Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Jakub Kędzior: Kosowo - punkt zapalny Europy


04 październik 2011
A A A

Sytuacja Kosowa wciąż pozostaje bardzo skomplikowana a ostatnie wydarzenia dobitnie pokazują, że niezwykle trudno będzie znaleźć panaceum, które rozwiąże problemy tego regionu. Decyzje polityków z Prisztiny i Belgradu także nie służą unormowaniu sytuacji, a próby interwencji ze strony polityków z innych krajów Europy, nie przynoszą oczekiwanego skutku. Pojawiają się co raz to nowe pomysły na wyjście z impasu, jednak jeszcze żaden nie zadowolił wszystkich stron konfliktu.  Jaka zatem jest przyszłość tej byłej już serbskiej prowincji?

Mediacja wysłanników Unii Europejskiej, którzy we wrześniu starali się wypracować jakiś kompromis między Prisztiną a Belgradem, nie zakończyła się spektakularnym sukcesem i raczej ciężko w najbliższym czasie spodziewać się lepszych rezultatów. Wydawać się mogło, że sytuacja zmierza ku normalizacji, kiedy to z początkiem lipca władze Serbii postanowiły uznać dokumenty Kosowian. Wielu ekspertów oceniło wtedy, że jest to duży krok i z pewnością zbliża Serbów do struktur europejskich. Kilka dni po tym rząd w Prisztinie zdecydował o nałożeniu embarga na serbskie towary, co natychmiast spowodowało taką samą odpowiedź ze strony Belgradu. Impas handlowy działał negatywnie na oba kraje, toteż dzięki mediacji unijnych wysłanników udało się go szybko przełamać i zniesiono embarga, jednak napięcia na granicy pozostały. W miejscowości Jarinje doszło nawet do strzelaniny i walk kosowskiej milicji z Serbami zamieszkującymi ten obszar. W starciach zginęło 10 osób, sześciu cywili i czterech wojskowych. Należy też nadmienić, że wraz z milicją, granice patrolują siły KFOR, które starają się utrzymywać porządek i nie dopuszczać do starć. W rejonie Mitrovicy Serbowie wywożą żwir na drogi, chcąc zablokować dojazd do granicy i w ten sposób uniemożliwić kontrolowanie jej przez kosowską milicję. Obustronny upór powoduje, że cały czas dochodzi tam do mniej lub bardziej niebezpiecznych incydentów.

Serbowie bardzo chcieli w tym roku uzyskać status kandydata do Unii Europejskiej oraz ustalić datę przyszłego wstąpienia w unijne struktury, jednak po ostatniej wizycie w Belgradzie Angeli Merkel  wydaje się że nie będzie to możliwe jeszcze w  tym roku. Niemiecka kanclerz dała wyraźnie do zrozumienia Serbom, że muszą złagodzić swoje stanowisko wobec Kosowa, bo inaczej wstąpienie do Unii znacząco się oddali. Chodziło jej głównie o likwidację serbskich instytucji działających w Kosowie równolegle do tych zarządzanych przez rząd w Prisztine. Powoduje to swoistą dwoistość organów prawnych, która z pewnością nie sprzyja dobremu gospodarowaniu w tym kraju. Prezydent Boris Tadic zapowiedział jednak, że jest w stanie zaryzykować przesunięcie wejścia Serbii do UE, kosztem zachowania obecnego status quo w Kosowie. Takie postawienie sprawy wydaje się w zasadzie przekreślać szansę Serbów na uzyskanie statusu kandydata jeszcze za Polskiej prezydencji, chociaż serbscy negocjatorzy robią wszystko, żeby tak się stało.

Dla Tadicia sytuacja jest o tyle trudna, że w Serbii w przyszłym roku odbędą się wybory parlamentarne a opozycja kierowana przez Tomislava Nikolicia rośnie w siłę. Serbska Partia Postępowa jeżeli dojdzie do władzy, zamierza przeprowadzić referendum, które ma rozstrzygnąć czy Serbowie chcą wejść do Unii i czy nadal pragną utrzymać Kosowo w swoich granicach. O ile zatrzymanie dawnej prowincji, która jednostronnie ogłosiła niepodległość, leży mocno na sercu mieszkańcom Serbii, o tyle już z wejściem do europejskich struktur może być różnie, ponieważ ostatnimi czasy znacząco spada poparcie dla starań rządu w Belgradzie o uzyskanie statusu kandydata.

Nie jest jednak tak, że Serbowie nie mają żadnego planu wobec Kosowa. Pojawiają się nawet głosy, że warto byłoby pokusić się o uznanie autonomii północnej części tego regionu, co jednak oznaczałoby  wycofanie praktycznego poparcia dla kosowskich Serbów. Mówi się także o realizacji planu Ahtisaariego, jednakże podobnie jak w przypadku rządu byłego premiera Vojislava Kosztunicy, także i w obecnym nie ma on wielu zwolenników, zatem zapowiada się, że nie zostanie on zrealizowany, mimo iż nie mówi o niepodległości Kosowa, a jedynie o dużej autonomii tego regionu.

Ciężko przewidzieć jak potoczą się przyszłe losy Kosowa. Jest ono uznane przez większość znaczących krajów świata i w praktyce cieszy się już z wielu przywilejów niepodległego państwa. Z drugiej jednak strony ostatnie wydarzenia na granicy, a także dwoistość struktur administracyjnych pokazują, że problemów jest wciąż sporo. Rząd w Belgradzie pokazał, że jest gotów na ustępstwa, jednak nie posunięte zbyt daleko. Można powiedzieć, że Prisztina odrzuciła wyciągniętą dłoń nakładając handlowe embargo na serbskie towary. Takie gesty nie sprzyjają unormowaniu sytuacji i coraz częściej słyszy się głosy, jakoby Kosowo było „burdelem Europy” co raczej nie przysparza im zbyt wielu przyjaciół. Wydaje się, że tylko mądra polityka władz w Prisztinie połączona z naciskami ze strony Unii Europejskiej, może choć trochę zmienić sytuację Kosowa. Jednak trudno wyobrazić sobie, że Serbowie kiedykolwiek pogodzą się z utratą tej prowincji. Ma ona dla nich szczególny, historyczny charakter i będą starali się ją zachować pod swoją kontrolą, chociaż nie wykluczone, że jeżeli kartą przetargową będzie szybsze wejście do Unii Europejskiej, to zgodzą się na częściową autonomię.