mu prawa do bycia odrębnym językiem i sprowadzanie do roli gwary małoruskiej. Językobójstwo przejawiało się również w gorszym traktowaniu nosicieli tego języka w postaci zwalniania z pracy, odmawiania awansu, mniejszej pensji etc., co miało miejsce przez dziesięciolecia na Ukrainie Radzieckiej.

To są tylko niektóre fakty świadczące o stałym i konsekwentnym niszczeniu języka ukraińskiego na przestrzeni wieków.

Co z tym rosyjskim?

Zawodowi prorosyjscy krzykacze nie ustają w narzekaniach, jak to język rosyjski na Ukrainie jest ograniczany i uciemiężony, a tzw. ukrainizacja jest wprowadzana na siłę. Tymczasem realia pokazują, że to język ukraiński jest jak biedny krewny, a język największej mniejszości zawładnął przestrzenią radiową, telewizyjną, wydawniczą, show-biznesową i inną na Ukrainie. Trzeba naprawdę się nachodzić, by w znaleźć czasopismo w języku ukraińskim Kijowie, a co dopiero w Doniecku, Chersoniu, Zaporożu czy Mikołajowie. Według danych Bilansu Językowego Ukrainy w roku 2009 udział gazet rosyjskojęzycznych wyniósł 68%, ukraińskojęzycznych natomiast – 31,8%. Z czasopismami sytuacja jest jeszcze gorsza – udział rosyjskojęzycznych w ubiegłym roku w stosunku do roku 2008 wzrósł o 6,4 punktów z 83% do 89,4%, a ukraińskojęzycznych zmniejszył się z 14% do 10,6%, czyli na 3,4%[32].

Zgodnie z ustawą „O telewizji i radiofonii” udział programów w języku ukraińskim powinien wynosić 75%, w rzeczywistości jest jednak o wiele gorzej – programy rosyjskojęzyczne w najlepszym czasie antenowym stanowią 61,4%, a w języku ukraińskim – 38,6%[33]. Podobna sytuacja z programami radiowymi. Ostoją języka ukraińskiego do niedawna była dystrybucja filmów, gdzie wymagany był dubbing lub opatrzenie napisami w języku ukraińskim wszystkich filmów zagranicznych, w tym rosyjskich. Niestety, nie spodobało się to rządzącym. Zdaniem byłego wicepremiera ds. humanitarnych Wiktora Semynożenki ukraiński dubbing jest na bardzo niskim poziomie, przez co kina tracą dochody, a więc należy skasować obowiązek dubbingowania zagranicznych (w tym rosyjskich) filmów. Tymczasem statystyki świadczą o czymś zupełnie innym – dochody z dystrybucji filmów z dubbingiem ukraińskim wzrosły o 50%, a odwiedzalność kin zwiększyła się o 20%[34]. Ponadto tłumaczenie na język ukraiński uważane jest przez wielu znawców za ciekawsze i lepsze od rosyjskiego. Mimo to rząd skasował obowiązek dubbingu i napisów w języku ukraińskim[35].

Ogólnie rzecz biorąc poza edukacją, dystrybucją filmów, teatrem i reklamą we wszystkich dziedzinach dominuje język rosyjski. Wobec tego, jak wynika z bilansu językowego, mówienie o ucisku języka rosyjskiego i tzw. „przymusowej ukrainizacji” całkowicie mija się z prawdą.

Głos społeczeństwa

Według ostatniego spisu ludności, który na Ukrainie był przeprowadzony w roku 2001, Ukraińcy stanowią 77,8% społeczeństwa, a Rosjanie 17,3 %. Język ukraiński został uznany za ojczysty przez 67,5% ludności, to o 2,8% więcej w stosunku do danych spisu z roku 1989. Język rosyjski natomiast, jako ojczysty, deklarowało 29,6% mieszkańców Ukrainy, to o 3,2% mniej w stosunku do poprzedniego spisu[36].

Kwietniowe badania opinii publicznej pokazują, że tylko 7 % Ukraińców opowiada się za nadaniem językowi rosyjskiemu statusu oficjalnego języka państwowego[37]. Ukraińców zdecydowanie bardziej interesują problemy walki z bezrobociem (51%), podwyższenia pensji (49%) i emerytur (40%) oraz zmniejszenie poziomu korupcji (38%). Wśród trzydziestu najpilniejszych i najważniejszych problemów do rozwiązania na Ukrainie, kwestia statusu języka rosyjskiego została umieszczona przez Ukraińców na 26 miejscu[38], co jednak nie przeszkadzało Partii Regionów uznać jej za kluczową.

