Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Polityka Mariusz Piskur: Irak - wybory parlamentarne 2010

Mariusz Piskur: Irak - wybory parlamentarne 2010


06 marzec 2010
A A A

Siedem lat po rozpoczęciu amerykańskiej operacji „Iraqi Freedom” w Iraku odbędą się wybory parlamentarne. Irakijczycy 7 marca 2010 roku wybiorą nowy parlament. Są to kolejne ważne wybory dla kraju, w którym przez ostatnie lata trwała wojna domowa. Będą one testem procesu zjednoczenia narodowego. Ich pomyślny przebieg i uformowanie stabilnego rządu są dla Stanów Zjednoczonych podstawą do wycofania swojej armii z Iraku.

Wybory w liczbach

Przyszły iracki parlament będzie składał się z 325 deputowanych. To o pięćdziesięciu więcej niż liczyła izba ustawodawcza w poprzedniej kadencji. Wzrost liczby miejsc jest efektem wzrostu populacji Iraku. 

Uprawnionych do głosowania jest blisko 19 milionów Irakijczyków. Będą oni głosować w 18 okręgach wyborczych, które pokryją się z granicami prowincji. Dodatkowo zostanie też przeprowadzone głosowanie wśród Irakijczyków znajdujących się za granicą. 

Podstawą głosowania jest nowe prawo wyborcze z listopada 2009 roku, które poprawia poprzednią ustawę z 2005 roku. W największym Bagdadzie będzie do zdobycia 59 mandatów, zaś w najmniej zaludnionych prowincjach – Majsan i Dahuk – po siedem. Przewidziana jest specjalna liczba miejsc w parlamencie dla kobiet i dodatkowe miejsca dla prowincji Kirkut.

W Iraku będzie działać około pięćdziesięciu tysięcy komisji wyborczych. Jedna komisja wyborcza będzie przypadać na około czterystu Irakijczyków.

Iracka Komisja wyborcza zarejestrowała ponad sześć tysięcy kandydatów z osiemdziesięciu sześciu komitetów wyborczych.

Irakijczycy za granicą

W wyniku wojny w 2003, upadku reżimu Saddama Husseina, destabilizacji kraju i wybuchu wojny domowej około dwóch milionów Irakijczyków opuściło terytorium kraju. Będą oni uprawnieni do głosowania w wyborach parlamentarnych. Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje, że najwięcej uchodźców znajduje się obecnie w Jordanii i Syrii. Dane są dość rozbieżne. W samej tylko Syrii ocenia się ich liczbę na od trzystu tysięcy. ONZ ocenia, że za granicami jest ponad 2 miliony Irakijczyków. 

Większość z nich to uchodźcy, jednak jest wielu, którzy są przeciwnikami obecnego rządu szyity Nouriego Malikiego. Wielu z nich wprost mówi, że nie wrócą do Iraku rządzonego przez szyitę, ponieważ jest to dla nich zbyt niebezpieczne. Zarzucają oni premierowi, że ignoruje problem irackich uchodźców, krytykują za brak polityki powrotu. Znaczna część z nich to sunnici, wielu z nich było członkami partii Baas, którzy teraz są wykluczeni z życia politycznego.

Irakijczykom znajdującym się w Syrii i Jordanii zostało przyznanych dziesięć mandatów w parlamencie. Ich głosy mogą odegrać decydującą role przy powoływaniu nowego parlamentu. Iracka komisja wyborcza oświadczyła, że w sześćdziesięciu miastach na świecie będzie można głosować w ciągu trzech najbliższych dni. 

Bezpieczeństwo

Wybory będą testem młodej irackiej demokracji. Eksperci oceniają, że są ważnym krokiem na drodze ku zjednoczeniu narodowemu. Jednak siły zainteresowane, aby utrzymać niestabilność w kraju, zapowiedziały ataki podczas wyborów.

