Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Polacy na Wyspach bez wsparcia polskich placówek


19 wrzesień 2008
A A A

Masowa emigracja Polaków na Wyspy Brytyjskie spowodowała, że placówki dyplomatyczne nie są w stanie sprawnie i szybko obsłużyć petentów. Sprawa jest na tyle poważna, że zajął się nią nawet jeden z deputowanych do brytyjskiego parlamentu.

Oficjalne statystyki podają, że na Wyspach Brytyjskich przebywa 800 tys. Polaków. Przysługuje im prawo dostępu do własnych placówek dyplomatycznych. Tymczasem ambasada w Londynie oraz trzy konsulaty (w Londynie, Menchesterze i Edynburgu) nie są w stanie efektywnie obsłużyć obywateli. Sprawa jest na tyle poważna, że zainteresował się nią jeden z deputowanych do brytyjskiego parlamentu Daniel Kawczynski.

Jak wynika z prasowych doniesień oraz słów Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii sytuacja jest naprawdę trudna. Przed placówkami dyplomatycznymi ustawiają się długie kolejki, zdesperowani urzędnicy nawet nie podnoszą słuchawek telefonów, które dzwonią non-stop. Bywa, że emigranci całymi miesiącami nie mogą załatwić podstawowych formalności. "Z każdą bzdurą trzeba jechać na miejsce. Jak już wzięłam urlop i przyjechałam do Londynu to utknęłam w kolejce i nic nie załatwiłam" opowiada jedna z Polek. Inna osoba zauważa, że są duże problemy z dodzwonienie się do konsulatu, a obsługa jest bardzo niemiła. 

Naprzeciw potrzebom polskich emigrantów wychodzą organizacje charytatywne, do których zgłaszają się Polacy nie znajdujący pomocy w placówkach dyplomatycznych. Jednakże i te organizacje nie są w stanie poradzić sobie z natłokiem spraw. Jedna z nich zwróciła się o pomoc do brytyjskiego parlamentarzysty pochodzenia polskiego, Daniela Kawczynskiego. Jego zdaniem główne problemy polskich przedstawicielstw w Wielkiej Brytanii to "fatalna organizacja pracy, nieefektywne załatwianie spraw, a przy tym opryskliwość i arogancja pracowników wobec petentów". Ponadto w odczuciu Kawczynskiego angielskie organizacje robią więcej, by pomóc Polakom w trudnej sytuacji. "Mam poważne wątpliwości, czy od czasu masowego napływu Polaków do Wielkiej Brytanii, którego efektem był drastyczny wzrost liczby interesantów, cokolwiek się w konsulatach zmieniło", zauważa.

Rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Piotr Paszkowski, pytany o sytuację Polaków na Wyspach przyznał, że faktycznie są problemy z obsłużeniem tak dużej liczby interesantów. Zapowiadział także, że pod koniec roku MSZ sprawdzi to, jak działają polskie placówki dyplomatyczne w Wielkiej Brytanii i zdecyduje o zwiększeniu ilości etatów w konsulatach. 

Na podstawie: dziennik.pl rp.pl