W grudniu 2007 roku 63,5 % Ukraińców opowiadało się za tym, że oficjalnym językiem urzędowym powinien być ukraiński, 71,3 % obywateli Ukrainy natomiast uznało język ukraiński za priorytetowy w szkolnictwie wyższym. W okresie 2004-2007 trzykrotnie wzrosła ilość ukraińskojęzycznej muzyki w eterze. Ukraińska wersja popularnego wśród dzieci i młodzieży filmu animowanego „Auta” w kinach Doniecka cieszyła się kilkakrotnie większym zainteresowaniem, niż rosyjskojęzyczna[39].

Ciekawostką jest to, że język ukraiński staje się coraz bardziej modny wśród studentów na Wschodzie Ukrainy, który jest na ogół rosyjskojęzyczny[40]. Bynajmniej nie ma w tym żadnej zasługi Wiktora Juszczenki czy Julii Tymoszenko. Dzieje się to za sprawą popularności ukraińskojęzycznych wykonawców jak np. wokalisty „Oceanu Elzy” Światosława Wakarczuka czy „VV” Ołeha Skrypka, jak również dzięki twórczości takich młodych pisarzy jak Serhij Żadan czy Irena Karpa.

Wbrew pozorom nie cały Wschód Ukrainy jest za wprowadzeniem rosyjskiego jako drugiego oficjalnego. Przeciwko wprowadzeniu ustawy o językach, która to spowoduje, protestują zarówno na Zachodzie Ukrainy, jak i na Wschodzie: w Dniepropietrowsku, Doniecku, Ługańsku, Połtawie i innych miastach[41].

Wobec powyższego, dążenie do wprowadzenia języka rosyjskiego jako drugiego, nie jest odzwierciedleniem nastrojów i potrzeb Ukraińców, lecz elementem prorosyjskiej polityki, pragnącej dogodzić Kremlowi. W tym kontekście z ciekawą propozycją wyszli pisarze – Bracia Kapranow, którzy w odpowiedzi na całe to zamieszanie wokół ustawy o językach i histerię rosyjskojęzycznych o rzekomym ograniczaniu ich praw, zaproponowali, aby rozejrzeć się wokół i zobaczyć, jak sąsiedzi rozwiązują kwestię językową. Skoro obecna władza stara się naśladować sąsiada ze Wschodu, to zaproponowali oni wprowadzić analogiczną ustawę, co w Rosji i przetłumaczyć ją na język ukraiński, zastępując wszędzie w tekście ustawy „język rosyjski” ukraińskim, a „Rosję” Ukrainą[42]. Z pewnością bliźniacza do rosyjskiej ustawa nie zostanie na Ukrainie przyjęta, gdyż nie spodobałaby się ani rosyjskojęzycznym na Ukrainie, ani Kremlowi, ponieważ nie dopuszczałaby wyróżnienia żadnego języka poza państwowym.

Dwujęzyczność – dobrodziejstwo czy przekleństwo?

Niektórzy mówią: „Ukraina jest dwujęzyczna, czy się komuś to podoba czy nie, nikt przecież nie neguje ukraińskiego, chodzi tylko o legalizację czegoś, co już istnieje”. Problem polega na tym, że zrównując język rosyjski z ukraińskim w statusie, ukraiński automatycznie znajduje się na przegranej pozycji. W obliczu istniejącej już dominacji rosyjskiego w większości dziedzin, wprowadzenie ustawy spowoduje, że język ukraiński zostanie całkowicie zdominowany przez rosyjski i zredukowany do minimum.

Przykładem może tu posłużyć Białoruś, gdzie wprowadzenie języka rosyjskiego w roku 1995 jako drugiego oficjalnego, spowodowało całkowite wyparcie białoruskiego. Język białoruski zniknął z urzędów, szkół oraz wielu innych dziedzin życia. Ostatnio natomiast Białoruś zaczęła zmieniać politykę językową i wprowadzać białoruski z powrotem do urzędów[43].

Zmiany, które zachodzą w ostatnich miesiącach, nawet bez uchwalenia ustawy, są zatrważające w swej gwałtowności i mogą się okazać nieodwracalne. Pod koniec marca Dmytro Tabacznyk wydał rozporządzenie, że test maturalny z języka ukraińskiego nie jest obowiązkowy. Wskutek tego szkodliwego rozporządzenia 51 780 maturzystów zignorowało test z państwowego języka[44].