Iracki rząd kładzie szczególny nacisk na zapewnienie bezpieczeństwa w dniu wyborów. W samej stolicy zostanie rozmieszczonych około dwustu tysięcy funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa i wojska. Podróżowanie po kraju zostało zakazane. Jest to odpowiedź na wzmożoną liczbę ataków terrorystycznych. W sam tylko czwartek w Bagdadzie zamachowcy samobójcy zabili podczas ataku na placówki wyborcze ponad czternaście osób. 

Z powodu pełnej mobilizacji służb bezpieczeństwa, czego przejawem jest między innymi cofanie urlopów i zwolnień lekarskich, Irakijczycy pracujący w resortach siłowych zagłosowali już w czwartek – na trzy dni przed wyborami. Uprawnieni do głosowania w tym dniu byli również zatrzymani, więźniowie i pacjenci szpitali. Frekwencja jest oceniana jako bardzo wysoka – głosy oddało około ośmiuset tysięcy ludzi. 

Nieuczciwe?

Wszystkie partie są zgodne co do jednego. Wybory parlamentarne będą nieuczciwe. Politycy opozycji oskarżają o dopisania ośmiuset tysięcy fałszywych nazwisk do spisu wyborców. To nie wszystko podobno wydrukowano siedem milionów dodatkowych kart wyborczych. Jedno z ugrupowań uważa, że źródłem oszustwa będą komisje wyborcze ulokowane za granicą. Iraqiya jest zdania, że nie dopuszczenie do kandydowania około pięciuset kandydatów na podstawie związków z partią Baas jest szachrajstwem.

Ciekawym zjawiskiem jest iracka „kiełbasa wyborcza”. Rozdawanie podarków jest czymś co łączy wszystkie ugrupowania. Na przykład premier Maliki przed wyborami rozdał broń przywódcom plemiennym w podziękowaniu za zaprowadzenie porządku w kraju. Zaprzeczył, aby miało to jakikolwiek związek z wyborami. Inni kandydaci rozdają buty, koce i rzeczy praktyczne. Obserwatorzy oceniają, ze „kiełbasa wyborcza” jest powszechna. Umyka jednak uwadze mediów. Wraz z tym procederem pojawiają się zarzuty wobec rządu – ugrupowanie Malikiego wykorzystuje państwowe pieniądze do prowadzenia kampanii wyborczej – uważają opozycjoniści. 

Sytuacja przedwyborcza przełoży się na protesty powyborcze. Jeżeli siły polityczne już teraz dopatrują się takich nieprawidłowości to na pewno będą składać protesty wyborcze, jeżeli wynik wyborów nie będzie satysfakcjonujący. Efektem tego będzie prawdopodobnie przedłużenie walki politycznej na okres powyborczy. Protesty wyborcze przedłuża obsadzanie miejsc w parlamencie. Rezultatem tego będzie późniejszy wybór prezydenta, dalej rządu i uzyskanie wotum zaufania. 

Po ostatnich wyborach parlamentarnych proces ten trwał ponad trzy miesiące. Podobnie będzie i teraz. Tak długi okres niestabilności może mieć fatalny wpływ na bezpieczeństwo w kraju.

{mospagebreak} 

Partie 

Państwo Prawa (State of Law) 

Partia obecnego premiera Nouriego Malikiego podkreśla kilka spraw w swojej kampanii wyborczej. Pierwszą i najważniejszą jest sukces rządu, który zdołał przywrócić ład i porządek. Maliki zaznacza, że przywrócił suwerenność Iraku. Uważa on, że opozycja stoi za przemocą i terroryzmem, tylko po to aby podważyć jego niewątpliwe sukcesy w przywracaniu bezpieczeństwa. 

Byli członkowie saddamowskiej partii Baas pozostają zagrożeniem. Maliki mówi, że trzeba im się przeciwstawić. Przekłada się to na poparcie dla Komisji Sprawiedliwości i Odpowiedzialności, która nie dopuściła do kandydowania w wyborach około pięciuset osób (spośród ponad sześciu tysięcy startujących).

Państwo Prawa deklaruje, że będzie nadal podejmować kroki mające na celu poprawę bezpieczeństwa Irakijczyków, będzie dbać o jedność narodu. W programie jest również odbudowa instytucji państwowych.

