Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Grzegorz Mazurczak: Qassim Al-Raimi. Terrorysta z wyboru


08 listopad 2010
A A A

Qassim Al-Raimi jest obecnie jedną z ważniejszych, jeśli nie najważniejszą postacią w jemeńskiej Al-Kaidzie, zwanej też coraz częściej Al-Kaidą Półwyspu Arabskiego.

Al-Raimi urodził się w 1979 r. w górzystym i bardzo malowniczym regionie Raima, około 160 km na południe od Sany, stolicy Jemenu. Jako nastolatek opuścił rodzinne strony, zostawiając dom i szkołę, by poszukać pracy w mieście.

Znalazł ją w porcie Hodeidah nad Morzem Czerwonym. Spędził tam rok. Później przeniósł się do Saady, miasta, które miało mu zapewnić jeszcze lepsze perspektywy i ciekawsze życie. Tak też się w końcu stało. Dokonał wyboru.
 
W ciągu następnych kilku lat było o nim cicho. Wiadomo, że w tym czasie przebywał w Afganistanie, gdzie przeszedł typowe pranie mózgu i przeszkolenie wojskowe, według standardów Al-Kaidy.

Później, jako dobrze wyszkolony bojownik, rozpoczął karierę w komórce Al-Kaidy, działającej na terenie Arabii Saudyjskiej. Już na samym początku swojej terrorystycznej aktywności wsławił się wyjątkowym zaangażowaniem, czego efektem stało się wpisanie go na listę najbardziej poszukiwanych terrorystów saudyjskich.

W Jemenie pojawił się w 2002 r., ale szybko został aresztowany i osadzony na 4 lata w więzieniu, pod zarzutem planowania zamachu samobójczego na francuski supertankowiec. Od tej pory to planowanie i wysyłanie na śmierć innych, stało się jego specjalnością. Nigdy bowiem nie zdecydował się na osobisty i bezpośredni udział w jakimkolwiek zamachu.

Od samego początku swojej aktywności terrorystycznej, Al-Raimi miał wyjątkowo wysoki status, co zawdzięczał swoim wrodzonym zdolnościom przywódczym, bezkompromisowości i pełnym poświęceniu się sprawie, o jaką walczył.

Szybko też stał się poważanym, wzbudzającym respekt członkiem Al-Kaidy. W trakcie pobytu w więzieniu w latach 2002-2006, gdzie był przetrzymywany wraz z innymi aktywistami, stał się niekwestionowanym liderem osadzonych i nawet reprezentował więźniów w negocjacjach z administracją więzienia, uzyskując lepsze warunki pobytu a nawet pewne przywileje.
 
W końcu, w lutym 2006 roku, Al-Raimi i 22 innych więźniów, bojowników Al-Kaidy dokonało brawurowej ucieczki z więzienia w Sanie. Więźniowie uciekli przez kilkudziesięciometrowy tunel, kończący się w środku stojącego nieopodal meczetu.

Wśród uciekinierów było wielu niebezpiecznych terrorystów, między innymi ci, odpowiedzialni za organizację w 2000 r. głośnego, samobójczego zamachu na niszczyciel USS Cole stojący w porcie Aden. W wyniku tamtego ataku zginęło 17 amerykańskich marynarzy.

Do dzisiaj, wiele z tych 23 osób, które wówczas uciekły, zostało już zabitych lub wróciło do więzienia, jednak na wolności ciągle przebywa obecne przywództwo Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego, w tym jej oficjalny lider, Nasser Al-Wahishi i jego prawa ręka, Al-Raimi.

Al–Raimi bez specjalnych przeszkód i z dużym szczęściem, które na razie go nie opuszcza, kieruje obozami szkoleniowymi, między innymi w prowincji Abyan oraz planuje i organizuje coraz śmielsze ataki komórek terrorystycznych na cele w kraju jak i za granicą.

Ekspert od jemeńskiej Al-Kaidy, Nabil Al-Bakeery, wypowiadając się niedawno na temat zagrożenia terrorystycznego, wyraził opinię, że charyzma Al-Raimiegi oraz jego zdolności, zakwalifikowały go do wojskowej elity tej organizacji. Potwierdził też, że praktycznie to on, a nie Al-Wahishi, podejmuje wszystkie ważniejsze decyzje.