Wraz ze zmianą ustawodawstwa ukraińskiego w zakresie jedynego oficjalnego języka urzędowego, jakim jest ukraiński, zniknie motywacja do nauki tego języka. Przedtem rodzice z rodzin rosyjskojęzycznych oddawali swoje dzieci do szkół nauczających w języku ukraińskim z myślą o tym, by łatwiej im było zdać maturę, dostać się na studia i potem studiować, gdyż na prestiżowych uczelniach, najwyżej ocenianych przez Ministerstwo Oświaty i Nauki Ukrainy, językiem wykładowym jest ukraiński. Jeszcze ustawa nie weszła w życie, a w obwodzie ługańskim, przed rozpoczęciem bieżącego roku szkolnego, rodzice zaczęli masowo pisać podania o przeniesienie dzieci do rosyjskojęzycznych szkół. We wrześniu br. rosyjski został oficjalne uznany językiem regionalnym w obwodzie zaporoskim[45], a ostatnio mer Odessy zabronił używania języka ukraińskiego jako urzędowego w obiegu dokumentacji i wprowadził rosyjski[46]. I nie jest to zapewnie koniec ponownej rusyfikacji.

Wielu rosyjskojęzycznych Ukraińców nie zdaje sobie sprawy z tego, że rezygnując z nauki ukraińskiego, pomniejsza szanse swoich dzieci na lepszy start w życiu. Wymownym przykładem może tu posłużyć doniecki gubernator Anatolij Błyzniuk, który posłał swoje wnuki do ukraińskojęzycznego gimnazjum w Kramatorsku, gdzie większość szkół jest rosyjskojęzyczna. Na pytanie dlaczego, odpowiedział: „A co jeżeli któryś z moich wnuków zechce zostać prezydentem Ukrainy, a w Konstytucji jest zapis, że prezydent powinien znać język ukraiński. Czy niszczylibyście przyszłość swoim dzieciom?”[47]. Gubernator narzekał, że za czasów sowieckich jego dzieci zwolnione były z nauki ukraińskiego, przez co pozbawione zostały wielu możliwości.

Jak wiadomo, język kształtuje tożsamość. Język ukraiński jest częścią tożsamości narodu ukraińskiego. Nie jest to na rękę prorosyjskiej władzy. Rządzący nie zdają sobie sprawy z tego (a może zdają i świadomie to robią?), że wyparcie języka ukraińskiego z użycia może też zagrażać bezpieczeństwu narodowemu Ukrainy[48], gdyż jest on jednym ze składników tego bezpieczeństwa. Art. 6 ustawy z 2003 roku „O zasadach bezpieczeństwa narodowego” jako jeden z narodowych interesów państwa wymienia „zapewnienie rozwoju i funkcjonowania języka ukraińskiego we wszystkich dziedzinach na terytorium całego kraju”[49]. Język ukraiński jest częścią niepodległości Ukrainy i walka o ten język jest w dalszym ciągu walką o niepodległość, która wciąż się toczy.

Język pełni ważną rolę konsolidacyjną, „używanie wspólnego języka jest jednym z czynników, który zapewnia solidarność społeczeństwa, a co za tym idzie, stabilność państwa. Państwo, w którym panuje język i kultura byłego kolonizatora, nie będzie się rozwijało jak państwo niezależne, lecz jak państwo postkolonialne”[50]. Przykładem mogą posłużyć państwa bałtyckie, które nie poszły na kompromis językowy i wprowadziły ścisły obowiązek znajomości języka państwowego udokumentowany egzaminem i obowiązek posługiwania się nim w wielu ważnych dziedzinach. Na Ukrainie, mimo iż oficjalnie językiem urzędowym był tylko ukraiński, w praktyce żaden z urzędników nigdy nie stracił pracy, ani też nie poniósł żadnych konsekwencji za łamanie art. 10 Konstytucji Ukrainy.

Czy Janukowycz będzie drugim Kuczmą?

Podobnie jak Wiktor Janukowycz, na początku rosyjskojęzyczny Leonid Kuczma w swej kampanii wyborczej również obiecał wprowadzenie języka rosyjskiego jako drugiego oficjalnego, jednakże przeszedł na ukraiński i po pierwszej kadencji z tego pomysłu się wycofał. Mało tego, obecnie Kuczma uważa, że na Ukrainie jedynym oficjalnym i urzędowym językiem powinien być ukraiński[51]. Niektórzy eksperci uważają, że podobnie postąpi Wiktor Janukowycz, który póki co wysyła sprzeczne sygnały w tej kwestii. W lipcu tego roku Janukowycz wydał polecenie ówczesnemu ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Anatolijowi Mohylowowi, by ten w ciągu dwóch miesięcy przeszedł na język ukraiński[52]. Minister z kolei wydał polecenie swoim podległym, by mówili do niego w języku ukraińskim, żeby mógł szybciej przejść na ukraiński.

