Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Anna Głąb: Wszystkiemu winien rozpad ZSRR


24 styczeń 2012
A A A

Kolejny przedwyborczy artykuł Władimira Putina skupia się na polityce narodowościowej. Po jego przeczytaniu nasuwa się jedna główna myśl – wszystkie problemy na tle etnicznym wynikają z rozpadu ZSRR, a ich rozwiązanie stanowi jego "odtworzenie".

W artykule nie jest to napisane wprost, ale między słowami idea przewija się dość wyraźnie. Kwestia narodowościowa, która w przypadku Rosji jest „fundamentalna”, nie może być spychana na dalszy plan. Szczególnie gdy w świecie coraz wyraźniej jest widoczny wzrost napięcia na tle etnicznym i religijnym. Multikulturalizm poległ, koncepcja państwa narodowego poległa więc, zdaniem Putina, na pewno nie tędy droga. W takim razie którędy?

Rosja z wielonarodowością zderza się od wieków i to ma pomóc w opracowaniu nowej polityki. Co jednak przemilczano – mimo tej wielowiekowej tradycji, dotąd nie wypracowała żadnej efektywnej polityki. Rosjanie próbowali stworzyć „naród radziecki”, nawet niedługo przed początkiem rozpadu ZSRR dumnie ogłosili zakończenie tego historycznego projektu (a wraz z tym rozwiązanie problemów na tle narodowościowym). Kilka miesięcy później narody, których miało już nie być, zaczęły jednak domagać się suwerenności i niepodległości. Z tego punktu widzenia, rzeczywiście to wszystko przez rozpad ZSRR, inaczej można by było okłamywać się do dzisiaj.


Wszystkiemu winien rozpad ZSRR…

Putin wprost pisze, że narodowe i migracyjne problemy są bezpośrednio związane z rozpadem ZSRR, a w istocie jeszcze z rozpadem Imperium Rosyjskiego. A przecież, szczególnie w latach 90., swoją rolę odegrał brak polityki narodowościowej, a w późniejszym czasie ciche popieranie nacjonalizmu. W latach 90. Rosja w większym stopniu się rozkradała niż rozpadała, choć faktem jest, że dojście Putina do władzy ukróciło samowolę niektórych regionalnych liderów i pozwoliło na uporządkowanie relacji wewnątrz państwa.

Obecnie celem Putina jest zapobieżenie kolejnemu etapowi, czyli rozpadowi samej Rosji. Retoryka wskazująca na zagrożenia, szczególnie w tak wrażliwym temacie, jak mocarstwowość i integralność państwa, zawsze się sprawdzała. Tym bardziej jest potrzebna w czasie kampanii przedwyborczej, poprzedzonej okresem masowych protestów. Ale premier mija się z prawdą łącząc nacjonalizm, wyrażający się np. w haśle „Dość karmienia Kaukazu” z dążeniem do zakończenia procesu rozpadu Imperium. Nacjonaliści chcą „czystego” państwa, ale w obecnych granicach, nie pozwolą na odebranie nawet kawałka rosyjskiej ziemi. Matka-ojczyzna rozciąga się od Kaliningradu po Kamczatkę, a inne narody powinny się temu żywiołowi rosyjskiemu (w znaczeniu russkiemu) podporządkować, dostosować, lub w nim rozpłynąć*. Odrębne poglądy są raczej odosobnione.
(* niepotrzebne skreślić)

Premier podkreśla, że np. Ukraińcy zamieszkują tereny od Karpat po Kamczatkę. Właśnie takie granice historycznej Rosji są odzwierciedlone w jego mentalności. Z drugiej strony, przemilczany jest fakt, że ci sami Ukraińcy zamieszkują te tereny niekoniecznie z własnej woli. Faktycznie Ukraińcy, jako największa mniejszość narodowa w Rosji, są jednocześnie bardzo rozproszeni, ale największe skupiska znajdują się w regionach, które były nie tyle miejscem migracji zarobkowej, ile przede wszystkim miejscem zsyłek ich przodków (północnoeuropejska część Rosji, Syberia i Daleki Wschód).


Rosyjska (russkaja)* cywilizacja
*Dodatkowe, podawane w nawiasie określenie „russkij, russkaja”, wskazuje, że przymiotnik „rosyjska, rosyjski” odnosi się do przynależności etnicznej – rosyjski (ros. русский), a nie przynależności obywatelskiej – rosyjski (ros. российский). Język polski na określenie tych dwóch odmiennych pojęć posiada jeden leksem, co przy braku wyraźnego kontekstu, może prowadzić do nieporozumień.