Iracki Sojusz Narodowy (Iraqi National Alliance)

Partia ta odwołuje się do wyborców szyickich. Stara się zdystansować od Malikiego. Powodem tego jest decyzja premiera, aby stworzyć własna koalicję i opuścić wspierający go Iracki Sojusz Narodowy. Członkowie partii szukają poparcia wśród osób ubogich – chcą wprowadzenia sprawiedliwości społecznej poprzez zwiększenie wydatków socjalnych i stworzenie specjalnego funduszu dla ubogich, który miałby być zasilany zyskami ze sprzedaży ropy. Starali się pozyskać autorytet ajatollaha Sistaniego, ale on odcina się od bieżącej polityki. W skład sojuszu wchodzą kontrowersyjne postacie takie jak Muktada al-Sadr i Ahmed Chalabi.

Iracki Ruch Narodowy (Iraqiya) prowadzi kampanie wyborczą pod nacjonalistycznymi sztandarami. Przywódcy ruchu żądają odrzucenia dotychczasowej polityki zagranicznej. Nowa polityka powinna opierać się według nich na silnych związkach ze wszystkimi sąsiadami.
Zjednoczony Sojusz Iracki (United Iraqi Alliance) jest ugrupowaniem, które z powodu na brak funduszy jest bardzo słabo widoczne w mediach. Podkreśla rolę swoich liderów, którzy byli ministrami w resortach siłowych, w przywróceniu bezpieczeństwa w Iraku. 

Kurdowie

Dwa główny ugrupowania to Demokratyczna Partia Kurdystaniu (KDP) i Patriotyczna Unia Kurdystanu (PUK). Występują one pod wspólnym sztandarem Sojuszu Kurdyjskiego. PUK zostało opuszczone przez cześć polityków i utworzyli oni partie Gorran (Zmiana). Rywalizacja pomiędzy tymi dwoma ugrupowaniami jest zacięta. Jej miejsce jest prowincja Suleimanija.

Sojusz Kurdyjski podkreśla znacznie gospodarczego rozwoju Kurdystaniu, rozbudowy infrastrkutkry, rozwoju handlu. Ważne jest podpisanie jak najkorzystniejszych umów z zagranicznymi firmami dotyczących wydobycia i rafinacji ropy naftowej.

Gorran chce skupić się nie tylko na sprawach regionu, ale całego kraju. Podkreśla znacznie praw człowieka i tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. Chce również zwalczać korupcje.

Ewolucja systemu

Na początku 2005 roku miały miejsce wybory do Tymczasowego Zgromadzenia Narodowego. Został w nich zastosowany system proporcjonalny z zamkniętymi listami wyborczymi. Nie istniał podział na okręgi wyborcze, które by miały przyznane odpowiednią liczbę miejsc w parlamencie. Oznacza to, że Irakijczycy głosowali na partię, partia zaś w zależności od liczby uzyskanych miejsc w parlamencie otrzymywała proporcjonalną liczbę mandatów do obsadzenia. Wyborca nie mógł głosować na kandydata, a jedynie na partię. Już w grudniu tego samego roku zostały przeprowadzone wybory do parlamentu. 

Tym razem kraj podzielono na osiemnaście okręgów wyborczych, co równe jest liczbie prowincji. Prowincja otrzymywała jeden mandat na każde sto tysięcy mieszkańców. Problemem było jednak to, że spis ludności nie został przeprowadzony od 1957 roku. Ordynacja zakładała podział 230 miejsc w 275 osobowym parlamencie pomiędzy prowincje – pozostałe 45 mandatów było przeznaczone dla tzw. listy krajowej. Pozwalała ona dostać się do parlamentu partiom, które nie uzyskały żadnego mandatu w prowincjach, jednak w całym kraju odpowiednio wiele, aby móc go uzyskać. Promowało to mniejsze partie o zasięgu krajowym i dawało bonus dużym partiom. 

Podczas wyborów do rad prowincji z początku 2009 roku po raz pierwszy zastosowano otwarte listy – wyborcy mogli sami zadecydować jaki kandydat powinien zostać wybrany do parlamentu. 