To, co deklaruje prezydent Janukowycz, czasami jest całkowicie sprzeczne z tym, co robi rząd w osobie Dmytra Tabacznyka. Czasami ma się wrażenie, że są oni do siebie w opozycji pod względem polityki językowej państwa. W przesłaniu prezydenta Janukowycza z okazji Dnia Języka i Piśmiennictwa Ukraińskiego, który ustanowił Leonid Kuczma w dniu 9 listopada 1997 roku, są podniosłe słowa o znaczeniu i misji języka ukraińskiego dla konsolidacji narodu ukraińskiego, szczęśliwego losu i dobrobytu Ukrainy[53]. W przesłaniu tym Janukowycz obiecał chronić i wspierać język ukraiński. Szkoda tylko, że za pięknymi słowami nie idą czyny, o czym niejednokrotnie można było się przekonać, albowiem prezydent Janukowycz często mówi jedno, a robi zupełnie co innego. Jego zapewnienia o rozwoju demokracji na Ukrainie i uczciwych wyborach samorządowych są całkowicie sprzeczne z tym, jak jest naprawdę i z tym, co robi jego ekipa.

Co na to Polska?

Przy odrobinie wrażliwości i zrozumienia dla sytuacji na Ukrainie, Polska mogłaby odegrać pewną pozytywną rolę. W Polsce nie brakuje głosów, że nieważne, w jakim języku się rozmawia z Ukraińcami, ważne, aby prowadzić dialog i utrzymywać dobre relacje. Skoro wielu Polaków uczyło się kiedyś rosyjskiego i go zna, to trzeba go używać w kontaktach z rządzącymi na Ukrainie, by się dogadać. Jednakże takie podejście świadczy o braku rozumienia wagi tych negatywnych procesów, które zachodzą teraz na Ukrainie i zagrożeń z nich wynikających. Niejako stanowi to legitymizację nowej polityki językowej prorosyjskich władz oraz daje przyzwolenie na marginalizację języka ukraińskiego i pogłębienie rozłamu Ukrainy. Wbrew pozorom nie jest to sprawa wewnętrzna Ukrainy. Wspieranie języka ukraińskiego w Polsce, kształcenie i korzystanie w kontaktach z Ukrainą z tłumaczy języka ukraińskiego, a nie rosyjskiego, finansowanie kursów tego języka dla pracowników administracji rządowej i samorządowej, wprowadzanie zajęć fakultatywnych z tego języka na terenach sąsiadujących z Ukrainą oraz inne działania, mogłyby wesprzeć Ukraińców w walce o jedność narodu, swoją tożsamość i niezależność od Rosji. Pozytywnym przykładem podobnych działań może tu posłużyć finansowanie przez Polskę telewizji „Biełsat”, która wspiera procesy demokratyczne na Białorusi i odrodzenie tożsamości Białorusinów. Czy Polska zrobi coś w tej sprawie – oto jest pytanie.

Nadia Tkaczyk – dr; pracownik Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów w Lublinie

Artykuł opublikowano za zgodą autorki. Publikacja ukazała się w „Kultura. Enter. Miesięcznik wymiany idei” (nr 29; grudzień 2010).

