Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Jordania na celowniku ajatollahów


17 kwiecień 2024
A A A

Przez Jordanię od pół roku przetacza się fala propalestyńskich protestów, często wymykających się spod kontroli. Teraz sytuacja władz w Ammanie może stać się jeszcze trudniejsza, bo znalazły się na celowniku Teheranu po udziale w zestrzeliwaniu irańskich rakiet zmierzających w kierunku izraelskiego terytorium.

W ubiegły weekend Iran po raz pierwszy w historii bezpośrednio zaatakował Izrael, wysyłając blisko trzysta dronów i rakiet. Według Sił Obronnych Izraela udało się zestrzelić 99 proc. z nich, a do obrony Izraela przyłączyli się jego zachodni sojusznicy.  Do  Stnów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Francji dołączyła także Jordania, która zamknęła swoją przestrzeń powietrzną i poderwała swoje odrzutowce. Zgodnie doniesieniami mediów, jordańskie lotnictwo strąciło większość dronów nad Doliną Jordanu oraz na granicy syryjsko-irackiej.

Dezinformacją w Jordanię

Działania Ammanu nie umknęły uwadze Teheranu. Od sobotniego ataku na Izrael związane z Iranem i jego „Osią Oporu” konta w mediach społecznościowych rozpowszechniają różnego rodzaju niepotwierdzone albo zwyczajnie sfabrykowane informacje. Do najpopularniejszych z nich należą doniesienia o osobistym udziale króla i jego córki w zestrzeliwaniu irańskich dronów, a także o śmierci kilku osób, na które miał spaść wrak jednej z unieszkodliwionych maszyn.

Liczne nieprzychylne artykuły na temat Jordanii ukazały się na łamach irańskich mediów związanych z władzami w Teheranie i z Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej. Na przykład agencja Mehr News opublikowała wywiad z analitykiem zajmującym się Bliskim Wschodem, który nazwał Jordanię „zdrajcą świata islamskiego” i „wytworem brytyjskiego kolonializmu” przekształconym w „bezpieczną bazę dla Amerykanów i syjonistów”.

Teksty zamieszczane w irańskich mediach łączy właśnie przedstawianie Jordanii jako państwa uzależnionego od Stanów Zjednoczonych. Do tego celu wykorzystywane są doniesienia amerykańskich mediów, według których Jordania wraz z innymi państwami arabskimi wymieniała się z Izraelem danymi wywiadowczymi na temat ataku planowanego przez Iran.

Jordania uzasadniła udział w strącaniu dronów z Iranu koniecznością ochrony bezpieczeństwa swoich obywateli. Minister spraw zagranicznych Ajman Safadi dodał, że jego kraj nie chce być areną bitwy między Izraelem i Iranem. Co ciekawe, szef jordańskiej dyplomacji zaznaczył, iż Iran swoimi działaniami jedynie odpowiedział na eskalację napięcia ze strony Izraela. Zarazem wezwał on do siedziby MSZ-u irańskiego ambasadora, między innymi w związku ze wspomnianymi publikacjami w irańskich mediach.  

Ulica protestuje

Tłumaczenia o obronie suwerenności Jordanii poprzez przechwycenie irańskich bezzałogowców mogą nie przekonać jordańskiej ulicy. Wręcz przeciwnie, w mediach społecznościowych działania tamtejszego lotnictwa zostały uznane jednoznacznie za udzielenie pomocy Izraelowi. I tym samym za zdradę sprawy palestyńskiej, która jest niezwykle ważna dla społeczeństwa niemal w połowie składającego się z palestyńskich uchodźców i ich potomków.

Działania jordańskiej monarchii mogą w najbliższym czasie nasilić demonstracje solidarności z Palestyną, trwające od czasu październikowego ataku palestyńskiego Hamasu na Izrael. Manifestanci od początku domagają się podjęcia konkretnych działań przez władze w Ammanie. Nie tylko w zakresie pomocy Palestyńczykom, lecz również zerwania ustanowionych w 1944 roku oficjalnych relacji z Tel Awiwem.

W ubiegłym miesiącu propalestyńskie protesty zaczęły wymykać się spod kontroli władz. Doszło do starć z siłami bezpieczeństwa i do próby szturmowania izraelskiej ambasady w jordańskiej stolicy. Policja musiała również uspokajać sytuację w jednym z głównych obozów dla uchodźców palestyńskich.

Według szacunków organizacji Amnesty International, jordańskie służby od października zatrzymały blisko półtora tysiąca uczestników demonstracji solidarnościowych, zaś co trzeci z nich został aresztowany właśnie pod koniec ubiegłego miesiąca. Radykalizacja protestujących spowodowała, że do aresztów trafili między innymi czołowi działacze Bractwa Muzułmańskiego, a także organizacji młodzieżowej Partii Akcji Islamskiej, która jest reprezentowana w parlamencie królestwa. Zdaniem opozycyjnych działaczy zmienił się też charakter aresztowań. Początkowo uczestnicy manifestacji byli często wypuszczani następnego dnia, natomiast obecnie trafiają oni do aresztów na dłuższy czas, na przykład pod zarzutem stawiania oporu w trakcie aresztowania. Amnesty International twierdzi, że zatrzymanym utrudnia się także kontakt z prawnikami.

Jordański rząd za eskalację demonstracji obwinia Hamas, który w marcu wezwał arabskie i muzułmańskie społeczeństwa do masowych protestów, zwłaszcza w państwach utrzymujących relacje z Izraelem. Ugrupowanie podburzyło arabską stolicę po wizycie jego liderów w Iranie, dlatego ewentualne kolejne demonstracje mogą zostać uznane przez jordańskie władze za inspirowane właśnie przez Irańczyków i ich sojuszników.