Według jemeńskich funkcjonariuszy do walki z terroryzmem, Al-Raimi zwykle ukrywa się w trudnym, górskim terenie centralnej prowincji Marib. Jednak często opuszcza kryjówkę, chętnie wykorzystując swoje zdolności aktorskie. Cieszy się bowiem reputacją niezrównanego mistrza kamuflażu.

Dlatego też, często incognito, bywa w samej stolicy, spotykając się z poszczególnymi członkami organizacji. Chętnie odwiedza też rodzinę lub znajomych, nie rezygnując przy tym z uczestnictwa w takich uroczystościach jak śluby i pogrzeby. To pokazuje jednak tylko słabość rządowych służb bezpieczeństwa i uwikłanie ich w przeróżne zależności klanowo-rodzinne.

Faraj Hady, bojownik, który obecnie jest sądzony za powiązania z Al-Kaidą, zeznał w zeszłym miesiącu przed sądem, że był świadkiem, jak pewnego razu, Al-Raimi idealnie wcielił się w rolę kobiety i w takim przebraniu, samochodem, podróżował w jego towarzystwie do Sany.

W ostatnich latach, aktywność tego pomysłowego i sprytnego terrorysty wzrosła na tyle, że media dosyć często mają okazję wymieniać jego nazwisko w kontekście różnych tragicznych wydarzeń.

W lipcu 2007 r. zamachowiec-samobójca zaatakował turystów w prowincji Marib, zabijając ośmiu Hiszpanów i dwóch Jemeńczyków. Atak ten był zaplanowany przez największego stratega organizacji, Al-Raimiego.

W listopadzie 2007 roku Al-Kasim Raimi został skazany, niestety tylko zaocznie, na kolejne w jego karierze, 15 lat więzienia. Podobnie potraktowano dwóch innych prominentnych bojowników Al-Kaidy, uciekinierów z więzienia w Sanie, Nassera Al-Wahishiego i Ibrahima Al-Huwaidiego.

Ze źródeł wywiadowczych wiadomo, że Al-Raimi jest odpowiedzialny za ostrzelanie w marcu 2008 r. ambasady USA w Sanie, co stanowi tylko małą próbkę jego ciągle rosnących możliwości destrukcyjnych.

Podejrzewa się, że Al-Raimi jest też autorem zeszłorocznej, nieudanej próby zabicia przez zamachowca samobójcę, księcia Mohameda bin  Naifa, szefa biura ds. zwalczania terroryzmu w Arabii Saudyjskiej.

W 2009 roku wspomniany już wcześniej Al-Wahishi, ogłosił powstanie Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego, łącząc organizacyjnie w jeden twór, wszystkie rozproszone do tej pory grupy bojowników działających zarówno w Jemenie jak i Arabii Saudyjskiej.

Al-Wahishi zdobył przywództwo i został numerem jeden jemeńsko-saudyjskiej organizacji prawdopodobnie tylko dlatego, że w przeszłości był bliskim współpracownikiem samego Osamy Bin Ladena, co stanowi najlepszą z możliwych rekomendację. Inaczej, szefem zostałby zapewne Al-Raimi.

Niemniej jednak Al-Raimi, mający większe zacięcie destrukcyjne i tak potrzebną w tej działalności charyzmę, został mianowany szefem operacji militarnych tej organizacji i numerem dwa. Wszystko wskazuje jednak na to, że realnie, to Al-Raimi jest mózgiem całej organizacji.

Al-Raimi uważany jest też za głównego inicjatora serii ostatnich ataków, w tym udaremnionych na szczęście, prób wysłania materiałów wybuchowych pocztą do Stanów Zjednoczonych oraz wielu mniej spektakularnych ataków na proamerykański rząd Jemenu.

Dwa przechwycone ostatnio przez służby bezpieczeństwa ładunki, zaadresowane na synagogi położone w rejonie Chicago, odkryto między innymi na pokładach samolotów lecących z Wielkiej Brytanii i Dubaju. Można jednak domniemywać, że takich przypadków było więcej, bowiem nie wszystkie informacje o podobnych zdarzeniach, docierają do opinii publicznej.

Śledczy amerykańscy uważają, że ładunki wybuchowe użyte w tych incydentach „pocztowych”, które zdezorganizowały pracę linii lotniczych, kurierów i poczty wielu krajów, zostały wykonane przez Ibrahima Hassana Al-Asiriego, specjalistę Al-Kaidy od tego rodzaju niespodzianek. Jednak wiadomo też, że i tym razem całą operację nadzorował osobiście Al-Raimi.

