Beata Sławik: Reorientacja w strategii politycznej USA?
Powyższe czynniki spowodowały konieczność przewartościowania dotychczasowej amerykańskiej polityki oraz przeniesienia jej punktu ciężkości na ten właśnie obszar. Sednem strategii Waszyngtonu stała się opisywana już wielokrotnie zmiana struktury i dyslokacji sił zbrojnych USA na świecie polegająca na zwiększeniu obecności politycznej i militarnej w regionie Azji i Pacyfiku. Jej zasadniczą częścią – swoistą odpowiedzią na rozwój chińskich zdolności militarnych – jest koncepcja bitwy powietrzno-morskiej na Pacyfiku, której ważnym elementem jest geografia baz wojskowych i rozbudowa systemu tarczy antyrakietowej w tej części świata.
Waszyngton pogłębia więc relacje z dotychczasowymi sojusznikami w Azji, zwłaszcza w celu zapewnienia stabilności na Półwyspie Koreańskim (Japonią, Republiką Korei, Australią i Filipinami oraz Tajlandią i Singapurem) oraz rozwija współpracę z „wyłaniającymi się”, potencjalnymi partnerami w regionie (Wietnamem i Indonezją), także w ramach strategicznego partnerstwa z Indiami.
W sytuacji geostrategicznej reorientacji swego starego sojusznika w kierunku Azji, Europa musiała przełknąć gorzką prawdę o własnej wyjątkowości w aktualnej polityce amerykańskiego zaangażowania w świecie. Mimo wciąż niewątpliwej wagi, jaką Waszyngton przywiązuje do stosunków transatlantyckich, przeniesienie przez Stany Zjednoczone politycznego punktu ciężkości na Azję sprawiło, że zmieniać zaczęła się skala i charakter obecności Amerykanów w Europie.
W obliczu aktualnego kryzysu na wschodniej granicy UE i NATO, który zdaje się być rozpisany na dłużej niż sprawa referendum i aneksji Krymu, pojawiła się w Europie nadzieja na korektę w amerykańskich planach dotyczących zaangażowania na Starym Kontynencie. Choć poziom rosyjskiego zagrożenia wygląda inaczej z okien Białego Domu niż z Brukseli, a z pewnością inaczej niż z Warszawy, to jednak w obliczu wyzwań i zagrożeń ujawnionych w związku z rozbójniczą polityką Kremla (którą nie można już zakwalifikować jako precedensową), Waszyngton zmuszony został przemyśleć na nowo swoją strategię wobec Rosji, zwłaszcza w sytuacji kiedy próby włączenia jej do międzynarodowego porządku poniosły klęskę.
Zmianie ulega dotychczasowa optyka Sojuszu Północnoatlantyckiego, który w nowej strategii obronnej – w sytuacji kiedy istniejące środki budowy zaufania okazały się niewystarczające – prawdopodobnie większy nacisk położy na element odstraszania i obrony (w tym zwiększenie bardziej widocznych gwarancji bezpieczeństwa dla państw graniczących z Rosją). Niewątpliwie w relacjach NATO-Rosja polityka partnerstwa jest już przeszłością (jak długotrwałą to się okaże za parę lat).
Potęga USA była zawsze związana zarówno z Pacyfikiem, jak i Atlantykiem. Podobnie jak mocarstwowość Rosji opierała się na dwóch nogach: europejskiej i azjatyckiej (w tym znaczeniu walka o zachowanie Ukrainy w swojej strefie wpływów jest w pewnym sensie walką o europejskość byłego super mocarstwa).
Chiny, które nie mają dylematu geograficznego rozdwojenia jak USA i Rosja, w sytuacji europejskich kryzysów (Ukraina, wcześniej Gruzja) realizują strategię nie zadrażniania stosunków z sąsiadem, z którym dzieli ich długa wspólna granica (choć z uwagą śledzą próby realizowania przez Moskwę na wschodnich rubieżach Europy doktryny: „tam gdzie są osoby rosyjskojęzyczne, tam jest Rosja”, zwłaszcza w ewentualnym odniesieniu jej do Azji Środkowej) i starają się manewrować między Europą a swym bezpośrednim sąsiadem. Jednoznaczne potępienie Rosji w jej imperialnych zapędach w bliskim sąsiedztwie NATO – angażującej w mniejszym lub większym stopniu Stany Zjednoczone w Europie – nie leży w interesie Chin (choć nie leży też ubezwłasnowolniona przez Moskwę Ukraina), zwłaszcza w sytuacji zapowiedzianego przez Waszyngton „powrotu USA nad Pacyfik”.
