Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Maciej Michałek: Ile wytrzyma Islamabad


05 styczeń 2011
A A A

Kilka dni po tym, jak na skraju upadku stanęła rządząca Pakistanem koalicja, krajem wstrząsnęło zastrzelenie w biały dzień gubernatora Pendżabu Salmana Taseera. Lawina problemów nie ustaje i zdaje się być coraz bliżej pochłonięcia nie tylko premiera, ale i prezydenta Asifa A. Zardariego.

 

Salman Taseer był gubernatorem najludniejszej i najbogatszej prowincji kraju, a także ważnym politykiem rządzącej partii PPP (Partia Ludowa Pakistanu). Jego morderstwo, dokonane przez własnego ochroniarza, jest kolejnym atakiem na wysoko postawionego polityka w Pakistanie i dowodem na dramatycznie niski poziom bezpieczeństwa w kraju. Co więcej, ma najprawdopodobniej jeszcze drugie, czysto polityczne dno. Doszło bowiem do niego w tym samym czasie gdy Nawaz Sharif, lider głównej partii opozycyjnej PML (N) (Pakistańska Liga Muzułmańska Nawaz), zorganizował konferencję prasową w sprawie warunków udzielenia przez niego poparcia chwiejącemu się rządowi. Rząd utracił bowiem większość w parlamencie odkąd opuścił go w ubiegłym tygodniu najważniejszy koalicjant, partia MQM (Zjednoczony Ruch Narodowy). W efekcie wszystkie media nadały w miejsce planowanej konferencji transmisję z miejsca morderstwa, co niewątpliwie nie było po myśli Sharifa.

 

Nawet jeśli będą potwierdzać się podejrzenia, że za zabójstwem stoi ktoś więcej niż tylko komandos oskarżający gubernatora o łamanie praw islamu, nie musi się to okazać destabilizujące politycznie. W krótkim okresie może paradoksalnie stać czynnikiem stabilizującym. Świadczą o tym chociażby słowa Sharifa, że jego partia nie będzie domagała się przegłosowania wotum nieufności dla Yousafa Razy Gilaniego, ponieważ dodatkowo pogorszyłoby to sytuację wewnętrzną w kraju. Nie bez znaczenia jest rosnące zmęczenie ludzi niekończącymi się zamachami. Szok wywołany atakiem (w stolicy Pendżabu, Lahore, zamknięto sklepy, a tłum palił opony) i chwilowa zmiana tematu w mediach da przy tym chwilę oddechu premierowi, znajdującego się obecnie pod olbrzymią presją.

 

Możliwe porozumienie między PPP i PML (N) nie jest jednak takie proste. Sharif przedstawił szereg warunków (m.in. obniżenie cen paliwa, obniżenie wydatków rządowych o 30%, pociągnięcie do odpowiedzialności byłego prezydenta Perveza Musharrafa) mających zostać zrealizowanych w ciągu półtora miesiąca i dał premierowi trzy dni do powiedzenia „tak lub nie”. Warunki te z jednej strony wydają się niezwykle trudne do spełnienia, zaś z drugiej w razie odmowy (lub fiaska realizacji) Gilaniego mogą posłużyć PML (N) za polityczną amunicję i ostatecznie doprowadzić do upadku rządu PPP. Jak bowiem można nie zgadzać się z postulatem obniżenia cen paliwa? Warto pamiętać, że w latach 90. XX wieku PPP i PML polaryzowały przeciwko sobie scenę polityczną Pakistanu, a ich liderzy (żona Zardariego Benazir Bhutto i właśnie Nawaz Sharif) wtrącali konkurentów do więzienia zaraz po wygraniu wyborów.

 

Nawaz Sharif przez wielu nie jest z resztą uważany za polityka wielkiego formatu. Choć jest liderem jednej z największych partii, obecnym od ponad trzydziestu lat w polityce, oba okresy jego premierostwa kojarzone są z chaosem i w obu przypadkach przegrywał pierwsze wybory po objęciu urzędu, trudno więc uznać go za osobę budzącą duże nadzieje na poprawę kryzysowej sytuacji. Z drugiej strony ciężko wskazać kogoś lepszego, przynamniej jeśli nie założy się, na stałe wpisanej w pakistańską scenę polityczną, możliwości wojskowego zamachu stanu.

 

Należy przy tym przypomnieć, że obok chwiejącego się rządu, od dłuższego czasu chwieje się prezydent Zardari. Ten skompromitowany polityk nie cieszy się ani poparciem społeczeństwa, ani specjalnymi zdolnościami w rządzeniu i, jak mogliśmy dowiedzieć się z depesz ujawnionych przez Wikileaks, bardzo poważnie obawia odsunięcia od władzy.

 

Sęk w tym, że poważny kryzys polityczny dopełnia jedynie kryzys na wszystkich innych polach. Gospodarczo kraj ma się fatalnie, brakuje gazu, benzyny i elektryczności, a ceny szybują w górę (  inflacja w listopadzie wyniosła 15,5 proc.). Na dodatek finansową pomoc dla Pakistanu wstrzymał Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Stało się to w reakcji na rozczarowanie nieskuteczną polityką ekonomiczną rządu, rosnącym deficytem budżetowym (6 proc. PKB) i brakiem reform podatkowych, do których ten się zobowiązał. Ponadto nie można wykluczyć wstrzymania z tych samych powodów pomocy finansowej z innych źródeł, takich jak Bank Światowy czy Azjatycki Bank Rozwoju.

 

Gospodarczemu upadkowi towarzyszy deficyt bezpieczeństwa, kryzys społeczny (kryzys tożsamości narodu pakistańskiego, olbrzymia liczba uchodźców wojennych i powodzian), nieobliczalne środowisko fundamentalistów religijnych, aż wreszcie rosnąca presja międzynarodowa. USA i kraje europejskie już nie tylko krytykują wstrzymanie działań ofensywnych Pakistanu przeciwko bojownikom na pograniczu afgańskim i naciskają na zwiększenie wysiłku w walce z terroryzmem. W ostatnim miesiącu doszły do tego groźby, że jeśli dojdzie na zachodzie do poważnego ataku terrorystycznego, którego organizatorzy pochodzić będą z Pakistanu, kraj ten czekają poważne konsekwencje.  Każdy z tych problemów mógłby okazać się ponad siły dla względnie słabego, rozwijającego się państwa. Tymczasem Pakistan musi stawić czoło wszystkimi naraz i coraz więcej zależy od wsparcia, jakie otrzyma od zagranicy.

 

Wciąż otwartą pozostaje kwestia, dokąd pogłębiający się kryzys w Pakistanie doprowadzi. W tak trudnej sytuacji wewnętrznej zarówno prezydentowi, jak i premierowi, polityczny grunt usuwa się spod nóg. W przypadku strategicznie położonego atomowego państwa wątpliwe jest, by społeczność międzynarodowa pozwoliła stać mu się prawdziwym failed state. Bez wątpienia Pakistan potrzebuje jednak nowych twarzy w polityce i dużych wewnętrznych zmian, które zadecydują o jego kolejnej, właśnie rozpoczętej dekadzie.