[1] http://www.radiosvoboda.org/content/article/2007790.html
[2] http://www.dt.ua/1000/1550/70814/
[3] http://imi.org.ua/content/view/179953/42/
[4]http://www.pravda.com.ua/news/2010/10/1/5433569/, http://tsn.ua/ukrayina/derzhdepartament-csha-zanepokoyeniy-stanom-svobodi-slova-v-ukrayini.html
[5] http://helsinki.org.ua/index.php?id=1284042120
[6] http://zik.com.ua/ua/news/2010/05/25/229833
[7] http://tsn.ua/ukrayina/sbu-viklikala-blogera-do-slidchogo.html
[8] http://tsn.ua/ukrayina/rosiyskiy-ohoronec-yanukovicha-otrimav-ukrayinskiy-pasport.html
[9] http://www.ut.net.ua/art/164/0/3899/
[10] http://inozmi.glavred.info/articles/2891.html
[11]http://tsn.ua/ukrayina/yanukovich-golovu-vidkrutit-meram-yaki-ne-zaymatimutsya-kanalizaciyeyu.html
[12] http://gazeta.ua/index.php?id=311895
[13] http://www.pravda.com.ua/news/2010/10/22/5503991/
[14] http://tsn.ua/ukrayina/yanukovich-viznachiv-nacionalnu-ideyu-ne-shlopati-yazikom.html
[15] http://lb.ua/analitic/politics/2010/02/19/27394_sezon_politmigratsiy_ukraine.html
[16]http://www.partyofregions.org.ua/digest/4a648cef77d22; http://www.izvestia.ru/politic/article3133320/?print
[17] http://ukrslovo.org.ua/ukrayina/suspilstvo/prokysli-schi-vid-tabachnyka.html
[18] http://www.radiosvoboda.org/content/article/2052672.html
[19] http://www.ukma.kiev.ua/news/news_detailed.php?id=1532
[20] http://www.ukrpohliad.org/news.php/news/2853
[21] http://osvita.ua/vnz/news/7098
[22] http://zik.com.ua/ua/news/2010/05/31/230737
[23] http://www.24tv.com.ua/news/1/1/54442
[24] http://tsn.ua/ukrayina/uryad-vidmovivsya-provoditi-schorichniy-konkurs-z-ukrayinskoyi-movi.html
[25] http://tsn.ua/ukrayina/tabachnik-ministri-ne-zobov-yazani-idealno-znati-ukrayinsku.html
[26] http://zakon.rada.gov.ua/cgi-bin/laws/main.cgi?nreg=254%EA%2F96-%E2%F0 , fragmenty po polsku tu: http://www.wspolnota-polska.org.pl/index.php?id=u_uw1
[27] http://gska2.rada.gov.ua/pls/zweb_n/webproc4_1?pf3511=38474
[28] http://www.ut.net.ua/news/155/0/7445/ , http://tsn.ua/ukrayina/vcheni-oficiyniy-status-rosiyskoyi-movi-sprichinit-rozkol.html , http://www.dt.ua/3000/3300/70419/
[29] http://www.ukma.kiev.ua/news/addm/uhvala_VRNaUKMA.pdf
[30] http://gska2.rada.gov.ua/pls/zweb_n/webproc4_1?pf3511=38474
[31]http://memorial.kiev.ua/genocyd-ukrajinciv/duhovnyj-i-kultunyj-genocyd/161-lingvocyd.html ; zob. także: Українська мова у ХХ сторіччі: історія лінгвоциду. Документи і матеріали, за ред. Л. Масенко, Київ, Видавничий дім «Києво-Могилянська академія», 2006.
[32] http://uabooks.info/ua/book_market/analytics/?pid=2386
[33] Tamże.
[34]http://tsn.ua/ukrayina/vidviduvanist-kinoteatriv-zrosla-na-20-ne-divlyachis-na-ukrayinskii-dublyazh.html
[35]http://www.voanews.com/ukrainian/news/Movie_Theatres_29_10_2010-106323828.html
[36] http://uabooks.info/ua/book_market/analytics/?pid=2386
[37] http://ukrinformkorr.blox.ua/2010/09/Movne-pitannya-ne-na-pershomu-mistsi-v.html
[38] http://uabooks.info/ua/book_market/analytics/?pid=2386
[39] http://www.pravda.com.ua/columns/2010/05/27/5081275/
[40] http://tsn.ua/ukrayina/ukrayinsku-movu-ohrestili-modnoyu-ta-stilnoyu-na-shodi.html
[41] http://www.radiosvoboda.org/content/article/2164425.html , http://tsn.ua/ukrayina/u-donecku-mitinguvatimut-na-zahist-ukrayinskoyi-movi.html , http://www.newsru.ua/ukraine/18oct2010/protest1.html
[42] http://www.pravda.com.ua/columns/2010/10/21/5498160/
[43] http://5.ua/newsline/252/0/69947/
[44] http://tsn.ua/ukrayina/abituriyenti-masovo-proignoruvali-testuvannya-z-ukrayinskoyi-movi.html
[45] http://human-rights.unian.net/ukr/detail/194630
[46] http://tsn.ua/ukrayina/mer-odesi-zaboroniv-ukrayinsku-movu-v-dokumentah.html
[47] http://life.pravda.com.ua/problem/4bcd5d11c915f/
[48] http://www.dt.ua/3000/3300/70409/
[49] http://zakon.rada.gov.ua/cgi-bin/laws/main.cgi?nreg=964-15
[50] Л. Масенко, Мова і політика, Київ, Соняшник, 1999, s. 6.
[51] http://www.pravda.com.ua/news/2010/11/9/5555893/
[52] http://www.pravda.com.ua/news/2010/07/1/5187894/
[53] http://www.kmu.gov.ua/control/publish/article?art_id=10259074