Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Bezpieczeństwo Kamil Ciborowski: Quo vadis, Afganistanie?

Kamil Ciborowski: Quo vadis, Afganistanie?


02 maj 2013
A A A

Wojna w Afganistanie, najdłuższa w XXI stuleciu, stała się w pewnym momencie dla Ameryki i NATO problemem. Przedłużający się konflikt jest nie tylko obciążeniem dla budżetu państw biorących w nim udział, ale też problemem wizerunkowym – podobnie jak w przypadku radzieckiej interwencji z 1979 roku, kolejne mocarstwo nie daje sobie rady z dobrze zorganizowanymi i walecznymi Afgańczykami.

W związku z powyższym, w 2010 roku na  szczycie NATO w Lizbonie zdecydowano, że w 2014 roku nastąpi zakończenie działań wojskowych pod Hindukuszem. Po tej dacie, w Afganistanie zostaną tylko niewielkie oddziały wojskowe, mające szkolić służby afgańskie i służyć im wsparciem taktycznym i strategicznym.

Warto też w kontekście rozważań nad Afganistanem spojrzeć szerzej na region – Iran
i Pakistan to kraje o kluczowym znaczeniu dla wydarzeń w tym kraju, walczą one zatem o swoje wpływy. Nie można też zapominać o Rosji, która tradycyjnie traktuje ten region jako swoją strefę oddziaływania i cały czas zerka czujnie w stronę Kabulu.

Co zatem czeka Afganistan w tej nowej epoce, w którą kraj wejdzie pod dość słabymi rządami wspieranego przez Amerykanów Hamida Karzaja? Czy można liczyć na stabilizację sytuacji w kraju i utrzymanie władzy przez prezydenta, czy też powrót do władzy Talibów wydaje się nieunikniony?

Geneza

Interwencja w Afganistanie jest bezpośrednią konsekwencją zamachów na World Trade Center. W myśl artykułu V Traktatu Północnoatlantyckiego atak na jeden z krajów członkowskich NATO jest atakiem na wszystkie kraje organizacji. Artykuł ten miał być podstawą prawną rozpoczętej 7 października 2001 roku operacji Enduring Freedom.

Atak na Afganistan poprzedziła jednak cała seria kroków dyplomatycznych oraz zabiegów o poparcie operacji w regionie. Charakterystyczna była retoryka Busha, który już w dniu zamachów zapowiedział, odwet na tych, którzy stoją za atakami. Prezydent postawił też Kabulowi bardzo ostre ultimatum – zażądał wydania przebywających w kraju terrorystów na czele z Usamą ibn Ladinem, udostępnienia ich baz, wydalenia z kraju wszystkich osób wspierających terroryzm oraz amnestii dotyczącej uwięzionych w kraju dyplomatów, dziennikarzy i działaczy organizacji międzynarodowych.

Ultimatum oficjalnie odrzucono 19 września, a już dzień później Bush przemawiał przed połączonymi izbami Kongresu i kreślił założenia walki z terroryzmem. Przygotowania do operacji Enduring Freedom, której głównymi założeniami było wyeliminowanie ibn Ladina oraz obalenie reżimu Talibów, a w dłuższej perspektywie demokratyzacja Afganistanu, ruszyły pełną parą.

W trakcie tych przygotowań Stany Zjednoczone zabiegały o wsparcie krajów regionu, zarówno na płaszczyźnie militarnej (udział wojsk w operacji) jak i strategicznej (udostępnienie lotnisk, przestrzeni powietrznej itd.). Pakistan, określany później przez Hillary Clinton mianem „najważniejszego sojusznika USA w regionie” był kluczowym z punktu widzenia USA graczem. To z Pakistanu przybyli do Afganistanu pierwsi Talibowie (których powstanie otoczone jest swoistym mitem)[1], w tym kraju odbywały się szkolenia dla bojowników al-Kaidy. Prezydent Muszarraf musiał jednak uważać, by nie rozzłościć zbytnio pakistańskich ugrupowań fundamentalistycznych, dlatego też nie udzielił zgody na nieograniczone przeloty i lądowania, a tylko udostępnił korytarz powietrzny oraz udostępnił dwie bazy lotnicze.