{mospagebreak} 

Spory wokół prawa wyborczego

Iracka konstytucja przewidywała przeprowadzenie wyborów parlamentarnych przed końcem stycznia 2010 roku. Powodem opóźnienia były spory wokół dwóch kwestii. Po pierwsze sprawa Kirkutu a także sprawa głosowania na listy otwarte, bądź zamknięte. 

KIRKUT

Prowincja Kirkut jest hojnie obdarzona przez naturę w ropę naftową i gaz. Co więcej, jej skład etniczny jest dosyć różnorodny. Jest zamieszkiwana przez Kurdów, Arabów i Turkmenów.

Kurdowie, którzy zamieszkują nie tylko Irak, ale także sąsiednią Syrię, Turcje i Iran, uzyskali po 2003 szeroką autonomię w ramach państwa irackiego. Kurdyjski rząd regionalny sprawuje władze nad trzema północnymi prowincjami kraju – Duhok, Arbil i Sulajanijah. Kompetencje władz kurdyjskich dotyczą spraw wewnętrznych – sprawy o znaczeniu narodowym i międzynarodowym należą do rządu w Bagdadzie. 

Kurdowie uważają, że ze względów historycznych Kirkut powinien zostać przyłączony do autonomii. Podkreślają oni, że za rządów Saddama Husseina prowincja poddana była silnej arabizacji. Wielu Kurdów zostało zmuszonych do opuszczenie swoich domów. I w tym miejscu zaczyna się polityka. Nikt dokładnie nie wie ilu Kurdów zostało wysiedlonych – mówi się o dziesiątkach i setkach tysięcy. W zależności od tego czy słowa wypowiada Kurd – liczba ta rośnie, jeżeli Arab – liczba ta maleje. 

Jednak kluczowa wydaje się ropa. Bagdad obawia się, że przyłączenie Kirkutu do autonomii spowoduje niebezpieczny dla centrali wzrost jej siły. Niektórzy mówią nawet, że przyłączenie tego bogatego w ropę regionu może dać ekonomiczne podstawy przyszłej kurdyjskiej państwowości. Budzi to z kolei obawy państw sąsiednich – Syrii, Iranu i Turcji, w których zamieszkuje znaczna mniejszość kurdyjska. 

Kurdowie już parokrotnie podpisali umowy z międzynarodowymi korporacjami na wydobycie, przetwórstwo, bądź przesył irackiej ropy. Bagdadowi bardzo się to nie podobało. Centrala uważała, że takie umowy stoją w sprzeczności z iracką konstytucją - jeżeli nie zostały zaakceptowane przez ministerstwo właściwe do spraw surowców. Rząd centralny chce, aby dochody z ropy i gazu trafiały do budżetu centralnego i były sprawiedliwie dzielone pomiędzy wszystkich Irakijczyków. 

Kolejną sprawą jest to, że Arabowie zarzucają Kurdom „zaludnianie” Kirkutu. Władze autonomii mają stymulować przesiedlanie się Kurdów do Kirkutu. Sprawa ma dotyczyć nie tylko ludności, która została przez Husseina przepędzona, ale również nowych osadników. Arabowie obawiają się, że KRG próbuje zmienić strukturę etniczna prowincji, a później przeprowadzić w niej referendum dotyczące przyłączenia do trzech pozostały prowincji kurdyjskich. Faktem jest, że ludność Kirkutu gwałtownie wzrosła. Z chwilą upadku reżimu Saddama prowincja była zamieszkiwana przez około 850 tysięcy ludzi. W 2010 władze szacują, że mieszkańców jest już około 1,4 miliona. Liczba uprawnionych do głosowania w wyborach w 2004 roku wynosiła 400 tysięcy ludzi – w niedziele zagłosuje już 900 tysięcy.

