Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Magdalena Górnicka: Doktryna McCaina

Magdalena Górnicka: Doktryna McCaina


30 marzec 2008
A A A

Nieprzypadkowo w przemówieniu postulującym utworzenie Ligii Demokratycznej, jednoczącej wszystkie liberalne demokracje świata, John McCain powołał się na Harry’ego Trumana i jego politykę containmentu: tym razem zamiast komunistów Amerykanie chcą powstrzymywać autokratów. Szczególnie tych islamskich.

Republikański kandydat na prezydenta bezlitośnie ocenia amerykańską dyplomację. Jej największym grzechem, wg McCaina, jest dwulicowość. Z jednej strony USA chcą uważane być za apostoła demokracji, niosącego kaganek wolności uciemiężonym przez dyktatorów narodom, a z drugiej – potajemnie dobijają z owymi dyktatorami targu.

 

Selektywna moralność amerykańskiej dyplomacji najlepiej widoczna jest na Bliskim Wschodzie. Wobec Iranu zastosowano gęste sito wymagań, których owo państwo nie miało szans spełnić.  Uznano je  zbójeckie, które, niczym starożytną Kartaginę, najlepiej zburzyć i zaorać, a ziemię posypać solą.

Natomiast Arabia Saudyjska, obiektywnie – pod względem swobód demokratycznych – niewiele różniąca się od Iranu, albo oficjalnie jest nazywana „sojusznikiem”, albo – jeśli administracja ma już nóż na gardle – taktownie przemilczana.

 

Oczywiście, wiadomo, że chodzi o handel ropą i grube pieniądze zainwestowane przez saudyjskich biznesmenów za oceanem. Ropa naftowa jest surowcem strategicznym, więc jak najtańszy dostęp do niej należy do żywotnych interesów Stanów Zjednoczonych. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę rozległość terytorium tego kraju, a co za tym idzie fakt, że tani transport uważany jest za jedną ze swobód obywatelskich, na równi z wolnością słowa.

 

Gdyby projekt Ligii Demokratycznej Johna McCaina nawiązywał tylko do doktryny Trumana, może udałoby się uratować interesy z Arabią Saudyjską. W końcu słowa „powstrzymywanie” a „izolacja” czy nawet „zwalczanie” mają zupełnie inne denotacje.

 

Powstrzymywać można np. irańskich islamistów przed wciąganiem innych krajów muzułmańskich, a także muzułmańskiej diaspory do dżihadu przeciwko Ameryce i zachodniej cywilizacji.

Pytanie tylko: czy jest to możliwe bez naruszania suwerenności Iranu? Od ogłoszenia polityki containmentu minęło ponad sześćdziesiąt lat. Teraz idei nie krzewi się przez zrzucanie fanatyków na spadochronach, aby wgryźli się w społeczną tkankę danego kraju. Granice państwowe nie istnieją. Dzięki telekomunikacji: Internetowi, telefonii komórkowej, satelitom, można mówić do świata nie wychodząc z domu, a nawet siedząc gdzieś w górzystych jaskiniach Afganistanu. Blokowanie cyberprzestrzeni możliwe jest tylko w pojedynczym państwie: w wymiarze globalnym – jest po prostu nierealne.

 

Dzisiejszy containment musiałby rozgrywać się przede wszystkim na łączach infostrady: to informacja jest obecnie najbardziej niebezpieczną bronią. I do tego najbardziej dostępną. McCain doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego rzucając pomysł krucjaty przeciwko autorytaryzmowi, w sferze praktycznej bardziej nawiązał do Reagana niż Trumana. Ronald Reagan, wielki zwycięzca zimnej wojny, stosował wobec komunizmu taktykę „żadnych ustępstw”. Dzisiaj tak samo chce grać McCain. Żadnych ustępstw wobec dyktatorów, z samodzierżcami nie gadamy.

 

Teoretycznie – pomysł łatwiejszy w realizacji niż gaszenie ognisk islamskiej rewolucji, ale wcale nie bardziej prawdopodobny.

 

Ameryka po prostu nie może sobie pozwolić na nie rozmawianie, ignorowanie, nie robienie interesów z państwami rządzącymi autorytarnie: od Arabii Saudyjskiej począwszy, a zakończywszy na Rosji. Byłby to powrót do izolacjonizmu, który – z takich samych powodów jak containment – nie jest dzisiaj możliwy. Bezpośrednie kontakty nie są konieczne, by istniały wspólne interesy, ot choćby – patrząc z naszego punktu widzenia – sprawa polska i jej kwestia bliskości geograficznej z Rosją, a politycznej – z USA.

 

Czy więc Liga Demokratyczna McCaina to jedynie przedwyborczy bełkot, bez szans na spełnienie?

Niekoniecznie. Jednak trzeba dostosować jej formułę do wymogów rzeczywistości. Przede wszystkim: trzeba rozmawiać. Cele Ligii, a więc: szerzenie ideałów demokratycznych, powstrzymywanie autorytarnych tendencji i islamskiego dżihadu wycelowanego w cywilizację zachodnią, można osiągnąć tylko dzięki komunikacji. Kropla drąży skałę: lepiej wysyłać komunikaty mające skruszyć antydemokratyczną ścianę, niż samemu taką ścianę budować. Może to truizm, ale chyba dzisiejsi politycy często o tym zapominają.

 

Zamiast grozić zerwaniem kontaktów handlowych z Arabią Saudyjską, warto zaproponować im jeszcze lepsze warunki prowadzenia interesów za oceanem, w zamian za wprowadzenie pewnych elementów demokracji. Przekupstwo? Amoralność? Być może i tak. ,Ale chyba lepsze to niż publiczne mieszanie dyktatorów z błotem, a za plecami ofiarowanie im jedwabnej chusteczki. W zamian za ropę.