Podobną wagę miały ustalenia amerykańskich dyplomatów z Rosją i Iranem. Dyplomaci rosyjscy początkowo podchodzili do sprawy interwencji NATO ze sporą rezerwą, jednak ostatecznie (przynajmniej na papierze) Rosjanie poparli działania Sojuszu Północnoatlantyckiego w Afganistanie. Ustalenia pomiędzy Rosją a USA miały dotyczyć dzielenia się informacjami wywiadu dotyczącymi terrorystów, dostarczanie broni bojownikom Sojuszu Północnego, a także zachęcania państw regionu do udzielenia niezbędnej pomocy wojskowej i logistycznej Amerykanom, co znalazło swoje odbicie w polityce republik postradzieckich, z których jedynie Tadżykistan pozostał neutralny i nie bierze udziału w operacji. Chociaż Iran nie utrzymywał od rewolucji z 1979 roku stosunków dyplomatycznych z USA, to Teheran zdecydował się potępić zamachy i poprzeć działania NATO. Choć władze tego kraju nie zapowiedziały udziału w działaniach militarnych, to zobowiązał się udzielić niezbędnej pomocy wszystkim żołnierzom amerykańskim, którzy w wyniku, np. zestrzelenia znaleźliby się na terytorium kraju.

Afganistan dziś

Po 11 latach obecności wojsk NATO w Afganistanie trudno patrzeć w przyszłość z optymizmem.  Sytuacja w kraju jest nadal trudna, a ciężko oczekiwać zmiany trendów w kraju po ogłoszeniu daty zakończenia operacji wojsk NATO. Pomimo obietnic dalszego zaangażowania w stabilizację oraz demokratyzację państwa, światowa opinia publiczna rozpatruje Enduring Freedom raczej w kategoriach klęski niż sukcesu.

Decyzja o zakończeniu działań już w przyszłym roku ma ogromny wpływ na afgańską codzienność. Przeciwnicy działań Ameryki dostali jasny sygnał – już niebawem wróg się wycofa, pozostawi stworzone przez siebie jednostki praktycznie bez wsparcia (w Afganistanie pozostanie kilkanaście tysięcy jednostek mających zapewnić wsparcie strategiczne). Talibowie, którzy cały czas są dość silni i nawet w okresach najsilniejszego naporu wojsk NATO, np. podczas ofensywy na południu kraju z 2007 roku wykazywali dużą aktywność, mogą już tylko czekać na wycofanie się „najeźdźcy”. Rząd Karzaja utracił też kartę przetargową w negocjacjach z Talibami – nie może już obiecywać stanowisk w zamian za zawieszenie broni, bo przecież wojna niebawem się skończy.

W ramach podsumowania tych ponad jedenastu lat konfliktu przytoczyć tylko kilka statystyk:

  • ponad 2000 zabitych Amerykańskich żołnierzy (dla porównania – 38 Polaków);
  • ok. 16000 Amerykanów rannych;
  • ok. 12000 zabitych cywilów;
  • ponad 440 miliardów dolarów wydanych na operację (przez USA); 

Afgańskie jutro – quo vadis?

Co zatem czeka Afganistan w tej nowej epoce „pełnej samorządności i wolności”? Nie można myśleć o tej przyszłości bez uwzględnienia działań państw regionu, które silnie wpływają na sytuację w Kabulu. Trzeba wspomnieć także o sytuacji wewnętrznej i społecznej w kraju.

Kluczowy z punktu widzenia przyszłości Afganistanu jest Pakistan. Wsparł on działania USA, stara się też utrzymywać pozycję kluczowego sojusznika Ameryki w regionie. Z drugiej jednak strony kraj ten jest kolebką ruchu Talibów, a w społeczeństwie nie brakuje fundamentalistów ich wspierających. Dodatkowo Pakistan wciąż jest terytorium, na którym rekrutuje się wielu wojowników gotowych oddać życie  w wojnie z Ameryką. Sporym problemem jest też uchodźstwo – Afgańczycy stanowią w tym kraju liczną grupę i ma to na pewno wpływ na nastroje w kraju.