Elementy, na których Putin chce budować państwo to – rosyjska (russkaja) dominanta kulturowa, przejawiająca się w języku, literaturze i historii oraz przeświadczenie o tworzeniu odrębnej cywilizacji. Produktem ma być „wieloetniczna cywilizacja, połączona przez rosyjskie (russkie) jądro kulturowe”. Naród rosyjski (russkij) jest tym, który buduje państwo i jego wielką misją jest właśnie spajanie cywilizacji, jak wskazywał jeszcze Dostojewski – rosyjskich (russkich) Ormian, Azerów, Niemców, Tatarów itd.* Premier zapewnia, że gwarantowana będzie „jedność w różnorodności” oraz, że nie można siłą zmuszać do „bycia razem”. Putin podkreśla też, że ta polityka nie dąży do wprowadzania cenzury i ideologii państwowej, ale państwo ma nie tylko prawo, ale i obowiązek realizacji pewnych uświadomionych sobie zadań społecznych, wśród których wyróżnia się tworzenie „światopoglądu, wzmacniającego nację”.

*Ponieważ sformułowanie „rosyjskich (russkich) Tatarów” wygląda dość dziwnie, trzeba wskazać, że pojawiały się w Rosji niejednokrotnie koncepcje, by „pozbyć się” charakterystycznego dla Rosji dualizmu etniczności i obywatelstwa. Pozwoliłoby to na zamianę słowa „Rossijanin” na „Russkij” wobec osób, nie mających etnicznych korzeni, a uznających się poprzez kulturę, język itp. za część rosyjskiej (russkiej) cywilizacji. Niektórzy rosyjscy socjologowie upatrują jednak w tym podejściu większego niebezpieczeństwa niż źródła spajającego różne narody i narodowości.

Ogólnie projekt Putina brzmi znajomo, jak coś na obraz ZSRR, gdzie starano się sprowadzić wszystko do rosyjskiego mianownika, tylko „internacjonalizm” zamieniono słowem „wieloetniczność”. Dlaczego nie tędy droga? Głównie dlatego, że „to już było”, choć prawdą jest, że nie wszyscy chcą „by już więcej nie wróciło”.


Jest plan…

Strategię polityki narodowościowej, opartej na patriotyzmie obywatelskim, powinna realizować specjalna struktura w ramach organów władzy federalnej. Obecnie rozwojem i relacjami etnicznymi zajmuje się ministerstwo rozwoju regionalnego, dla którego sprawy te są drugo- lub trzecioplanowe. Ale to właśnie Putin w 2001 roku zlikwidował odrębne ministerstwo, a trzy lata później również stanowisko ministra, który koordynował politykę etniczną. Od strony uregulowań prawnych polityka ta do dzisiaj opiera się na koncepcji zatwierdzonej w 1996 r. na mocy dekretu Borysa Jelcyna, i mimo podejmowanych prób, nie doczekała się ani przyjęcia nowej wersji, ani uchwalenia w formie ustawy.

Powrót do bezpośrednich wyborów szefów podmiotów brzmi trochę jak „kiełbasa wyborcza”. Jeśli Kreml zgodzi się na to rozwiązanie, będzie to kolejny sterowany proces. Wszystko dlatego że Putin wykluczył możliwość tworzenia partii regionalnych, szczególnie w republikach. Dodatkowo, łatwo będzie można wykluczyć kandydata zarzucając mu poglądy nacjonalistyczne. Identyfikację regionalną władze nadal odbierają jako coś, stojącego na przeszkodzie budowania wspólnej tożsamości państwowej. Trzeba podkreślić, że nacjonalizm jako taki ma w Rosji jedynie negatywne konotacje, a wszelkie radzieckie encyklopedie mówią o nim, jako o burżuazyjnej ideologii.

W planie jest także zaostrzenie uregulowań związanych z obowiązkiem meldunkowym i kar za jego nieprzestrzeganie, co stanowi jedynie cementowanie pozostałości czasów wręcz feudalnych. Taki krok zdecydowanie poprą jednak mieszkańcy Moskwy, Petersburga i innych większych miast, którym nie podoba się np. migracja z Kaukazu czy republik Azji Środkowej. Ale ta często i tak wychodzi poza ramy oficjalne, więc jak temu zaradzić?

Zdaniem Putina, poprzez ścisłą integrację przestrzeni poradzieckiej, a przez to wyrównywanie poziomów życia. Egalitaryzm, który jest utopią w skali globalnej czy w Europie Zachodniej, jest możliwy na tej historycznej przestrzeni. Równość wszystkiego i wszystkich…

Ostatni artykuł premiera pokazuje wyraźnie, jak bardzo obecna władza jest zakorzeniona w poprzednim systemie i, mimo że używa innych pojęć, faktycznie ma na myśli to samo. Znamienne jest, że w całym artykule słowo „wolność” pada tylko raz, i to w mało istotnym kontekście a nie w odniesieniu do wyliczonych podstawowych wartości, które państwo będzie upowszechniać.  


Co na końcu?

Droga, przedstawiona przez Putina jest dość mglista, chociaż na mapie umieszczono pewne punkty orientacyjne. Tylko akurat te oznaczają drogę, którą kiedyś już się szło i wiadomo, że skończyła się nad przepaścią…