W obliczu dotychczasowej politycznej i militarnej obecności USA w Azji (zwłaszcza Środkowej) współpraca ChRL z Federacją Rosyjską jest już realizowana zarówno na poziomie multilateralnym (Szanghajska Organizacja Współpracy), jak i bilateralnym (w 2001 r. podpisany został „Układ o przyjaznym sąsiedztwie”, w którym podkreślono zasadę „antyhegemonizmu” w stosunkach międzynarodowych, zaś w 2005 r. – „Deklaracja w sprawie porządku międzynarodowego w XXI w.”, w której wskazano na zasadniczą rolę ONZ w rozwiązywaniu konfliktów w „wielobiegunowym świecie”).
Między Chinami i Rosją, obok wspólnego celu jakim jest wielobiegunowość międzynarodowego układu sił, istnieją jednak rozbieżności: Chiny z niepokojem obserwują rozwój współpracy Rosji z Japonią (mimo sporu o Wyspy Kurylskie) i Indiami (usiłującymi zbalansować pozycję Chin w regionie). Rosja z kolei, obawia się chińskiej migracji na swoim Dalekim Wschodzie. Do łączącego Rosję i Chiny strategicznego partnerstwa, zwłaszcza Pekin podchodzi bardzo pragmatycznie, dystansując się od Moskwy szczególnie przy okazji realizacji swoich interesów gospodarczych w państwach Azji Środkowej. Jakkolwiek zakończyłyby się próby budowania przez Kreml Unii Euroazjatyckiej w tym regionie, Rosja potrzebna jest na razie Chinom jako przeciwwaga dla amerykańskiej obecności w Azji. Na obecnym etapie obu sąsiadom udaje się więc unikać poważniejszych zadrażnień wobec wspólnych wyzwań, takich, jak amerykańska aktywność w tym regionie.
Mało prawdopodobne jest, aby Waszyngton i Pekin osiągnęły consensus co do strefy wpływów w regionie Pacyfiku, zwłaszcza ze względu na ilość sprzecznych interesów geostrategicznych, włącznie z obstrukcją procesu pokojowego na Półwyspie Koreańskim. Chiny bardzo silnie sprzeciwiają się wzmożonej obecności Stanów Zjednoczonych w regionie arbitralnie określonym przez Pekin, jako „bezpośrednie sąsiedztwo”, tym bardziej że aktualna strategia obronna USA definiuje Państwo Środka jako zagrożenie dla bezpieczeństwa amerykańskiego wobec coraz mocniejszego oddziaływania Chin na ekonomię i bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych.
Dla Stanów Zjednoczonych Rosja – relacje z którą wcześniej miały koncentrować się głównie na tworzeniu warunków do jak najszerszego angażowania Moskwy w sprawy ładu i bezpieczeństwa międzynarodowego (podobnie jak to miało miejsce w przypadku Pekinu) – w perspektywie długoterminowej okazać się może jeżeli nie sprzymierzeńcem, to przynajmniej neutralnym aktorem w regionie Azji i Pacyfiku. Zwłaszcza w przypadku kiedy rozwijane przez Pekin wpływy gospodarcze i polityczne w postradzieckich państwach w Azji Środkowej niebezpiecznie zbliżą się do z trudem akceptowalnego przez Kreml poziomu.
Istotnej wagi nabiera zatem pytanie, czy dynamika ukraińskich wydarzeń, (nie krymskich – jak chciałyby widzieć zachodnioeuropejskie media) na granicy UE i NATO, a właściwie nieobliczalna polityka Kremla, zwiększająca geopolityczne ryzyko destabilizacji Europy, spowoduje zasadniczą korektę w przyjętej ponad dwa lata temu przez Waszyngton koncepcji amerykańskiego zaangażowania w świecie. Uwzględniając wagę rozwoju wydarzeń w Azji (stosunki gospodarcze i sytuacja bezpieczeństwa w rejonie Pacyfiku) może okazać się nie tak głęboka i trwała, jak chcieliby tego europejscy sojusznicy.
Moskwa postawiła nowe zadania nie tylko przed USA i NATO, ale także przed europejskimi instytucjami. W sytuacji rodzących się pod wpływem ekonomicznego kryzysu europejskich partykularyzmów efektem wywołanego zagrożenia (choć z pewnością nie zamierzonym przez Kreml) powinno być zwiększenie wewnętrznej spójności unijnych instytucji, także w komponencie bezpieczeństwa. W tej sytuacji przed Europą stanęło wyjątkowo aktualne dzisiaj zadanie dalszego systematycznego rozwijania wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony, zwłaszcza w obszarze reagowania na sytuacje kryzysowe w najbliższym sąsiedztwie.