W dniu 4 listopada minister spraw wewnętrznych Francji oświadczył publicznie, że jedną z dwóch bomb „pocztowych” wysłanych ostatnio z Jemenu udało się rozbroić zaledwie 17 minut przed eksplozją. Do tragedii było więc bardzo blisko.

Interesujące jest, że co najmniej od 2007 roku, rząd jemeński wielokrotnie komunikował o śmierci Al-Raimiego. Jednak za każdym razem informacje okazywały się nieprawdziwe i były raczej odzwierciedleniem intencji niż faktów.

Ostatnia wiadomość o jego śmierci pojawiła się w styczniu 2010 r., kiedy to Al-Raimi miał zginać w wyniku nalotu przeprowadzonego przez siły rządowe w pobliżu granicy saudyjskiej.

Jednak i tym razem nie była to prawda. Al-Raimi był wprawdzie w tamtym miejscu, ale udało mu się bezpiecznie uciec, nie ponosząc najmniejszych obrażeń. W tej sytuacji można tylko czekać, kiedy w końcu szczęśliwa karta od niego się odwróci.

Póki co, ten coraz bardziej znany terrorysta, w publikowanych wywiadach czy nagraniach wideo, często i coraz pewniej obiecuje bliskie obalenie reżimu w Sanie a nawet uderzenie w Amerykę.

Na ostatnim, październikowym nagraniu wideo wysłanym do mediów, Al-Raimi powtarza swoje stałe groźby i zapowiada ożywienie ospałej ostatnio, armii Adenu i Abyanu, w celu ostatecznego obalenia prezydenta Ali Abdullaha Saleha, lidera proamerykańskiego reżimu jemeńskiego.

Islamska armia Adenu i Abyanu, należąca de facto, do struktur Al-Kaidy, do tej pory wsławiła się między innymi porwaniem w 1998 r., 16 zachodnich turystów. Siły jemeńskie uwolniły ich, jednak czterech z nich, w trakcie wymiany ognia, zostało zabitych. W 1999 r. grupa ta wysłała też żądanie do ambasadorów USA i Wielkiej Brytanii, by natychmiast opuścili Jemen.

W październiku 2002 r. „armia” ta przeprowadziła u wybrzeży Jemenu samobójczy zamach na tankowiec MV Limburg a wcześniej, w styczniu 2000 r., współdziałała w przygotowywaniu zamachów na USS Sullivans oraz w październiku tego samego roku, na wspomniany już USS Cole. Pierwszy był nieudany, drugi niestety doszedł do skutku.

Największa aktywność tej grupy miała miejsce po ujęciu jej lidera, Abu El-Hassana El Mohadera, którego stracono w 1999 r. poprzez oddanie strzału w serce. Do szybkiej egzekucji przyczynił się sam prezydent Abu Hassan. Obecnie Al-Raimi chce ponownie uaktywnić te struktury, by wszystkie siły rzucić przeciwko znienawidzonemu prezydentowi.

Oskarża go o zabijanie, w imieniu USA, muzułmańskich kobiet i dzieci. Nazwał go tez „głupim”, że służy Amerykanom, bo w ten sposób kopie tylko własny grób. Nie wspomniał jednak o tym, że jego zamachowcy samobójcy robią podobne spustoszenie wśród niewinnych obywateli, którzy wraz z upływem lat, stają się coraz mniej ważnym elementem tej wojny. 

Al-Raimi wezwał też muzułmanów z całego świata, mających doświadczenie w dziedzinie chemii, elektroniki, energii elektrycznej i fizyki, by niezwłocznie dołączyli do Al-Kaidy. Oferta jest interesująca, chociaż zapłatę za tego rodzaju usługi, zapewne można będzie odebrać dopiero na tamtym świecie.

Niezależnie od tego, czy wojna świata z terroryzmem jest możliwa do wygrania, czy to terror będzie obejmował coraz większe obszary naszego życia, Jemen zawsze będzie doskonałym miejscem dla ludzi podobnych do Al-Raimiego i organizacji, których jedynym celem jest prowadzenie świętej wojny i wybiórcza interpretacja Koranu.