Kompromis przewiduje udzielenie prawa głosu każdemu, kto w 2009 roku zamieszkiwał Kirkut. To jednak nie wszystko – po wyborach ma odbyć się niejasny proces „przeglądu równości wyborów”. Eksperci oceniają, że spowoduje to duże napięcia pomiędzy Kurdami a resztą społeczeństwa 
Jak to wszystko przekłada się na wybory w Iraku? Istnieje silna obawa, że nierozwiązana sprawa Kirkutu wzmocni napięcia wśród Irakijczyków. Brak akceptowanego przez obie strony rozwiązani prowadzi do większej niestabilności politycznej w kraju. Sprawa ma też swoją ekonomiczna stronę – niestabilny Irak i niestabilny Kirkut – wstrzymuje zachodnie inwestycje w regionie, które oceniane są jako wysoce ryzykowne. Stoją więc pod znakiem zapytania wielkie projekty linii przesyłowych z Iraku przez Turcje na Europejskie rynki. 

LISTY WYBORCZE

Ponieważ od 1957 roku nie został w Iraku przeprowadzony powszechny spis ludności podstawą do tworzenia list wyborczych zostały tzw. listy dystrybucji żywności. Zostały one stworzone po pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej. Na ich podstawie reżim Saddama Husseina rozdzielał żywność. System ten nadal działa i jest najbardziej wiarygodny, jeżeli chodzi o ewidencjonowanie ludności. 

Wszystkie wybory po 2003 roku odbywały się na podstawie tego spisu. Obywatele mogą sprawdzać czy ich nazwiska figurują na liście. Mogą się również domagać dopisania do listy, jeżeli potrafią udowodnić, że miejscem zamieszkania jest okręg wyborczy, do którego chcą należeć. Z uwagi na brak perspektyw przeprowadzenia nowego spisu ludności – system oparty na rozdziale żywności jeszcze podczas kilku wyborów będzie podstawą tworzenia list wyborczych.

Rola Stanów Zjednoczonych i Iranu 

Administracja Obamy nie angażuje się już tak szczegółowo w każdy element procesu wyborczego, jak ekipa Busha. Amerykanie starają się ograniczyć swoją role, ustępują miejsca ONZ i innym organizacjom międzynarodowym.

Stany Zjednoczone i ONZ interweniowały w prace nad ordynacją wyborcza. Jednak nie narzucając rozwiązań, działały raczej w roli mediatora. Pragnęły jak najszybszego wejścia ustawy w życie i jak najszybszych wyborów.

Wybory są dla Amerykanów ważnym elementem ich strategii wycofywania wojsk z Iraku. W świetle obecnego planu wszystkie jednostki bojowe mają być wycofana do końca sierpnia. Pozostać w kraju mają tylko jednostki szkoleniowe i techniczne. Jednak aby to przeprowadzić potrzebne są wybory i wyłonienie rządu, który będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwo i stabilność Irakowi. 
Waszyngton sam wyznaczył sobie datę wycofania. Może w każdej chwili zmienić decyzję. Amerykańskie dowództwo opracowuje również wariant, w wypadku którego siły amerykańskie musiałyby pozostać dłużej w kraju.

Zgodnie z umową pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Bagdadem Amerykanie mają ostatecznie wycofać się do końca 2011 roku. Jednostki szkolące iracką armię i policje pozostaną jednak dłużej. 
Teheran uważnie przypatruje się wyborom w Iraku. Iran wspiera finansowo wszystkie szyickie partie, ale nie tylko - wspiera również siły przychylnie nastawione do Islamskiej Republiki. 

W ten sposób Irańczycy wiedzą, że ktokolwiek wygra wybory będzie w dobrych relacjach z Teheranem. Należy ostrożnie odnieść się do prognoz, które twierdzą, że nowy iracki rząd będzie instrumentem Iranu. Biorąc pod uwagę doświadczenia historyczne – wojna iracko-irańska – i pozycję Stanów Zjednoczonych w regionie nie wydaje się to prawdopodobne. 


Źródła:

www.ihec.iq/English/

www.oilprice.com/article-iraqi-elections-likely-to-fuel-ethnic-tensions-further-delay-access-to-kirkuks-reserves.html

www.carnegieendowment.org

www.iraq.usembassy.gov/iraq-national-elections-faqs.html

www.rferl.org/content/Election_Campaigning_In_Iraq_A_Local_View/1974588.html