Tym bardziej, że Jordańczycy są mobilizowani do sprzeciwu wobec swoich władz nie tylko przez Hamas. Po starciach policji z demonstrantami związane z Iranem irackie brygady Kataib Hezbollah ogłosiły gotowość uzbrojenia kilkunastu tysięcy jordańskich bojowników w celu „obrony palestyńskich braci”. Broń miałaby pozwolić na destabilizację rzekomego szlaku lądowego, który miały utworzyć arabskie monarchie, aby pozwolić Izraelowi na ominięcie Cieśniny Ormuz blokowanej przez proirańską, jemeńską milicję Hutich.

Gesty to za mało

Próby spacyfikowania propalestyńskich wystąpień nie oznaczają, że władze w Ammanie zupełnie ignorują sytuację w Gazie. Król Abdullah niedawno chwalił się osobistym zaangażowaniem we wsparcie dla mieszkańców palestyńskiej enklawy, uczestnicząc w przeprowadzonym przez siły powietrzne zrzucie pomocy humanitarnej. Kilka miesięcy wcześniej w podobnej akcji uczestniczyła jego córka, stąd też obrazki z obu tych wydarzeń posłużyły do rozpowszechniania wspomnianych fake newsów.

Dyplomacja Jordanii wywierała również presję na rządy zachodnie, aby nakłoniły one Izrael do otwarcia Strefy Gazy dla konwojów humanitarnych oraz do podjęcia rozmów na temat zawieszenia broni. Między innymi dzięki zaangażowaniu Abdullaha, Światowy Program Żywnościowy Organizacji Narodów Zjednoczonych mógł przewieźć dostawy przez jordańsko-izraelską granicę.

Dla jordańskiej ulicy i palestyńskich uchodźców to wciąż zdecydowanie zbyt mało. Jak wiadomo jedyne zawieszenie broni miało miejsce w listopadzie, natomiast teraz negocjacje na ten temat utkwiły w martwym punkcie. Rząd w Ammanie utrzymuje oficjalne relacje z Tel Awiwem, chociaż zarazem od listopada nie pozwala izraelskiemu ambasadorowi na powrót do jordańskiej stolicy.

Dla Jordanii relacje z Izraelem mają wiązać się z korzyściami, z których jej obecne władze łatwo nie zrezygnują. Po pierwsze, Jordania jest strażnikiem meczetu Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym we Wschodniej Jerozolimie, choć ostatnie lata pokazały, że posiada nad nim jedynie iluzoryczną kontrolę. Po drugie, Izrael dostarcza Jordanii gaz i wodę pitną. Wprawdzie w ubiegłym roku Jordania zapowiedziała rezygnację z przedłużenia umowy dotyczącej dostaw wody, ale według izraelskich mediów niedawno miała poprosić o jej prolongowanie na kolejny rok.

Kluczowa Ameryka

Zerwanie relacji znormalizowanych przed dokładnie trzydziestoma laty mogłoby też odbić się na stosunkach Jordanii ze Stanami Zjednoczonymi, czego Abdullah najprawdopodobniej obawia się najbardziej. Jordania jako państwo znajdujące się między Izraelem i sojusznikami Iranu obawia się potencjalnej wojny, upatrując w Ameryce sojusznika mogącego ochronić ją przed skutkami podobnego konfliktu.

Znajdująca się od lat w trudnej sytuacji jordańska gospodarka jest mocno uzależniona od pomocy zagranicznej. Jednym z jej głównych donatorów jest właśnie Waszyngton, który rokrocznie przekazuje Ammanowi pomoc ekonomiczną. Pod koniec ubiegłego roku obie stolice zawały umowę na dotację w wysokości prawie 850 mln dolarów. Ogółem wsparcie Stanów Zjednoczonych dla gospodarki Jordanii ma w najbliższych latach zamknąć się w kwocie blisko 10 miliardów dolarów.

Pomoc wojskowa nie ogranicza się jedynie do sojuszniczych deklaracji. Na terenie Jordanii zlokalizowane są amerykańskie bazy, a w styczniu w jednej z nich w wyniku ataku sojuszników Iranu zginęło trzech żołnierzy z USA. Amerykanie wielokrotnie przeprowadzali wspólne ćwiczenia wojskowe z Jordańczykami, które z punktu widzenia królestwa stały się szczególnie ważne od czasu wybuchu wojny domowej w Syrii. Wsparcie Stanów Zjednoczonych jest postrzegane w Jordanii za kluczowe w celu ochrony jordańsko-syryjskiej granicy, narażonej między innymi na przemyt narkotyków i broni z Syrii. Wreszcie kooperacja jordańsko-amerykańska pozwala królestwu na zaopatrywanie się w sprzęt wojskowy.

Jak widać relacje Jordanii z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi są dla władz w Ammanie kluczowe, dlatego mimo wielu propalestyńskich gestów nie realizują najbardziej radykalnych postulatów jordańskiej ulicy. Nowa odsłona izraelsko-irańskiego konfliktu będzie więc testem dla monarchii i jej sił bezpieczeństwa, ale także dla irańskich wpływów w regionie. Teheran zapewne zintensyfikuje bowiem próby wywarcia wpływu na jordańskie społeczeństwo.  

Maurycy Mietelski

fot. Raya Sharabin / Wikimedia Commons