Iran natomiast wykazuje w kwestii Afganistanu swoistą schizofrenię – z jednej strony w obawie o swoje instalacje atomowe wspomaga stabilizację kraju, z drugiej widzi stabilny Afganistan jako wzmocnienie wpływów USA w regionie, stąd też mówi się o finansowaniu szkoleń Talibów a także irańskich wpływach wśród polityków afgańskich. Podobnie jak  w Pakistanie, sporą rolę w procesie kształtowania polityki wobec Afganistanu odgrywają uchodźcy z ogarniętego wojną kraju.

Inne kraje również mają duży wpływ na sytuację w Afganistanie – ze świata arabskiego wciąż przybywają wojownicy pragnący walczyć z Ameryką i prowadzić na terytorium Afganistanu świętą wojnę. Amerykanie chcą utrzymania status quo – dalszych rządów Karzaja i demokratyzacji Afganistanu, które są jednymi z priorytetów USA w regionie Bliskiego Wschodu. Chiny chcą zabezpieczyć swoje interesy handlowe, natomiast Indie skupiają się i zapewne będą się skupiały nadal na utrzymaniu bezpieczeństwa w regionie i unikania potencjalnej eskalacji konfliktu.

Jednak nie tylko rozgrywki na arenie międzynarodowej wpływają na przyszłość Afganistanu. Nie napawa też nadzieją proces demokratyzacji i stabilizacji wewnętrznej państwa – po pierwsze społeczeństwo afgańskie jest nadal podzielone, a sami Afgańczycy postrzegają się przez pryzmat przynależności plemiennej. Po drugie problemem jest samo pojęcie „narodu afgańskiego”[2] i poczucie przynależności i tożsamości narodowej. Dodatkowo w Afganistanie brak silnego „etosu żołnierza”, co powoduje pewne problemy związane z przejęciem kontroli nad krajem. 

Afganistan, kraj tak silnie doświadczony w ostatnich dekadach, ma niestety dość niewielkie szanse na podniesienie się z kolan. Władza centralna przyniesiona przez Stany Zjednoczone jest słaba i nie sięga właściwie poza stolicę Afganistanu. Kabul nie ma właściwie żadnych argumentów po 2014 roku, w dodatku bez wsparcia sił NATO może okazać się całkowicie bezbronny podczas oblężenia. Ponadto sami Afgańczycy stracili już chyba zaufanie do „niosących pokój” żołnierzy, a w społeczeństwie dominuje strach przed zemstą Talibów po zakończeniu konfliktu.

Szanse na utrzymanie Karzaja u władzy są zatem niewielkie. Okazało się również, że dla kolejnego imperium Afganistan jest twierdzą nie do zdobycia i najprawdopodobniej czeka go powrót do sytuacji sprzed wojny – rządów Talibów.


[1]Początki działalności Talibów wiążą się z rozpasaniem mudżahedinów. Początkowo Talibowie wsławili się tym, że odbijali atakowane przez mudżahedinów konwoje i transporty na południu kraju. Te działania połączone z odwołaniami do Koranu i charakterystycznym sposobem ubierania się bojowników stworzyły w świadomości mieszkańców Afganistanu pewien mit Talibów – wybawicieli, o którym wspomina między innymi Modrzejewska-Leśniewska.

[2] Kwestia istnienia „narodu afgańskiego” jest sporna i wielu uczonych dowodzi, że w świadomości mieszkańców Afganistanu wciąż dominuje poczucie przynależności plemiennej.


  • T. OTŁOWSKI, Cmentarzysko imperiów Afganistan 2001-2014, Warszawa 2012
  • H. FINEMAN, A President Faces the Test of a Lifetime, Neewsweek, wrzesień 2001
  • J. MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA, Afganistan, Warszawa 2010
  • K. KORZENIEWSKI, Afganistan – gdzie regułą jest brak reguł, Warszawa 2006
  • W. MALLEY, The Afghanistan Wars, Nowy Jork 2002
  • A. BINGHAM, Afghanistan War by the Numbers: Lives Lost, Billions Spent, ABC News, wyd. z 1.05.2012,
  • T. BARFIELD, Afghanistan – a cultural and political history, Princeton 2010